Aktualizacja strony została wstrzymana

Jeżeli rok reformacji, to może i rok kulturkampf? Niezwykłe ciągoty samorządowców

Sejmiki województw śląskiego, dolnośląskiego i warmińsko – mazurskiego uchwaliły, że rok 2017 będzie tam obchodzony jako rok reformacji, w 500-lecie tego wydarzenia. Czy nie jest to jednak chichot historii, że rocznicę reformacji świętować będzie się na terenach gdzie, wcale nie tak dawno, szalał pruski kulturkampf, którego głównym celem było – przy użyciu „ognia i miecza” – przerobić katolików na protestantów?

Wszystkie trzy sejmiki województw, które ogłosiły, iż rok 2017 będzie u nich rokiem reformacji, argumentują to faktem, że z ich terenów pochodzą wybitne osoby,  które były wyznania luterańskiego, tacy jak m.in. ks. Gustaw Gizewiusz, ks. Krzysztof Mrongowiusz czy poeta Michał Kajka, „Często też stawali w obronie polskiej mowy i sprzeciwiali się germanizacji Mazurów” – czytamy w uzasadnieniu uchwały czyniącej rok 2017 rokiem reformacji, przyjętej przez Sejmik Warmińsko – Mazurski. Idąc takim tokiem myślenia można by ogłosić w Polsce rok Prawosławia, rok Islamu, bo przecież wyznawcami tych religii było wielu polskich patriotów. Wyznawcami Islamu byli polscy Tatarzy, których wielu walczyło i ginęło za Polskę. Osób wyznania prawosławnego nie brakowało np. w działających na Kresach szeregach oddziałów podziemia niepodległościowego. W końcu szczerymi patriotami było wielu ateistów, a więc może ogłosić rok ateizmu? Jest tylko jedno „ale” – przecież te osoby nie walczyły o polskość ziem, na których żyły, dlatego że były m.in. protestantami, katolikami, muzułmanami czy prawosławnymi, ale z pobudek patriotycznych. One po prostu kochały Polskę.

Inną ważną rzeczą, o której powinni pomyśleć radni trzech polskich sejmików, zanim postanowili przyjąć uchwały stanowiące na obszarach ich administracji rok reformacji, jest historia. Ta wyraźnie pokazuje, że Rzeczypospolita, która słynie z tolerancji religijnej, sama była często ofiarą „religijnej nienawiści”, niestety często doznawanej ze strony protestantów. Wystarczy wspomnieć potop szwedzki (1655 r.), kiedy to najeźdźcy wyznania luterańskiego celowo, z pobudek swoich przekonań religijnych, niszczyli kościoły, mordowali duchowieństwo, próbowali zdobyć najświętsze dla Polaków miejsce – Jasną Górę, aby ją splądrować i zbezcześcić wizerunek Matki Bożej – Królowej Polski.

Sejmik województwa warmińsko-mazurskiego uchwałę ustanawiającą rok 2017 jako rok reformacji, przyjął na prośbę bp. Rudolfa Bożanowskiego, zwierzchnika Diecezji Mazurskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Przewodniczący Sejmiku Piotr Źuchowski (PSL) w uzasadnieniu uchwały napisał, że „stanowisko Sejmiku wyraża w ten sposób znaczenie reformacji dla rozwoju naszego regionu od XVI wieku w wymiarze religijnym, kulturowym i społecznym”. Pan przewodniczący nie zna chyba jednak historii regionu, w którego zawiadywaniu pełni obecnie ważną funkcję. W pełnym posiadaniu Polski ten bowiem rejon, Warmia i Mazury jest od czasu zakończenia II wojny światowej, wcześniej rządzili tu Niemcy – luteranie. Podobnie zresztą jak na części obszarów Śląska.

Więc cóż znaczą słowa na temat udziału protestantów w „rozwoju naszego regionu od XVI wieku w wymiarze religijnym, kulturowym i społecznym”. Czy chodzi może o pruski kulturkampf, którego głównym celem było, przy użycia „ognia i miecza”, przerobić katolików na protestantów? Rzeczywiście w tych regionach, których sejmiki przyjęły uchwały o roku reformacji, a które w drugiej połowie wieku XIX były pod zaborem pruskim, gdzie wówczas szalał kulturkampf, tych którzy nie chcieli porzucić katolickiej wiary, maltretowano, więziono a nawet zabijano. Taki los był udziałem wielu katolickich księży, biskupów i wiernych.  Czy więc mieszkańcy tych dziś polskich regionów, gdzie zdecydowanie dominują wyznawcy religii katolickiej, mają radośnie świętować rok reformacji? 

Ciekawą sprawą jest dominacja przedstawicieli partii opozycyjnych PSL i PO w sejmikach, które ogłosiły rok 2017 rokiem reformacji. Nasuwa to podejrzenie, czy aby przyjęcie w tej sprawie uchwał nie było typowym zrobieniem rządzącej PiS „na złość”. Przecież niedawno rządząca partia odrzuciła pomysł, aby rok 2017 był ogłoszony przez Sejm rokiem reformacji.  Pisząc o tym wydarzeniu „Gazeta Wyborcza”, jak wiadomo sprzyjająca opozycji, podała w tytule artykułu „PiS nie chce roku Reformacji”, a zaraz pod nim napisano „Komisja Kultury i Środków Przekazu Sejmu RP, która zdominowana jest przez polityków PiS, odrzuciła projekt uchwały, aby 2017 r. ogłosić Rokiem Reformacji”. I zapewniam was, drodzy redaktorzy z „Wyborczej”, nie ma co nad tym wylewać krokodylich łez. Jako patrioci, powinniście się raczej cieszyć z faktu, iż Senat zamierza rok 2017 oficjalnie nazwać Rokiem Koronacji Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Korony Polskiej, Tej która obroniła naszą ojczyznę od protestanckiego potopu. 

Adam Białous

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2016-12-08) | http://www.pch24.pl/jezeli-rok-reformacji--to-moze-i-rok-kulturkampf--niezwykle-ciagoty-samorzadowcow,47920,i.html

Skip to content