Aktualizacja strony została wstrzymana

Smoleńsk jest wielką metaforą, na gruzach kłamstwa zaczęły kwitnąć lilie

Wszystkie niewykonane badania odporności skrzydła w zderzeniu z krzakiem brzozowym, wszystkie nagrane od nowa czarne skrzynki i nieistniejące filmy z awantury na lotnisku, nie mają większego znaczenia. Tych wyreżyserowanych zaniedbań odrobić się nie da, można je co najwyżej zniwelować nowym, porządnym, śledztwem, ale i te działania nie przywrócą normalności. Ze Smoleńskiem na zawsze będzie się wiązała wielka tajemnica i legenda, nawet jeśli jakimś cudem uda się wyjaśnić okoliczności zbrodni, to metafory nie zastąpi nic.

Cały czas zza grobu pojawiają się głosy i sygnały, a ofiary nie dają spokojnie zasnąć zbrodniarzom. Epatować nie lubię, bo patos kojarzę z brakiem argumentów, jednak w sprawie Smoleńska napisałem tak wiele ad rem, że pozostaje dopisać parę słów ad personam. Dziś jest szczególny dzień, w którym pochylamy się nad grobami bliskich, zapalamy znicze, składamy kwiaty, patrzymy na tysiące światełek i setki ludzi spacerujących po cmentarnych alejach. Udzieliło się i mnie. Zaczynam bardziej wierzyć w siłę uczuć niż rozumu. Nagrania i zdjęcia z satelity są ważne, ale siła symboliki przebije się znacznie wcześniej. W tych dniach na Synaju rozbił się radziecki samolot, co samo w sobie jest czymś niezwykłym. Pierwsze reakcje świata były całkowicie sprzeczne z uciszaniem Smoleńska. Nikt nie rechotał, że mogło dojść do zamachu, co więcej hipoteza ta, jak przy wszystkich badaniach katastrof, jest bardzo mocna. Tego samego dnia na miejscu katastrofy zjawili się radzieccy badacze, nie przeganiano fotoreporterów i zdjęcia nie mają jakości ukrytej kamery, czy telefonu komórkowego.

Jakaś grupa przyznała się do zamachu, radzieccy spece nie krzyczą o błędach pilotów i szympansach w „wieży”. Przedstawiciele Unii Europejskiej zapowiadają, że są gotowi wszcząć międzynarodowe śledztwo, Kreml dla odmiany chce skrzynki i szczątki samolotu odtransportować do Moskwy. Wszystko odwrotnie, niż widzieliśmy przez 5 lat. Nie poszły w ruch piły łańcuchowe, nie ma symulacji komputerowych z zabójczą palmą przy oazie. A mnie się przypomina czas szkolny i wykuwane na pamięć cytaty z romantyzmu: „Zbrodnia to niesłychana – Pani zabija Pana”. Z nieba i na ziemi płyną znaki, które krzyczą, że było zupełnie inaczej niż próbowano na chama kłamać. MAK i zhańbiona PKBWL prześcigając się w zalotach do Putina założyli sobie te same wianki z tych samych lilii i jeszcze nie wiedzą, że za chwilę zawali się kaplica, w której odprawiali czarne msze, drwiące z nauki, przyzwoitości i wszelkiej procedury. Jestem ateuszem i ciężko mnie przekonać do głosów z zaświatów, jednak w tej fundamentalnej sprawie nie lekceważę duchów.

Więcej mówi przerażenie w oczach płatnych kłamców niż 14 sprzecznych pomiarów wysokości drzewa. To się musi posypać i się posypie w romantycznych okolicznościach przyrody. Zdrajców zdemaskują muchy krążące nad gównem, które wyprodukowali albo jeszcze niższy będzie to upadek. Smoleńsk najczęściej porównywano do Katynia, co ma swoje uzasadnienie, jednak tamto ludobójstwo z czasów wojny wskazało zabójców w dniu zbrodni. Rodziny wiedziały, kto przetrzymywał i kto zabił polskich żołnierzy. Istnieją niezbite dowody, świadkowie i po latach międzynarodowa wersja wydarzeń. Wierzę, że dożyję czasów, w których za idiotów będzie się uważać wszystkich, którzy uznają Katyń za zbrodnię niemiecką, a Smoleńsk za błąd pilotów, mgłę i polski bałagan. Nie potrafię powiedzieć, co o tym zdecyduje, ale mam nadzieję, że będzie to coś naprawdę małego, taki niewielki drobiazg. Jeden niepozorny znak ukazujący całą marność uczestników i strażników kłamstwa. Tak będzie.

MatkaKurka

Za: Kontrowersje.net - MatkaKurka blog (2015-11-01) | http://kontrowersje.net/smole_sk_jest_wielk_metafor_na_gruzach_k_amstwa_zacz_y_kwitn_lilie

Skip to content