Aktualizacja strony została wstrzymana

Prowokacja na marszu w Przemyślu? Dr Zapałowski dla Kresów.pl: jest ku temu wiele przesłanek

Jest bardzo dużo przesłanek ku temu, żeby stwierdzić, że była to po prostu prowokacja w stosunku do marszu – mówi Kresom.pl ekspert ds. bezpieczeństwa dr Andrzej Zapałowski. Zaznacza, że bardzo szybko incydent zyskał oprawę medialną – za sprawą ukraińskich mediów oraz ambasadora Ukrainy w Polsce.

W trakcie Marszu Orląt Przemyskich i Lwowskich, który miał miejsce 10 grudnia tego roku jeden z uczestników krzyczał „śmierć Ukraińcom”. Zdarzenie zostało nagrane, a film trafił do Internetu. Marsz odbywał się pod patronatem prezydenta miasta Przemyśla oraz IPN w Rzeszowie. Podczas marszu nie doszło do innych incydentów.

W rozmowie z Kresami.pl historyk i ekspert ds. bezpieczeństwa, dr Andrzej Zapałowski zwraca uwagę, że na marsz należy patrzeć z dwóch poziomów:

– Marsz od początku do końca był w pełni kontrolowany i odbywał się w niezwykle spokojnej , wyważonej atmosferze, włącznie ze wszystkimi przemówieniami. Drugą kwestia jest to, że miał tam miejsce ten okrzyk.

Nagrania incydentu opublikował w sieci portal Ukraińców w Polsce Prostir. Na jednym z nich, jak zauważa dr Zapałowski widać, jak po okrzyku „Śmierć Ukraińcom” uczestnicy pochodu zwracają głowy w stronę budynku Związku Ukraińców. Później widać, że z tego zaułka wychodzą zamaskowane osoby, nad którymi była kamera.

Dr Zapałowski podkreśla, że Budynek Związku Ukraińców, czyli Narodnyj Dim, został obstawiony przez Straż Miejską, a także osobiście przez głównego koordynatora marszu, Mirosława Majkowskiego. Zwraca też uwagę na ważne elementy, które są widoczne na nagraniach dostępnych w sieci. – Po pierwsze, jednostkowy głos miał na celu zainicjowanie hasła „Śmierć Ukraińcom”, które podjęliby uczestnicy marszu. Został on całkowicie zignorowany. Po drugie, akurat z tego miejsca, z dwóch kamer nagrywano całe zajście. Trzecia kwestia: krzyczano nie ze środka marszu, tylko krzyczała osoba stojąca pod budynkiem Związku Ukraińców, niejako z boku.

Ponadto, dr Zapałowski zaznacza, że bardzo szybko wydarzenie to zostało nagłośnione przez media na Ukrainie, tworząc mu prawdziwą oprawę medialną. Uczestniczył w tym ambasador Ukrainy w Polsce, Andrij Deszczyca. Jak informowaliśmy wcześniej zapowiedział on, że zwróci się z prośbą o wszczęcie śledztwa z powodu antyukraińskich haseł. – Potępiamy każde działania i wezwania, które prowadzą do wrogości pomiędzy narodami i zwrócimy się do oficjalnych struktur z prośbą o przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie – mówił Deszczyca.

– To świadczy o tym, że wprost oczekiwano na to, że coś się wydarzy, żeby zrobić z tego awanturę polityczną. To się nie udało. I widać jednoznacznie, iż kamery były skoncentrowane przez środowiska ukraińskie na tym budynku, że było pewne oczekiwanie. W mediach poszedł przekaz, że wznoszono hasła, a tu mieliśmy do czynienia tylko i wyłącznie z jednym okrzykiem z boku – mówi Kresom.pl ekspert.

– Oczekiwałbym od ambasadora Deszczycy podziękowania, że manifestanci w Przemyślu byli na tyle odpowiedzialni, że nie podjęli hasła, które ktoś prowokował z boku. Reakcja Ambasady powinna być zupełnie inna, a ta, z którą mamy do czynienia pokazuje, że ukraińska dyplomacja w Polsce postępuje albo w sposób zaplanowany, albo całkowicie nie profesjonalny. Ambasador Ukrainy nawet nie poczekał na sprawdzenie, czy może była to przypadkiem jakaś nietrzeźwa lub przypadkowa osoba. Jest bardzo dużo przesłanek ku temu, żeby stwierdzić, że była to po prostu prowokacja w stosunku do marszu – mówi dr Zapałowski. Zaznacza przy tym, że oburzeni organizatorzy we wtorek zgłosili sprawę na policję oraz do ABW. Dodaje, że cały marsz był obstawiony przez funkcjonariuszy policji. – Oczekujemy, że osoby, które z boku próbowały wywołać określone zachowanie tłumu zostaną wyświetlone.

– W ostatnim okresie dostrzegamy bardzo dużą aktywność medialność Związku Ukraińców w Polsce, która ma na celu oczernienie środowisk patriotycznych w Przemyślu i stworzenia wizerunku miasta jako miejsca, gdzie wciąż mają miejsce jakieś antyukraińskie ekscesy. Zresztą „Gazeta Wyborcza” w swoich tekstach przedstawia absolutnie fałszywy obraz miasta – mówi dr Zapałowski.

KRESY.PL / mt

Za: Kresy.pl (14 grudnia 2016) – [Org. tytuł: «Prowokacja na marszu w Przemyślu? Dr Zapałowski dla Kresów.pl: jest ku temu wiele przesłanek [+VIDEO]»]

 


 

Działacz mniejszości ukraińskiej: od Polaków można się uczyć nienawiści

Roman Sidoruk, znany działacz Związku Ukraińców Podlasia i Podlaskiego Oddziału Związku Ukraińców w Polsce twierdzi, że od Polaków można nauczyć się nie miłości, ale nietolerancji i nienawiści.

W komentarzu do zamieszczonego na portalu społecznościowym przez szefa Związku Ukraińców w Polsce Piotra Tymę linku do artykułu na portalu wyborcza.pl, ukraiński działacz Roman Sidoruk napisał (pis. oryg.):

– Ale się Polacy pokutą popisują no żesz nie mogę. Naród wybrany wszystko im wolno. Mordować cywilów bo to w imię odzyskania niepodległości, spalić żywcem zatłuc kolbami. Sami walnijcie się w pierś, a nie uczycie innych. Nietolerancji i nienawiści od Was można się nauczyć, ale nie miłości do bliźniego.

Pochodzący z Kuzawy Roman Sidoruk to działacz ukraiński, który był przedstawiany jako przewodniczący hajnowskiego oddziału Związku Ukraińców Podlasia. W rozmowie z ukraińskim pismem ZUP „Nad Buhom i Narwoju” Sidoruk mówił, że ziemia hajnowska to obszar etnicznie ukraiński:

– Jeśli chodzi o zwykłych ludzi, to większość z nich określa się mianem „tutejszych” i rzadko kiedy wdaje się w określanie swojej sytuacji narodowościowej, nie przystając do Białorusinów, Ukraińców, a tym bardziej do Polaków. Jednak z punktu widzenia językowego i historycznego większość powiatu hajnowskiego należy etnicznie do obszaru ukraińskiego. Na tym właśnie terenie przebiega granica gwar ukraińskich i białoruskich.

W 2006 roku Roman Sidoruk kandydował do Rady Powiatu Hajnowskiego z listy KWW Porozumienie Samorządowe – Powiat Hajnowski. Sidoruk był również członkiem Zarządu Podlaskiego Oddziału Związku Ukraińców w Polsce.

Facebook.com / nadbuhom.pl / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (14 grudnia 2016)

 


 

Skip to content