Aktualizacja strony została wstrzymana

Demontaż chrześcijańskiej cywilizacji

Z Barbarą Stanisławczyk, pisarką, publicystką, autorką książki „Kto się boi prawdy. Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce”, rozmawia Magdalena Kowalewska

kto-sie-boi-prawdy-z-grzbietem-red2-360x556– Dlaczego zdecydowała się Pani napisać tak obszerną książkę, ukazującą wielopłaszczyznowe procesy rewolucji, która stara się wyprzeć chrześcijańską cywilizację?

– Podjęłam się tego, ponieważ nie było publikacji, która stanowiłaby syntezę zjawisk, składających się na demontaż cywilizacji chrześcijańskiej. Pojawiały się różne publikacje cząstkowe, przyczynkowe, ale nie było takiej, która by pokazywała ciąg przyczynowo-skutkowy toczących się od wieków procesów i wskazywała ich źródła i genezę. Wśród społeczeństwa brakuje świadomości i wiedzy na ten temat. Ludzie nie rozumieją, że tak zwana nowoczesność czy postępowość, którą się promuje, kryje ideologię prowadzącą do rozkładu wartości, na których jest zbudowana nasza cywilizacja. I że jest to proces mocno zakorzeniony w przeszłości.

– Czy jesteśmy w stanie zrozumieć toczące się dzisiaj spory i konflikty bez znajomości historii Polski, w której nie brakowało przecież różnych podziałów już w epoce odrodzenia?

– Oczywiście, że nie. Źeby je zrozumieć, trzeba poznać genezę tych podziałów, a nie jest to możliwe bez przeanalizowania przeszłości. Początków rozkładu naszej cywilizacji należy szukać właśnie w okresie odrodzenia i reformacji. To wtedy dokonane zostało rozbicie chrześcijaństwa, nowożytność zanegowała istnienie prawdy, dając podstawy dla relatywizmu, w centrum świata postawiła człowieka i oderwała moralność od polityki. Odkryła też najskuteczniejszy sposób manipulacji ludźmi poprzez uwolnienie ich żądz, w szczególności uwolnienie seksualności.

– Pyta Pani na kartach książki, czy ciągle jesteśmy jednym narodem, czy może mamy do czynienia z dwoma narodami…

– Jest to pytanie, które postawiła Gertrude Himmelfarb w kontekście Stanów Zjednoczonych. Ja przywołałam je w odniesieniu do Polski i Polaków, ponieważ jest równie, a może nawet bardziej, adekwatne. Na tym etapie trudno udzielić na nie ostatecznej odpowiedzi. Społeczeństwo poddawane jest bowiem nieustannej obróbce propagandowej, manipulacji politycznej. Kim naprawdę jesteśmy okazuje się dopiero w sytuacji krytycznego wyboru. Oby do niego nie musiało dojść. Mam ciągle nadzieję, że w większości jesteśmy jednym narodem, ale dzieli nas postrzeganie kultury. Dostrzegam jednak w tym pewne zagrożenie, narastające w miarę pogłębiania się rozdźwięku. Jak powiedział bowiem Feliks Konieczny, naród nie może rozchodzić się w różnych kierunkach cywilizacyjnych. Niestety, konflikt, którego jesteśmy ofiarami i uczestnikami, dotyczy ścierania się właśnie dwu cywilizacji. Pytanie o dwa narody pozostaje więc coraz bardziej zasadne. Jeśli walka cywilizacyjna pogłębi się, będziemy mieli w istocie do czynienia z dwoma narodami, co byłoby wielkim dramatem dla naszego państwa, naszej ojczyzny.

– Patrząc na ostatnie wydarzenia i zarzuty pod adresem wybranej przez społeczeństwo władzy o rzekomym „zamachu na demokrację”, można by pomyśleć, że jednak mamy do czynienia z dwoma rodzajami Polaków…

– Oskarżenia dotyczące niejakiego „zamachu na demokrację” wynikają nie tylko z ostrej walki politycznej, z nieumiejętności pogodzenia się poprzedniego obozu władzy z przegraną i oddaniem władzy zwycięzcom. Widać w tym również element walki kulturowej. Aktualny obóz opozycyjny, zdominowany przez liberalną lewicę i lewicę, próbuje nadać demokracji nową definicję, zgodną z ideologią tych grup. Przypomnijmy jednak etymologię słowa demokracja. Otóż zawiera ono w sobie dwa pojęcia: demoskratos, co oznacza rządy ludu. W demokracji, zarówno tej opisanej przez Platona czy Arystotelesa, jak i Alexisa de Tocquevilla, także w demokracji republikańskiej, to naród jest suwerenem, podmiotem. Tymczasem dzisiejsza liberalna i lewicowa opozycja, jak i sprzyjające jej środowiska, twierdzą, że w liberalnej demokracji to nie naród, a prawo jest suwerenem. Zatem nie wola narodu się liczy, tylko prawo ustanawiane przez małą garstkę wtajemniczonych. Jest to bardzo groźne zjawisko, ponieważ państwa, w których prawo stanowione decyduje o losie ludzi i narodów, często zmierzają w kierunku totalitaryzmu. Skrajnym tego przykładem były hitlerowskie Niemcy czy rządy stalinowskie. Przedefiniowanie podstawowych pojęć i wartości jest jednym z elementów i ważnych etapów wspomnianej wojny kulturowej.

– Dlaczego współczesnym elitom tak bardzo zależy na rozmontowywaniu cywilizacji chrześcijańskiej?

– Już Ortega y Gasset powiedział, że naszą tragedią jest to, że przewodnictwo społeczne dostało się w ręce ludzi przeciętnych, których nie interesują zasady cywilizacji, żadnej cywilizacji. Dzisiejsze polskie szeroko pojęte elity mają silny kompleks, że nie reprezentują „lepszego” świata, zachodniego świata liberalnego. Skutkuje to ich uległością wobec owych „lepszych” i odcinaniem się od własnych korzeni. Elity krajowe spełniają oczekiwania i realizują program elit globalnych, a te zmierzają w kierunku zaprowadzenia na świecie uniwersalnej kultury i stworzenia „globalnej wioski”. W tym procesie cywilizacja chrześcijańska jest przeszkodą, którą należy rozmontować. Polskie elity w dużym procencie nie identyfikują się z moralnością chrześcijańską i z polską tradycją narodową, wielu nie identyfikuje się wręcz z polskim narodem. Współczesne elity nie są sublimacją narodu, są to elity anarodowe, a nawet antynarodowe.

– Z czego to wynika? Z tego, że żyjemy w kraju postkomunistycznym?

– Mamy w Polsce do czynienia z elitami dziedzicznymi, zakorzenionymi mocno w komunizmie, poprzez związki rodzinne i towarzyskie, poprzez uwikłanie we współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi albo układy biznesowe. Polskie elity narodowe zostały w dużym stopniu wymordowane; w Katyniu, w II wojnie światowej, w okresie komunizmu. A resztki, które przeżyły, zostały zepchnięte w kąt życia publicznego. Po wojnie nastąpiła podmiana elit, dawne elity zastąpili ludzie narzuceni Polsce siłą, często wywodzący się z dołów społecznych, ze społecznego marginesu. Dziś schedę po nich przejęły ich dzieci i wnuki. Do nich dokooptowani zostali tzw. idole i celebryci oraz eksperci, którym często przyświecają cele ideologiczne.

– Dlaczego liberalna lewica tak bardzo boi się Kościoła?

– Ideologia liberalno-lewicowa, w szczególności postmodernistyczna, która jest kontynuacją neomarksizmu, zawsze wiązała się z negacją tradycji chrześcijańskiej. Propozycje liberalnej lewicy są zaprzeczeniem chrześcijańskiej moralności. Ta jest przeszkodą w realizacji ideologii postmodernistycznej. Kościół i wiara pełnią rolę duchowych przywódców, mają władzę nad „duszą narodu”, podtrzymują jego społeczny charakter. Tę władzę pragną przejąć postmoderniści. Dlatego Kościół, jako strażnik moralności i tradycji, jest dla nich pierwszym i zasadniczym wrogiem, którego trzeba zwalczać.

Poza tym duża i ważna część przywódców liberalno-lewicowych nie utożsamia się z tradycją chrześcijańską, jest ona im obca. O ile uczestniczą we współtworzeniu zachodniej kultury, to trudno jest im identyfikować się z moralnością chrześcijańską. Stąd różne wizje świata. Liberalno-lewicowa wizja bez Boga, z człowiekiem postawionym w centrum świata z władzą decydowania o tym, jaki ma on być, co jest dobrem, co złem. Druga wizja to tradycja chrześcijańska, w której to Bóg, a nie człowiek jest suwerenem. Są to dwa różne porządki moralne, transcendentne, ale również społeczno-polityczne. Za tym idą różne definicje rodziny, narodu, wspólnoty, prawdy, wolności, patriotyzmu. Te zjawiska i wartości są ściśle ze sobą zintegrowane i stanowią podstawę cywilizacji chrześcijańskiej. Aby ideologia liberalno-lewicowa została skutecznie wprowadzona, wszystkie elementy tradycji chrześcijańskiej muszą zostać poddane demontażowi, co właśnie od lat obserwujemy.

– Jednak mimo tej walki cywilizacyjnej, polskie społeczeństwo potrafi się budzić. Jakie wydarzenia w ostatnim czasie wpłynęły na budzenie się narodu?

– Było kilka takich wydarzeń. Bardzo dużą rolę odegrał Jan Paweł II. Pamiętamy Jego pielgrzymki, spotkania z młodymi ludźmi. Pamiętamy owe pokolenie JPII, które – mimo usilnej postmodernistycznej presji ideologicznej – potwierdziło swą przynależność do tożsamości i wspólnoty chrześcijańskiej.

Ważnym wydarzeniem, które już w innym sensie obudziło społeczeństwo, była afera Rywina. Pokazała fałsz środowisk liberalno-lewicowych, ujawniła sieć nieformalnych powiązań świata polityki i biznesu. Pokazała, że czym innym były słowa i głoszone hasła, a czym innym rzeczywistość. Kolejnym doniosłym momentem budzenia się narodu była katastrofa smoleńska, która na nowo ożywiła wspólnotę narodową, łącząc ludzi o różnych poglądach. Obudziła w nich wartości moralne, które są podstawą chrześcijańskiej cywilizacji. Oczywiście, zostało to bardzo szybko rozbite, zniszczone przez działania polityczne, propagandowe, agenturalne. Niemniej jednak w wielu pozostało poczucie wspólnoty narodowej.

Budzenie nastąpiło również wtedy, kiedy telewizji Trwam nie przyznano miejsca na multipleksie. Wówczas w całej Polsce setki tysięcy ludzi wyszło na ulice po to, by walczyć nie tylko o wolność słowa, ale także o prawo do głosu tej części społeczeństwa, która będąc w większości, była traktowana jak nieważna mniejszość. Większość Polaków była unieważniana i wykluczana. Próbowano odebrać im głos. Młodzi ludzie, którzy nie oglądali Telewizji Trwam i nie słuchali Radia Maryja, wyszli na ulice walczyć o wolność słowa i prawdziwe zasady demokracji. Zobaczyliśmy tłumy protestujących ludzi.

– Czy cywilizacja chrześcijańska weźmie górę nad liberalną lewicą? W 2016 roku będziemy obchodzić Rok Jubileuszu 1050. rocznicy Chrztu Polski…

– Mam taką nadzieję. Na pewno przetrwa chrześcijaństwo. O ile w Europie wiary chrześcijańskie kurczą się, są spychane w sferę prywatności, o tyle chrześcijaństwo w Afryce czy w Azji rozwija się w bardzo szybkim tempie. Religie chrześcijańskie są najbardziej rozwijającymi się religiami na świecie. Niestety, nie dzieje się tak w Europie, w której widzimy dominację kierunku liberalnego. Zwłaszcza w Europie Zachodniej religia została zepchnięta w sferę prywatności i trwa próba jej całkowitego wyeliminowana. Postępuje proces sekularyzacji.

Jednak i tu widać zwiastuny odradzania się cywilizacji chrześcijańskiej, czego przykładem mogą być marsze w obronie rodziny we Francji. Z kolei zagrożenie islamizacją, może paradoksalnie wzmocnić w poszczególnych społeczeństwach tożsamość chrześcijańską. Jest nadzieja na to, że wiara i tradycja chrześcijańska się umocni. Myślę, że nastąpi odrodzenie chrześcijaństwa, tak jak miało to miejsce nieraz w historii. Przypomnijmy, że w czasie oświecenia mieliśmy do czynienia z jeszcze większym procesem liberalizacji i libertynizmu oraz jeszcze większą walką z Kościołem, zwłaszcza Kościołem katolickim. Kościoły były palone, a duchowni byli zabijani. Proces niszczenia chrześcijaństwa był jeszcze bardziej zaawansowany, po czym przyszedł czas, kiedy nastąpił odwrót i ci sami ludzie domagali się odbudowy kościołów. Od wieków następują po sobie cykle, w których osiągane jest pewne apogeum destrukcji, po czym ma miejsce powrót do korzeni, czyli odbudowa wartości, na których została zbudowana nasza łacińska, inaczej mówiąc chrześcijańska cywilizacja.

Barbara Stanisławczyk, „Kto się boi prawdy. Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce”, Wyd. Fronda. Książkę można zamówić przez stronę www.wydawnictwofronda.pl lub pod nr. tel. (22) 836-54-44.

Za: Nasza Polska (28 grudzień 2015)

 


 

Kto się boi prawdy? Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce – Barbara Stanisławczyk (zapowiedź)

Otchłań cywilizacyjnego pęknięcia, który odsłania ta książka, nie może pozostawić jej czytelnika obojętnym. Autorka precyzyjnie pokazuje, jak to pękniecie jest od lat poszerzane żyletką rajfurów pokomunistycznej władzy, ale też jak wpisane jest głęboko w projekt liberalnej nowoczesności, jak dewastuje pojęcia rodziny, patriotyzmu, tradycji. Pisana na chłodno, ta książka brzmi jak „ostatni krzyk”: krzyk przestrogi przed przepaścią, której żaden most już nie połączy.

prof. Andrzej Nowak

 

Dlaczego my, Polacy, tak bardzo jesteśmy podzielni? Dlaczego w Polsce toczy się tak zacięty spór? Autorka pokazuje, że nie jest to spór doraźny, partyjny, czy tylko medialny. Dzisiejsze podziały i kontrowersje mają korzenie historyczne. Chodzi w nich o sprawy zasadnicze, o wartości fundamentalne. Jest to książka o polskiej tożsamości i jej ścisłym związku z religią, z katolicyzmem, a także książka o współczesnej kulturze i współczesnym barbarzyństwie, ukazująca uniwersalny charakter polskiego sporu. To lektura, którą gorąco zalecam tym wszystkim, którzy chcą być świadomymi obywatelami i Polakami.

prof. Zdzisław Krasnodębski

 

Ta książka to brawurowa analiza przemian i prób destrukcji polskiego patriotyzmu. Wojna kulturowa w Polsce odbija w pastiszowym krzywym zwierciadle spory światopoglądowe w świecie zachodnim, zastępując dawne spory ideologiczne. Zmiany wnoszone przez globalizację najbardziej dramatycznie dekonstruują sferę kultury. Powodują korozję tożsamości – zbiorowej i indywidualnej. Destrukcja metafizyki ułatwia przekształcanie ludzi w nastawione tylko na konsumowanie tryby globalnej maszynerii.

Prof. Jadwiga Staniszkis

 

Książka Barbary Stanisławczyk jest przejmująco opowiedzianą historią polskiego doświadczenia narodowego od demokracji szlacheckiej do dzisiejszego społeczeństwa masowego – z jego wulgarnością, rozpadem więzi między ludźmi i pogardą dla wysokich ideałów. Opowiedziana historia jest gorzka, lecz pod nią tkwi mocne pozytywne przesłanie, mówiące o potrzebie nieustannej troski obywatelskiej o wspólnotę narodową, o suwerenność państwową oraz o wartości duchowe, bez których nie przetrwalibyśmy jako wspólnota i których dzisiaj znowu wypada nam bronić.

prof. Ryszard Legutko

 

Poszukujecie namysłu, który podtrzymuje wartości? Namysłu, który tu-i-teraz każdego z nas osadza w wielkiej tradycji Cywilizacji Zachodu, który polskość chroni i zarazem szlifuje ją do konfrontacji z wyzwaniami współczesności, to… nie wypuśćcie niniejszej książki ze swoich rąk, zanim jej nie przeczytacie.

prof. Andrzej Zybertowicz

 

Wydawnictwo: Fronda
Data premiery: 07.10.2015

Za: Barbara Stanisławczyk – Oficjalny blog (17 września 2015)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Szumnie zapowiadana i recenzowana książka p. Stanisławczyk, na dodatek z tak obszernym podtytułem „Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce” wydaje się na pierwszy rzut oka interesująca. Niestety, nie czytaliśmy tej książki, ale już z góry wyrażamy obawy, że – w najbardziej uwypuklonych rozdziałach tej ponad 700-stonicowej książki – skupia się ona bardziej na rozgrywkach politycznych partii „prawicowych” w Polsce, z szeroko pojętą lewicą, niż na prawdziwych przyczynach i samej walce z cywilizacją chrześcijańską.

Wyrażamy nadzieję, że są w niej dogłębne analizy walki prowadzonej przez żydowskie organizacje – tych jawnie działających oraz tajnych, bowiem gdy mowa o prawdziwych, największych wrogach cywilizacji chrześcijańskiej nie sposób pominąć właśnie tych kluczonych i najważniejszych w tej walce czynników. I nie chodzi tutaj o krytyczne opisy kilku politycznych dygnitarzy żydowskiego pochodzenia, lecz o antykatolickim sensie istnienia, co jest esencją postbiblijnego judaizmu. Nie wyobrażamy sobie również książki mającej traktować o walce z cywilizacją chrześcijańską, bez analizy ponad 100-letnich, najbardziej wyraźnych a współczesnych tendencji judaizacyjnych w Kościele – powszechnym i w Polsce. Tendecji, które początkowo pielęgnowane były przez podziemne grupy konspiracyjne, by po Soborze Watykańskim II przejąć całkowitą kontrolę nad kierunkiem Kościoła, który dzisiaj na naszych oczach staje się posłusznym wasalem judaizującej praktyki duszpsterskiej, a nawet dogmatyki.

Bez tych zagadnień każda książka aspirująca do wykładni tematu i podbudowująca się tak wyrazistym tytułem, staje się niekompletna, a w istocie rzeczy sama staje się ofiarą walki unikając prawdy.

 


 

Za: |

Skip to content