Aktualizacja strony została wstrzymana

Tłusty czwartek

Ładny interes! „Fakt” podał informację, że do niedawna podobny do prosięcia tylko zewnętrznie pan Michał Kamiński jest kolaborantem amerykańsko-izraelskiej, czyli krótko mówiąc – żydowskiej wywiadowni gospodarczej Prism Group. Pan Kamiński od ponad roku jest tak zwany „zwisakiem”. Tak premier Felicjan Sławoj-Składkowski określał dygnitarzy, którzy utracili posady – a pan Michał Kamiński właśnie utracił był posadę europosła i chociaż próbował uzyskać ją ponownie, to mu się nie udało. W tej sytuacji podjęcie się kolaboracji z żydowską wywiadownią gospodarczą było z jego punktu widzenia decyzją jak najbardziej racjonalną. Dlaczego jednak na podjęcie kolaboracji z panem Michałem Kamińskim zdecydowali się również Żydzi? Złożył się na to szereg przyczyn, z których jedne sprawiają wrażenie zrozumiałych, ale inne pozostają nieco zagadkowe.

Pan Michał Kamiński wygartywał z niejednego komina; najsampierw był pobożnym narodowcem, podobnie jak człowiek o zszarpanych nerwach, czyli pan Stefan Niesiołowski. Obydwaj kolegowali w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym – a były to czasy, kiedy nie tylko pan Stefan Niesiołowski, ale również pani Hanna Gronkiewicz-Waltz była ostentacyjnie pobożna i w Ruchu Odnowy w Duchu Świętym dostępowała licznych ekstaz. Właśnie wtedy pan Kamiński został rzecznikiem prasowym jej komitetu wyborczego w wyborach prezydenckich w roku 1995. Jak jednak wiadomo, ekstazy – ekstazami, ale prezydentem, czyli tak zwanym „preziem” został w czepku urodzony Aleksander Kwaśniewski, więc z tych okolicznościach przyrody panu Kamińskiemu nie pozostawało nic innego, jak podłączyć się do Akcji Wyborczej Solidarność, która obejmując do spółki z Unią Wolności rządy w 1997 roku przeprowadziła cztery wiekopomne reformy firmowane przez charyzmatycznego premiera Buzka. Wspólną cechą i jedynym rezultatem tych czterech wiekopomnych reform było skokowe zwiększenie liczby synekur w sektorze publicznym, co nie tylko znacząco podwyższyło koszty funkcjonowania państwa, ale jeszcze bardziej zredukowało zakres wolności obywatelskich na rzecz biurokracji.

Kiedy po upływie kadencji AWS rozpłynęła się bez śladu, pan Kamiński odnalazł się w Prawie i Sprawiedliwości, razem z panią Joanną Kluzik-Rostkowską, panią Elżbietą Jakubiak i innymi wpływowymi mężami stanu. Z tej trampoliny trafił do Parlamentu Europejskiego, a potem wkręcił się do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ponieważ zażywał już wtedy reputacji tzw. „spin-doktora”, czyli fachowca od robienia ludziom wody z mózgu. W listopadzie 2010 roku wystąpił z PiS i ponieważ zaczął kąsać rękę, która zrobiła z niego człowieka, został politycznym celebrytą. W takim charakterze został uczestnikiem Instytutu Myśli Państwowej, z panem Kazimierzem „yes, yes,yes!” Marcinkiewiczem, mecenasem Romanem Giertychem i człowiekiem o zszarpanych nerwach, Stefanem Niesiołowskim, którego z racji owych nerwów, a może i jakichś innych powodów, resortowa „Stokrotka” nieustannie woła do TVN, gdzie gwoli rozrywki zblazowanych bezpieczniaków uczestniczy on w tak zwanych „walkach kogutów”.

Zdaje się jednak, że z myślenia po państwowemu wielkich, a może nawet żadnych pieniędzy nie ma („darmo; nikt od tej chwili za „kulę” nie wybula”), więc trzeba było zakręcić się za jakaś kolaboracją. A ponieważ w związku ze zresetowaniem poprzedniego resetu prezydenta Obamy w stosunkach z Rosją, gwałtownie reaktywowano u nas Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, to firma Prism Group jawiła się jako oczywista oczywistość. Jak dotąd mieści się to w granicach normy – oczywiście według kryteriów przyjętych w naszym nieszczęśliwym kraju, który coraz bardziej upodabnia się do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym – i mieściłoby się, gdyby nie okoliczność, że pan Michał Kamiński został dopuszczony co najmniej do ucha pani premierzycy Ewy Kopacz, która swego „Misia” podobnież obdarza wielkim zaufaniem.

Pan Kamiński twierdzi, że żadnego konfliktu interesów w tym nie ma, bo firma, z którą on kolaboruje, nie ma w Polsce żadnych interesów. Ciekawe, skąd pan Kamiński może takie rzeczy wiedzieć – bo nie przypuszczam, by szefowie we wszystkim mu się zwierzali – a skądinąd wiadomo, że firma zajmuje się rozpoznaniem na styku polityki, biznesu i opinii publicznej, a działa w Warszawie, Pradze, Berlinie, Brukseli i Waszyngtonie. Zatem w najlepszym razie pan Kamiński nie wie, co mówi, a w najgorszym – wie. Nie chodzi tu jednak o odmienne stany jego świadomości, tylko o to, że ten przypadek stanowi dodatkową poszlakę potwierdzającą moją ulubioną teorię spiskową, według której naszym nieszczęśliwym krajem rządzą trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie – a każde z nich wykonuje misje zlecone przez macierzyste centrale, które wobec naszego nieszczęśliwego kraju i mniej wartościowego narodu tubylczego mają swoje projekty, według wszelkiego prawdopodobieństwa kolidujące z pragnieniami i marzeniami tubylców.

Z tego punktu widzenia wypada tylko odnotować rezygnację byłego szefa UOP i ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego z uczestnictwa w Instytucie Lecha Wałęsy na znak protestu przeciwko deklaracji Kukuńka, który nieboszczyka Józefa Oleksego przeprosił za oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jak pamiętamy, takie oskarżenie pod adresem ówczesnego premiera wysunął właśnie minister Andrzej Milczanowski i chociaż od tamtej pory minęło 19 lat, nikt nie został z tego tytułu pociągnięty do odpowiedzialności. W tej sytuacji trudno się dziwić, że i pan Michał Kamiński, co to, podobnie jak Józef Oleksy w okresie dobrego fartu przypominałby księżyc w pełni, gdyby nie to, że bardziej przypomina prosię – do niedawna tylko zewnętrznie – więc, że i pan Michał Kamiński cieszy się dobrym samopoczuciem i nie odczuwa najmniejszego niepokoju.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    6 lutego 2015

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3316

Skip to content