Aktualizacja strony została wstrzymana

Zaczniemy się bisurmanić? –Stanisław Michalkiewicz

Jak tak dalej pójdzie, to chyba przyjdzie nam się zbisurmanić. Byłoby to oczywiście całkowicie sprzeczne z naszą historyczną ideologią przedmurza chrześcijaństwa, kiedy to „lasem polskich dzid narody zasłaniane od podboju wynuciły pieśń swobody, pieśń miłości, pieśń pokoju”. Ale teraz, w Eurosojuzie, do którego lekkomyślnie przyłączyliśmy Polskę na skutek nalegań trzęsącej naszym krajem żydokomuny, chrześcijaństwo jest tępione na rzecz marksizmu kulturowego, czyli tak zwanej politycznej poprawności i – co rusz sztorcowane, a to przez rabinów, a to przez kondomiarzy, a to przez wyzwolone panie, a to przez sodomitów – przeprasza, że żyje. Tymczasem muzułmanie – ooo – ci nie dają sobie podskoczyć i nawet nowo wybrany na I sekretarza NATO Duńczyk Rasmussen składał się jak scyzoryk, tłumacząc się przed Turkami z poparcia, jakiego kiedyś udzielił gazecie drukującej karykatury Mahometa.

Więc gdybyśmy tak się zbisurmanili, a jeszcze lepiej – gdybyśmy wynajęli sobie jakiegoś Turka na premiera polskiego rządu, to prawdopodobnie wyszlibyśmy na tym lepiej, niż na premieru Tusku, przez którego już wkrótce będziemy płakać krwawymi łzami. Przewidział to zresztą Wernyhora, podkreślając w swoim proroctwie, że nie będzie w Polsce dobrze, dopóki Turek nie napoi w Wiśle konia.

Więc nie ma co się dłużej namyślać, tylko trzeba pogonić tego całego premiera Tuska do wszystkich diabłów i zaprosić tu Turka, żeby wreszcie ktoś zaczął Polską rządzić, a nie na każdym kroku ją zdradzać, a jak nie zdradzać – to się bałwanić. Mam oczywiście na myśli deklarację premiera Tuska, wygłoszona po rozmowach z amerykańskim prezydentem Barackiem Husejnem Obamą w Pradze czeskiej, że Polska, podobnie jak USA, aspiruje do roli „współlidera” w sprawie ochrony klimatu. No proszę! Kują konie, a żaba nie tylko podstawia nogę, ale jeszcze „aspiruje do roli wspólidera”. Toż to jeszcze większe bęcwalstwo, niż banialuki kolportowane w okresie „propagandy sukcesu”, że Polska jest „dziesiątą potęgą gospodarczą świata”! Chyba w produkcji kartek na cukier i mięso.

W dodatku wygląda na to, że ten cały pan premier Tusk nie ma większych zmartwień, niż walka z ociepleniem klimatu. Chyba nie czyta gazet, bo w przeciwnym razie by wiedział, że Amerykanie ocieplenie już odwołali, a dzień później to samo zrobiła nasza Akademia Nauk.

Oprócz tych niemądrych przechwałek o aspiracjach do pełnienia roli „współlidera”, pan premier Tusk obiecał prezydentowi Obamie „wzmocnienie polsko-brytyjskiej współpracy w Afganistanie”. Znaczy obiecał, że Polska będzie zabijała dla Amerykanów jeszcze więcej Afgańczyków, niż do tej pory. To oczywiście bardzo ładnie, zwłaszcza, że zabijamy Afgańczyków po Bożemu, ale czy prezydent Obama też obiecał premieru Tusku coś konkretnego? Guzik z pętelką! Tymczasem Turcja, jeśli coś robi dla Amerykanów, to zawsze każe sobie słono płacić i to z góry. I Amerykanie rozumieją to i płacą ciężkie miliardy. Nie ma rady – pora nam się zbisurmanić!


Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  Radio Olsztyn  ·  2009-04-10  |  www.michalkiewicz.pl


Skip to content