Aktualizacja strony została wstrzymana

Rasizm, czy trybalizm?

Jak wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler mógł aż tak się pomylić? Nie tylko zresztą on; pomyliło się mnóstwo innych, podobnie wybitnych osobistości, a co gorsza – zasugerowały tę pomyłkę innym i w rezultacie doszło do pożałowania godnych następstw. Chodzi mi oczywiście o pogląd, że „narodem panów” są Niemcy, a wyższą rasą – Aryjczycy. Tymczasem nic podobnego! Z książki pana red. Krzysztofa Kłopotowskiego „Żydowski geniusz na polski rozum” wyziera prawda zupełnie inna. Źe mianowicie „narodem panów” nie są żadni tam Niemcy, tylko Żydzi, uważani przez wybitnego przywódcę socjalistycznego Adolfa Hitlera i złych „nazistów” za „podludzi”. Pan redaktor Kłopotowski nie może się w związku z tym Żydów nachwalić, jacy są zdolni, jacy zorganizowani, jacy wpływowi, jak kręcą polityką amerykańską i tak dalej – no i zachęca mniej wartościowy polski naród tubylczy, żeby starał się do Żydów upodobnić chociaż w niewielkim stopniu. To bardzo interesujący postulat – ale czy w ogóle możliwy do zrealizowania?

Wypada zwrócić uwagę, że sami Żydzi nie bardzo lubią obsypywania ich takimi pochwałami. Dają wyraz tej niechęci w ten sposób, że każdego, kto na przykład zauważy żydowskie wpływy w przemyśle rozrywkowym, czy w finansach, uważają za swego wroga, przypisując mu „antysemityzm”. Dlaczego stawiają znak równości między „antysemityzmem” a spostrzegawczością? Czy przypadkiem nie dlatego, by tępiąc spostrzegawczość wśród mniej wartościowych narodów łatwiej zyskać nad nimi przewagę? To bardzo prawdopodobne, bo skoro już Żydzi są „narodem panów”, to przecież muszą nad kimś panować. Cóż to bowiem byłby za „pan”, który nie miałby poddanych, albo nawet – niewolników? No a nad kim Żydzi, jako „naród panów”, mogliby panować? Odpowiedź jest prosta – nad wszystkimi, którzy Żydami nie są. Po cóż jednak zawczasu uświadamiać ich wszystkich o takim zamiarze? To mijałoby się z celem. Im później się zorientują, tym lepiej, a najlepiej – gdyby nie zorientowali się nigdy. Z tego punktu widzenia tępienie spostrzegawczości wśród narodów mniej wartościowych jest jak najbardziej zrozumiałe. No naturalnie, jakże by inaczej?

Ale nie ten wniosek, jaki można wyciągnąć z książki pana red. Krzysztofa Kłopotowskiego jest najważniejszy. Skoro Żydzi są „narodem panów”, to znaczy, że wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler wprawdzie grubo się pomylił, przypisując tę zaletę Niemcom, ale przecież ważniejsze jest, że są narody lepsze i gorsze i że ta hierarchia ma przyczyny jak najbardziej naturalne. To zaś jest podstawowa teza rasizmu i chociaż nie powinno się stawiać znaku równości między narodem i rasą, to jednak wybitny przedstawiciel jurysprudencji, twórca „teorii podboju” Ludwik Gumplowicz, taki znak równości stawiał. Był on, nawiasem mówiąc, z pochodzenia Żydem, więc już choćby z tego tytułu pozostaje poza wszelkim podejrzeniem. Zastanawiając się nad przyczynami powstawania państw i nad naturą państwa doszedł do wniosku, że przyczyną powstawania państw jest podbój jednej „rasy” przez drugą – przy czym „rasami” nazywał to, co dzisiaj określane jest „grupami etnicznymi”, jako że rasizm jest potępiony i nikt tego słowa woli głośno nie wypowiadać. Otóż Gumplowicz twierdził, że skoro już jedna „rasa” podbije drugą, to inicjuje cały system przedsięwzięć, których celem jest utrzymanie „rasy” podbitej w stanie ujarzmienia – i to jest właśnie „państwo”. Wracając do istniejącej wszystko jedno – między „narodami”, czy między „rasami” – hierarchii, to jej istnienie jest dowodem, iż rasizm jest poglądem zasadniczo słusznym i problem polega tylko na tym, by tę hierarchię odczytać prawidłowo – unikając pomyłek w rodzaju tej, jaka przytrafiła się Adolfowi Hitlerowi. Książka pana red. Kłopotowskiego dostarcza tylu argumentów, że wniosek przeciwny byłby sprzeczny z logiką.

W takiej jednak sytuacji pomysł, by Polacy upodobnili się do Żydów wydaje się nie tylko mało prawdopodobny, ale wręcz niewykonalny. Skoro rasa żydowska stoi w hierarchii wyżej niż wszystkie rasy pozostałe, to każda próba upodobnienia się, podjęta przez rasę niższą, będzie w istocie nędznym imitatorstwem, nieudolną podróbką, która bez trudu zostanie natychmiast zdemaskowana, o ile w ogóle nie zostanie przez rasę wyższą udaremniona w zarodku. Po cóż bowiem Polacy mieliby się do Żydów upodabniać, jeśli nie po to, by im nie ulec, by mimo wszystko zachować suwerenność? Skoro jednak my to wiemy, to nie mogą tego nie wiedzieć Żydzi, a skoro wiedzą, to z pewnością użyją wszystkich środków, by taką próbę udaremnić w zarodku. Sam autor przecież przekonuje nas, że Żydzi działają w sposób zorganizowany, planując różne przedsięwzięcia z dużym wyprzedzeniem. Czy wobec tego pomysł przedstawiony w książce pana red. Krzysztofa Kłopotowskiego nie jest przypadkiem tylko rodzajem polewy, która ma osłodzić nam gorzką świadomość nieuchronności poddania się żydowskiemu panowaniu?

Czy jednak pan red. Kłopotowski aby się nie myli, upatrując źródła żydowskich przewag w wyższości rasowej? Obserwując Żydów niepodobna nie zauważyć, że na tle innych narodów, stanowią oni pewien anachronizm. O ile inne narody, ot, choćby i nasz naród tubylczy, uważany również przez Żydów za mniej wartościowy, etap wspólnoty plemiennej, czyli trybalizmu, mają już dawno za sobą, to Żydzi tkwią w trybalizmie w najlepsze i nawet nie mają zamiaru się z niego wydobywać. Owszem, daje im to pewną przewagę, podobną do tej, jaką wykazali żyjący aż dotychczas w ustroju rodowym Czeczeńcy w konfrontacji z nowoczesnym bądź co bądź, państwem sowieckim – co pięknie przedstawił Aleksander Sołżenicyn w „Archipelagu GUŁ-ag” – kiedy to bezwzględny aparat sowieckiego państwa okazał się bezradny w obliczu krwawej zemsty rodowej – ale tylko pod warunkiem, że narody, wśród których Żydzi żyją, zachowują się sportowo. Jeśli przestaną, to przewaga natychmiast znika. Rzuca to pewne światło na inteligencję, którą pan red. Kłopotowski tak w swojej książce u Żydów wychwala. Otóż inteligencja obejmuje również umiejętność przewidzenia skutków własnych działań. Tymczasem można przytoczyć wiele historycznych przykładów, kiedy Żydzi nie potrafili przewidzieć skutków własnego postępowania, chociaż wcale nie przekraczało to możliwości umysłu ludzkiego. Czyżby w ich inteligencji tkwiła jakaś skaza? Wydaje mi się, że pan red. Kłopotowski myli inteligencję ze specyficzną formą intelektualnej sprawności i ruchliwości, którą nazywamy sprytem. Naśladowanie tej właściwości nie jest specjalnie trudne, więc nie z tego powodu Polacy nie mogliby naśladować Żydów, tylko z całkiem innego. Ani Polacy, ani pozostałe narody, które etap trybalistyczny pozostawiły już daleko za sobą w historycznym i moralnym rozwoju, nie są w stanie cofnąć się do tamtej fazy.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    17 października 2015

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3489

Skip to content