Aktualizacja strony została wstrzymana

Być bogatym i zdrowym

Szanowni Państwo!

Każde dziecko wie, że lepiej jest być bogatym i zdrowym, niż biednym i chorym. Wprawdzie z drugiej strony wiadomo, że pieniądze nie dają szczęścia, ale wiadomo też, że każdy pragnie przekonać się o tym osobiście. Każdy pragnie – ale przecież nie wszystkim się udaje. Dlatego obok nielicznych ludzie bogatych i zdrowych, jest mnóstwo ludzi biednych i chorych. Jaka jest tego przyczyna? Ludowe przysłowia wyjaśniają to bardzo brutalnie: czegoś biedny? Boś głupi. To rzeczywiście bardzo brutalne wyjaśnienie, ale prawda bywa czasami bardzo brutalna. A od prawdy uciec nie tylko niepodobna, ale nawet nie byłoby to wskazane. Zwrócił na to uwagę święty Jan Ewangelista, cytując słowa Pana Jezusa: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Jeśli zatem chcemy wydobyć się z niewoli, również gospodarczej, czy politycznej, musimy poznać prawdę. Nawiasem mówiąc, te słowa z Ewangelii świętego Jana, zostały podobno umieszczone u wejścia do siedziby CIA w Langley w stanie Wirginia. Mógłby potwierdzić to stary kiejkut Leszek Miller, który jako jedyny polski polityk tej rangi spędził tam podobno cały dzień. O czym tam rozmawiał, co obiecał, co jemu obiecano – tego, ma się rozumieć, ani on nie powie, ani my nie wiemy, ale przecież nie chodzi tu o wydobywanie ze starego kiejkuta Leszka Millera, co widział i o czym rozmawiał w głównej kwaterze CIA, tylko o przyczynę sprawiającą, że na świecie jest tylu ludzie biednych.

Dlaczego biedni są biedni? To proste – bo nie są bogaci. A dlaczego nie są bogaci, zwłaszcza gdy całe swoje życie ciężko pracują? Jeśli całe życie ciężko pracują, to powinni być bogaci, bo bogactwo bierze się z ludzkiej pracy, to znaczy – pracy pożytecznej. A jaka praca jest pożyteczna? To też proste. Pożyteczna jest taka praca, za którą inni ludzie gotowi są dobrowolnie zapłacić. Zwrócił na to uwagę nieżyjący już amerykański ekonomista Maurycy Rothbard. Zauważył on, że każdy człowiek, chcący osiągnąć zysk, musi wyświadczyć innemu człowiekowi jakąś przysługę: sprzedać mu coś, czego tamten potrzebuje, przewieźć go z miejsca na miejsce, uszyć mu ubranie, ugotować mu obiad, wyleczyć go z choroby – i tak dalej. I tylko jedna grupa społeczna prawdopodobnie nie wyświadcza nikomu żadnej przysługi, bo swoje dochody wymusza siłą. Do tej grupy należą funkcjonariusze publiczni, czyli Umiłowani Przywódcy i urzędnicy. W rezultacie nie wiemy, czy ich praca jest pożyteczna, bo nie pozwalają nam tego sprawdzić. W tej sytuacji jest całkiem prawdopodobne, że ich praca pożyteczna nie jest, że polega ona na podstępnym wyzuwaniu zwykłych obywateli z władzy nad bogactwem, które wytwarzają swoją pracą. Wygląda na to, że biedni ludzie, którzy całe życie ciężko pracują, nie są bogaci dlatego, że Umiłowani Przywódcy i urzędnicy podstępnie to bogactwo im odbierają.

I rzeczywiście. W roku 1995 Centrum imienia Adama Smitha sprawdziło, że państwo, to znaczy – Umiłowani Przywódcy i urzędnicy, odbierają rodzinie pracowników najemnych zatrudnionych poza rolnictwem aż 83 procent jej dochodu. Potem część tego zrabowanego bogactwa tej rodzinie zwracają w postaci tak zwanej konsumpcji zbiorowej, to znaczy – ochrony zdrowia, edukacji i ubezpieczenia na starość, ale jest to znacznie mniej, niż wcześniej zrabowali. Im więcej Umiłowanych Przywódców i urzędników troszczy się o obywateli, a zwłaszcza o obywateli biednych, tym większą część bogactwa im rabuje i zużywa na własne potrzeby – bo przecież nasi dobroczyńcy byle czego nie zjedzą.

Dlaczego tak się dzieje? Próbując odpowiedzieć na to pytanie, musimy wrócić do ludowego spostrzeżenia – czegoś biedny – boś głupi. Rzeczywiście – nasi dobroczyńcy nie mogliby rabować nas w takim stopniu, jak to robią, gdybyśmy im na to nie pozwolili. Tymczasem sami im na to pozwalamy, bo wierzymy w to, co nam opowiadają za pośrednictwem przekupionych łajdaków z niezależnych mediów głównego nurtu, którzy przez 24 godziny na dobę wmawiają nam, że tak właśnie powinno być, że to wszystko jest dla naszego dobra. I dopóki będziemy wierzyli w te bajki, dopóty będziemy nie tylko biedni, ale w dodatku – coraz biedniejsi.

Jeżeli zatem chcemy przestać być biedni, to musimy wydrzeć, to znaczy – odzyskać z chciwych łapsk naszych Umiłowanych Przywódców i wysługującej się im rosnącej armii urzędników władzę nad bogactwem, które wytwarzamy swoją ciężką pracą. Kiedy odzyskamy tę władzę, będziemy bogatsi. Oczywiście Umiłowani Przywódcy i urzędnicy będą mieli problem, z czego mają teraz żyć – ale właśnie o to chodzi. Wtedy bowiem będą musieli zająć się pracą pożyteczną, to znaczy – wyświadczaniem innym ludziom rozmaitych przysług, od czego ogólne bogactwo jeszcze bardziej się zwiększy – a przecież o to właśnie chodzi.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdy czwartek o godz. 7.00 i 17.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Felieton    Radio Maryja    11 czerwca 2015

Tu znajdziesz komentarze w plikach mp3 – do wysłuchania lub ściągnięcia.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3405

Skip to content