„Widać, że ta strona dostaje czegoś w rodzaju szału, jest zaczadzona tym co chciałaby osiągnąć, a co się nie udało. Nie wyobrażają sobie, że w młodym pokoleniu są zupełnie inne odczucia, że ludzie szukają zupełnie innych wartości”.
„Nie ma tam żadnych argumentów merytorycznych. Są same inwektywy. Tak u nich jest, było i prawdopodobnie będzie” – skomentował Leszek Żebrowski ataki na siebie i Źołnierzy Wyklętych ze strony „Gazety Wyborczej” w rozmowie z portalem wPolityce.pl. „Ale środowisko, które wychowało się w kręgach stalinowskich i w stalinowskich rodzinach, jest tego nauczone i uważa, że jest to jedyna skuteczna metoda i ją stosuje” – dodaje. Jego zdaniem w przypadku tego środowiska nie ma mowy o debacie czy dyskusji. „To jednostronna propaganda” – uważa Żebrowski.
„Widać, że ta strona dostaje czegoś w rodzaju szału, jest zaczadzona tym co chciałaby osiągnąć, a co się nie udało. Nie wyobrażają sobie, że w młodym pokoleniu są zupełnie inne odczucia, że ludzie szukają zupełnie innych wartości” – zauważa historyk.
Żebrowski docenia również zaangażowanie młodych ludzi, którzy samoistnie „szukają świata wartości i jakiegoś punktu odniesienia”. „Naturalnie bliższa powinna im być epoka ich rodziców, czyli okres „Solidarności” i tego co się z nią wiąże. Ale widzimy jak to zostało zszargane. Oni widzą Lecha Bolesławowicza Wałęsę, jak widzą Borusewicza i Henię Krzywonos. Nie muszą mieć wiedzy. Oni widzą i oceniają co tamci ludzie robią. Kiedy interesują się historią Źołnierzy Wyklętych, to sięgają do świata gdzie podziały były bardzo proste, bardzo ideowe” – twierdzi historyk. Tłumaczy również powody, dla których podziemie antykomunistyczne po 1945 roku było ideowe:
„Po pierwsze, mieli konkretny program. Nawiązywali do tego, co zawsze było w Polsce cenione, do odzyskania niepodległości i suwerenność. Ale przede wszystkim byli to ochotnicy. Nikt im nie kazał. Oni tam poszli sami, licząc się z konsekwencjami jakie ich spotkają. W większość z nich była świadoma, że jak w to się wejdzie, to nie ma odwrotu. (…) Tam się tak naprawdę szło już na zawsze. Ci, którzy przeżyli byli szykanowani i tacy na zawsze pozostali. W związku z tym stosunek do tych ludzi w młodym pokoleniu jest taki, jak w 1918 roku do weteranów Powstania Styczniowego, jak do bohaterów, najwybitniejszych polskich patriotów. Tylko, że tamtych nikt nie szargał, nie wyzywał, nie było przeciw nim propagandy. I to m.in. dlatego, że wtedy nie było „Gazety Wyborczej”. Teraz niestety jest”.
Od Redakcji: już wkrótce na naszych łamach ukaże się artykuł poświecony jednemu z bohaterów podziemia antykomunistycznego, Feliksowi Rybarczykowi ps. „Siekiera”.
wPolityce.pl / Kresy.pl