Aktualizacja strony została wstrzymana

Amerykańska gazeta w padgatowce do „operacji polskiej” Stanisław Michalkiewicz

Czy amerykańscy dziennikarze są immunizowani na plagiaty? Myślę, że nie są, bo niby dlaczego mieliby być? Dlatego, że są amerykańscy? Amerykanie ani nie stoją wyżej etycznie od innych narodów, ani intelektualnie. Pytania, jakimi zaszczycili mnie funkcjonariusze amerykańskiej straży granicznej nie rzucają na kolana. Na przykład, kiedy w ubiegłym roku przekraczałem granicę między Kanadą i USA między Vancouver i Seattle, funkcjonariusz zapytał mnie: „dlaczego w krawacie?” Towarzyszący mi pan R. wyjaśnił mu – „bo jutro niedziela”, co ten skwitował otwartą paszczą: „Aaa!” – i z pełnym zrozumieniem sytuacji „z państwem mi dał zaślubiny” to znaczy – przybił pieczątkę w paszporcie.

Ale mniejsza już o tamtejszych pograniczników, bo przecież nie o nich tu chodzi, tylko o plagiatorów. Oto niejaki Chris Hedges, podobno nagrodzony nagrodą Pulitzera, w amerykańskiej gazecie „The Washington Post” napisał o „neonazistowskiej Polsce”, która zamordowała „3 miliony Żydów”. Jak się czyta takie rzeczy, to człowieka ogarnia żal, że to nieprawda, ale nie o to przecież chodzi, bo okazało się, że ten amerykański plagiator opierał się na rewelacjach przekazanych mu przez dwóch kolaborantów pana red. Adama Michnika: Kurskiego i Stasińskiego. Myślę, że nie tylko, myślę, że te 3 miliony zaczerpnął od niejakiej Aliny Całej, której już połowa by wystarczyła do wyrzygania – bo to ona wyssała sobie tę liczbę z palca, który uprzednio musiała sobie wsadzić w jakiś otwór ciała – bo inaczej skąd by zdobyła się na taką precyzję? Mniejsza jednak o informatorów amerykańskiego agitatora, bo tylko polskie safandulstwo no i oczywiście – przejęcie przez CIA starych kiejkutów zapewnia żydowskiej piątej kolumnie w Polsce nie tylko bezkarność, ale nawet – niespotykany wcześniej dobry fart, z którego całą paszczą korzysta też potomstwo świętych rodzin Wielowieyskich i innych. Powiadają, że ten Chris Hedges już wcześniej był podejrzewany o plagiaty – w co chętnie wierzę tym bardziej, że został nagrodzony Nagrodą Pulitzera. Podejrzewam bowiem, że na tej nagrodzie, podobnie jak na „Oskarach”, położyła łapę amerykańska razwiedka i przy jej pomocy lansuje konfidentów – podobnie zresztą, jak to robią i u nas. Niech im tam będzie na zdrowie; konfidenci też muszą być jakoś wynagradzani, więc dlaczego nie Nagrodą Pulitzera?

Skąd jednak u amerykańskiego plagiatora mógłby zrodzić się pomysł scharakteryzowania Polski jako kraju „neonazistowskiego”? Ślady prowadzą w głąb historii, do „Operacji Polskiej NKWD” w latach 30-tych, kiedy to Adam Michnik ówczesnej sowieckiej propagandy, czyli Lew Mechlis, którego Stalin wystrugał z banana na naczelnego redaktora „Prawdy” zajmował się rządami sowieckich dusz. Onże właśnie, w ramach propagandowej padgatowki do „Operacji Polskiej” wykombinował sobie, że najlepiej będzie, jeśli nasz nieszczęśliwy kraj przedstawi się nie tylko jako kraj „antysowiecki”, ale również – jako „antysemicki” i wreszcie – jakże by inaczej – „faszystowski”. Okazuje się, że z tych samych zatrutych źródeł korzystają również współpracownicy amerykańskiej gazety pod tytułem „The Washington Post”, która – podobnie jak współpracownicy Mikołaja Jeżowa: dwaj odescy Żydzi – Minajew-Cykanowski i Cesarski – znowu uczestniczy w przygotowaniach do jakiejś kolejnej „operacji polskiej”, dla potrzeb której zmobilizowani zostali szabesgoje w osobach Jarosława Kurskiego i Piotra Stasińskiego. Tamta „operacja polska zakończyła się zagładą kilkuset tysięcy Polaków. Ciekawe, czym ma zakończyć się ta.?

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    27 lipca 2016

Za: michalkiewicz.pl | http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3705

Skip to content