Aktualizacja strony została wstrzymana

Dominikanin plecie bzdury, żeby zostać pieszczochem „Wyborczej”?

„Gazeta Wyborcza” lituje się nad kobietami, które są rzekomo uciskane i niedowartościowane w Kościele. Dowód? Nie mogą być kapłanami. W roli „pożytecznego idioty”, który wspiera obsesje „Wyborczej” wystąpił tym razem dominikanin z Gdańska, o. Jacek Krzysztofowicz.

– Kobieta w Kościele jest potrzebna tylko do sprzątania – diagnozuje dziennikarka „GW”.

Rozpoczynając wywiad z gdańskim dominikaninem dziennikarka „GW” wieszczy rażącą dyskryminację wywiedzioną z faktu, że mężczyźni w Kościele mogą być ministrantami i kapłanami, a kobiecie pozostaje rola co najwyżej służącej.

– Kościół to rzeczywiście instytucja w stu procentach męska, hierarchiczna, patriarchalna. I jako taka ma niemały problem ze zrozumieniem kobiet. Poszczególni księża są różni, ale zgodnie z grupowym, stereotypowym myśleniem postrzega się kobietę niemal wyłącznie jako matkę i opiekunkę ogniska domowego. Gdy więc ona próbuje wyjść poza ten schemat, ma prawo czuć się nierozumiana – twierdzi o. Jacek Krzysztofowicz.

– Przyznam, że jest coś dwuznacznego w tym, że to mężczyźni mówią, jak kobiety powinny przeżywać Ewangelię, że tylko oni podpisują wszystkie dokumenty, listy pasterskie, że tylko oni mają prawo oficjalnie interpretować i głosić Słowo Boże – mówi gdański dominikanin.

Dziennikarka prowadząca wywiad twierdzi, że ten system patriarchalny trzeba zmienić, a ona sama jest tylko wyrazicielką głosu wielu kobiet. Dominikanin odpowiada, że Kościół nie jest żadną awangardą zmian. Na co Aleksandra Kozłowska posługuje się przykładem pierwszych chrześcijan, którzy – jak mówi – byli prawdziwymi rewolucjonistami.

Dociekliwą dziennikarkę zastanawia fakt, skąd się wzięła ta niechęć wobec kobiet wewnątrz Kościoła. I tutaj pomaga w wyjaśnieniu gdański zakonnik. Mówi, że traktowanie kobiet jako istoty drugiej kategorii to fakt kulturowy, utrwalany przez wieki. Bierze się z fizycznej przewagi mężczyzny, która często bywa nadużywana.

– Kościół jest zanurzony w dominującej w świecie męskiej kulturze, w niej funkcjonuje. Zgadzam się też z tym, że w realiach naszego polskiego Kościoła kobiety mogą czuć się lekceważone – diagnozuje duchowny.

O. Krzysztofowicz mówi, że kapłaństwo kobiet wcale nie stoi w sprzeczności z istotą wiary chrześcijańskiej i nie można wcale twierdzić, że nigdy Kościół nie dopuści kobiet do tego sakramentu. Za przykład do snucia takich wizji służy mu „Syllabus errorum” Piusa IX z 1864 roku, gdzie można przeczytać m.in. że nie jest dobrym katolikiem i błądzi każdy, kto twierdzi, że „każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą uzna za prawdziwą”.

– Tymczasem minęło sto pięćdziesiąt lat i dziś żaden katolik o zdrowych zmysłach pod taką tezą się przecież nie podpisze – argumentuje zakonnik.

– Nie jestem osobiście przeciwnikiem kapłaństwa kobiet, nie sądzę, żeby ono coś zmieniło w moim głoszeniu Ewangelii i przeżywaniu własnego kapłaństwa, ale z drugiej strony jestem pewien, że spowodowałoby ono diametralną zmianę w funkcjonowaniu Kościoła. Wpuszczenie kobiet do tej z gruntu męskiej instytucji zapewne rozsadziłoby ją od środka – twórczo rozwija kwestię o. Krzysztofowicz.

Przypomina też, że na apostołów, którzy zostali posłani do głoszenia Dobrej Nowiny, Jezus wybrał samych mężczyzn. I tej Tradycji Kościół się trzyma. O. Krzysztofowicz kończy – jak gdyby nigdy nic – stwierdzeniem, że z Kościołem jest jak z rodzicami, gdyby ich nie było, nie byłoby nas. A mówienie Kościołowi, że jest nienowoczesny, głupi, bo nie dopuszcza kobiet do świeceń jest zwykłym brakiem szacunku.

* Jacek Krzysztofowicz (r. 1969) jest przeorem klasztoru oo. Dominikanów przy kościele św. Mikołaja w Gdańsku i proboszczem tamtejszej parafii. W zakonie od 21 lat, wyświęcony w Krakowie w 1995 r.

MM/FF/GW

Za: Fronda.pl

Skip to content