Aktualizacja strony została wstrzymana

Biada synom wyrodnym! – Ks. prof. Czesław S. BartnikM

Biada synom wyrodnym! Przedstawiona w Biblii historia Izraela, religijna i świecka, dokonywała się realnie w ich czasie, ale jednocześnie miała wiele z prorockiego archetypu dla historii przyszłych ludów, narodów i państw; była, jak byśmy dziś powiedzieli, historycznym, antycypacyjnym filmem prorockim narodów w podstawowych tematach.

Fotosy obecnej Polski


Istotnym wątkiem jest teraz nasze odchodzenie od Boga, odsuwanie Dekalogu i trwonienie ideowego dziedzictwa. „Wychowałem synów – mówi Pan dziejów – i wyniosłem wysoko, a oni Mnie zdradzili. Wół zna swego gospodarza i osioł żłób swego pana, a Izrael Mnie nie poznaje, mój lud niczego nie rozumie. Biada narodowi grzesznemu, ludowi obciążonemu nieprawością, potomstwu złoczyńców i dzieciom wyrodnym. Opuścili Boga […] odwrócili się od Niego […] Mnożycie przestępstwa!” (Iz 1,2-5). Zdrada Boga, Kościoła i wyższych wartości klasycznych jest coraz szersza na Zachodzie, tam się tworzy era pochrześcijańska. U nas jest znacznie lepiej. Ale i u nas jest coraz gorzej, gorzej niż za komunizmu późnej fazy: coraz gorzej jest wśród młodzieży, zwłaszcza w miastach, wśród 30- i 40-latków, i wśród urzędników, i różnych oficjeli, zwłaszcza społeczno-politycznych. Coraz ostrzejszy jest podział na gorących patriotów i gniewnych apatrydów, na wierzących i niewierzących, altruistów i egoistów, na mądrych i głupich. Jest bardzo dużo miłujących Polskę jak Matkę, żyjących w społeczeństwie jak w dobrej rodzinie, czerpiących z niej jak z ogrodu Eden dobro, prawdę, sens pracy i życia, ale też coraz więcej jest niewdzięcznych, oszukujących Ojczyznę, udających jej dzieci tylko w czasie wyborów, uczuciowo obojętnych wobec niej albo zdradzających ją na rzecz anonimowego państwa Europy czy też zwalczających ją zajadle, jak niektóre mniejszości etniczne lub ateistyczne. Człowiek zastanawia się często, co jest przyczyną tego, że dziś rośnie tyle postaw patologicznych i zaostrza się stratyfikacja już nie tyle społeczno-ekonomiczna, co raczej moralna i osobowościowa. Czy brak wyższych uczuć, czy doznane krzywdy i urazy, czy wychowanie na negatywnych wzorach, czy egoizm indywidualny i grupowy, czy wreszcie jakaś potwornie zła wola, podobna do nienawiści, nawet i do rodzonej matki, choć ona kocha syna, a tylko nie chce mu dać kilkudziesięciu złotych na alkohol lub na narkotyk? Owszem, może być różne rozumienie patriotyzmu i niektórzy tym się tłumaczą, ale nie jest żadnym patriotyzmem nienawiść do Polski lub jej niszczenie. Gdy byłem młody, to myślałem naiwnie, że wystarczy z takim człowiekiem przeprowadzić serdeczny dialog, ale dziś widzę, że niekiedy żaden środek ludzki nie jest w stanie przebić tej diabelskiej ściany psychicznej i osobowościowej.

Dziwne partie społeczno-polityczne

Wystąpił dziś z całą siłą problem złych ideologicznie i moralnie złych partii społecznych i politycznych, np. wasalskich wobec obcego państwa, w Europie i w Polsce. Trochę rozumieliśmy takie zjawisko. Ale po ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych coś nas bardzo boleśnie zaskoczyło. Kiedy niektóre partie o negatywnej ideologii były u władzy, mogło się wydawać, że społeczeństwo może z nimi żyć, nawet stroiły się niekiedy przymilnie, jednak gdy wybory przegrały, wylała się z nich cała złość, wrogość i nienawiść nie tylko do partii zwycięskich, lecz także do Ojczyzny, no i znowu do Kościoła. Widocznie budują jeszcze na dziedzictwie bolszewizmu, lewactwa, duchu niszczenia i ateizmu, i tylko to zakrywają, choć trochę. I właśnie szatan nienawidzi stworzenia, życia, prawdy, dobra, pokoju, miłości, zgody i miłosierdzia. U wielu ludzi w ogóle wyższe wartości religijne nie odgrywają żadnej roli historycznej. Kiedyś w dyskusji z prof. Normanem Daviesem, w rocznicę wybuchu II wojny światowej, napaści ateistów na katolicką Polskę, wysunąłem m.in. motyw naszego katolicyzmu, ale on jako historyk i polityk absolutnie tego nie chciał uznać. Uważał, że dziś motywy religijne w dziejach się nie liczą. Nie miał jednak racji.

Skąd się biorą dziś wyrodni politycy i złe partie społeczno-polityczne? Ogólnie zapewne z braku rozeznania skutków działań w tych dziedzinach, ale najczęściej z powodu wyrzucenia z życia politycznego wyższej etyki. Poza tym w polityce długo żyją złe dziedzictwa. W Europie i u nas dziedziczy się ciągle dużo z kierunków antyreligijnych, jak totalitaryzm, nacjonalizm, socjalizm, komunizm, laicyzm, burzący liberalizm i inne. Każde takie dziedziczenie bywa odbierane jako normalne, może tylko z drobnymi poprawkami. Toteż „normalnie” dziedziczy się w Polsce jeszcze bardzo dużo z marksizmu i postmarksizmu. Marksizm sowiecki charakteryzował się odrzucaniem religii chrześcijańskiej i etyki, a także tradycji, państwa idealnego (zastępowano je partią), narodu itd. Ale faktycznie był to jeden wielki przekręt, bo te rzeczy obowiązywały tylko w krajach podbitych przez bolszewików, a w samej Rosji rozwijał się religijny kult władzy, etyka „partyjna”, kult swego narodu i historii własnej, totalitaryzm i megalomania. U satelitów sowieckich natomiast rozwijały się postawy wasalskie, służebne, kultyczne wobec „wielkiego brata” i niewolnicze. Pozostało dużo z tego do dziś. Potomkowie muszą mieć „do życia” jakieś państwo zewnętrzne jak tyczkę utrzymującą wiotki powój, nie cenią swego narodu, państwa, historii, języka, wartości. Jak dla starożytnych Egipcjan bogiem było słońce, tak dziś tego rodzaju społeczności, partie, orientacje polityczne mają taki heliotropizm, tyle że nie do Boga, lecz do Rosji, Niemiec, Brukseli, UE, Ameryki. Z takiego patologicznego heliotropizmu nie sposób wyleczyć za pierwszego czy drugiego pokolenia. Tacy heliotropiści u nas uważają spokojnie, że posiedli wieczną już „prawdę najprawdziwszą”, niepotrzebującą ani Boga, ani Dekalogu.

Ohydne obnażenie się pseudoliberałów


Przegrani politycznie stroili się wcześniej i w czasie wyborów w piękne, kolorowe i patriotyczne stroje: krakowskie, kaszubskie, mazowieckie, gdańskie, śląskie… a nawet rycerskie, husarskie, ułańskie, legionowe. Po przegranych wyborach nagle te wszystkie stroje opadły, a przebierańcy rzucili się na wygranych i – w konsekwencji – na Polskę suwerenną, wolną i godną. I tak znów spełniło się proroctwo tym razem Symeona ze Świątyni Jerozolimskiej, skierowane do Dzieciątka Jezus i Jego Matki: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę przeszyje miecz, aby zostały ujawnione przewrotne myśli wielu” (Łk 2,34-35). Tak aby się rozpadło oszustwo. Rozległ się na całą Polskę nieznośny jazgot, że to dawna koalicja założyła Eden w Polsce, że przywiodła raj, że dała wielkie uprawnienia dawnej opozycji, tylko nie chcieli oni z nich korzystać, że dawna opozycja zniszczy Polskę, że ma bardzo złe programy, że wygrani zniszczą kulturę polską, że podnieśli bunt przeciwko UE, żądając pełnej suwerenności itd. Inna rzecz, że bardzo wielu ludzi z PiS i Zjednoczonej Prawicy nie zrozumiało ducha traktatu lizbońskiego, głosząc, iż Polska ma suwerenność. Otóż państwa członkowskie nie mają już „pełnej suwerenności”, a jedynie określone prawem dziedziny autonomii, tak że Bruksela ma pełne prawo nakazywać nam, jak wysoki ma być płomień świecy, ile wody ma wypływać z pisuaru, że nie wolno wędzić wędlin i ryb, jaki ma być poziom wiatru w stajni, że duchowny nie może uczestniczyć w uroczystości państwowej w stroju kościelnym itd. A już w ogóle jest nie do pomyślenia, by jakiekolwiek państwo UE nie zabijało niechcianych czy chorych dzieci poczętych. I tak PO okazała się partią brukselską, Nowoczesna – jej mutacją poprawioną i silniejszą, lewica – pierworodną córą socjalizmu liberalnego albo pogrobowczynią marksizmu. Smutne też, że niektórzy przywódcy PSL tak przyspawali się do PO, iż nie widzą niczego złego w porzuceniu dobra polskiej wsi i tylko atakują PiS, które dziś stało się wraz ze Zjednoczoną Prawicą jedynym ratunkiem polskiej wsi. Dzięki PiS Wincenty Witos nie musi wstawać z grobu dla obrony wsi, jak kiedyś wstał Piotrowin, by bronić wsi biskupa krakowskiego św. Stanisława. I wreszcie jest bardzo bolesne, że niektórzy ludzie z lobby pewnej mniejszości, w kraju i za granicą, tak zaciekle atakowali i atakują totalnie prezydenta, rząd i parlamentarzystów prawicy, przypisując im wszelkie zło, w zasadzie dlatego, że zwyciężyli przez swój program. Czyżby chcieli wzbudzić w Polsce prawdziwy antysemityzm, jak Jan Tomasz Gross? Na co to wszystko?

Barbarzyńskie ataki i furie

Trudno w ogóle wytłumaczyć, skąd się wzięły u przegranych takie totalne ataki i napady wściekłości na miliony ludzi wybierających i wybranych do naczelnych władz państwowych. Oto niektóre pola i kierunki ataków. Najpierw wystąpiła totalna werbalna negacja całego programu PiS i Zjednoczonej Prawicy. Przy tym też wzmogły się ataki na poszczególnych zwycięzców. Szybko doszły do tego gorączkowe próby storpedowania reform i prac ustawodawczych. Istotnie Sejm stał się igrzyskiem licznych młodych ludzi, którzy chcieli wyrobić sobie nazwisko nie przez mądre wystąpienia krytyczne, lecz tylko przez siłę wrzasku i częstość występowania. Bardzo poważna stała się afera, żeby do Trybunału Konstytucyjnego dobrać pięciu sędziów z orientacji PO, dzięki czemu PO miałaby cały Trybunał bez jednego tylko sędziego i niewątpliwie mógłby on stopować wszystkie ustawy i uchwały zwycięzców. Kiedy zwycięzcy wykazali, że jest to podstęp, wtedy przeciwnicy zaczęli grzmieć, że jest to przekreślenie demokracji i oszustwo PiS. I pewne czynniki dotarły na forum europejskie i światowe z zarzutami, że nowe władze złamały Konstytucję. Przy okazji zaczęto głosić, że Polska chce wystąpić z UE, że zrywa kontakty i współpracę z Niemcami i wchodzi w orbitę polityki prorosyjskiej. Nie podejrzewaliśmy PO i PSL, że posuną się do takich potworności. Czy to są jeszcze Polacy? Zwłaszcza polscy urzędnicy w UE, którzy współpracują w ataku na Polskę? Czy to nie po prostu zdrada? A mowa o tym, że jest atakowany tylko rząd, a nie cała Polska, jest potwornym oszustwem i tylko świadczy o poziomie moralnym PO. Prezydent i rząd reprezentują przecież większość wyborców polskich. W miarę jak były uchwalane różne ustawy reformistyczne, Nowoczesna zaczęła wyprowadzać ludzi zbałamuconych na ulice, a Komitet Obrony Demokracji miał kierować permanentnymi manifestacjami przeciwko nowym władzom. Ponieważ wśród przegranych toczy się walka o przywództwo w opozycji, kandydat na szefa PO obiecał wyprowadzić na ulicę milion ludzi i cały problem nowego rządu zaskarżyć do władz UE. Faktycznie powstał pewien pomost komunikacyjny między wyrodnymi obywatelami polskimi a pokrewnymi im jednostkami i instytucjami zagranicznymi w tym samym celu, żeby za ich pomocą zmuszać nasz rząd do zaniechania reform, a nawet do ustąpienia. Istotnie, pewne czynniki unijne rozpoczęły procedurę „kontroli praworządności” w Polsce. A KOD ma strzec „demokracji finansowej”, tzn. chronić oligarchów liberalnych i lewicowych, banki zachodnie, ośrodki ekonomiczne, wielkie podmioty gospodarcze i obce kapitały przed podniesieniem podatków lub przed uszczelnianiem ściągania podatków, żeby ich „nie zrażać” do Polski lub nie spowodować podwyższenia opłat za usługi dla obywateli. To taka trochę kpina z obywateli nieznających się na polityce finansowej i gospodarczej. W związku z nałożeniem pewnego podatku na banki i sklepy wysokoobrotowe nasi przeciwnicy napuścili na Polskę wojnę finansową. A mianowicie jedna z ważnych agencji ratingowych obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej naszej gospodarki Z A- do BBB+, przyznając się, że robi to „z powodów politycznych”.

Tajemnicza i zarazem potworna jest cała akcja popierania ogromnej imigracji do UE, w tym do Polski. Przeciwnicy nowych władz u nas bardzo popierają przyjmowanie imigrantów, nawet dziesiątkami czy setkami tysięcy, choć brak nam finansów na przyjęcie Polaków ze Wschodu i choć mamy 36 tysięcy naszych bezdomnych. Jest zastanawiające, że 26 europejskich organizacji masońskich wezwało do przyjęcia jak najwięcej uchodźców, dowodząc, że jest to wielka szansa dla rozwoju Europy i dla pokoju (?) w Europie. Taka sama jest tendencja wielu polityków niemieckich. Przewodniczący Komisji Europejskiej wytknął nam, że kiedyś też Polacy byli przyjmowani masami i gościnnie jako imigranci. Istotnie, ma on „dobrą” pamięć niemiecką. Oto w latach 1939-1945 Niemcy przyjmowały milionami naszych „imigrantów”, przywożonych bezpłatnie przez żandarmerię na roboty u bauerów, do obozów pracy, gdzie się zaprawiali do kultury niemieckiej, a tysiące księży polskich w obozie w Dachau odbywały ćwiczenia ascetyczne pałkami, głodem i znoszeniem wyzwisk i bluźnierstw. Co więcej, dzieci z Zamojszczyzny, z której pochodzę, tysiącami doznawały ogólnie zaszczytu germanizacji, a jeśli niektóre niedomagały, to pomagano im usłużnie zejść z tego świata, żeby go nie szpeciły i same się nie męczyły. Zresztą do dziś ten proceder jest szeroko stosowany w UE wobec dzieci „imigrujących” na ten świat. Wydaje się ostatecznie, że popieranie milionowej imigracji muzułmańskiej jest sterowane przez czynniki, które chcą rozbić Europę i pogrzebać resztki chrześcijaństwa, zwłaszcza katolickiego, które jest ostatnią przeszkodą w ateizacji starego świata. A dlaczego wielkie ekscesy seksualne imigrantów i muzułmanów w ogóle: w Kolonii, Hamburgu, Stuttgarcie, a także w Szwecji, Norwegii, Szwajcarii i Finlandii, w sumie wobec co najmniej 600 kobiet, nie są przez postępową inteligencję szczerze piętnowane? Dlatego przede wszystkim, że Zachód i UE swoją ideologią i odrzuceniem chrześcijańskiej etyki przedstawiają wolność obyczajową jako jedną z największych współczesnych „zdobyczy”. I od dawna już kraje afrykańskie, Bliskiego Wschodu i południowej Azji postrzegają Europejczyków przede wszystkim jako „turystów seksualnych” wszelkiego rodzaju. Stąd i imigranci z tamtych krajów do Europy nie uważają tych rzeczy za wielkie przestępstwo, zwłaszcza dla młodych singli, których imigruje ok. 75 procent. Europa, zwłaszcza zachodnia, przechodzi wielki rozkład moralny i stąd m.in. chce doprowadzić do tego samego i katolicką Polskę. W ogóle ateizujących polityków, zachodnich i naszych, bardzo teraz irytuje publicznie okazywana religijność naszego prezydenta, rządu i większości parlamentarzystów, no i przede wszystkim to, że mogą teraz rządzić w Polsce samodzielnie katolicy. Tego nie mogą przeboleć. Gotowi są użyć wszystkich środków, żeby takie rządy zgnieść. Mówić, że UE jest demokratyczna i wolnościowa, to albo ironia, albo głupota. Unia też wymaga szybkiej reformy. Dlaczego nasi Europejczycy, a za nimi i zachodni, tak się uczepili „szczegółu” programu PiS, jakim jest program 500 zł na każde dziecko? U nas przeciwnicy tego walczą frontalnie i z wściekłością. Otóż przeprowadzenie takiej subwencji wesprze PiS, może się przyczynić do podniesienia populacji, czego nie chcą unioniści, podniesie znaczenie Polski w UE i może rozwinąć tendencję wolnościową, ożywi niewątpliwie ducha katolickiego i patriotycznego, wzmocni rodziny i ukróci swawolę aborcyjną, in vitro i inne. Słowem, przyniesie unionistom straty ideologiczne i finansowe. Bo też i oni nie walczą o demokrację w Polsce, a tylko o to, by nie zostały uszczuplone zarówno wysysanie pieniądza z Polski, jak i ateizujące ideologizowanie katolickiego jeszcze kraju. W ogóle po wyborach wrodzy nam unioniści obawiają się, że nie będą mogli robić bezkarnie lewych interesów, że Polska rozbije „ład” europejski, ożywi Kościół katolicki, obroni rodzinę, odrzuci wszelkie zboczenia, ukróci rozpasanie moralne i przywróci kategoryczną etykę. To wszystko może się kryć nawet w takim, zdawałoby się prostym, zwrocie, że Kościół katolicki i etyczne partie polityczne „dzielą społeczeństwo”. Jest to jednak bardzo podstępne i nierozumne, czyli jest to apologia zła i fałszu. Przecież nie można mówić, że słońce „dzieli” dobę, rozbija ją na „dzień” i „noc”, albo że dobro dzieli ludzi na dobrych i złych, więc nie powinno mieć miejsca, albo że wiara religijna dzieli ludzi na wierzących i niewierzących, bo to zakłada, że mają sens tylko niewierzący.

Dar nadziei

Problemów jest bardzo dużo, nie sposób ich wszystkich wyłożyć. Ale w roku 2015 otrzymaliśmy od Boga, od Chrystusa, Króla Polski, i od Jego Matki, Królowej Polski, dar nadziei szczeropolskiej, dzięki modlitwie i działaniom natchnionym. Dał nam Pan wielkiego Prezydenta, większość parlamentarną ludzi mądrych i z sumieniem oraz wybitnych i dzielnych ministrów na czele z panią premier, no i wzbudził w sercach większości obywateli polskich płomień miłości Ojczyzny, głos sumienia i zapał do kształtowania społeczeństwa według prawdy i dobra. Zdarza się coraz częściej, że gdy patrioci słuchają radia lub oglądają telewizję czy czytają już niebluźniercze teksty pism, to z radości płaczą. Tak długo pozwoliliśmy się zniewalać, gnębić i opluwać przez ludzi złej woli. Mamy nadzieję, że cały Naród i cała Polska otrzyma w 1050. rocznicę wielkie pomnożenie społecznej łaski chrztu. Źe usunie z naszego Ojczystego Domu „swąd diabła” i będziemy mogli służyć jak dawniej wszystkim innym narodom i państwom naszym sercem, rozumem i czynem. Brak czynu dla Ojczyzny to też wyrodność. Jeślibyśmy teraz nie odzyskali pełnej wolności ducha i życia, to nie byłoby sensu obchodzić 1050. rocznicy chrzcielnej komunii z Bogiem. A raczej poszlibyśmy drogą Mieszka II Gnuśnego (1025-1034) i za 16 lat moglibyśmy obchodzić tylko rocznicę zrzeczenia się przez tego króla polskiego tytułu królewskiego i odesłania przezeń insygniów koronacyjnych do Niemiec, do cesarza Konrada II. Dziś możemy rozwinąć ścisłą współpracę i żywą, serdeczną przyjaźń z Niemcami, ale nigdy w roli wasala lub kolonii. Kto by się zredukował do roli wasala dziś, będzie synem wyrodnym.

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

Za: Nasz Dziennik, Niedziela, 24 stycznia 2016 (21:33) | http://www.naszdziennik.pl/mysl/151209,biada-synom-wyrodnym.html

Skip to content