Aktualizacja strony została wstrzymana

Rekolekcje adwentowe – Tydzień I – Ks. John Jenkins, FSSPX

Dodano: 2016-12-1 12:42 pm

Drodzy wierni

Okres Adwentu jest czasem przygotowania, czterema tygodniami zarezerwowanymi przez Kościół na przygotowanie do wielkich świąt Bożego Narodzenia. Kościół obleka na ten czas swe ołtarze we fiolet, w liturgii  zaś pomijane są hymny uwielbienia i dziękczynienia, czyli Gloria oraz Te Deum. Kościół zachęca nas w tym okresie do żarliwszej modlitwy oraz do podejmowania umartwień, ponieważ obie te rzeczy odrywają nas od spraw tego świata i kierują naszą uwagę ku rzeczom duchowym.

W czasie Adwentu mamy przede wszystkim przygotować się na uroczystość Bożego Narodzenia, na przyjście Zbawiciela i na przyjęcie Jego łaski. To właśnie dzięki tej łasce jesteśmy w stanie prowadzić cnotliwe życie, pomimo pokus świata, ciała i szatana. Praktykowanie cnót jest zarówno owocem łaski, jak i najlepszym przygotowaniem naszych dusz na jej owocne przyjęcie. Czas Adwentu jest więc właśnie okresem, w którym w sposób szczególny mamy praktykować cnoty, i to nie tylko cnotę wstrzemięźliwości. Chrystus Pan jest naszym Zbawicielem, jest dla nas Wzorem doskonałości, pragnie też, byśmy naśladowali Go w niesieniu Krzyża i również osiągnęli doskonałość podobną do Jego: „Jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”. A doskonałość osiągamy przede wszystkim dzięki praktykowaniu cnót.

Jednak w czasie Adwentu oprócz Chrystusa Pana mamy naśladować również przykład Jego Dziewiczej Matki. To właśnie Ta, która przyniosła na ten świat Chrystusa, jest równocześnie najskuteczniejszą pomocą, dzięki której możemy przygotować się na przyjęcie Zbawiciela do naszych dusz. W okresie Adwentu modlimy się w sposób szczególny do Najświętszej Maryi Panny, ponieważ to Ona przyniosła nam Odkupiciela. Uroczystość Bożego Narodzenia jest w zasadzie hołdem Jej złożonym, a nawet nagrodą za Jej cnoty. Kiedy więc mówimy o cnotach i ich praktykowaniu w czasie Adwentu, największą korzyć odniesiemy naśladując cnoty Matki Bożej.

Dlatego też podczas niniejszych rekolekcji przyjrzymy się bliżej wszystkim cnotom, a zwłaszcza tym, które praktykowała Najświętsza Maryja Panna. Ponieważ „O Maryi nigdy dosyć” – jak pisze św. Bernard, podczas tych rekolekcji mówić będziemy o głównych cnotach Niepokalanej, czyli o tym, co nazywamy cnotami kardynalnymi. Są to cnoty wstrzemięźliwości, męstwa, sprawiedliwości, roztropności, oraz wiary, nadziei i miłości. Nazywamy je kardynalnymi od łacińskiego słowa „cardines” oznaczającego „zawias” – jak zawias u drzwi. Tak jak drzwi spoczywają na zawiasach, tak też całe życie moralne spoczywa na owych cnotach. A tak jak drzwi otwierają się dzięki zawiasom, tak też praktykowanie cnót kardynalnych otwiera przed nami drogę doskonałości i bramy niebios.

Przyjrzyjmy się więc w tym czasie owym siedmiu cnotom kardynalnym, koncentrując się zwłaszcza na tym, w jaki sposób praktykowała je Najświętsza Maryja Panna. Naśladując przykład Tej, która przyniosła na świat Zbawiciela, praktykując cnoty najlepiej przygotujemy się do przyjęcia Chrystusa w dzień Bożego Narodzenia.

Zacznijmy od ostatniej z cnót kardynalnych, będącej niemniej fundamentem naszego życia duchowego – od cnoty wstrzemięźliwości.

Wstrzemięźliwość jest cnotą, która poskramia nasze skłonności do przyjemności zmysłowych, zwłaszcza tych, które związane są ze zmysłami smaku oraz dotyku. Z pewnością wiecie, że nasze zmysły często dostarczają nam przyjemności, że na przykład ciastka są smaczne, są więc dobrym pokarmem. Dlaczego jednak tak jest? Jest tak dlatego, że Bóg w swej niezmierzonej mądrości związał z naszą naturą pewne przyjemności, jako pomoc w wykonywaniu pewnych aktów, zwłaszcza dotyczących zachowywania i przekazywania życia.

Przyjemności te są zawsze związane z aktami dobrymi. W ten właśnie sposób Bóg ukształtował naszą naturę, czyniąc przyjemność naturalną konsekwencją wypełnienia celu i osiągnięcia dobra. Największe szczęście i przyjemność daje wizja uszczęśliwiająca, będąca stanem wiekuistej szczęśliwości, nie ma ona końca, ponieważ wiąże się z osiągnięciem naszego celu ostatecznego, posiadaniem nieskończonego dobra.

Początkowo przyjemność i wola byli sprzymierzeńcami, kierującymi człowieka ku jego ostatecznemu celowi – jednak ów błogosławiony stan harmonii został zniszczony przez grzech pierworodny. Pierwotnie przyjemność była naturalnym zwieńczeniem dobrze wypełnionego zadania, osiągnięcia celu, dobrem w pełni zasłużonym. Jednak w smutnym stanie, w jakim znajdujemy się po grzechu pierworodnym, często mylimy przyjemność z celem, dla jakiego Bóg ją ustanowił – i usiłujemy je od siebie odłączyć. Najczęściej też wolimy samą przyjemność od tego, dla czego Bóg ją ustanowił.: zamiast jeść by żyć, żyjemy aby jeść. Tak więc potrzebujemy specjalnej cnoty, by zaprowadzić w tym właściwy porządek, a cnotą tą jest wstrzemięźliwość.

Istnieje również naturalna cnota wstrzemięźliwości, porządkująca nasze dążenie do przyjemności wedle zasad rozumu, i o tej cnocie mówią często poganie, zwłaszcza Arystoteles i stoicy. Jednak my, jako chrześcijanie, posiadamy wstrzemięźliwość w znacznie większym stopniu, mówiąc inaczej: nasza wstrzemięźliwość oparta jest nie tylko na zdrowym rozsądku, ale tez na wierze: nie tylko jesteśmy istotami rozumnymi, ale też dzięki łasce Bożej jesteśmy Świątyniami Ducha Świętego.

Każda z cnót posiada to, co moglibyśmy nazwać jej integralnym elementem. Oznacza to, że do praktykowania każdej cnoty konieczne są pewne warunki, bez których czegoś by jej brakowało. W przypadku wstrzemięźliwości konieczne są dwie główne rzeczy, z których jedna jest niejako dopełnieniem drugiej. Pierwszą jest poczucie godności – czyli świadomość, że jesteśmy stworzeni dla wyższych rzeczy, nie dla przyjemności tego świata, ale dla czegoś większego, czegoś szlachetniejszego. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy przeznaczeni do czegoś większego niż zwierzęta, poświęcające cały swój czas na szukanie pożywienia, że stworzeni jesteśmy do tego by poznać prawdę, by dążyć do piękna, by osiągnąć nieskończone dobro. Rozumieli to nawet uczestniczący w Olimpiadach poganie: przyjrzyjcie się wszystkim treningom, jakie przechodzili, wszystkim wysiłkom, specjalnym dietom, jakie na siebie nakładali – wszystko po to, by osiągnąć chwałę zwycięstwa. A przecież my – jako chrześcijanie – wiemy, że jesteśmy przeznaczeni do znacznie większej chwały.

Drugim wymaganym elementem, będącym niejako uzupełnieniem pierwszego, jest zmysł wstydu. Przyjemności te, doprowadzone do przesady, prowadzą do kompromitacji i hańby. Nie ma nic bardziej haniebnego, niż zostanie ofiarą podłej wady z powodu głupiej i przemijającej przyjemności. Odczuwamy nawet osobiście wstyd, gdy widzimy ludzi pijanych, do którego to stanu podprowadziła ich nikczemna przyjemność, niszcząca ich rozsądek. Usiłujemy nawet ukrywać te przejawy niewstrzemięźliwości przed innymi, ponieważ instynktownie wiemy, że są one poniżej naszej prawdziwej godności.

Istnieje tak wiele cnót związanych ze wstrzemięźliwością, że niestety nie możemy w tym miejscu omówić ich wszystkich – w istocie nawet cały okres Wielkiego Postu, czterdzieści dni, nie wystarczyłyby na poświęcenie każdej z nich jednego dnia. Możemy jednak powiedzieć o kilku: cnota łagodności jest częścią wstrzemięźliwości, ponieważ ogranicza przyjemność odczuwaną przy okazywaniu gniewu, również cnoty pilności i wyrozumiałości pomagają nam w walce toczonej przeciwko złu. Cnota pokory  – podobnie jak skromność – poskramia miłość, jaką żywimy do samych siebie. Istnieje również specjalna cnota, która reguluje czerpanie przyjemności z zabaw – zwana eutrapelia, ponieważ człowiek mądry nie tylko uczy się, ale też wie, jak się bawić.

Widzimy więc, że dla naszego życia duchowego cnota wstrzemięźliwości posiada znaczenie zupełnie fundamentalne. Jeśli zastanowimy się nad całym spektrum ludzkiej aktywności, dojdziemy do wniosku, że większość czasu poświęcamy na czynności związane z utrzymaniem przy życiu własnego ciała oraz naszych rodzin. Właśnie praktykowanie cnoty wstrzemięźliwości odróżnia nas od zwierząt. Zwierzęta kierują się wyłącznie instynktem, nie znając pojęcia umiaru. Jedzą, kiedy są głodne, piją, gdy są spragnione. Człowiek jednak posiada rozum i przy jego pomocy musi panować nad tymi odruchami. Jednym z powodów, dla których wiele grzechów przeciwko wstrzemięźliwości jest tak upokarzających jest fakt, że w rzeczywistości degradują nas one do poziomu bezrozumnych zwierząt.

Jak jednak mamy naśladować Najświętszą Maryję Pannę w praktykowaniu cnoty wstrzemięźliwości?

Jak widzieliśmy, praktykowanie cnoty wstrzemięźliwości jest konieczne przede wszystkim ze względu na skutki grzechu pierworodnego. Wskutek grzechu pierworodnego nasze zmysły poszukują przyjemności nie związanej z naszym osobistym dobrem. Cnota wstrzemięźliwości musi przywrócić ład w tej dziedzinie poprzez umartwienia, które stopniowo poddają zmysły pod władzę rozumu.

Jednak u Matki Bożej takie nieuporządkowanie nie miało nigdy miejsca. Jest Ona Niepokalanym Poczęciem, i – ponieważ nie została nigdy dotknięta przez grzech pierworodny – owe nieuporządkowania czy też pożądliwości Jej nie dotyczą. Jak więc mamy Ją naśladować w praktykowaniu tej cnoty?

Ponieważ cnota wstrzemięźliwości dotyczy głównie naszego zachowania przy stole, powinniśmy przyjrzeć się podobnym sytuacjom w życiu Matki Bożej. I rzeczywiście, czytamy o takim wydarzeniu – o weselu w Kanie Galilejskiej. Wstrzemięźliwość Najświętszej Maryi Panny wyrażała się wówczas nie tyle w jej czynach, co raczej w intencjach, jakie czynami tymi kierowały. Dostrzegała nie tyle potrzeby własne, co potrzeby innych: „Nie mają już wina”. Nie słyszymy nic o Jej umartwieniach czy postach, nieodmiennie jednak widzimy Jej troskę o potrzeby bliźnich.

Jest to więc być może najlepszy sposób na praktykowanie cnoty wstrzemięźliwości i umartwienia. Trzeba zwracać uwagę nie tyle na ilość i jakość, co na potrzeby innych. Im mniej myśli się o sobie samym w kwestiach dotyczących jedzenia, picia i przyjemności, tym bardziej cnota wstrzemięźliwości wydaje się być łatwiejsza w praktykowaniu. Jak zobaczymy, cnota wstrzemięźliwości powinna być ukierunkowana na miłość, dlatego praktykowanie jej, zwłaszcza podczas posiłków, jest równocześnie bardzo łatwe i bardzo uświęcające. Znajdując się przy stole, nie powinno się jako pierwszy sięgać po wszystko, ale starać się podawać wszystko co potrzebne współbiesiadnikom. Powinniśmy myśleć nie tyle o zaspokojeniu własnego głodu, co o tym, by sprawić przyjemność i zadowolić innych.

Najskuteczniejszym sposobem umartwienia i ograniczania tej pożądliwości jest połączenie postu z wykonywaniem uczynków miłosierdzia.  Gdy siadacie do posiłku, najpierw módlcie się, jako że wówczas myśli wasze skierowane będą ku rzeczom wyższym, a nie tylko ku jedzeniu, jak to jest w przypadku zwierząt. Następnie, starajcie się usługiwać innym. Podawajcie wszystkim to, czego potrzebują, a sami bierzcie potrawy na ostatku. Jeśli wypadnie wam być obsługiwanymi, bierzcie mniejsze i mniej smakowite kawałki mięsa, pozostawiając lepsze dla przyjaciół. Często przesadzamy w tym, co uważamy za dobre – stąd lepiej jest myśleć o potrzebach innych, niż o swym własnym głodzie. Wszystkie te praktyki są częścią tego, co moglibyśmy nazwać chrześcijańską etykietą, będącą w istocie niczym więcej, jak tylko praktykowaniem cnót wstrzemięźliwości i miłości bliźniego.

Starając się nie sięgać jako pierwszy po potrawy, ale raczej podawać je innym, praktykować możemy wstrzemięźliwość Najświętszej Maryi Panny, która nie dbała o własne potrzeby, ale o potrzeby bliźnich.

Podobnie nie powinniśmy nigdy uskarżać się na jakość posiłków, jakie spożywamy. Zachowanie takie jest szczególnie jaskrawym przejawem braku szacunku wobec osób, które je dla nas przygotowały. Powinniśmy zawsze okazywać wdzięczność, niezależnie od tego, co przed nami położą, niezależnie od tego, czy nam to smakuje, czy też nie. Nawet jeśli smak danej potrawy nam nie odpowiada, często osoba przygotowująca ją włożyła w nią naprawdę całe serce – i powinniśmy okazać jej wdzięczność choćby za to, że starała się jak najlepiej. Osoba odznaczająca się wybitną cnotą nigdy nie wygłasza komentarzy za wyjątkiem takich, które mogą posłużyć zbudowaniu i pobudzeniu do dobra słuchaczy.

Być może najdoskonalszym i zarazem najpiękniejszym sposobem na naśladowanie wstrzemięźliwości Matki Bożej jest naśladowanie Jej czystości. Cnota wstrzemięźliwości odnosi się również do przyjemności związanych z zachowaniem całego gatunku, całego rodzaju ludzkiego. Cnota czystości jest więc naturalnym sprzymierzeńcem cnoty wstrzemięźliwości, gdyż utrzymuje nasze ciała w harmonii z rozumem i czyni je godnymi, by były świątynią Ducha Świętego.

Najświętsza Maryja Panna praktykowała czystość w stopniu doskonałym – to właśnie dzięki niej zasłużyła na przywilej, by zostać Matką Boga. Również w naszym przypadku, gdy zachowujemy czystość, nasz umysł jest uwznioślony, nasze dusze w pełni panują nad ciałami, a Bóg obdarza nas szczególnymi łaskami zarezerwowanymi dla tych, którzy naśladują w tej cnocie Jego Matkę. Kluczem do nabycia tej cnoty jest podobnie jak w przypadku Niepokalanej – praktykowanie pokory.

Pokora oznacza, że prawdziwie znamy samych siebie, zarówno nasze słabości jak i mocne strony. Świadomość ta pomaga nam unikać okazji do grzechu oraz postępować w cnocie. Nade wszystko zaś, pokora polega na gruntownym poznaniu kim jest Wszechmocny Bóg, który obiecuje nam pomoc swej łaski, jeśli tylko o nią poprosimy i o ile pokładamy ufność w jej mocy.

Dlatego, drodzy wierni, rozpocznijmy ten czas Adwentu, czas pokuty i przygotowania, od praktykowania cnoty stanowiącej niejako chleb powszedni życia duchowego. Dobrowolne umartwienie, poprzez które wyrzekamy się drobnych, dozwolonych przyjemności, jest najlepszym przygotowaniem i najskuteczniejszym środkiem do zachowania nas od ulegania niedozwolonym i nieuporządkowanym przyjemnościom tego świata. Kto kocha niebezpieczeństwo, ten w nim zginie – mówi Pismo Święte, poucza jednak również, że kto wierny jest w małych rzeczach, wierny pozostanie również w  większych. Prośmy więc Matkę Bożą o pomoc w praktykowaniu cnoty wstrzemięźliwości, byśmy wspomagani Jej Niepokalanym wstawiennictwem mogli z ufnością oczekiwać dnia przyjścia Zbawiciela, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Ks. John Jenkins

tłum. Scriptor

Za: Scriptorium - z blogosfery Tradycji katolickiej (01/12/2016) | https://scriptorium361.wordpress.com/2016/12/01/ks-john-jenkins-rekolekcje-adwentowe-tydzien-i/ |Ks. John Jenkins – Rekolekcje adwentowe – Tydzień I

Skip to content