Aktualizacja strony została wstrzymana

Polacy, polskość, Polska

Kto to Polacy? Ci, którzy chcą nimi być. Świadome samookreślenie jest podstawą aktywnej narodowości. Mimo przeciwności losu i huśtawki historii wciąż istnieje grupa, raz mniejsza, raz większa, która poczuwa się do polskości.

Polskość to ciągłość, czyli stałe unowocześnianie tradycji, dostosowywanie spuścizny matek i ojców do nowych wyzwań, do nowych czasów; to wolny wybór wpisania się w pewną wspólnotę kulturową. Polskość to wysiłek jednostek: indywidualny i wspólny dla dobra Rzeczypospolitej.

W ciągu tysiąca lat potrafimy rozpoznać bezbłędnie postawy i dążenia, które identyfikujemy jako polskie. Dlaczego? Bowiem odnajdujemy w nich elementy stałe, uniwersalne, jak i partykularne, które są znajome, które składają się na cechy charakteru narodowego. Ten wydaje się zanikać w pewnych okresach, ale nigdy nie umiera całkowicie, można go na nowo kształtować w oparciu o pewne wzorce z przeszłości, można przywołać go do życia. Do pewnego stopnia można porównać charakter Polaków do systemu komputerowego opartego zawsze na systemie zero-jedynkowym, jednak przekształcający się, stale eliminujący rozwiązania przestarzałe, zastępując systemy niewydolne, lepszymi. Tak jak komputer żyje bytem stale udoskonalanym i samoudoskonalanym, tak też samoudoskonala i samokoryguje się jednostka i dzięki temu naród, w skład którego wchodzi. Co więcej, odwrotnie niż komputer, jednostka i naród może samoudoskonalać nie tylko rozum i ciało – a więc płaszczyznę fizyczną, doczesną – ale również duszę, której byt jest przecież nieśmiertelny. Byt wirtualny maszyny może tylko pozornie naśladować tak skomplikowany system jak stan duchowy jednostki, w tym i mentalność Polaków, w tej chwili poważnie zakłócony przez historię, przez brunatny i czerwony totalizm. Nastąpiło poważne zniszczenie, a może nawet zerwanie ciągłości tradycji polskiej, które jest niezbędne do funkcjonowania polskości.

Nacjonalizm to samorealizowanie się jednostki w wolności tak, aby jej osiągnięcia dodawały blasku nie tylko jej, ale również całej naszej zbiorowości etnokulturowej, aby mogła z tych przewag cała ludzkość korzystać. Nacjonalizm oznacza organizację społeczeństwa według zasady wspólnoty języka, obszaru geograficznego, kultury, religii i historii. Uzewnętrznia się przekonaniem, że ze wspólnoty tradycji, instytucji i wierzeń wynika pewna, możliwa do zdefiniowania wspólnota interesów; zapewni harmonijny rozwój wewnętrzny narodu, a stosunki z narodami ościennymi ułoży sobie według wzajemnego szacunku do sąsiadujących wspólnot narodowych. Nacjonalista to osoba, która do obrony interesów narodowych mobilizuje naród społecznie, politycznie i kulturowo. Im mniejszy udział religii i tradycji w życiu narodu, tym skrajniejszy nacjonalizm. Im większe przekonanie o zagrożeniu dla interesu narodowego, tym bardziej ekstremalny.

Podstawą zdrowego nacjonalizmu jest samoograniczenie. Ideologia nie może zastąpić religii. Deifikacja bytów doczesnych jest nie tylko herezją, ale przede wszystkim prostą receptą na utopię. A utopia bez wyjątku miażdży wolność i degeneruje nawet najświatlejszy projekt. Jedynym sposobem pogodzenia tradycji polskiej, która jest indywidualistyczna i wolnościowa, z nacjonalizmem, który jest kolektywistyczny i zdyscyplinowany, to uznanie prymatu boskiego nad całym przedsięwzięciem. Wiara jest darem, więc nikt nie oczekuje od każdej Polki czy Polaka żarliwości religijnej. Oczekuje się natomiast uznania Boga za najwyższy cel w ramach polskiego nacjonalizmu. Inaczej nacjonalizm stanie się bożkiem, a w takim systemie polskość zostanie zredukowana do pogańskiego gusła.

Idee mają konsekwencje. Dlatego propagując system ideowy, musimy zdawać sobie sprawę z rozmaitych zagrożeń wypływających z jego własnej siły, z jego własnych skaz czy niedopracowań. Neonacjonalizm ma nad nacjonalizmem taką przewagę, że jest świadomy błędów, jakie popełniono w imię narodu. Deifikacja narodu wiodąca do rzezi innych jest takim błędem. Wykluczanie tych, którzy chcą w ramach wspólnoty dla narodu z nami pracować, jest innym błędem. Pierwszy błąd wywodzi się z wyrugowania Boga z naszego świata. Drugi z ograniczenia definicji narodu do koncepcji etnonacjonalistycznej. Taki ludowy, integralny nacjonalizm w połączeniu z deifikacją narodu produkuje piekło na ziemi. Gdy jeszcze do tego dochodzi rasizm, następuje Armagedon. Taki nacjonalizm jest tak samo zbrodniczy jak komunizm. Nie tylko w świetle najnowszej historii, ale również w świetle ostatnich badań genetycznych udowadniających dobitnie, że 95 proc. z nas ma wspólny materiał genetyczny ze wspólną przodkinią, mitrochondryczną Ewą.

Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 9 marca 2015
www.iwp.edu

Za: tygodniksolidarnosc.com

Za: Hej-kto-Polak! (20 marca 2015) | http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=86198

Skip to content