Aktualizacja strony została wstrzymana

Rozpoznanie walką

Ach, jaka szkoda, że Prawo i Sprawiedliwość nie zgłosiło do Trybunału Konstytucyjnego tych samych kandydatów, którzy zostali wybrani i dali się wybrać w trybie przepchniętym przez koalicję Platformy Obywatelskiej z PSL-em na podstawie nowelizacji ustawy sporządzonej przy udziale, czy nawet napisanej przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego, pana prof. Andrzeja Rzeplińskiego do spółki z wiceprezesem. W ten sposób PiS nie tylko wytrąciłby z ręki broń płomiennym bojownikom o demokrację – no bo gdyby protestowali przeciwko wyborowi tych samych kandydatów, to ośmieszyliby się do końca życia, no a gdyby ci sami kandydaci pozwolili się wybrać ponownie, to ośmieszony zostałby – i słusznie – ten cały Trybunał. Słusznie – bo proces prostytuowania się Trybunału został przypieczętowany udziałem pana prof. Rzeplińskiego w przygotowywaniu nowelizacji ustawy o TK. Po ujawnieniu tego faktu na forum Sejmu pan prof. Rzepliński na dobry porządek powinien popełnić harakiri, a przynajmniej zrezygnować nie tylko ze stanowiska przewodniczącego, tylko w ogóle – z zasiadania w Trybunale – ale widać nie uzyskał na taki krok pozwolenia ze strony Mocy, które go na to stanowisko wywindowały, żeby pilnował interesu, więc musi pozostać niezawisły do samego końca.

Widocznie jednak prezes Kaczyński jakieś nadzieje z Trybunałem Konstytucyjnym nadal wiąże, toteż nie zdecydował się na takie pojechanie po bandzie. Powiadam – szkoda, bo Trybunał Konstytucyjny doprowadził się do stanu żałosnego i niewiele mu pomoże nawet przebieranie się w „głupie średniowieczne łachy” (z ostrożności procesowej informuję Obrońców Demokracji, że to sformułowanie jest cytatem z Oriany Fallaci. Będąc na audiencji u ajatollaha Chomeiniego, musiała założyć na siebie odpowiedni strój, to znaczy – chyba czador. Ale kiedy jakaś uwaga ajatollaha Chomeiniego ją zdenerwowała, oświadczyła, że oto „zrzuca z siebie ten głupi, średniowieczny łach” – i ku osłupieniu całego towarzystwa z ajatollahem włącznie, natychmiast to zrobiła. Kiedy będąc w Toskanii zapalałem lampkę na grobie Oriany Fallaci, przypomniała mi się ta scena.). Więc skoro Trybunałowi niewiele pomoże nawet przebieranie się w „głupie średniowieczne łachy”, no to tyle korzyści, ile się z niego pośmiejemy, podobnie jak z innych napuszonych organów naszego „demokratycznego państwa prawnego”.

Nawiasem mówiąc, tylko ktoś taki, jak Aleksander Kwaśniewski mógł wymyślić, a przynajmniej firmować podobnie idiotyczne wskutek swej wewnętrznej sprzeczności sformułowanie. Chodzi o to, że państwo może być „demokratyczne” – ale wtedy nie może być „prawne”, bo jeśli byłoby „prawne”, to nie mogłoby być „demokratyczne”. Demokracja bowiem, jako metoda, polega na przyznawaniu z góry racji większości. Kieruje się ona zasadą, że im większa Liczba, tym słuszniejsza Racja. Tymczasem „państwo prawne” polega na tym, że kieruje się zasadami, których słuszność nie jest poddawana żadnemu głosowaniu. Na przykład ustawodawstwo państwa prawnego poddane jest zasadzie: „volenti non fit iniuria”, co się wykłada, iż chcącemu nie dzieje się krzywda – i ta zasada przesądza o wolnościowym charakterze systemu prawnego. Tymczasem w porządku prawnym kształtowanym według metody demokratycznej dopuszczalna byłaby ustawa stanowiąca, iż majątek obywateli urodzonych w latach nieparzystych podlega konfiskacie i przekazaniu obywatelom urodzonym w latach parzystych. W związku z tym sformułowanie: „demokratyczne państwo prawne” ma w sobie tyle samo sensu, co sformułowanie: „żonaty kawaler”. Takiego zwierzęcia nie ma, więc nic dziwnego, że na tle tak zredagowanej konstytucji, również Trybunał musi wydawać z siebie rozmaite bełkoty. Aleksander Kwaśniewski uważający się i chyba słusznie uważany za jednego z autorów tej konstytucji, był zarówno demokratą, jak i intelektualistą dosyć świeżego chowu, więc skąd miałby wiedzieć takie rzeczy, no a przydany mu w charakterze mentora pan Tadeusz Mazowiecki, na skutek wieloletniego praktykowania słynnej „postawy służebnej”, pewnie nie odważył mu się sprzeciwiać i w rezultacie mamy to, co mamy.

Wszystko to odbywa się oczywiście na tle wojny, jaką RAZWIEDUPR, który 18 czerwca br. złożył naszym amerykańskim sojusznikom żyrowaną przez ubeków z Izraela ofertę utrzymywania w ryzach mniej wartościowego narodu tubylczego w zamian za pozwolenie dalszego na nim pasożytowania, prowadzi z Prawem i Sprawiedliwością, wpisanym przez naszego sojusznika na listę „naszych sukinsynów”. W taktyce wojennej używana jest metoda „rozpoznania walką”. Jeśli nie wiemy, jakie siły zgromadził nieprzyjaciel na naszym odcinku frontu, to wykonujemy natarcie wydzielonymi siłami, na tyle dużymi, by nieprzyjaciel musiał użyć przeciwko nim wszystkiego, czym dysponuje. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, czym konkretnie dysponuje. Otóż widać gołym okiem, że RAZWIEDUPR mobilizuje całą agenturę, jaką w różnych środowiskach dysponuje. W związku z tym ostry protest przeciwko prezydentowi wydaje na przykład Rada Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy jego sygnatariusze są konfidentami Wojskowych Służb Informacyjnych – ale inicjatorów protestu już bym o to podejrzewał.

Podobnie o to samo podejrzewam sędziów niezawisłego sądu rejonowego, który skierował do sądu okręgowego apelację pana Mariusza Kamińskiego w celu kontynuowania postępowania karnego – chociaż prezydent Duda pana Kamińskiego ułaskawił, co oznacza, iż zastosował wobec niego indywidualną formułę abolicyjną: „nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza” – ale sąd rejonowy olał to ciepłym moczem. Oczywiście w środowisku jurysprudensów natychmiast pojawiły się dwie szkoły, stojące na nieubłaganie przeciwnych stanowiskach – ale mówiąc entre nous, podejrzewam, że nie chodzi tu o żadne różnice poglądów prawnych, tylko o kategoryczny rozkaz, jaki RAZWIEDUPR przekazał swemu konfidentowi, no a ten… – i tak dalej. Finezyjne, przesiąknięte fałszem i krętactwami uzasadnienia prawne pojawią się ex post – więc jakże traktować to wszystko poważnie? Warto przypomnieć, że środowisko sędziowskie było jedynym, niezlustrowanym środowiskiem zawodowym w Polsce, więc przypuszczenie, że od konfidentów, zarówno starej, jak i nowej daty aż się tam roi, nie jest w tej sytuacji pozbawione podstaw. No a skoro tak, to tyle naszego, co się z tych przebierańców pośmiejemy – bo może wtedy od tego nadymania się „niezawisłością” prędzej popękają im brzuchy.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    9 grudnia 2015

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3532

Skip to content