Aktualizacja strony została wstrzymana

Redaktor naczelny do „Do Rzeczy” rozważa możliwość pragmatycznych relacji z Rosją

Pod wrażeniem listu otwartego trzech senatorów USA szkalującego władze Polski, redaktor Paweł Lisicki zastanawia się, czy podejście obecnego rządu do Stanów Zjednoczonych nie jest zbyt naiwne i czy Polska nie powinna raczej prowadzić polityki zagranicznej wzorowanej na Viktorze Orbanie.

Redaktor naczelny „Do Rzeczy” w swoim artykule dla Wirtualnej Polski przytacza główne wątki listu otwartego senatorów Johna McCaina, Bena Cardina i Richarda Durbina do premier Beaty Szydło, którego wydźwięk, w jego ocenie, jest taki, „że nad Wisłą doszło do czegoś bardzo złego i niepokojącego”. Zaznacza przy tym, że „pod listem popisali się nie tylko demokraci ale i republikanin i to nie byle jaki, bo sam John McCain, przez wielu prawicowych komentatorów uważany za autorytet”.

Lisicki ocenia także, że amerykańscy politycy, „tak jak wcześniej inni politycy z Unii Europejskiej, przyjęli za swoją wersję wydarzeń przedstawianą przez większość polskiej opozycji i antyrządowych publicystów”. Krytykuje ich za to, że nie odnoszą się do kontekstu działań rządu PiS wyznaczanego przez łamiące standardy praktyki rządu koalicji PO-PSL. „Tyle, że to co napisałem to połowa prawdy. Druga jest znacznie bardziej gorzka i dla rządzących mniej przyjemna” – podkreśla centroprawicowy publicysta. 

Podkreśla, że list trójki senatorów „nie jest dobrą wiadomością” dla Polski, tym bardziej, że wpisuje się w całą kampanię artykułów informacyjnych i publicystycznych na łamach prestiżowych amerykańskich periodyków. Według niego nie ma znaczenia, czy amerykański krytycyzm wobec Polski uformował się organicznie, czy zostali on „nastawiony” przez polskich przeciwników rządu. „Ważniejsze jest inne pytanie. Do tej pory politycy PiS przedstawiali, obawiam się, wyidealizowany obraz amerykańskiej polityki. „To USA miały być głównym partnerem Polski, głównym sojusznikiem i sprzymierzeńcem. Skoro doszło do napięcia w relacjach z Brukselą czy Berlinem to Waszyngton był głównym punktem odniesienia. Tylko tam bowiem, słyszałem, naprawdę rozumie się sytuację w Europie, tylko na Amerykanach można naprawdę polegać jeśli chodzi o bezpieczeństwo. List trójki senatorów sprawia, że jest to opowieść mało przekonująca” – pisze Lisicki opisując strategię polityki międzynarodowej rządu PiS.

Redaktor naczelny „Do Rzeczy” ponawia pytanie o to „z kim Polska zamierza budować swoją pozycję, na kim z wielkich zamierza się oprzeć”?. Odpowiada sobie: „Coś tu nie gra. Węgry znalazły się przed laty w podobnej sytuacji co Polska. Walcząc o własną suwerenność, widząc jak wygląda naprawdę solidarność Zachodu potrafiły z tego wyciągnąć wnioski i zaczęły prowadzić coś w rodzaju polityki równowagi. Uznały, że polepszenie relacji z Moskwą wzmacnia ich pozycję w stosunku tak do Brukseli, jak Berlina czy Waszyngtonu”. Tymczasem „Polska takiego wniosku wyciągnąć nie chce” bo woli wierzyć w protekcję USA, tymczasem według Lisickiego „List z Ameryki jest kolejnym niebezpiecznym sygnałem pokazującym, że trudno to sobie wyobrazić”.

wp.pl/kresy.pl

Za: Kresy.pl (17 lutego 2016)

 


 

Pomimo jasnych sygnałów ze strony naszego „sojusznika”, władza w Warszawie dalej brnie w syjonistyczne bagno…

Witold Waszczykowski: Polska i USA mają wspólne interesy i cele, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo

Minister Waszczykowski spotkał się w Waszyngtonie z sekretarzem stanu Johnem Kerrym.

Przed rozpoczęciem rozmowy politycy stwierdzili, że będzie ona dotyczyła tzw. Państwa Islamskiego, kwestii bilateralnych oraz bezpieczeństwa w naszym regionie. 

Sekretarzem stanu powiedział, że Polska to ważny sojusznik USA, a działalność destabilizacyjna w naszym regionie „nie pozostanie bez odpowiedzi” USA i NATO. 

John Kerry dodał też, że Polska i USA mają wspólne cele i interesy jeśli chodzi o bezpieczeństwo – „Polska i USA mają wspólne interesy i cele, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo”

TVP Info / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (17 lutego 2016)

 


 

Skip to content