Aktualizacja strony została wstrzymana

Ujawnił nazistów w ukraińskim batalionie, teraz boi się o swoje życie

Ukraiński batalion Ajdar walczący w Donbasie negatywnie zareagował na na podaną przez polskiego wolontariusza, a potwierdzoną przez brytyjski „The Guardian” informację, iż w składzie batalionu walczą zwolennicy Oskara Dirlewangera – kata warszawskiej Woli podczas Powstania Warszawskiego.

Komentator Telewizji Republika i były wolontariusz Fundacji Otwarty Dialog ujawnił potwierdzoną przez brytyjski „The Guardian” informację, że w ukraińskich batalionach walczą zwolennicy kata warszawskiej Woli podczas Powstania Warszawskiego, Oskara Dirlewangera.

Wywołało to spór w łonie tzw. dziennikarzy „niezależnych”, którzy zaczęli zarzucać sobie nawzajem mijanie się z prawdą.

Maciejczuk był również pouczany przez różne tzw. autorytety, jak była posłanka Unii Wolności Grażyna Staniszewska, że dążenie do prawdy jest „dziecinne” oraz że nie ma do tego prawa.

Jednak uwaga Maciejczuka o obecności dirlewangerowców w szeregach Ajdaru nie pozostała bez odpowiedzi samych „ajdarowców”. Początkowo, jak sugeruje sam Maciejczuk, w tej sprawie miało zostać wystosowane wspólne oświadczenie. Pomysł został jednak szybko zarzucony przez Ukraińców.

Kolejne wpisy Maciejczuka nie pozostawiają wątpliwości, że ujawnienie tej sprawy doprowadziło do nieprzyjemnych dlań konsekwencji.

Prawdopodobnie Maciejczuk zapoznał sie ze stanowiskiem „ajdarowców”, skąd wyniknęły jego obawy o swoje życie i zdrowie. Ukraińcy wzywają w oświadczeniu, aby „schwytać bydlaka” [w domyśle: Maciejczuka].

„Ajdarowcy” twierdzą również, że były wolontariusz Fundacji Otwarty Dialog sam przywiózł im nazistowską symbolikę i proponował, by się z nią sfotografować.

Niedługo później oświadczenie batalionu „Ajdar” ukazało się w tłumaczeniu na język polski:

Wcześniej Maciejczuk był wiarygodny dla Ukraińców odwołujących się do nacjonalizmu. Mógł on liczyć m.in. na poparcie znanego ze swej internetowej aktywności Petro Kinzerskiego. Maciejczuk wyraźnie rozczarował swojego dawnego kolegę.

Tomasz Maciejczuk sam nie stronił od podobnych poglądów. Usprawiedliwiał m.in. tłumienie Powstania Warszawskiego przez Ukraińców i niszczenie polskich grobów na Litwie.

Maciejczuk wziął też udział w publicznej obronie bluźnierczego spektuaklu „Golgota Picnic” w Poznaniu. Co więcej, przedstawił się on podczas dyskusji jako „narodowiec”.

Nie przeszkodziło to tzw. mediom „niezależnym” w uczynieniu z Maciejczuka swoim komentatorem sytuacji na froncie w Donbasie.

Jak się okazało, Maciejczuk podpadł nie tylko „ajdarowcom”. Rozprawę z nim zapowiedział m.in. ukrainofilski celebryta Marcin Rey, znany z prowadzenia paszkwilanckiej i rozpowszechniającej wiele nieprawdziwych informacji strony „Rosyjska V kolumna w Polsce”. O samym Reyu napisała niedawno „Gazeta Wyborcza”, która poświęcony mu artykuł „Popiera Ukrainę, znaczy pedofil” umieściła na pierwszej stronie ogólnopolskiego wydania.

Wprawdzie Tomasz Maciejczuk przez długi czas starał się być wiarygodny dla swojego dotychczasowego środowiska, to jednak tym razem prawdopodobnie został z niego usunięty raz na zawsze. Komentatorowi Telewizji Republika długo udawało się występować w roli rzecznika pojednania polsko-ukraińskiego. W tym celu między innymi fotografował się z weteranem UPA. Ostatecznie okazało się, że dawne zasługi nie odgrywają już żadnej roli w obliczu zdrady ideałów swojego otoczenia.

Kresy.pl

Za: Kresy.pl (09 marca 2015)| http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/ujawnil-nazistow-w-ukrainskim-batalionie-teraz-boi-sie-o-swoje-zycie-2

Skip to content