Aktualizacja strony została wstrzymana

Co dalej z tą wojną?

Matrix, w którym żyjemy od dawna a zwłaszcza od tzw. Majdanu zaczyna nabierać konkretnych form a stare sztuczki propagandowe są coraz mniej skuteczne. Co prawda media głównego ścieku karmią nas jeszcze głodnymi kawałkami ale coraz częściej podają informacje zbliżone choć o kilometr do prawdy. Dobre i to.

Z jednej strony biją na alarm, że zły putlerek o niczym innym nie marzy jak tylko nas najechać a z drugiej strony podają ciekawą informację, że sam Husain Obama potwierdza zaangażowanie militarne na Ukrainie od samego początku a nawet obiecuje zrobić więcej.
Dla normalnych obserwatorów to żadne rewelacje ale podcinają skrzydełka różnej maści pieskom medialnym jak np. Sakiewicz, znany partyzant „wolnego słowa” i kawaler orderu ukraińskiej eSBecji.

Skąd taka szczerość u „przywódcy wolnego świata”, noblisty Husaina O.?
Otóż sprawy dla „wolnego świata” na Ukrainie układają się jak najgorzej. Wojna hybrydowa, którą USA, przy współudziale swoich europejskich wasali wypowiedziały Rosji od samego początku nie idzie po ich myśli.
Użyto do tego zadania najgorszego elementu ideologicznego, ukraińskich nazistów spod znaku Bandery w koalicji z żydowskimi oligarchami. Trzeba przyznać, że alians trochę egzotyczny ale w sumie to nic nowego bo przecież już przed II WŚ i w czasie jej trwania żydowscy syjoniści doskonale dogadywali się z nazistami od Hitlera.

Obecność militarna USA a szerzej NATO a wcześniej finansowa, jest ciagła od początku konfliktu, w którym Ukraińcy nie są stroną, są jedynie pionkami w większej grze i służą za mięso armatnie.
Jest rzeczą oczywistą, że Powstańcy, Rebelianci czy wreszcie „terroryści” ze zbuntowanych obwodów wschodniej Ukrainy otrzymują wsparcie od Rosji. Tylko ktoś naiwny może twierdzić inaczej. Jaka jest skala tej pomocy to nie wiemy ale nie o to w sumie tutaj chodzi. Z pewnością nie walczą tam regularne oddziały armi rosyjskiej. Gdyby tak było to media zachodznie byłyby pełne zdjęć satelitarnych potwierdzających taki fakt. Powstańcom starczy pomoc logistyczna i materiałowa.

Zachód, mimo swoich wysiłków, dostarczania najemników, pieniędzy, broni, zmasowanej propagandy i doradców CIA przegrywa tę potyczkę. Nie przewidziano bowiem czynnika ludzkiego.
Po prostu, Ukraińcy z zachodniej Ukrainy nie chcą się bić z tymi ze wschodniej części kraju. Powstańcy natomiast walczą o swoją ziemię, swoją tożsamość i swoje miejsce na świecie. A to, że w naturalny sposób bliżej im do Moskwy niż do Brukseli czy Waszyngtonu nie powinno nikogo dziwić.

Napisałem wyżej, że cała wojna na Ukrainie to dopiero potyczka bo tak naprawdę gra idzie o dużo większą stawkę. USA chodzi o wywołanie dużo większego konfliktu a teatrem nowej, wyniszczającej wojny ma być Europa. No i trzeba wymyślić winnego przyszłych wydarzeń…
Europa jest naturalnym rywalem USA, dysponuje potencjałem gospodarczym i mimo wszystko demograficznym, który przewyższa USA. Zniszczenie Europy i jej ew. odbudowa to powtórka z rozrywki, taki był efekt II WŚ. To własnie w jej wyniku USA stały się globalnym mocarstwem i trzymają Europę za jaja do dziś. Wszelkie próby emancypacji są duszone w zarodku. Niebawem wejdzie w życie przygotowywany w wielkiej tajemnicy traktat handlowy, który położy Europę na łopatki pod każdym względem. Będziemy mogli mówić nie o Europie Ojczyzn ale o Europie Korporacji.

W takim kontekście plany Putina stworzenia Uni Euroazjatyckiej, strefy wolnego handlu od Władywostoku po Lizbonę nie mogą się spotkać z przychylnym przyjęciem przez USA.

USA to kraj o największym nominalnie zadłużeniu publicznym. Duża część jego PKB to operacje finansowe i drukowanie dolara, wciskanego potem wszystkim słabszym od siebie. To klasyczny przykład lichwiarza, który oprócz pożyczania pieniędzy ma jeszcze armię zbirów do egzekucji długów i upominania niepokornych (przykład Iraku, Iranu, Libii…) A mimo to nawet drukarki FEDu już nie wystarczają.

Oprócz Rosji, która ze względu na swoje zasoby i możliwości militarne jest główną przeszkodą w amerykańskiej wizji dominacji nad światem, są jeszcze inne potęgi.
Są Chiny, które już tak obrosły w piórka, że mogłyby jutro żądać za swoje aktywa, będące jednocześnie długiem publicznym USA, np. Kaliforni.
Są Indie, które potencjałem demograficznym już dogoniły Chiny, jest Brazylia i szereg innych krajów, dla których era bezdyskusyjnej dominacji „Imperium Dobra” już się skończyła.
Nie zazdroszczę Obamie a zwłaszcza jego protektorom…

Jakie w tym wszystkim jest miejsce i rola Polski, także na przyszłość?

W chwili obecnej jesteśmy jedynie małym pieskiem łańcuchowym, którego pan spuszcza co jakiś czas, żeby poszczekał przy ogrodzeniu. W takiej roli nie ugramy dla nas nic bo czeka nas niechybnie taki sam podły los jak USA. Z tą jednak różnicą, że wg koncepcji i planów USA to Warszawa będzie zagrożona bezpośrednio i Polacy a nie Waszyngton i Amerykanie.

W dzisiejszych realiach politycznych to jest jedyny scenariusz, który realizują nasi zarządcy. Nie ma siły politycznej, którą stać by było na zmianę polityki. Zarówno rząd jak i tzw. „opozycja” dmuchają w tę samą tubę serwilizmu, głupoty i zdrady narodowej.

Gdyby stał sie cud i np. po kolejnych wyborach znalazłaby się u władzy siła prawdziwie polska to powinna jak najszybciej zerwać wszelkie „uzgodnienia sojusznicze”, postawić na całkowitą neutralność naszego kraju i zacząć nawiązywać nowe, dobre kontakty. po całym, już coraz bardziej wolnym świecie.
Tylko w takim przypadku możemy mieć nadzieję na odzyskanie suwerenności, przysłużenie się światu i ocalenie naszego bytu.
Wyłamanie się z wasalskiego kręgu takiego państwa jak Polska, zbyt małego i słabego, żeby coś stanowić ale wystarczająco dużego i ludnego, żeby włożyć kij w szprychy rozpędzającej się machinie wojennej jest naszą jedyną szansą na przetrwanie.
Nie widzę innej drogi.

SpiritoLibero

Za: SpiritoLibero (2015-02-08Co dalej z tÄ… wojnÄ…?) | http://spiritolibero.blog.interia.pl/?id=3360624

Skip to content