Aktualizacja strony została wstrzymana

Szczenięta niedorżniętych megier – Stanisław Michalkiewicz

Ach, jakże tu nie wierzyć w proroctwa, kiedy przecież nawet Juliana Tuwima, polskiego Żyda – ale w odróżnieniu od takiego pana prof. Hartmana, czy panny Graffówny, wybitnych przedstawicieli polskojęzycznej żydokomuny, będącej częścią polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, w której obok „Żydów” są niestety również „Chamy”, czyli Polacy etniczni, ale nie kulturowi, bo kulturze polskiej całkowicie obcy – jednak polskiego, podobnie jak Marian Hemar – musiały wspierać proroctwa, kiedy pisał: „I ty za młodu niedorżnięta megiero, co masz taki tupet, że szczujesz na mnie swe szczenięta! Całujcie mnie wszyscy w dupę!” Proroctwa – jak to proroctwa – nie muszą być specjalnie dokładne, podobnie jak żydowskie hagady, w których – odwrotnie, niż u greckich, czy rzymskich historyków, gdzie przede wszystkim liczą się fakty i dopiero na ich podstawie autorowie wyciągają morały – liczy się przede wszystkim morał, to którego dostosowywane są „fakty prasowe”, wynalezione przez „Drogiego Bronisława”, a używane w razie potrzeby przez żydowską gazetę dla Polaków pod redakcją Cadyka Mniejszego.

Ostatnio puścił bąka, jakoby to „na postawie doniesień z różnych źródeł” sprawa organizacji szczytu NATO w Warszawie miała być podana w wątpliwość przez Waszyngton. Mam nadzieję, że jacyś przytomni Amerykanie dadzą wreszcie panu redaktorowi Michnikowi po łapach, bo w przeciwnym razie nie będziemy mieli innego wyboru, jak przyjąć, że żydowski ogon i to w dodatku taki sparszywiały, wywija całym mocarstwowym, amerykańskim psem. Cadykiem Większym jest oczywiście pan Aleksander Smolar, co to przepuszcza przez swoje ręce miliony dolarów żydowskiego finansowego grandziarza, a to dla Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, której przez całe lata sekretarzował pan Andrzej Rzepliński, zanim został znanym na całym świecie, a w każdym razie – w powiecie piaseczyńskim – ze słynnej niezawisłości prezesem Trybunału Konstytucyjnego, kawalerem orderu „Pro Eccesia et Pontifice”, który Jego Eminencja Kazimierz kardynał Nycz przyznał mu chyba w stanie jakiegoś zaćmienia umysłowego, którym niestety zdaje się ulegać zbyt często, jak na tak wysokiego Księcia Kościoła. Ciekawe, że Jego Eminencja Stefan kardynał Wyszyński NIGDY takiemu umysłowemu zaćmieniu nie uległ. Najwyraźniej ufał Bogu, a nie Partii – no, ale do tego trzeba mieć charakter – a tego już kupić się nie da – a to dla innych instytucji, których przez ostatnie 25 lat nagromadził się Legion.

Kiedy jeszcze byłem naczelnym redaktorem „Najwyższego Czasu!”, Fundacja Batorego, na której czele już wtedy stał pan Aleksander, miała w zwyczaju wydawać okólnik, w którym informowała, między innymi mnie, kto dostał od niej forsę, ile i za co. Był to znakomity przewodnik po scenie politycznej i na przykład nigdy mnie w związku z tym nie dziwiło, że taki, dajmy na to Jego Ekscelencja biskup Tadeusz Pieronek prawie zawsze ćwierka z właściwego klucza, a podczas przesłuchania u resortowej „Stokrotki” w TVN, którą podejrzewam, że została założona przez infiltrowany przez GRU komunistyczny wywiad wojskowy i nadal jest przezeń kontrolowana, mimo zmiany właściciela (czy amerykański właściciel jest tak politycznie indyferentny, że wszystko mu jedno, czy koło pióra robią mu agenci GRU, czy też rezydentura CIA w Warszawie woli mieć tych wszystkich agenciaków podgarniętych na kupkę, żeby w razie czego wymłócić ich cepem w jednej chwili – to oczywiście nie moja rzecz, tym bardziej, że nie ma kogo żałować, bo tacy z nich Polacy, jak z koziej… no mniejsza z tym) – więc Jego Ekscelencja ksiądz biskup nie tylko nie odważył się odpowiedzieć na pytanie, czy Kościół powinien nawracać Żydów, ale nawet – co to są prawa naturalne. Nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem i chyba najwyższy czas, by ktoś odważył się to zauważyć.

No ale dość już tych dygresji, bo przecież chciałem napisać o czymś zupełnie innym – mianowicie o niedorżniętych megierach i ich szczeniętach, o których wspomina natchniony proroctwami poeta, żydowskiego przecież pochodzenia. Onże napisał natchniony wiersz pod tytułem „Bank”, który dla jego krótkości zacytują in extenso, by każdy przekonał się, że to, co dzisiaj jest przedmiotem oskarżeń o antysemitismus, wtedy było jeszcze zwyczajną spostrzegawczością: „Jak czarne włochate kulki/ po banku toczą się Srulki. / Skaczą, skaczą nad biurkiem / Targuje się Sulek ze Srulkiem. / Srulek Srulkowi uległ / i biegnie do kasy Srulek. / Liczy drżącymi palcami / i zmyka przed Srulkami. / W klubzeslach, z dala od kasy / siedzą Srule grubasy./ Srulki z uśmiechem lubym / kłaniają się Srulom grubym. / A w głębi, w ciszy, wielki jak król / duma sam główny Srul.” Niech no tedy jakaś Schwein, w rodzaju pana Białka z Kielc, czy innych szabesgojów, w rodzaju panów Adamaszków spróbuje w związku z tym oskarżyć mnie o antysemitismus, to się ośmieszy do końca życia – o czym zawczasu informuję niezależną prokuraturę, o której poziomie wykształcenia ogólnego, a zwłaszcza historycznego, mogłem zorientować się podczas zeznawania w charakterze świadka na procesie pana Grzegorza Wysoka w Lublinie. „Ego faciam te mościpanem” – mówił polski król Stefan Batory do zamojskiego discipulusa – ale poprzedzał to wezwaniem: „disce puer latine”!

Przechodząc tedy do egzegezy natchnionego proroctwami wiersza Juliana Tuwima, musimy zacząć od próby odpowiedzi na pytanie, kogóż mógłby mieć on dzisiaj na myśli, pisząc o „niedorżniętych za młodu megierach”. Pisząc w okresie międzywojennym, musiał mieć na myśli znacznie erotyczne, bo w języku knajackim „rżnięcie” oznaczało nie tyle zarzynanie ofiary, co przede wszystkim – spółkowanie. Słowo: „niedorżnięta” nabrało zupełnie nowego znaczenia dopiero w okresie okupacji niemieckiej, którą w naszym nieszczęśliwym kraju urządzili źli „naziści”, co to nawet mówili specjalnym, nazistowskim językiem. I kiedy przeglądałem filmowe zdjęcia z demonstracji, jaką na Alei Szucha (Szuch, wiadomo – „patron Gestapo”) urządził pan Kijowski, bojownik „na utrzymaniu żony”, zresztą chyba nawet drugiej, co może świadczyć o początkach nałogu, to wśród posłusznie skaczących (bo akurat oficer prowadzący wydał rozkaz, że kto nie skacze, ten jest z PiS-u, a więc – podejrzany) – więc wśród skaczących zauważyłem wiele starszych dam, które znakomicie pasowały do wizerunku megier „niedorżniętych” – zarówno w pierwszym, to znaczy – przedwojennym, jak i w drugim znaczeniu – takie postarzałe „Stefy” – drugoplanowe bohaterki poematu Janusza Szpotańskiego „Towarzysz Szmaciak”. W towarzystwie swoich rozwnuczonych szczeniąt, kicały niczym w transie, co pokazuje zarówno skłonność do zachowań stadnych, charakterystycznych dla starszych i mądrzejszych, jak i do dyscypliny, zaszczepionej jeszcze przez bolszewików, która najwyraźniej zarówno megierom, jak i ich późnemu nawet potomstwu zeszła do poziomu instynktów. No to jaki dalszy ciąg będzie miało to proroctwo?

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    5 stycznia 2016

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3553

Skip to content