Aktualizacja strony została wstrzymana

Niebezpieczne instrukcje w BOR! Rządowe limuzyny eksploatowano wbrew zaleceniom producenta

Instrukcje obowiązujące w BOR dotyczące eksploatacji pojazdów dla VIP-ów były niezgodne z zaleceniami producenta – to pierwsze wyniki kontroli po wypadku prezydenckiej limuzyny na autostradzie A4. Przyzwolenie na „łyse opony” wydali poprzedni szefowie Biura. W związku z nieprawidłowościami pracę stracił dyrektor odpowiedzialny za transport VIP.

Biuro Ochrony Rządu od lat posługiwało się wewnętrznymi instrukcjami opisującymi zasady użytkowania rządowych limuzyn, które miały się nijak nie tylko do zdrowego rozsądku, ale i wykraczały poza normy bezpieczeństwa zalecane przez producenta.

Jak poinformował płk Jacek Lipski, wiceszef BOR, przeprowadzona wewnętrzna kontrola wykazała, że zarówno instrukcja o prowadzeniu gospodarki transportowej w BOR z 2013 roku (wprowadzał ją płk Krzysztof Klimek) jak i obowiązująca wcześniej instrukcja (podpisana w 2009 roku przez gen. brygady Mariana Janickiego), były niezgodne z wytycznymi jakie przewidział producent pojazdu.

W ocenie obecnego kierownictwa BOR, wydane dyspozycje dotykające eksploatacji opon mogły stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ochranianych osób. Jak wyjaśnił płk Lipski, instrukcje określały wiek opon na trzy lata, a od pierwszego zamontowania – na dwa lata, niezależnie od przebiegu. Tymczasem instrukcja z 2009 roku wyznaczała okres eksploatacji na sześć lat od daty produkcji. Po zmianie instrukcji okres eksploatacji opon został określony na trzy lata, a górny wiek ogumienia nie został określony.

Takie wyniki audytu spowodowały, że BOR zdecydowało się na wymianę ogumienia w swoich samochodach. Wprowadzono opony, których wiek nie przekracza dwóch lat. Zmieniono już też instrukcję w tym zakresie. Dla najważniejszych osób w państwie zakupione zostaną też nowe limuzyny. Płk Lipski zaznaczył, że w związku z nieprawidłowościami BOR rozwiązało stosunek pracy z dyrektorem, który odpowiadał za transport VIP. Kwestię jego odpowiedzialności Biuro pozostawiło prokuraturze.

MA

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2016-03-10)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Wiele wskazuje na to, że wypadek był skutkiem zaniedbania i „cięcia kosztów” – na co wskazywaliśmy w naszym poprzednim Komentrzu (tutaj). Kosmiczne teorie o „najechaniu na ładnek wybuchowy” – bo i takie się pojawiały ze strony różnych internetowych ekspertów od teorii hiper-spiskowych – rzeczywiście należy w odniesieniu do tego zdarzenia odłożyć na bok.

Osoby odpowiedzialne za dopuszczenie do takiego stanu rzeczy należy odpowiednio potraktować, jednak wraz z konieczną ich wymianą, należy zmienić nie tylko procedury, ale cały sposób myślenia i podchodzenia do zapewnienia bezpieczeństwa najważniejszym osobom w państwie. Doprawdy bowiem, jak może funkcjonować poważne państwo, jeśli po wypadku Prezydenta:

  • miejsce gdzie do wypadku doszło nie zabezpiecza się odpowiednio i gdy jeszcze trwają czynności sprawdzające, już odblokowano, zresztą tylko na krótko zatrzymany ruch na drodze. Ludzie sobie jadą, pstrykają zdjęcia, a na drodze są jeszcze szczątki i odpryski, zaś samochód prezydencki stoi sobie odkryty na lawecie.
  • miejsce bada jakaś drogówka i dochodzeniówka z miejsca zdarzenia, czyli jakiś dzielnicowy z Pcimia
  • sprawę bada miejscowy prokurator (w tym przypadku zdaje się jakaś ciemna postać z wcześniejszymi tzw. kontrowersyjnymi, czyli politycznie motywowanymi decyzjami)
  • miejsce wypadku sprawdza się ponownie dopiero na drugi dzień, bo coś-tam zapomniano pomierzyć czy zebrać szczątki opony
  • samochód prezydencki zabiera na lawetę jakichś dwóch panów Ryśków z miejscowego towingu, a całość „ochraniana” jest przez jakiegoś ziewającego posterunkowego z drogówki
  • …wiele, wiele innych specyficznych dla priwiślańskiego kraju metod pracy…

Poniżej, zamieszczamy interesujący (zawierający dużo szczegółów) tekst znanego blogera, który upiera się dalej przy teorii zamachu. Niestety, nawet jak sam stwierdza, nie wie „kto i jak” do tego zamachu doprowadził. Nowe, szczegółowe informacje o oponie, też go nie przekonują, a przecież w swym poprzednim tekście wołał: „Powiedzcie mi jaką oponę założono do BMW Prezydenta Andrzeja Dudy, a ja Wam powiem jak i kto chciał Prezydenta zabić. ” Opona jest znana i okazuje się być w pełni normatywna, lecz z wysuniętej tezy głupio się wycofać…

Naszym zdaniem, pomimo różnych spekulacji, w tym przypadku możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa mówić, że rozerwanie się opony to skumulowany efekt: złych prodedur, zaniedbania, niefachowej obsługi, złego planowania, niesprawdzenia trasy przejazdu, „cięcia kosztów” i tych wszystkich razem wziętych tak specyficznych cech narodowych (są takie!), które znane są z powiedzenia, że „jakoś to będzie”. No i „jakoś” do tej pory szło i właśnie „jakoś” wyszło. Teraz będzie tymczasowa akcja naprawy sytuacji, ale szybko się o tym zapomni, bo inne bieżące wydarzenia pokryją ją patyną. (A propos, czy pamiętacie Państwo za poprzednich rządów PiSu, akcję czyszczenia dachów ze śniegu, bo gdzieś-tam zawalił się dach i trzeba było wykazać się jaki to rząd jest sprawny? Po dachach latał z łopatą ówczesny minister Dorn jako „dobry gospodarz”…) Polacy są dobrzy „od akcji do akcji” i przewidujemy, że w tym przypadku będzie podobnie. Do kolejnej katastrofy.

 


 

To był zamach II

Pochwaliłem się i teraz będę świecił oczami, ale lepsze to niż udawanie niezawodnego fachowca, czy wariata, co się na zmianę zdarza komentującym wypadek Prezydenta Andrzeja Dudy. O oponie wiem prawie wszystko, niestety wbrew zapowiedziom nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić kto i jak dokonał zamachu. Trzymam się słowa zamach z konsekwencją, ponieważ idiocie nie wytłumaczysz, a mądry doskonale rozumie w jakim celu i konwencji słowo jest użyte. Zagadki nie rozwiążę natomiast jestem w stanie radykalnie zawęzić krąg podejrzanych zamachowców. Ponad wszelką wątpliwość wiemy, że w BMW Prezydenta była założona właściwa i homologowana przez BMW opona 245-710 R490 AC Michelin Pilot Alpin Pax.

Tym sposobem wykluczamy rzecz najważniejszą i jednocześnie najbardziej przerażającą, że jakiś Józek założył do pancernego auta, chińską „nalewkę” lub inny zamiennik. Obejrzy „fachowcu” elementy wchodzące w skład nawet nie opony, ale KOŁA PAX i błagam przestań bredzić o wycieczkach Golfem III ze szwagrem. W związku z ustaleniem, że w doborze ogumienia nie było błędu, należy zamknąć buzię i przestać komentować, jakie powinny być zachowane indeksy. Ustaliła to fabryka z Monachium i tak mam być, chociaż wielu garażowców się zdziwi, że zwłaszcza indeksem prędkości opona nie powala. Pełny rozmiar i dane opony to 245-710 R490 AC 117 T. Ostatnia litera w tym ciągu wskazuje właśnie na indeks prędkości równy 190 km/h. Nie ma tu żadnej pomyłki, rzeczywiście auto za blisko 2 miliony złotych przy pełnym bajerów wyposażeniu, według zaleceń producenta powinno mieć na zimę dokładnie taką oponę. W lecie nie jest lepiej, tutaj indeks wzrasta do H, czyli 210 km/h. Jeśli sobie uzmysłowimy do jakich celów został stworzony ten samochód, to parametry opony natychmiast przestają dziwić. BMW 7 security ma CHRONIĆ pasażerów i kierowcę, a więc żaden parametr nie jest dziełem przypadku. Samochód posiada fabryczne ograniczanie prędkości do 210 km/h, między innymi po to, aby przerwać durne dyskusje, czy jest możliwe utrzymanie toru jazdy, po przebiciu opony PAX.

Mało, że jest możliwe, ale wszystko jest dokładnie obliczone na bezpieczeństwo. System PAX został stworzony w tym celu, by po gwałtownej utracie ciśnienia w oponie jej funkcję przejął specjalny pierścień nabity na felgę, o zbliżonej szerokości i przyczepności, a jednocześnie zwielokrotnionej twardości. W tym miejscu pojawia się najwięcej „fachowych” komentarzy i wszystkie przywołują magiczne 80 km/h. Według domorosłych wulkanizatorów PAX tylko przy takiej prędkości daje przyczepność i możliwość jazdy. To wierutna bzdura i mylenie dojazdu z jazdą. Pierwszym zadaniem opony PAX po utracie ciśnienia jest utrzymanie toru jazdy przy maksymalnej prędkości, jaką dała fabryka. BMW 7 security jadąc 200 km/h po przebiciu opony nie ma prawa wykonać piruetu na autostradzie i tym bardziej otrzeć się o dachowanie, co zapewnia specjalna wkładka zamontowana na feldze i cały system kontroli trakcji. Dopiero po zdarzeniu na specjalnym pierścieniu PAX, zachowując maksymalną prędkość 80-100 km/h da się przejechać około 30 km bez konieczności wymiany opony. Ten krótki dystans jest oczywiście związany z właściwościami samego pierścienia, który poprzez swoją konstrukcję ma zamortyzować utratę ciśnienia w oponie i nie dopuścić do kontaktu felgi z jezdnią, ale nie ma nic za darmo, dlatego pierścień do normalnej jazdy się nie nadaje, najzwyczajniej w świecie się ściera. Innymi słowy PAX nie został stworzony po to, żeby sobie pojechać dla jaj 30 km na kapciu, ale by z udziałem innych systemów zapewnić utrzymanie toru jazdy przy ekstremalnych zdarzeniach, takich jak ostrzał samochodu z broni krótkiej i długiej.

Pozostaje jeszcze kilka parametrów do rozpoznania. Liczba 117 przy oponie to indeks nośności, który oznacza maksymalne obciążenie 1450 kg. Tutaj znów odezwą się spece i krzykną, że BMW waży ponad 3 tony. Owszem, ale BMW ma cztery koła i komplet opon jest przystosowany do obsługi ponad 5 tonowego auta. Niewtajemniczonym powiem tylko tyle, że indeks 117 jest normą w dużych samochodach dostawczych, w osobowych to biały kruk. Prawdziwe zamieszanie wywołał wiek opony i słusznie. Według ustaleń „Wiadomości” opona pochodzi z 2010 roku i wszyscy krzyknęli, że ma 6 lat. Nie, nie ma, na każdej oponie prócz roku jest również zapisany tydzień, dane te poprzedza tzw. DOT, z angielska Department Of Transport. Dokładna data produkcji opony to październik 2010 roku, czyli opona ma 5 lat i 5 miesięcy. Młoda nie jest i od razu powiem, że coś takiego wstyd zakładać teściowej, ale warunki gwarancji Michalin są jasne. Producent opony daje gwarancję do starcia bieżnika, pod warunkiem, że opona nie ma więcej niż 10 lat od daty produkcji i 7 od daty montażu.

Przyjmując kryterium homologacji, zaleceń producenta samochodu i producenta opon nikt nikomu nie może postawić żadnych zarzutów, wszystkie wymogi zostały spełnione. Opony były właściwe i zgodne z homologacją BMW, wiek opony dopuszczalny przez producenta, chociaż należy się zgodzić z krytykami, że zakładanie takich opon na samochodzie Prezydenta to po prostu techniczne barbarzyństwo. Jest jeszcze jeden parametr, mianowicie głębokość bieżnika, która według Michelin nie może być mniejsza niż 1,6 milimetra. Na oponach są specjalne znaki kontrolne pokazujące stan zużycia bieżnika. Dostępne w sieci zdjęcie nie pokazują tego wyraźnie, ale wydaje się, że opony zachowały dopuszczalną głębokość bieżnika.

Co w takim razie mogło się stać? Możliwość nadal pozostają te same albo ktoś dokonał zamachu na zdrowie i życie Prezydenta poprzez zaniedbanie techniczne samochodu i/lub błąd ludzki albo to była robota wiadomych sił. Jeśli chodzi o techniczny zamach to śledczy ponad wszelką wątpliwość muszą ustalić następujące okoliczności. Jaki przebieg miały opony zimowe, bo tego nie można prosto podzielić pół na pół przy łącznym przebiegu 150 tys. kilometrów. Zasada jest jednak taka, że im niższy indeks prędkości opony tym większa jej żywotność. Normalnie porównywalne opony w rozmiarze 18, 19 cali, zużywają się błyskawicznie przy 15 do 20 tys. kilometrów, jednak takie opony mają indeksy prędkości na poziomie 270 km/h. W BMW security mamy przypadek szczególny, na indeksie T opona może przejechać 50, 70 tysięcy i głębokość bieżnika jeszcze będzie zachowana.

Rzecz jasna połączenie wieku opony z całkiem prawdopodobnym przebiegiem 50 tysięcy, co daje 1/3 ze 150 tysięcy, nie jest wcale zabawne, o ile mówimy o samochodzie Prezydenta. Tylko, że to nadal nie wyjaśnia przyczyn wypadku. Zakładając, że kapeć był na granicy wszystkich dopuszczalnych parametrów wieku i zużycia bieżnika, a nawet je przekroczył, po zniszczeniu opony i utracie ciśnienia sprawy w swoje ręce bierze wewnętrzny pierścień zamontowany na feldze, a ten jest absolutną dziewicą. Kolejne zdjęcie pokazuje, że pierścień zachował się w bardzo dobrym stanie.

BMW z systemem PAX po uszkodzeniu opony, przy prędkości 150 km/h, bez najmniejszych problemów powinno utrzymać tor jazdy, tymczasem widzieliśmy, że zabrakło sekund i centymetrów, aby skończyło się dachowaniem i tragedią. Tego wyjaśnić nie potrafię i tego samotnie nie wyjaśni najlepszy oponiarz, potrzebny jest biegły od kierowania pojazdem, biegły od właściwości materiałów gumowych i ich reakcji na rozmaite „przygody” oraz śledczy. Krąg podejrzanych według mojej oceny ogranicza się do trzech zdarzeń. Nerwowego ruchu kierowcy po najechaniu na jakieś ciało obce i usłyszeniu wybuchu opony, co doprowadziło do złapania pobocza i dalszych perturbacji. W takim przypadku stan opony nie może dziwić, dokładnie tak wygląda „zhamowana”, „przemielona” opona. Mechaniczne uszkodzenie w czasie niewłaściwego montażu i demontażu połączone z wiekiem i przebiegiem opony, co doprowadziło do uszkodzenia kordu (osnowy stalowej, polimerowej, innej) i być może pierścienia wewnętrznego, stąd detonacja. Chłopcy z WSI i ich stare metody, które raczej miały być próbą ostrzeżenia/zastraszenia niż akcją właściwą. Wiemy coraz więcej, jednak dalej nie wiemy kto i w jaki sposób dokonał zamachu.

MatkaKurka

Za: kontrowersje.net (2016-03-08 15:50)

 


 

Dziurawa ochrona prezydenta RP. BOR pomyliło opony i źle dobrało opcje transportu

W dniu wypadku drogowego prezydenta Andrzeja Dudy, jego ochrona miała popełnić szereg błędów. Uszkodzenie opony w limuzynie nie było przypadkiem. Do pojazdu wprawdzie zakupiono wcześniej nowe opony, ale założono je do innego samochodu.

„W pancernym bmw, którym jeździł Andrzej Duda, założono w połowie lutego wycofaną z użytku oponę” – podtrzymuje „Rzeczpospolita”. To ta opona wystrzeliła 4 marca na autostradzie A4 i doprowadziła do niebezpiecznego incydentu z udziałem Andrzeja Dudy.

Według ustaleń dziennika, BOR kupiło nowe opony, ale zostały one założone do innego pojazdu. To nie jedyny błąd jaki popełniło Biuro. Głowa państwa powinna bowiem przewieźć do Karpacza śmigłowcem, a nie pancernym samochodem. Także sama jazda po autostradzie była zbyt szybka i zbagatelizowano sygnały o niskim ciśnieniu w kołach. Powodem pośpiechu miało być godzinne opóźnienie.

„Wstępne wnioski z realizowanych w Biurze Ochrony Rządu czynności dały podstawę do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, odpowiedzialnych za nieprawidłowości w ramach obsługi transportowej, jak również stanowiły przesłanki rozwiązywania umów o pracę z pracownikami naruszającymi podstawowe obowiązki pracownicze” – poinformowało BOR w odpowiedzi na doniesienia dziennika.

Płk Andrzej Pawlikowski złożył też zawiadomienie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Biura i narażenia prezydenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Szczegółów wniosku nie ujawniono. Kilka dni wcześniej płk Pawlikowski za wypadek odpowiedzialnością obarczał swych poprzedników w BOR: generałów Mariana Janickiego i Krzysztofa Klimka, zarzucając im wprowadzenie instrukcji eksploatacyjnych niezgodnych z zaleceniami producenta.

Tymczasem według „Rz”, BOR zakupiło w lutym br. nowy komplet opon do samochodu prezydenta. Opon jednak nie wzmieniono. Prawdopodobnie założono je do innego samochodu, który nie miał zimowych opon.

Źródło: rp.pl

MA

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2016-03-21)

 

 


 

Skip to content