Aktualizacja strony została wstrzymana

Obowiązkowe „nauczanie o Holokauście” w szkołach stanu Indiana

Parlamentarzyści stanu Indiana jednogłośnie przegłosowali 26 stycznia br. propozycję ustawy wprowadzającej obowiązkowe zajęcia szkolne na temat tzw. Holokaustu. Przegłosowana stosunkiem głosów 91-0 ustawa House Bill 1059, wprowadza do wszystkich szkół publicznych średniego szczebla, zajęcia na temat tzw. Holokaustu. „Lekcje o Holokauście” mają być prowadzone począwszy od roku szkolnego 2007-2008, w ramach zajęć „Historia Stanów Zjednocznonych”. Propozycja Izby będzie rozpatrywana przez Senat stanowy.

Współinicjatorzy ustawy argumentują konieczność wprowadzenia „nauczania o Holokauście” nieustannym „negowaniem Holokaustu” przez niektóre osoby. Clyde Kersey, (D-Terre Haute) twierdzi, że nauczanie takie jest niezbędne, gdyż są osoby, które „nieustannie zaprzeczają, że Holokaust miał miejsce”, a Brian C. Bosma (R-Indianapolis) dodaje, że” w świecie, w którym zaprzecza się, iż Holokaust miał miejsce – a irański Prezydent niedawno określił Holokaust „jako mit” – jest właściwe, aby stan Indiana wymagał nauczania tego faktu. Dzieci muszą znać te fakty, aby nigdy się to już nie wydarzyło.”

Inicjatywa ustawy została zainspirowana działalnością 72-letniej mieszkanki Terre Haute, Eva Mozes Kor, która ufundowała muzeum „nauczające o Holokauście”. Kor pochodzi z Rumunii, skąd trafiła w 1943 roku do – jak podają agencje informacyjne – „Auschwitz, koncentracyjnego obozu w Polsce”.

 

KOMENTARZ BIBUŁY: A może by tak od razu przegłosować i nakazać uczenie na lekcjach matematyki, że np. 2 + 2 = 7 ? A jeśli któryś z uczniów zacząłby podliczać i zechciałby wykazywać słuszność albo niesłuszność tej zagadki matematycznej – wyśmiać go, oskarżyć o pogardę dla dogmatów i usadzić go w klasie? Tak samo gdy któryś z nauczycieli matematyki chciałby udowodnić, że jednak coś z tym podanym do wierzenia rachunkiem nie tak, gdyby chciał powiedzieć, że dążąc do uzyskania prawidłowego wyniku należy jednak poszczególne składniki równania matematycznego precyzyjnie określić – to wsadzać go do ciupy? Oto rozwiązanie na miarę krajów „wolności i demokracji”.

Gdzie zatem tkwi sedno problemu? Jest nim sama definicja tzw. Holokaustu. Ideologowie chcą wykorzystać wydarzenia II Wojny Światowej do własnych celów, chcą zawłaszczyć i na swój sposób zreinterpretować Historię. Bo przecież nikt – nawet ci najgorsi tzw. rewizjoniści – nie negują ani istnienia obozów koncentracyjnych, ani licznych ofiar, w tym ogromnego cierpienia Żydów. W sporze chodzi bowiem m.in. o precyzyjne liczby, których jednak – jak widać coraz wyraźniej na licznych przykładach więzionych ludzi – nie wolno precyzyjnie podliczać.

A że w ciągu całej powojennej historii chodziło bardziej o ideologizację niż wykazywanie faktów, widzi każde dziecko i to wcale nie karmione przez „rewizjonistów”. Jak bowiem mamy wytłumaczyć np. zmianę liczby ofiar obozu KL Auschwitz z 4 milionów do około miliona, bo tak ostatnio podają oficjalne dane? Czy wypłynęły jakieś konkretne fakty zmniejszające liczbę ofiar aż czterokrotnie? Jakoś ich nie widać. Zatem czy ktokolwiek przeprosił za kilkadziesiąt lat przymusowego nauczania na całym świecie zideologizowanej matematyki? A może – ktoś odpowie – to właśnie te dzisiejsze liczby są nieprawdziwe, a tamte były prawdziwe? Jeśli tak, to rozpracujmy ten problem na podstawie faktów, konkretnych dokumentów – powiedziałby rzetelny historyk. Tu jednak powieszono nad nim miecz „negowania Holokaustu” i kółko dochodzenia do prawdy historycznej się zamyka. I znów zwycięża ideologia.

 

Skip to content