Aktualizacja strony została wstrzymana

PAP nazywa zbrodniarzy z UPA „ukraińskimi powstańcami”

W depeszy jaką przygotowała Polska Agencja Prasowa o wydarzeniach podczas wczorajszej Panachidy w Przemyślu zbrodniarzy z UPA odpowiedzialnych za wymordowanie wsi Bircza, nazwano „ukraińskimi powstańcami, którzy w styczniu 1946 r. i maju 1947 r. zginęli w Birczy i Lisznej”.

Depesza PAP donosiła o incydentach jakie miały miejsce podczas wczorajszej Panachidy – Polscy patrioci porwali koszulkę w banderowskich barwach należącą do jednego z demonstrantów. Jak pisaliśmy podczas marszu dochodziło do antypolskich okrzyków ze strony Ukraińców: „Jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi”.

Sama depesza zawierała jednak sformułowanie, że na ukraińskim cmentarzu w Przemyślu „są tam także dwa zbiorowe groby ukraińskich powstańców, którzy w styczniu 1946 r. i maju 1947 r. zginęli w Birczy i Lisznej”.

„Powstańcy”, którzy zginęli w Birczy o których mówi depesza, a byli odpowiedzialni za wymordowanie Polaków, w tym kobiet i dzieci w okolicznych wsiach.

Sformułowanie z depeszy pojawiły się później w doniesieniach o incydencie na portalach wp.pl i onet.pl.

kresy.pl

Za: Kresy.pl (27 czerwca 2016)

 


 

Dokonano patriotycznej rekonstrukcji tablic na grobach zbrodniarzy z UPA [+FOTO]

Cmentarz w Pikulicach w Przemyślu jest zdaniem Andrzeja Zapałowskiego od dłuższego pada ofiarą zawłaszczania pamięci przez niektórych nacjonalistów ukraińskich, chcącą zrównać zbrodnicze oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i żołnierzy Symona Petlury, walczącego ramię w ramię razem z polskimi oddziałami.

Jak pisaliśmy już wielokrotnie, organizowane w Przemyślu Panachidy mające w założeniu upamiętnić sojusz Piłsudski-Petlura stają się pretekstem do gloryfikowania zbrodniarzy z UPA. Zaproszeni goście bez zająknięcia mówią o wszystkich spoczywających na cmentarzu jako o bohaterach walk o wolność Ukrainy.Teraz polscy patrioci dokonali zmian w tekście na tablicy upamiętniającej upowców.

Na cmentarzu w Pikuliach oprócz żołnierzy Ukraińskiej Armii Ludowej walczącej z bolszewikami leżą tutaj mordercy z UPA odpowiedzialni m.in. za masakrę w Birczy, gdzie zabili wielu Polaków: mężczyzn, kobiet i dzieci. Na ich grobach znajdowały się tablice w języku ukraińskim, mówiące „Powstańcom ukraińskim poległym za wolną Ukrainę 7 stycznia 1946 roku w Birczy” (imiona i nazwiska, pseudonimy oraz daty urodzenia)” oraz „Powstańcom ukraińskim straconym za wolność Ukrainy 22 maja 1947 roku w Lisznej” (imiona i nazwiska, pseudonimy, daty urodzenia). 

Tablice te zastąpiły umieszczone wcześniej nielegalnie przez Związek Ukraińskich Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego upamiętnienia głoszące: „Tu spoczywają żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii polegli w walce za wolną Ukrainę podczas ataku na garnizon Wojska Polskiego w Birczy, w dniu 7 stycznia 1946 roku” (imiona i nazwiska, pseudonimy oraz daty i miejsca urodzenia) oraz „Tu spoczywają żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii straceni 22 maja 1947 roku w Lisznej na podstawie wyroku polskiego Sądu Wojskowego w Sanoku” (imiona i nazwiska, pseudonimy oraz daty i miejsca urodzenia).

Jednak nawet nowe tablice nie oddawały rzeczywistości. Z tego powodu zostały „poprawione” przez polskich patriotów. Umieścili on odpowiadający prawdzie historycznie napis: „W tym miejscu zostały pogrzebane szczątki banderowskich bandytów bestialskich katów oprawców niewinnych polskich kobiet i dzieci”. Tablicę uzupełnia kotwica Polski Walczącej.

Zdaniem historyka Andrzeja Zapałowskiego zrobiła to osoba lub grupa osób, która miała dosyć  manipulacji mających na celu zrównanie żołnierzy Petlury z członkami  UPA. Według niego nie powinno się oddawać honorów w trakcie uroczystości mających uczczenie sojuszników Wojska Polskiego osobom odpowiedzialnym za  morderstwa na Polskich obywatelach. „To tak jakby obok hipotetycznego pomnika obywateli niemieckich walczących po stronie polskiej w powstaniu warszawskim pochować SS-manów, a na uroczystościach upamiętniających oddawać im taką samą cześć.”

Według Zapałowskiego władze polskie powinny zadbać o wyraźne rozdzielenia żołnierzy Petlury od upowców i nie pozwalać na takie łączenie pamięci na jednym cmentarzu. Jego zdaniem działania organizacji ukraińskich w Polsce mając na celu sprowadzenie jeszcze więcej szczątków upowców chowanych na Podkarpaciu w jednym miejscu, na cmentarzu w Pikulicach w Przemyślu. „Zatarcie różnic poprzez wspólny pochówek i uroczystości będzie pomagało im wybielać zbrodniarzy” – powiedział historyk.

Zapałowski dodaje: „Ukraińscy organizatorzy Panachidy tłumaczą skandaliczne wypowiedzi podczas uroczystości tym, że wygłaszają je goście. Tym czasem oni sami tych gości zapraszają, wiedząc jakie postawy reprezentują.”

Według historyka polskie władze powinny same zadbać o głośne mówienie prawdy historycznej, a nie zrzucać to na barki obywateli, którzy samodzielnie zmieniają tablice.

Tablice po poprawieniu przez patriotów:

kresy.pl

Za: Kresy.pl (16 maja 2016)

 


 

Policja usunęła poprawione tablice z grobów zbrodniarzy z UPA w Pikulicach

Policjanci usnęli i zabezpieczyli patriotyczne rekonstrukcje tablic z mogił bojówkarzy zbrodniczej UPA z cmentarza w Pikulicach k. Przemyśla. Śledczy badają, czy mogło dojść do znieważenia pochówku. W działania te zaangażowany był Związek Ukraińców w Polsce, a prawdopodobnie także znany przemyski samorządowiec.

Na Ukraińskim Cmentarzu Wojennym w Pikulicach w miniony weekend zauważono, że ktoś zmienił tablice na grobach bojówkarzy ze zbrodniczej OUN-UPA, odpowiedzialnych za masakrę Polaków w Birczy. Przy pomocy mocnego kleju na powierzchnie starych tablic naklejono nowe, wykonane najpewniej z pleksi. Na większej z nich umieszczono napis: „W tym miejscu zostały pogrzebane szczątki banderowskich bandytów bestialskich katów oprawców niewinnych polskich kobiet i dzieci”. Na mniejszej znajdowała się kotwica Polski Walczącej oraz napis „Pamiętamy”. Zdaniem historyka Andrzeja Zapałowskiego zrobiła to osoba lub grupa osób, która miała dosyć  manipulacji mających na celu zrównanie żołnierzy Petlury z członkami  UPA. Prezydent Przemyśla Robert Choma zapowiedział, że sprawa zostanie wyjaśniona.

Co się stało z tablicami?

Jednak w środę 18 maja rano „nowe” tablice zostały zdjęte ze starych. Byl przy tym obecny przedstawiciel Związku Ukraińców w Polsce. Według informacji Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, policjanci podjęli w tej sprawie działania z urzędu, po otrzymaniu informacji, że na cmentarzu mogło dojść do złamania przepisów prawa. Zostały one zdjęte i zabezpieczone, ponieważ mogły znajdować się na nich ślady pozostawione przez osoby, które zainstalowały je na mogile, np. odciski palców. Oficer prasowy KM Policji w Przemyślu, podkom. Bogusława Sebastianka powiedziała w rozmowie z Kresami.pl, że policjanci wykonujący czynności służbowe na cmentarzu wcześniej kontaktowali się ze Związkiem Ukraińców w Polsce, który opiekuje się grobami bojówkarzy UPA. Policja podjęła działania z urzędu, a formalne zgłoszenie nie było wymagane.

Informację o zmianie tablic policja otrzymała od osoby, która miała dowiedzieć się o tym z mediów. Policjanci po konsultacji z prokuratorem rejonowym podjęli czynności na miejacu zdarzenia w kierunku  przestępstwa z art. 262,  tj. ws. podejrzenia znieważenia miejsca pochówku. Jest to występek zagrożony karą od grzywny do 2 lat pozbawienia wolności. W tym tygodniu zostało wszczęto dochodzenie w tej sprawie. W piątek akta sprawy miałyt trafić do prokuratury w związku z koniecznością objęcia jej formalnym nadzorem prokuratorskim.

„O to proszę pytać policję”

Fakt obecności przedstawiciela Związku Ukraińców w Polsce przy oględzinach i demontażu tablic z mogiły na cmentarzy w Przemyślu-Pikulicach potwierdził Kresom.pl przewodniczący tej organizacji, Petro Tyma. Nie odpowiedział jednak na pytanie o to, w jakim charakterze osoba ta przebywała na miejscu ani kim była. „O to proszę pytać policję” – powiedział Tyma. Wcześniej, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” oczekiwał reakcji polskich władz i Sejmu  w sprawie „nowych” tablic. „Obawiam się, że przy takiej atmosferze jaką mamy w kraju, uśmiechaniu się do pseudokibiców i narodowców, będzie dalsza eskalacja takich zdarzeń” – stwierdził. Wiadomo, że w środę na komendzie w Przemyślu wykonywane były czynności procesowe z udziałem szefowej przemyskiego oddziału ZUwP, Marii Tuckiej.

Według informacji uzyskanych przez Kresy.pl, na zmienione tablice zwrócił uwagę Światosław Szeremeta, szef ukraińskiej rządowej Komisji Upamiętnienia Ofiar Totalitaryzmów, który wracając w ubiegłą niedzielę z wyjazdu do Pawłokomy zajrzał na cmentarz w Pikulicach. W artykule opublikowanym na łamach rzeszowskiej „Gazety Wyborczej” jest on podpisany jako autor zdjęć. Prawdopodobnie to on, w towarzystwie miejscowych Ukraińców, próbował następnie bezskutecznie zgłosić sprawę m.in. urzędnikom miejskim. W końcu zawiadomili o sprawie warszawską centralę Związku Ukraińców w Polsce. To właśnie ktoś stamtąd miał rzekomo zawiadomić policję.

Wsparcie samorządowca?

Z kolei podczas czynności policyjnych na cmentarzu miał być obecny Jan Bartmiński, samorządowiec popierany przez Unię Wolności, a potem przez PO, który w 2014 roku wywołał głośny skandal podczas przemyskich obchodów Święta Konstytucji 3 maja. Po przemówieniu posła Mieczysława Golby, który krytykował formę w jakiej Polska udziela poparcia Ukrainie oraz stwierdził, że Warszawa nie powinna popierać ukraińskiego rządu, w skład którego wchodzą nacjonaliści, zaczął gwizdać. Był wówczas przewodniczącym rady miejskiej. W wyniku skandalu stracił stanowisko. Według naszych informacji Ukraińcy, którzy zauważyli zmienione tablice w jakiś sposób skontaktowali się z Bartmińskim, który mocno zaangażował się w sprawę. Według naszych źródeł był obecny przy oględzinach na cmentarzu, w trakcie czego w pewnym momencie miał – być może prowokacyjnie – zasugerować policjantom, żeby za bardzo się nie wysilali przy ustalaniu sprawców. Według niepotwierdzonych informacji na miejscu obecny miał być także Stefan Bodnar, członek ZUwP.

Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami uzyskanymi przez Kresy.pl, rozważano również czy przyklejenie nowych tablic mogło być celową prowokacją ze strony ukraińskich nacjonalistów, którzy rzekomo spodziewali się, że może zostać podjęta próba zablokowania marszu z okazji tegorocznej Panachidy w Przemyślu. Miałoby to mieć na celu wywołanie odpowiedniego poruszenia mediach i uprzedzenia działań przeciwników marszu, który wówczas „dla świętego spokoju” mógłby się odbyć. Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, możliwość ta jest uważana za „wysoce prawdopodobną”, jednak ma to zostać zweryfikowane w toku postępowania.

Pochówek UPA nie może oznacza służyć gloryfikacji zbrodniarzy

„Przede wszystkim uważam, że na terenie Podkarpacia sprawy dotyczące pochówków członków UPA są nieuregulowane” – podkreśla w rozmowie z Kresami.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jego zdaniem wino spoczywa głównie na Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a także na kolejnych podkarpackich wojewodach. „Z jednej strony mamy taki incydent jak w tej chwili, ale są też nielegalne pomniki, które gloryfikują UPA. To ogromna niekonsekwencja, że policja nie wszczyna postępowań, wojewoda nie podejmuje decyzji, a ROPWiM w ogóle nie spełnia swoich podstawowych obowiązków statutowych. Gdyby były jasne zasady, ze nie ma gloryfikacji zbrodniarzy UPA, a są jedynie pochówki, to myślę, że nie doszłoby do tego incydentu” – mówi ks. Isakowicz-Zaleski. Jako duchowny uważa, że każdy ma prawo do pochówku. „Ale to nie może oznaczać gloryfikacji tych osób” – zaznacza. Przypomina, że na cmentarzu w Przemyślu-Pikulicach dochodziło do ewidentnych prowokacji w przemówieniach Ukraińców, szczególnie po Majdanie. „Osoby przemawiające chwaliły UPA, przynosiły jej emblematy. Czemu policja wtedy nie reagowała?” – pyta ks. Isakowicz-Zaleski. „Pochód niech będzie, modlitwa oczywiście jak najbardziej. Natomiast nie wolno przy tej okazji gloryfikować UPA” – zaznacza.

KRESY.PL

Za: Kresy.pl (21 maja 2016)

 


 

Skip to content