Aktualizacja strony została wstrzymana

Organizacje pozarządowe – „popis” wicepremiera P. Glińskiego

Na dobrą opinię trzeba pracować latami, a stracić ją można w jednej chwili. Wczoraj takiej chwili doczekał niestety wicepremier prof. P. Gliński. Szkoda, ale dymisja musi być jak najszybciej.

Kto nie oglądał wczorajszych Wiadomości TVP oraz TVP Info i nie słyszał rozmowy redaktora P. Adamczyka z wicepremierem prof. P. Glińskim ten winien jak najszybciej nadrobić ten błąd i obejrzeć sztandarowy program TVP w internecie.

Dyskusja w studio dotyczyła ostatnich słów wicepremiera, który był raczył stwierdzić publicznie m.in.:

„To, że ktoś jest z kimś spokrewniony, nie oznacza, że działania danej organizacji pozarządowej są naganne. (…) Jestem gotowy przeprosić panią Zofię Komorowską, Jakuba Wygnańskiego czy Różę Rzeplińską za to, że były stawiane w krytycznym świetle” [1].

Słowa te wicepremier wypowiedział po wyemitowanych przez Wiadomości kilku materiałach na temat tzw. NGO-sów, które wskazywały na wpływ koneksji rodzinnych na udzielanie określonych środków publicznych na działanie poszczególnych organizacji pozarządowych oraz strukturę ich wydatków. W tym kontekście wskazano na kilka fundacji, w których zasiadają pociotkowie tzw. elit III RP (w tym osoby wymienione przez wicepremiera) oraz podano właśnie dokładnie o jakie osoby chodzi i ujawniono (w sumie jawną) informację jaki procent przychodów owe fundacje przeznaczały (przeznaczają) na wynagrodzenia oraz działalność statutową. Dodatkowo też wyszczególniono niektóre przedsięwzięcia owych fundacji, które – najogólniej rzecz biorąc – były lub są społecznie absurdalne.

Powyższe słowa wicepremier wypowiedział – co dodaje im „smaczku” – po tym jak medialnie powszechna stała się informacja, iż 42 letnia żona wicepremiera prof. P. Glińskiego zasiada w Radzie Fundacji kierowanej przez Zofię Komorowską.

Tak naprawdę sam fakt zasiadania żony wicepremiera w radzie jakiejś fundacji wcale mnie nie wprowadziła w stan jakiejś konsternacji i dyskomfortu poznawczego. W normalnym państwie, gdzie publiczne środki przeznaczane na działalność danych organizacji pozarządowych wydawane są w sposób transparentny taka informacja nie powinna nikogo dziwić a nawet budzić sympatię.

Problem jednak w tym, że Polska stworzona przez III RP była i nadal jest „państwem teoretycznym”, gdzie jest tylko „chuj, dupa i kamieni kupa” – jak to raczyły stwierdzić elity w czasie słynnych rozmów m.in. u Sowy a ocena niektórych fundacji dokonana przez zespół Wiadomości dotyczy właśnie minionego okresu, kiedy tylko przez ostatnie 8 lat koalicja PO-PSL zawłaszczyła nasze państwo i dotyczy to także rozdziału środków publicznych na tzw. NGO-sy oraz osoby w nich zasiadające.

I może nawet bym nie napisał o tym aspekcie naszego życia społeczno-politycznego, gdyby nie wczorajszy – dla mnie skandaliczny w formie i treści – wywiad wicepremiera P. Glińskiego w Wiadomościach TVP kontynuowany w TVP Info.

Nasz wicepremier raczył w nim powiedzieć m.in. :

„W swoim wystąpieniu wyjaśniłem precyzyjnie – w Polsce jest bardzo ostry spór polityczny, nawet wojna polityczna. Obóz, do którego ja należę, opowiada się za inną wizją Polski i jej rozwoju. Ten rozwój opiera się na większym zakresie suwerenności, odwołaniu do naszej tożsamości kulturowej, na większej dozie sprawiedliwości społecznej.To bardzo ostry spór, widoczny także w mediach – nie sądzę, by ten spór mógł być rozwiązany przez sięganie do argumentów dotyczących koneksji rodzinnych. To jest wojna, w której biorę udział od wielu lat. Zaryzykowałem całe życie i dorobek, bo uważam, że mamy rację. Ale nie godzę się, by nie brać jeńców i w niewolę brać czyjeś dzieci (…) Wychowałem całe pokolenia działaczy pozarządowych i zawsze wskazywałem krytyczne zjawiska. Ale ten sektor nie działa źle dlatego, że takie czy inne osoby z kimś spokrewnione w nim działają (…) Przepraszałem w imieniu własnym oraz w imieniu osoby, która jest w polskim rządzie odpowiedzialna za sektor pozarządowy. Wie Pan doskonale, o co chodzi. W państwa stacji, w TVP, od pewnego czasu próbuje się zupełnie niepotrzebnie prowadzić krucjatę przeciw sektorowi pozarządowemu (…) O ile wiem, ta fundacja (w której zasiada żona – dop.kj) zwróciła się również z innymi wnioskami – one nie były rozstrzygnięte pozytywne. Zarzucanie mi, że daję swoje żonie 50 tys. złotych… Mogę się tylko roześmiać. Przykro mi, że w TVP – po zmianie, na którą harowałem tyle lat – jest taki dom wariatów. Państwo oszaleliście, to nieprofesjonalne. Państwo żeście oszaleli z tym materiałami o organizacjach pozarządowych; z tymi grafami jakby organizacji przestępczych [2].

Aż przykro było patrzeć na prymitywną ekwilibrystykę słowną wicepremiera i jego agresję zarówno w słowach, jak i po stronie tzw. mowy ciała.

Po obejrzeniu tegoż wywiadu przez kilka minut siedziałem z kamienną twarzą a potem przyszła refleksja… Nie przez przypadek ten człowiek niegdyś był w antypolskiej Unii Wolności a może i był zwolennikiem koalicji 'PO-PiS” oraz nie po raz pierwszy Jarosław Kaczyński pomylił się w doborze kadr… Wcześniej za rządów PiS-S-LPR takimi pomyłkami byli np. premier K. Marcinkiewicz czy minister spraw wewnętrznych i administracji J. Kaczmarek.

Wierzę, że pani premier B. Szydło, ale też nauczony doświadczeniem J. Kaczyński zobaczyli dzisiaj człowieka niegodnego zasiadania w obecnym – jakby sie wydawało propolskim – rządzie… niezależnie jakie zasługi ów człowiek ma dla PiS.

Na dobrą opinię trzeba pracować latami, a stracić ją można w jednej chwili. Wczoraj takiej chwili doczekał niestety wicepremier prof. P. Gliński. Szkoda, ale dymisja musi być jak najszybciej.

Pozdrawiam

krzysztofjaw

[1] http://wpolityce.pl/polityka/316929-przeprosiny-wicepremiera-gest-szlachetny-i-godny-szacunku-i-calkowicie-niezrozumialy-za-co-i-w-czyim-imieniu-przepraszal-piotr-glinski

[2] http://wpolityce.pl/polityka/317102-mocny-wywiad-wicepremiera-glinskiego-w-tvp-probuje-sie-zupelnie-niepotrzebnie-prowadzic-krucjate-przeciw-sektorowi-pozarzadowemu

Za: Neon24.pl – krzysztofjaw (28.11.2016)

 


 

Fundacja to nie skarbonka. Dojenie kasy.

Dojenie kasy poprzez fundacje to nie tylko polska specjalność. Właśnie okazało się, że niemieccy podatnicy finansowali (bez swojej wiedzy i zgody) fundację Hillary Clinton – w czasie walki wyborczej w USA. Po to są media, aby patrzeć władzy na ręce.

Cały salon III RP jest w szoku, że telewizja publiczna ośmieliła się zadawać pytania wicepremierowi Glińskiemu na temat publicznych dotacji dla Fundacji Stocznia, w radzie której zasiada jego żona. Skandal ! Faktycznie, po ośmiu latach medialnego robienia laski koalicji PO-PSL wielu ludziom ciężko jest wyobrazić sobie, że media są od patrzenia władzy na ręce.

 Zaszokujemy więc jeszcze bardziej salon III RP ujawniając, że nawet ich zagraniczni medialni sojusznicy patrzą (czasami) swojej władzy na ręce.

 Lewicowy New York Times ujawnił kilka dni temu, że postępowy premier Justin Trudeau (kochający muzułmańskich migrantów i Fidela Castro) wplątany jest jako premier w proceder wyciągania setek tysięcy dolarów od zagranicznych sponsorów na rzecz rodzinnej fundacji Trudeau:

www.nytimes.com/2016/11/24/world/americas/canada-justin-trudeau-donors.html

 A niemiecki Die Welt doniósł właśnie dzisiaj, że rząd Angeli Merkel wpłacił kilka milionów dolarów na konto fundacji Hillary Clinton, w trzecim kwartale tego roku, czyli dokładnie w czasie końcowej fazy walki wyborczej w USA:

www.welt.de/wirtschaft/article159791364/Bundesregierung-zahlte-Millionen-an-Clinton-Stiftung.html

 Skoro publiczna TVP zajmuje się sprawą 50 tys PLN publicznych pieniędzy na rzecz fundacji Stocznia, w której radzie zasiada żona wicepremiera, to pokazuje, że zagraniczne media mogą brać przykład z TVP.

Czekamy więc na to, że salon III RP przyzna TVP jakąś statuetkę na tradycyjnych galach w styczniu i lutym. A Tomasz Lis i Adam Michnik wygłoszą laudację.

Stanislas Balcerac
28.11.2016

Za: Neon24.pl – monsieurb ()

 


 

Źona wicepremiera Glińskiego jak Sierakowski? Pracuje dla amerykańskiej fundacji, która finansuje organizacje pozarządowe

– Fundacja w której pracuje pana żona dostała z ministerstwa kultury 50 tysięcy złotych – powiedział do ministra Glińskiego dziennikarz, który prowadził z nim głośną już rozmowę we wczorajszym programie „Gość Wiadomości”.
– Czy Pan sobie zdaje sprawę, że Pan głupstwa opowiada? – odparł na to Gliński. – Moja żona nie pracuje w tej fundacji.
– Jest w radzie fundacji.
– No właśnie, jest w radzie fundacji.
– Jest w radzie tej fundacji. Czy Pan nie widzi w tym niczego niestosownego? – pytał dalej dziennikarz.

I tutaj w odpowiedzi padły dosyć szczególne słowa z ust ministra:

– Moja żona nie pracuje w tej fundacji. Jest delegowana do Rady tej fundacji i ta informacja była podana autorom pierwszej informacji, która rozpoczęła to wszystko w waszej stacji telewizyjnej, ale nie została wykorzystana. Jest delegowana do tej rady z ramienia sponsora, amerykańskiej fundacji, która sponsoruje tę że fundację. Mówienie o tym, że ona pracuje w tej fundacji jest po prostu nieprawdą.

Jak się jednak okazuje ta inna fundacja z której żona ministra została „oddelegowana” to fundacja założona z pieniędzy amerykańskich. Renata Koźlicka-Glińska została zaś oddelegowana do Rady Fundacji „Stocznia”. W fundacji „Stocznia” funkcję wiceprezesa sprawuje córka Bronisława Komorowskiego, Zofia. Na stronie „Stoczni” czytamy o niej „wiceprezeska”. Ten lewicowy żargon mówi w zasadzie już wszystko o ideowym kierunku fundacji, której działania „koncentrują się wokół czterech kluczowych zagadnień: badań i ewaluacji, innowacji społecznych, partycypacji obywatelskiej oraz zbliżania wiedzy i praktyki”.

Warto przypomnieć, że to właśnie obok Róży Rzeplińskiej, córki prezesa Trybunału Konstytucyjnego, Zofia Komorowska była przepraszana przez ministra Glińskiego za materiały jakie ukazały się na ich temat w TVP. Obie panie pracują w organizacjach pozarządowych, ale problem polega na tym, na co zwracali uwagę dziennikarze, że te organizacje otrzymują wsparcie z pieniędzy publicznych. Poszedł więc przekaz, że powiązania rodzinne, nie są tu bez znaczenia.

To właśnie nie spodobało się ministrowi Glińskiemu, który próbował wyjaśniać sprawę. Tymczasem powiedział chyba o jedno zdanie za dużo, bo tylko dolał oliwy do ognia. „Amerykańska fundacja” z której żona ministra kultury została „oddelegowana” i w której pełni funkcję jednego z dyrektorów programowych, to Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności. Jak czytamy na stronie internetowej fundacji „Powstanie Fundacji stało się możliwe dzięki wyjątkowym dokonaniom Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości, pionierskiej inicjatywie Stanów Zjednoczonych”.
To właśnie pieniądze tego funduszu zostały przekazane na rzecz fundacji w której obecnie żona ministra kultury sprawuje dyrektorskie stanowisko. Fundusz został utworzony w 1990 roku z pieniędzy rządu Stanów Zjednoczonych. „W roku 2001 połowa pierwotnego grantu, czyli 120 mln USD, została zwrócona Rządowi USA; stało się tak po raz pierwszy w historii amerykańskiej pomocy zagranicznej. Wcześniej, za zgodą Kongresu USA i w porozumieniu z Rządem RP, rozpoczęło się stopniowe przekazywanie pozostałych środków do ustanowionej przez Fundusz Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.”

W ostatnich dniach ze strony prawicowych mediów i publicystów spadły ostre słowa krytyki pod adresem Sławomira Sierakowskiego, szefa Krytyki Politycznej, który chwalił się tym, że jego stowarzyszenie i jego działalność nie są uzależnione od środków pozyskiwanych od państwa, ale w 90% środki te pochodzą zza granicy. Jak widać jednak to nie jedyne środowisko, które korzysta obficie ze środków zagranicznych. Jeżeli wicepremier polskiego rządu mówi, że jego żona pracuje dla amerykańskiej fundacji, która istnieje dzięki pieniądzom pochodzącym od obcego rządu i nie widzi w tym jak widać niczego niestosownego, to pokazuje tylko, że nic się w kraju nad Wisłą nie zmieniło, a „elity” III RP to nie są elity suwerennego państwa, a jedynie elity postkolonialne.

Za: Dziennik Narodowy (28 listopada 2016)

 


 

Skip to content