Aktualizacja strony została wstrzymana

Trudno o ubolewanie … – Michał Buszewski

Ojciec Tadeusz Bartoś zrzuca habit. Komentarz Michała Buszewskiego – szefa dzialu religijnego Pro Fide, Rege et Lege.

Dziwna to sytuacja. Choć ojciec dr Tadeusz Bartoś OP ogłosił, że zrywa śluby zakonne i porzuca kapłaństwo, trudno, aby konserwatysta odczuwał w tej sprawie cokolwiek innego niż ulgę. Oto etykietkę „księdza rzymskokatolickiego” traci jeden z poważniejszych kościelnych szkodników wewnętrznych, gazetowy gwiazdorek o image’u żigolaka i mentalności wiecznego małolata. Ze względu na awersję Bartosia do tradycyjnych strojów zakonnych, trudno jest o nim powiedzieć, że „zrzuca sutannę”. Przyjmijmy zatem, że Tadeusz Bartoś i jego saksofon „wracają do cywila”.

Nie zamierzam wybiegać przed szereg i dociekać przyczyn owego „powrotu”. Zainteresowani zapewne zajrzą do najnowszej książki odstępcy, w której wyjaśni on motywy swojego postępowania. Zapewne nieprzypadkowo pokryją się one z tematami, którymi Bartoś zasłynął: negacją hierarchicznej natury Kościoła, kwestionowaniem celibatu, obroną dewiantów seksualnych czy synkretyzmem religijnym. Nas oburzać może raczej fakt, że przez tyle lat nikt nie przywoływał go do porządku, a w przypadku braku poprawy – nie ukarał zgodnie z posiadanym w zakonie autorytetem.

Czy naprawdę nikomu z byłych przełożonych Bartosia nie przeszkadzało, że wchodzących na jego stronę internetową witał … „Hymn do indyjskiego boga Śiwy”:
”O Panie, jestem winny dwóch grzechów. Po pierwsze, udałem się z pielgrzymką do twego miasta, zapominając, że jesteś wszędzie; po drugie modlę się do ciebie słowami, zapominając, że znajdujesz się poza wszelkim słowem”??

Wspomnijmy tu również sławetny wywiad do Gazety Wyborczej – „Usta Kościoła” (koniec stycznia 2006). Pytanie: Mówi Ojciec, że stosunek do seksu w Kościele jest uwarunkowany kulturowo, a nie teologicznie. Skąd więc dogmat o niepokalanym poczęciu? Odpowiedź: „System przekazu religijnego jest zawsze symboliczny. Antropologowie kultury twierdzą, że epifania boskości – narodzenie z dziewicy – to stały motyw wielu religii. Problem konfliktu między przekazem symbolicznym a realnością narodził się tak na serio w nowożytności. Religia dostała niemal śmiertelny cios w czasach Galileusza i Kopernika, gdy okazało się, że symboliczny obraz świata nie pokrywa się z rzeczywistością. Teologia musiała przyjąć i przetrawić fakt, że świat nie powstał w sześć dni, że Ziemia jest okrągła i kręci się wokół Słońca. Gigantyczny konflikt na początku XVI wieku wywołało rozumienie Eucharystii – „symboliczne” zaczęło oznaczać nierealne. Wcześniej tak nie było. Z drugiej strony realność zaczęto rozumieć fizykalnie, na modłę nowożytną, co wpłynęło na inne, bardziej subtelne, lecz także zdeformowanie oryginalnego przekazu religijnego. Od tego czasu wierni niejednokrotnie wyobrażają sobie obecność Chrystusa w hostii konsekrowanej na sposób fizyczny, a nie sakramentalny, tj. symboliczny. Podobnie zdarza się dziś mówienie o dziewictwie Matki Bożej na poziomie ginekologicznym. Skłania nas do tego mentalność nowożytna, co jednak jest wypaczeniem idei religijnej wynikającym zapewne z niskiej kultury teologicznej. Proste tłumaczenie języka symboli na język fizykalny zawsze prowadzi do karykatury”.

Jest pewną sztuką, aby w tak krótkiej wypowiedzi zawrzeć 2-3 herezje (dotyczące dogmatu o niepokalanym poczęciu, który odnosi się nie do narodzin Jezusa lecz Maryi i dogmatu o rzeczywistej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie). Najlepiej zakończyć tę krótką antologię myśli własnych eks-dominikanina jego opinią wyrażoną po tym, jak Prezydent Warszawy prof. Kaczyński zakazał w 2005r. marszu homoseksualistów przez stolicę: „Parada gejów i lesbijek aż tak bardzo mnie nie interesuje, dopóki nikt nie stara się bez powodu jej zakazać”. No comments !!

Jak widać, wciąż nie funkcjonuje w polskim Kościele skuteczny filtr, za pomocą którego można by oddzielać jednostki uznające się za zbyt „unikalne i wybitne”, których pycha stawia się ponad autorytet i nauczanie Kościoła. Jednostki te zajmują się teologią nie po to, by lepiej poznać Boga i Mu służyć, lecz dla samorealizacji i kariery. Ich celem zasadniczym nie jest wyjaśnianie wiernym trudnych prawd i świadczenie własnym, dobrym przykładem. Są one w Kościele raczej dlatego, że „każdy gdzieś jest”. Choć oczywiście nie „każdy” miałby czelność przez wiele lat pasożytować i tuczyć się za pieniądze ludzi wszystkich tych poglądów nie podzielających … „Dziś ubóstwo zakonne to sytuacja dosyć komfortowa. Jestem utrzymywany przez klasztor. Widzi pan mój pokój? Ładny, wygodny i w świetnym punkcie miasta. Nie wiem, ile musiałbym zarabiać, żeby mnie było stać na wynajęcie takiego lokum. W dodatku nie płacę za wodę, ogrzewanie, telefon”. (Usta Kościoła, styczeń 2006)

Jeśli zatem taki wygodniś i cwaniak zdecydował się opuścić dominikańską cieplarnię, to zapewne ma przygotowane niezgorsze źródło utrzymania. Choć wilk zdjął owczą skórę i oddalił się od stada, to na pewno nie przestanie kąsać. Myślę, że śladem innych apostatów (Stanisław Obirek, a wcześniej Jan Wierusz – Kowalski) stanie się popularyzatorem kultury świeckiej, zaangażowanym na odcinku walki z obskurantyzmem religijnym, zaściankowością, polskim antysemityzmem itp. itd. Na pewno jeszcze niejedna wojenka z Bartosiem przed nami! Miejmy tylko nadzieję – minimum: że odtąd nikt nie będzie reklamował tej persony, jej książek i innych pomysłów jako mających cokolwiek wspólnego z Kościołem katolickim.

Michał Buszewski

Za: Klub Zachowawczo-Monarchistyczny konserwatyzm.pl

 

 

Skip to content