Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy jesteśmy skazani na monetaryzm?

Zmienne sytuacje polityczne w okresie powojennym zniszczyły polski dorobek ustrojowy, natomiast ułatwiły wykreowanie, głównie w Niemczech, zrównoważonego, trwałego modelu społecznej gospodarki rynkowej. Dopiero globalizm podważył warunki jego funkcjonowania. W ostatnich latach trwa konfrontacja dwu opcji: wzrost PKB czy rozwój społeczny.

Okres powojenny w Polsce

Przygotowania do Drugiej Wojny światowej oraz okres powojennej odbudowy wprowadził i utrwalił w gospodarce większości krajów szeroki zakres interwencjonizmu państwowego, związanego z planowaniem strategicznym oraz ze stopniowo poszerzaną polityką socjalną. Towarzyszył temu w Europie Zachodniej szybki rozwój gospodarki rynkowej i dobrobytu, co zapewniło na szereg lat pokój społeczny. W konfrontacji ze światową propagandą komunistyczną i ruchami narodowo-wyzwoleńczymi w koloniach, kraje zachodnie ukazywały kapitalizm z ludzką twarzą.
Powojenny okres Polski Ludowej i hegemonii sowieckiej zniszczył nasz dorobek ustrojowy okresu międzywojennego. Obfitował w wiele dramatów i złych doświadczeń, ale także w szereg godnych uwagi pozytywów. Było z czego korzystać, przystępując do przebudowy gospodarki, podjętej już w połowie lat osiemdziesiątych. Ogólny kierunek tej przebudowy, wywalczonej przez Solidarność, został uzgodniony wczesną wiosną 1989 r. przy Okrągłym Stole. Była nim regulowana, społeczna gospodarka rynkowa.
Wkrótce jednak, pod naporem politycznym i ideologicznym zachodniego neoliberalizmu, odstąpiono od tych ustaleń. Przełomowe w tej sprawie było spotkanie już w lipcu 1989 r. w Brukseli z udziałem Jeffreya D. Sachsa, światowego lidera neoliberalizmu, na którym postanowiono szokowe wprowadzenie dzikiego kapitalizmu. Jak słusznie stwierdza Tadeusz Kowalik: „Gdyby dotrzymywano umów zawartych przy Okrągłym Stole oraz swoistej umowy zawartej z wyborcami, którym oferowano podobny zarys programu, to nowy ustrój społeczno-ekonomiczny kształtowany po 1989 r. musiałby wyglądać zupełnie inaczej. Plan Balcerowicza w znanej nam postaci nie miałby żadnych szans akceptacji” [1].
W minionych latach wykonano w Polsce szereg poważnych, niezależnych studiów strategicznych wytyczających pozytywną drogę odbudowy i rozwoju polskiej gospodarki. Zostały one jednak wszystkie zlekceważone przez władze. Niestety, w kraju nie mamy dotychczas społecznej gospodarki rynkowej i jej zorganizowanie stanowi ważne i pilne zadanie ustrojowe. Konstytucyjnemu wymaganiu ustanowienia w Polsce społecznej gospodarki rynkowej sprzeciwia się ideologia neoliberalna i kolidują z nim interesy zagranicznych i ponadnarodowych korporacji gospodarczych. Znaczne przeszkody stwarzają ponadpaństwowe, neoliberalne normy i dyrektywy Unii Europejskiej oraz brak szerszej suwerenności państwowej. Przykład krajów skandynawskich i azjatyckich wskazuje jednak, że pomimo trudności można i należy w państwowym systemie organizacyjno ś prawnym dążyć do realizacji społecznej gospodarki rynkowej.
Z tych względów część polskich naukowców, nastawionych społecznie i patriotycznie, zajmuje się nadal problematyką trzeciej drogi i ponownego wprowadzenia gospodarki kraju na ten szlak, realizowany już w okresie międzywojennym. Jeden z pierwszych tą problematykę podjął Mieczysław Nieduszyński (1986), a następnie Chrześcijańsko Demokratyczne Stronnictwo Pracy (1991), Tadeusz Przeciszewski i Sławomir Patrycki (1996, 2000), Tadeusz Kowalik (1999-2005), Piotr Pysza i Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego [2] oraz szereg innych. Problematyce społecznej gospodarki rynkowej i wprowadzeniu jej w Polsce zostało poświeconych szereg konferencji naukowych w latach 1993-2002 [3]. Trzecia droga budzi nadal duże zainteresowanie i powracano do niej także na VIII Kongresie Ekonomistów Polskich w 2007 r.
W realizacji tego ustrojowego zadania trzeba jednak pokonać trudne warunki narastającego egoizmu politycznego i gospodarczego początku XXI wieku oraz zdezorientowanej opinii publicznej.

Trzecia droga w powojennych Niemczech

Po wojnie najbardziej znany model trzeciej drogi między kapitalizmem a komunizmem został wypracowany i zrealizowany w Niemieckiej Republice Federalnej przez Alfreda Müller-Armacka i kanclerza Ludwiga Erharda. Jest to model społecznej gospodarki rynkowej. Przedsiębiorstwo w tej koncepcji było jakby wspólnotą pracujących; pracownicy uczestniczyli w zarządzaniu (związki zawodowe, rady zakładowe i rady nadzorcze) oraz w zyskach. Zgodnie z teoretycznymi koncepcjami ordoliberalizmu, propagującego ten model gospodarki, położono nacisk na rzeczywistą równość szans obywateli oraz równą wolność osobistą. Przy tym zwracano uwagę na czynniki materialne, a nie tylko formalne. Zmierzano do zapewnienia każdemu wolności i odpowiedzialności w życiu gospodarczym, wspierając drobną i średnią przedsiębiorczość oraz stawiając tamę monopolizacji. Państwo rozbudowało instytucje i instrumenty prawne regulujące ten porządek, poszerzyło znacznie opiekę społeczną oraz wspierało finansowo w szerokim zakresie rozwój budownictwa mieszkaniowego. Doprowadziło to do niezwykle szybkiego wzrostu, nazywanego cudem gospodarczym. Silnie progresywny system podatkowy stymulował małe rozpiętości płacowe [4]. Obowiązywał solidaryzm, dobrowolne układy zbiorowe oraz ustawowe płace minimalne. Zapewniało to w znacznym stopniu równowagę i pokój społeczny.
Społeczna gospodarka rynkowa wyrosła i ukształtowała się pod wpływem personalistycznej wizji człowieka i społeczeństwa rozwijającego się w harmonii z ładem natury. Nawiązuje do rzymskiego pojęcia ordo, określającego powszechny porządek prawny, w ramach którego jednostki korzystają z pełnej swobody. Stąd nazwa ordoliberalny tego nurtu, który formułuje i realizuje powyższy program polityczny społecznej gospodarki rynkowej [5]. A. Műller-Armack podkreśla znaczenie systemu wartości w życiu gospodarczym zwracając uwagę, że dawniej silnie podlegał on dziedzictwu chrześcijańsko-religijnemu. Mając swe korzenie jeszcze w XIX wieku, baza kulturowa gospodarki rynkowej musi – po jej utracie w ostatnich dziesięcioleciach – zostać z przemyślanymi korektami przywrócona, jako fundament ustroju. Tylko gospodarka rynkowa, ukierunkowana na realizację najistotniejszych wartości, zdoła sprostać wymaganiom naszej współczesności [6]. Charakterystyczną cechą tej gospodarki była też tradycyjna, rodzinna własność kapitału przemysłowego i roztropny, długookresowy zarząd właścicielski.
Podstawowymi wartościami ustrojowymi są tu niewątpliwie: poszanowanie porządku natury, wolność i rozwój osoby ludzkiej oraz solidaryzm społeczny. Przez solidaryzm rozumie się pewną jedność społeczną i pomoc wzajemną oraz uporządkowane współdziałanie w dążeniu do dobra wspólnego, uzgodnionego co do treści i sposobu realizacji. Bez trwałej woli politycznej zachowania tych wartości i związanego z nimi ładu instytucjonalnego trudno wykreować i rozwinąć społeczną gospodarkę rynkową. Bowiem tradycja i kultura narodowa oraz wartości etyczne ulegają w naszych czasach przy budowie ustroju presji egoistycznych sił kapitału, nacisków zewnętrznych i korupcji. Są też obecnie ośmieszane i deprecjonowane przez sprywatyzowane, ideologiczne media.

Doświadczenia innych krajów

Sukces niemieckiej gospodarki rynkowej wzbudził wielkie zainteresowanie badaczy i analityków gospodarczych. Także w Polsce ukazało się na ten temat wiele publikacji [7]. Podobne rozwiązania jak w Niemczech, ale dostosowane do krajowej struktury majątkowej, gospodarczej i tradycji, wprowadzone zostały w Austrii, Szwecji, Danii, Finlandii, a także w Holandii. Częściowo realizowała je również po wojnie Francja generała Charles de Gaulle`a i wiele z tego pozostało do dziś.
Liczni badacze zastanawiają się jak doświadczenia te można wykorzystać w warunkach XXI wieku. A. Giddens [8] wymienia następujące, trwałe wartości trzeciej drogi: równość szans obywateli, obrona słabszych, wolność i autonomia działalności oraz zasady: „Nie ma praw bez obowiązków, nie ma autorytetu władzy bez demokracji, [a także] kosmopolityczny pluralizm i filozoficzny konserwatyzm”. W tym miejscu podkreślimy przede wszystkim trzy współistniejące, dobrze sprawdzone i podstawowe cechy tej gospodarki: społeczna, ekologiczna i regulowana gospodarka rynkowa. Łączyć się z nią powinna demokratyzacja gospodarki, powszechność własności, pracy i zarządzania, poszanowanie środowiska i racjonalna eksploatacja zasobów naturalnych, zrównoważony rozwój regionalny i krajowy, z zachowaniem warunków sprawiedliwości, solidarności i aktywności społecznej.
Ustrój społecznej gospodarki rynkowej, ze względu na swoje cele i zasady, jest bardzo wszechstronny oraz jakościowo znacznie szerszy i doskonalszy od koncepcji państwa opiekuńczego, państwa autorytarnego czy instytucjonalnego, lub państwa wolnej gospodarki rynkowej. Obejmuje wszystkie te funkcje i aspekty, ale je wyważa i harmonizuje wzajemnie, włączając w nadrzędny porządek społeczno-gospodarczy..
T Kowalik, w książce wspomnianej na początku, przedstawia szerszą analizę poglądów oraz doświadczeń, trudności i ewolucji rozwiązań stosowanych w różnych krajach. Jego wcześniejsza publikacja. omawia różne narodowe koncepcji nowej trzeciej drogi [9].

Destrukcyjny wpływ globalizmu

Po 1980 r., gdy stało się jasne, że zbliża się upadek światowego systemu komunistycznego, sytuacja w Europie i świecie istotnie się zmieniła. Współdecydował o tym także postępujący proces rozbicia jedności politycznej państw arabskich i szerzej – państw Trzeciego świata. Kapitał światowy uznał, że nadeszła pora jego globalnej ekspansji.
Nowe technologie szybkiej, światowej łączności oraz organizacja masowego, dalekiego transportu stworzyły warunki do przejścia od produkcji i usług krajowych do organizacji jeszcze bardziej masowej i taniej produkcji i usług w skali światowej. Tę możliwość szybko wykorzystały największe koncerny bogatych krajów, od dawna obecne na zagranicznych rynkach. Stopniowo przekształciły się one w potężne korporacje ponadpaństwowe. Kapitały i obroty niektórych korporacji przewyższają budżet większości mniejszych państw świata. Ich agresywnemu rozwojowi sprzyja neoliberalna ideologia ekonomiczna, konwencje międzynarodowe dotyczące wolnego handlu – GATT oraz Konsensus Waszyngtoński, dotyczący „gospodarki otwartej”, narzucany krajom rozwijającym się przez międzynarodowe instytucje finansowe.
Przedsiębiorstwa zachodnioeuropejskie zaczęły przenosić swoją produkcję i jej obsługę na Wschód, zmniejszając zatrudnienie i opłaty podatkowe w krajach macierzystych. Państwu wzrosły wydatki społeczne, natomiast straciło ono część dochodów. Związki zawodowe utraciły popularność i członków oraz znaczenie polityczne. Została więc znacznie naruszona równowaga sił społecznych i politycznych. Pod presją światowej propagandy neoliberalnej oraz nacisków podejmowanych przez wielkie grupy kapitałowe i organy Unii Europejskiej, w wielu państwach europejskich stopniowo zaczęto odchodzić od zasad trzeciej drogi. W Niemczech, Francji i w niektórych innych krajach nastąpiło zmniejszenie interwencjonizmu państwowego oraz pewne zawężenie świadczeń socjalnych i uprawnień pracowniczych na rzecz ponadnarodowej gry rynku i kapitału. W efekcie pogłębia się rozwarstwienie społeczne i narasta niezadowolenie.

Wzrost gospodarczy czy rozwój społeczny?

Społeczna gospodarka rynkowa z różnymi modyfikacjami utrzymuje się jednak nadal w krajach skandynawskich i nieźle wytrzymuje konkurencję międzynarodową. J. Sachs, ideolog i emisariusz neoliberalizmu, stwierdza obecnie wyraźną wyższość prospołecznej gospodarki rynkowej Danii, Finlandii, Norwegii i Szwecji nad anglojęzycznymi krajami liberalnymi: „Wydatki budżetowe na cele socjalne wynoszą w krajach skandynawskich przeciętnie około 27% produktu krajowego brutto-PKB, podczas gdy w anglojęzycznych zaledwie 17%. Zasadniczo kraje skandynawskie górują nad krajami anglosaskimi pod względem większości wskaźników funkcjonowania gospodarki”. W podsumowaniu stwierdza: „Von Hayek się mylił. W silnych i zdrowych demokracjach hojne państwo opiekuńcze to nie droga do poddaństwa, tylko do sprawiedliwości, równości ekonomicznej i konkurencyjności na arenie międzynarodowej”.[10]
Również szereg krajów azjatyckich łączy gospodarkę rynkową z dużym zakresem interwencji państwa. W jednych następuje przy tym umiarkowany rozwój społeczny, w innych, jak na przykład w Chinach i Indiach, kwitnie dziki kapitalizm kosmopolitycznych milionerów wśród zniewolenia ubogich mas. Wielkie osiągnięcia gospodarcze Japonii, Korei Pd., Tajwanu, Chin, Singapuru, Malezji czy Tajlandii budzą zainteresowanie w świecie i gotowość skorzystania z doświadczeń [11].
W większości liberalnych krajów europejskich dokonuje się obecnie ostra konfrontacja dwu opcji, związanych z dwoma przeciwstawnymi paradygmatami: ważniejszy szybki wzrost gospodarczy, czy też trwała i skuteczna polityka rozwoju społecznego. Natomiast w niektórych innych krajach europejskich i azjatyckich godzi się obie te opcje; buduje demokrację gospodarczą i osiąga konsensus w drodze porozumień społecznych. Sukcesy tych krajów wskazują ogólny kierunek dalszej trzeciej drogi. A jak przedstawia się sytuacja w Polsce – przedstawimy w następnym artykule.

Prof. Włodzimierz Bojarski


[1] Kowalik T.: „Systemy gospodarcze, efekty i defekty reform i zmian ustrojowych”; Wyd. Fundacja Innowacja, Warszawa 2005, s. 365.
[2] Mączyńska E., Pysza P.: „Społeczna gospodarka rynkowa, Idee i możliwości praktycznego wykorzystania w Polsce”; Wyd. Polskie Tow. Ekonomiczne, Warszawa 2003 oraz inne.
[3] Według: E. Mączyńska, P. Pysza (2003) konferencje organizowały:
– Akademia Ekonomiczna im. K. Adamieckiego w Katowicach w latach 1993 do 1997,
– Uniwersytet M. Curie Skłodowskiej w Lublinie w latach 1996, 1998, 2000, 2002,
– Rada Strategii Społeczno-Gospodarczej przy R.M. w latach 1996 i 2002,
– Polskie Towarzystwo Ekonomiczne w r. 2002.
[4 ] L. Erhard zauważa, że przy dynamicznym wzroście gospodarczym znacznie łatwiej zmniejszać dysproporcje dochodowe i podnosić poziom życia uboższym, aniżeli przy walce o zmianę podziału gdy nie ma wzrostu. Dlatego główny wysiłek kieruje na wzrost gospodarczy (1957). w: E. Mączyńska, P. Pysza (2003, s.107).
[5] Patrz: P. Pysza (2007).
[6] A. Műller-Armack: „Sterowanie gospodarką a gospodarka rynkowa”; w: E. Mączyńska, P. Pysza (2003, s.56), za wydaniem niemieckim z 1990 r. S. Patrycki (2003) zwraca uwagę, że twórcy społecznej gospodarki rynkowej działali pod silnym wpływem społecznej nauki Papieży, w oparciu o koncepcje wypracowane przez katolików społecznych w okresie międzywojennym.

[7] Pisali o niej w Polsce: T. Grabowski (1976), Fundacja F. Eberta (1992), T. Przeciszowski (1996, s.181 i dalsze), O. Gedymin (1999, s.59-106), S. Patrycki (2000), S. G. Kozłowski (2000, s.191-200), T. Kowalik (2001) oraz T. Kaczmarek i P. Pysza (2004).
[8] A. Giddens: „Trzecia droga. Odnowa socjaldemokracji”; Książka i Wiedza, Warszawa 1999, s.61.
[9] T. Kowalik (red): „Spory wokół Nowej Trzeciej Drogi”; Wyd. Scholar, Warszawa 2001.
[10] J.D. Sachs: „O państwach dobrobytu bez ideologii”; „Świat Nauki”, nr.11, 2006.
[11] Patrz: O. Giedymin (1999, s.107-168), T. Kowalik (2005, s.180-235), T. Wierzbołowski (2006) i inni. Także W. Pomykało (red): „Chiny w globalnym świecie”; wyd. Fundacja Innowacja, Warszawa 2008.

Nr 18-19 (3-10.05.2009)

Za: Myśl Polska


Kryzys finansów czy wartości?

Od ponad roku wielki kryzys finansowy rozlewa się na świecie, ale nie wszędzie jednakowo. Jedne kraje są nim silniej zaatakowane, inne mniej. Wiele państw próbuje też bardziej skutecznie mu się przeciwstawiać niż władze w Polsce. Nasza sytuacja w zakresie skutków kryzysu finansowego oraz ataków spekulacyjnych jest szczególnie niekorzystna, ponieważ bez żadnego uzasadnienia, wbrew wszelkiej logice, władze oddały już wcześniej polskie banki w ręce zagranicznego kapitału.

Ponadto kryzys światowy nakłada się na postępujące w kraju od dwudziestu lat niszczenie wielu przedsiębiorstw i całej gospodarki, a w efekcie – finansów publicznych. Wiedzie to kraj do bankructwa. Polski wewnętrzny kryzys dotyczy także władz państwowych, struktury politycznej i świadomości społecznej, jest więc niewątpliwie znacznie poważniejszy i groźniejszy.
Te dwa kryzysy trzeba wyraźnie rozróżniać, wbrew propagandzie rządowej, która z trudem dostrzega jedynie kryzys światowy. Wszystko to razem składa się na specyficzną i trudną sytuację kryzysową w kraju, przejawiającą znamiona trwałości. Dlatego konieczny jest narodowy program przezwyciężenia kryzysu w kraju, we wszystkich jego warstwach. Potrzebna jest tu rządowa polityka i program walki z kryzysem, programy władz samorządowych, zwiększona aktywność i solidarność polskich przedsiębiorców oraz powszechny ruch organizacji i samoobrony społeczeństwa obywatelskiego.
Rodzi się zasadnicze pytanie, co teraz robić w gospodarce? Po pierwsze, władze powinny bronić, skonsolidować i zaktywizować resztki krajowego kapitału finansowego. Po drugie, trzeba bronić wszelkich form krajowej przedsiębiorczości w miastach i na wsi oraz odbudować krajowe związki kooperacyjne. Po trzecie, potrzebne są wszelkie ułatwienia formalne i organizacyjne dla podejmowania drobnej przedsiębiorczości, która nadal napotyka dotkliwe bariery organizacyjno-rozwojowe. Po czwarte, potrzebna jest ofensywa gospodarcza państwa; wielkie programy inwestycji rządowych, za którymi pójdą polscy przedsiębiorcy. Jeśli rząd jest bierny i cofa się w gospodarce, to piechota przedsiębiorców też się cofa. Przeciwnie się dzieje, gdy rząd podejmuje dynamiczne działania ofensywne i sam angażuje się w wielkie przedsięwzięcia gospodarcze. Doniosłym przykładem przezwyciężania kryzysu jest rządowy program Eugeniusza Kwiatkowskiego w okresie międzywojennym. Po piąte, konieczna jest zwiększona, powszechna troska władz i społeczeństwa o rzesze ubogich i warunki bytu rodzin wielodzietnych.
Okres kryzysu najlepiej wykorzystać do realizacji szerokiego programu (rządowego i samorządowego) remontu bardzo zaniedbanych obiektów gospodarki wodnej i mieszkaniowej oraz remontu i modernizacji sieci drogowej i kolejowej. Za tym powinien pójść szerszy program rozbudowy polskiej energetyki i społecznego budownictwa mieszkaniowego. Pozwoli to zatrudnić większą liczbę bezrobotnych w kraju i zaktywizować inne sektory.

Szansa i zagrożenie
Obecny okres światowego kryzysu może, a nawet powinien, ożywić i zaktywizować szerokie rzesze społeczeństwa. Powiększającą się biedę i gniew ludu łatwo może wykorzystać i porwać za sobą nowa, rewolucyjna lewica światowa. A straszliwe skutki rewolucji dobrze już znamy z historii XX wieku.
Dlatego po skompromitowaniu się neoliberalizmu wraz z ideologią globalizmu tym pilniej trzeba powrócić do pokojowej budowy sprawiedliwego ustroju społeczno-gospodarczego i posłuchać naszego Papieża Jana Pawła II, który w 1991 r. nauczał: „Nie do przyjęcia jest twierdzenie, jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm pozostawał jedynym modelem organizacji gospodarczej. Należy obalić bariery i monopole, które wielu narodom nie pozwalają na włączenie w ogólny proces rozwoju…” (encyklika „Centesimus annus”, p. 35).
Jest to szczególnie aktualne wezwanie dla nas, katolików polskich, i całego społeczeństwa, któremu chrześcijańskie zasady moralne są stale bliskie. Trzeba ożywić i szeroko głosić naukę społeczną Kościoła, przechodząc od teorii do konkretów praktyki, od słów do działalności realnej. Chrześcijańskie doświadczenie społecznej gospodarki rynkowej wymaga w realizacji zaktualizowania dawniejszych form oraz dostosowania ich do warunków XXI wieku i społeczności bardziej pluralistycznej światopoglądowo.
Gdyby zabrakło skutecznego powrotu do większej sprawiedliwości i warunków rozwoju społecznego, to w sytuacji pogłębiającego się kryzysu i zaostrzanych napięć można się obawiać wzrostu ponadnarodowych totalitarnych ugrupowań polityczno-gospodarczych. W tym kierunku zmierza również Unia Europejska. Zamiast odnowionej społecznej gospodarki rynkowej, wykorzystującej najlepsze rozwiązania z różnych ustrojów i eliminującej ich błędy, mogą powstać totalitarne struktury ponadnarodowe wprowadzające najgorsze i zniewalające praktyki czerpane ze skompromitowanych już ustrojów.
Kapitał światowy sprawnie porozumiewa się ponad ustrojami, państwami i społeczeństwami w celu zapewnienia swoich interesów i „utrzymania wszystkiego pod kontrolą”. Skutecznie wpływa na władze wielu krajów, obieg światowej informacji i środki społecznego przekazu. Obecny kryzys finansowy może ułatwić wprowadzenie „nowego porządku światowego” (nowy faszyzm) opartego na kontroli monetarnej i finansowej ludzi, instytucji, partii, rządów i państw (karty płatnicze i inne) oraz powszechnym dozorze obywateli (telefony komórkowe, czipy).

Kryzys i wadliwy rynek
Krach rynku finansowego dotyczy również rynku nieruchomości oraz inwestycji i rozprzestrzenia się na rynki towarów i usług, a także na rynek pracy. W wielu krajach niemal wszyscy odczują negatywne skutki ujawnionej teraz destrukcji w gospodarce. Narastała ona od lat, ale była tuszowana grami giełdowymi i politycznymi oraz fałszywą ideologią rynkową. Teraz w wyraźny i dotkliwy sposób zawiodła rzekomo niezawodna „niewidzialna ręka” rynku i okazało się, jak bardzo potrzebne jest państwo ze swoimi regulacjami i instytucjami oraz z publicznym kapitałem i własnością. Skompromitowała się ostatecznie cała ideologia i pseudonauka neoliberalna głosząca od trzydziestu lat doskonałość rynku jako jedynego regulatora życia gospodarczego. Równocześnie głosiła zasadę „minimum państwa”, ograniczającą jego funkcje.
W ramach tej ideologii światowe instytucje finansowe, wspólnie z władzami USA, sformułowały i narzucały obłudnie krajom rozwijającym się tzw. konsensus waszyngtoński. Stwarza on szczególnie korzystne warunki dla ekspansji ponadnarodowych korporacji gospodarczych wywodzących się z krajów najbardziej rozwiniętych. W warunkach rozwiniętej światowej łączności i komunikacji, pod hasłami globalizmu, powstał światowy system neokolonialny realizujący w skali krajowej i międzynarodowej darwinizm gospodarczo-polityczny. Egoistyczna „racjonalność ekonomiczna” wyzuta z wszelkich ograniczeń i norm moralnych buduje wyłącznie na „wartościach rynkowych” i tylko one się liczą. Dopiero kryzys pokazuje, że są to wartości względne i wątpliwe, a ludzie dostrzegają, iż ważniejsze są dla nich inne wartości.
Dotkliwym kryzysem światowym, być może największym od siedemdziesięciu paru lat, oraz straszną światową nędzą (również w krajach najbogatszych) i krwawymi konfliktami kończy się teraz kolejna materialistyczna utopia zbudowania powszechnej szczęśliwości ziemskiej. Od czasów rewolucji francuskiej próbowano realizować różne warianty tej utopii i wszystkie kończyły się morzem nieszczęść. Czynnikiem kryzysogennym tych wszystkich utopii jest odrzucenie norm etycznych z życia gospodarczo-politycznego oraz lekceważenie praw natury.

Wadliwy system finansowy
Kapitaliści finansowi od dawna usiłują rządzić światem i stale powiększają swoje kapitały kosztem ubożenia ludzi pracy oraz miliardów najbiedniejszych mieszkańców naszego globu. Z premedytacją realizują finansowy drenaż całych społeczeństw i systemowy transfer dochodów z pracy na rzecz dochodów z kapitału (patrz: „Nasz Dziennik” 19.12.2006, W. Bojarski, Legalna liberalna lichwa; oraz książka M. Kennedy, Pieniądz wolny od inflacji i odsetek, Kraków 2004). Tę sytuację napiętnował już prawie 80 lat temu Papież Pius XI, pisząc w czasie wielkiego światowego kryzysu: „Przede wszystkim uderzającym w naszych czasach zjawiskiem jest skupienie się nie tylko samych bogactw, ale także ogromnej potęgi i despotycznej władzy gospodarczej w rękach niewielu, którzy w dodatku często nawet nie są właścicielami, lecz tylko stróżami i zarządcami kapitału, a którzy mimo to kierują nim w sposób samowolny. To ujarzmienie życia gospodarczego najgorszą przybiera postać w działalności tych ludzi, którzy jako stróże i kierownicy kapitału finansowego władają kredytem i rozdzielają go według swej woli (…) sam żywioł życia gospodarczego trzymają w swoich rękach, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać” („Quadragesimo anno”, p. 105-106, Watykan 1931).
W tym procederze uczestniczy tysiące pracowników instytucji finansowych, często uczciwych, ale nieświadomych istoty i mechanizmów realizowanego zła. Dlatego ten sam Papież, wyjaśniając katolicką naukę społeczną, pisał w kolejnej encyklice: „Świat nie wyjdzie z upadku, do którego niemoralny liberalizm go wtrąca, ani przez walkę klas, ani przez terror, tym mniej przez samowolne nadużywanie władzy państwowej, lecz jedynie przez powrót do porządku społecznego przesiąkniętego duchem sprawiedliwości społecznej i chrześcijańskiej miłości” („Divini redemptoris”, p. 32, Watykan 1937). W tej encyklice zostało podanych także szereg konkretnych, praktycznych zaleceń dotyczących społecznego zaangażowania duszpasterzy oraz organizacji i aktywności publicznej katolików świeckich. Szczególne zadania formacyjne i publiczne dotyczą Akcji Katolickiej. Wydaje się, że i obecnie konieczne są działania praktyczne zalecane w tym dokumencie.
W sprawach sprawiedliwości i finansów występowali kolejni Papieże w znanych encyklikach: Jan XXIII, Paweł VI oraz Jan Paweł II. Paweł VI stwierdził m.in. że: „nadwyżki dochodów nie powinny być pozostawiane ludzkim kaprysom i że obliczone na zysk egoistyczne spekulacje powinny być zakazane”. Zwrócił też uwagę, iż: „Ten niepohamowany liberalizm prowadził do dyktatury, potępionej słusznie przez Piusa XI, jako 'źródło międzynarodowego imperializmu finansowego'” („Populorum progressio”, p. 24 i 26, Watykan 1967).
Wady kapitalistycznego systemu finansowego były też od dawna przedmiotem wnikliwych studiów. Wskazywali na nie szeroko w okresie międzywojennym katoliccy pisarze i działacze, szczególnie z ośrodka kanadyjskiego. Ich dorobek przybliża nam obecnie wrocławskie czasopismo „Michael” (Świętego Michała Archanioła) oraz poznańskie wydawnictwo Wers. Źródłem zła jest samowola kreowania przez banki prywatne kredytu i innych wtórnych walorów finansowych bez realnego pokrycia oraz czerpanie z nich wysokiego, lichwiarskiego procentu (patrz: „Nasz Dziennik” 22-23.11.2008; P.S.J. Carmack, To rządy a nie banki mają kreować pieniądz).
Wielu poważnych uczonych od lat występowało z ostrą krytyką światowego systemu finansowego, głosząc zbliżający się krach związany z pęknięciem gigantycznej bańki mydlanej wykreowanych walorów finansowych bez realnego pokrycia. Parokrotnie pisali o tym u nas Szczęsny Górski oraz Jacek Rossakiewicz, a także autor tego artykułu. Teraz nastąpił zapowiadany krach.
Niestety, wszystkie te głosy nie tylko nie były słuchane, ale przeciwnie – zagłuszane i eliminowane. Nie ma o nich nawet wzmianki w szanowanych podręcznikach akademickich. System bowiem bardzo nie lubi, gdy mówi się o jego błędach i brakach. Dlatego i teraz, gdy krach światowego systemu finansowego już zaistniał, nie pisze się o jego istotnych wadach i konieczności ich usunięcia. Trzeba jednak o tym mówić oraz postulować odnowę, aby kreować bardziej sprawiedliwą i stabilną przyszłość. Potrzeba szeroko głosić społeczną naukę Kościoła, a jej ogólne zasady odnosić do konkretnych rozwiązań i systemów oraz obnażać „struktury grzechu” i ich mechanizmy. Wzywał do tego nasz Papież Jan Paweł II, pisząc: „’Grzech’ i 'struktury grzechu’ to kategorie, które nie są często stosowane do sytuacji współczesnego świata. Trudno jednak dojść do głębokiego zrozumienia oglądanej przez nas rzeczywistości bez nazwania po imieniu korzeni nękającego nas zła” („Sollicitudo rei socialis”, p. 36, Watykan 1987).
Gnębiące świat problemy nie rozwiążą się same i nie da się ich przeczekać ani zasłonić grą pozorów. Papież Benedykt XVI wzywa przywódców światowych do zasadniczych zmian w globalnym systemie finansowym, stwierdzając m.in.: „Kryzys powinien być postrzegany jako poważny symptom, który wymaga interwencji w jego źródle”.

Pewne jak w banku?
Sytuacja wielu banków wskazuje, że nie stanowią one dostatecznie pewnego miejsca lokowania wartości finansowych, co doprowadza do rozpaczy wielu bogaczy. Chrześcijanie pamiętają ewangeliczną naukę: „Skarbcie sobie skarby w niebie…”. W życiu gospodarczym banki odgrywają jednak niezwykle istotną rolę pompowania obiegu finansowego, niezbędną do żywotnego funkcjonowania gospodarki. Trzeba więc konkretnie wyjaśnić, gdzie podziały się pieniądze społeczeństwa z banków i jak je zabezpieczyć na przyszłość.
Działalność systemów bankowych przekroczyła już dawno racjonalne i godziwe ramy. Przykładowo Kenneth Rogoff, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, stwierdził, że sektor finansowy w Stanach Zjednoczonych w 2006 r. zagarnął jedną trzecią wszystkich zysków przedsiębiorstw, gdy tymczasem udział tego sektora w tworzeniu PKB wynosi ledwie 3 do 4 procent („Forum” 22-28.09.2008, s. 14).
Niewątpliwie część trudności systemów finansowych wynika z udzielania „złych kredytów”, trudnych do ściągnięcia, ale też niekiedy realizowanych świadomie i po kumotersku. To nie wyjaśnia jednak skali problemu. Profesor Andrzej Kaźmierczak wykazuje (Polityka pieniężna w gospodarce rynkowej; Warszawa 2000, s. 63-65), że system bankowy kreuje i udziela kredytów na kwotę parokrotnie większą niż posiadane lokaty. Jeśli nawet znacząca część tych kredytów jest trudna do ściągnięcia, to i tak banki osiągają duże zyski.
Czy ogromna suma 1000 mld dolarów pieniędzy publicznych od podatników amerykańskich kierowanych teraz na ratowanie amerykańskiego systemu bankowego i prawie drugie tyle od podatników europejskich, która pójdzie na ratowanie banków europejskich – to nie są pieniądze, które wcześniej zostały wyprowadzone z systemów finansowych i zawłaszczone przez menedżerów bankowych, współwłaścicieli instytucji finansowych i różnych pośredników finansowych?
Takie głosy dały się słyszeć podczas debaty w Senacie USA. Na przykład Iwo Cyprian Pogonowski podaje, że ludzie wytykają tam, iż Hank Paulson, były minister skarbu USA, w 2006 roku pobrał 18 mln dolarów premii z banku Goldman Sachs, a wcześniej otrzymywał dziesiątki milionów dolarów rocznie. To zapewne tylko część wielkiej kwoty przez lata wysysanej przez system finansowy ze społeczeństw i gospodarki oraz transferowanej i zawłaszczanej przez kapitalistów. Jak podaje „Forum” (nr 46, 6-12.10.2008, s. 8), James Cayne, szef banku Bear Stearns, doprowadził go do straty 19,8 mld dolarów za roczne pobory w wysokości 68 mln dolarów. Podobnie inni, np. Stanley O’Neal, szef Merrill Lynch, doprowadził firmę do straty 52 mld dolarów i dostał odprawę w wysokości 161 mln dolarów
Teraz kolejne wielkie pieniądze publiczne pochłonie ratowanie molocha systemu finansowego, oby tylko w przyszłości bardziej uspołecznionego i kontrolowanego przez władze państwowe. Instytucje finansowe, utrzymujące krwioobieg finansowy życia gospodarczego, są w nim niezbędne i dlatego nie można dopuścić do ich zawału. Konieczny jest jednak nie tylko gigantyczny zastrzyk pieniężny, kosztem świata pracy, ale i głęboka przebudowa całego systemu finansowego w celu oparcia go na zdrowych i sprawiedliwych zasadach.

Potrzeba istotnych zmian wartości
U podstaw nowożytnych kryzysów leży kryzys świadomości moralnej społeczeństw euroatlantyckich i kryzys wiary religijnej. Chrześcijański system podstawowych wartości od blisko dwustu pięćdziesięciu lat jest niszczony i eliminowany z wychowania, kultury i życia publicznego. Proces ten, nasilony jeszcze w ramach Unii Europejskiej, spycha cywilizację zachodnioeuropejską ku barbarzyństwu i jeszcze większemu kryzysowi – demograficznemu. Będzie to okres schyłkowy tej cywilizacji, jeśli się ona nie odrodzi. Ale odrodzenie to jest możliwe.
W życiu gospodarczym świata trzeba więc przełożyć zasadnicze zwrotnice: zamiast wzrostu konkurencyjności – wzrost współpracy i kooperacji, zamiast wzrostu produktu krajowego brutto – PKB – wzrost jakości życia obywateli, zamiast pomnażania zysków indywidualnych i krajowych – wzrost dobrobytu społecznego i globalnego. Dokonanie takiej zmiany wymaga odrzucenia skompromitowanych ideologii i utopii materialistycznych. Prosta racjonalność wymaga powrotu do wartości religijno-moralnych i związanej z nimi odwiecznej mądrości. Tylko bowiem te wartości sprawdziły się pozytywnie w różnych sytuacjach i w dłuższych okresach, zarówno w życiu osobistym, jak też w życiu społecznym i gospodarczo-politycznym. W oparciu o te wartości można racjonalnie i skutecznie kształtować warunki trwałego, zrównoważonego rozwoju społeczno-gospodarczego z poszanowaniem dóbr przyrody.
Tylko na tej drodze można powstrzymać świat w jego pędzie ku coraz większym kryzysom i katastrofie globalnej. Wierzymy, że zło nie zwycięży dobra, gdyż Duch Święty odnawia oblicze ziemi. Ale potrzebne są do tego głowy i ręce ludzi ożywionych i zapalonych tym Duchem.


Prof. Włodzimierz Bojarski

Za: Nasz Dziennik, Środa, 6 maja 2009, Nr 105 (3426)

Skip to content