Polska rodzina postanowiła przywitać Nowy Rok na rynku norweskiego miasta. Polacy zostali na nim obrzuceni kamieniami i wyzwiskami przez młodzież. Gdy wrócili do domu wezwali policję, która po przyjeździe na miejsce zauważyła butelkę szampana. „Stróże prawa” nie byli zbytnio zainteresowani atakiem na Polaków. Informację o butelce szampana przekazali jednak do urzędu Barnevernet. Jego pracownicy szybko pojawili się w domu Polaków i zabrali 10-letnie dziecko.
Prokurator rejonowy w Tarnowie Marcin Stępień powiedział ,że z zeznań matki wynika, że policja zamiast zainteresować się atakiem na Polaków skoncentrowała się na butelce szampana – „Nie interesując się zupełnie atakiem na Polaków, powiadomili norweski urząd Barnevernet, który ma się zajmować zapewnieniem dzieciom i młodzieży bezpiecznego dzieciństwa i rozwoju. Pracownicy tego urzędu natychmiast pojawili się w mieszkaniu Polki i bez żadnych wyjaśnień zabrali 10-letnie dziecko. Twierdzili, że nie jest nad nim właściwie sprawowana opieka z uwagi na szampana, którego w sylwestra miała wypić kobieta„.
Decyzję norweskich urzędników udało się zmienić dzięki szybkiemu zwróceniu się o pomoc do miejscowego prawnika, konsula i psychologa. Dziecko po czterech dniach mogło wrócić do domu.
Kobieta, której odebrano dziecko po powrocie do Polski postanowiła zgłosić się do tarnowskiej prokuratury. Rozpoczęła ona śledztwo ws. przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez norweską instytucję.
Prokuratura stwierdził, że nie był to pierwszy tak drastyczny przypadek działania Barnevernet w stosunku do Polaków. Podkreślono, że odebranie dziecka rodzicom powinno być traktowane jako ostateczność.
radiokrakow.pl / kresy.pl