Aktualizacja strony została wstrzymana

Przerabiają nas na trzodę

Dziękuję Ci, Panie Boże, że nie uczyniłeś mnie kobietą”. Podobno tak modlą się każdego ranka pobożni Żydzi, a patrzcie Państwo! – żaden niezawisły sąd, czy to w miłujących pokój Stanach Zjednoczonych, czy to w naszym nieszczęśliwym kraju nie ośmieli się zwrócić im uwagi na sprzeczność takiego podziękowania z zasadami politycznej poprawności. Najwyraźniej zasady te nie są uniwersalne i podobnie jak Murzyni w rozmowach między sobą mogą nazywać się „czarnuchami”, a tylko biali używanie tego słowa mają zakazane, tak samo zasady politycznej poprawności nie obowiązują Żydów, a tylko głupich gojów, stanowiących, jak wiadomo, nawóz Historii i tylko przez grzeczność i do czasu zaliczanych do rodzaju ludzkiego. No dobrze – ale dlaczego właściwie zasady politycznej poprawności stały się obowiązujące dla głupich gojów? Chodzi o to, by głupich gojów przerobić na ludzi sowieckich i stworzyć im w charakterze środowiska naturalnego coś w rodzaju wspólnej obory, czyli państwa totalitarnego. O ile bowiem głupie goje mogą tworzyć normalne państwa i sprawnie w nich funkcjonować, a państwa te mogą nawet promieniować na cały świat swoją cywilizacją i kulturą, wskutek czego trudno używać zarówno ich, jak i ich mieszkańców w charakterze nawozu Historii, o tyle głupie goje przerobione na człowieków sowieckich, mogą wieść swoją pożałowania godną egzystencję już tylko w państwie totalitarnym, będącym rodzajem wspólnej obory. A obora – jak to obora; ktoś musi nią zarządzać, zadawać bydełku paszę, doić je, a kiedy padnie – z pozostałości zrobić mydło.

Dlatego właśnie najlepsza, postępowa część ludzkości, wzięła na swoje barki trud poprawienia świata metodą komunistycznej rewolucji. Początkowo prowadzona była ona według strategii bolszewickiej, która zakładała gwałtowną zmianę stosunków własnościowych („wszystko mu także się odbierze, by mógł własnością gardzić szczerze”), masowy terror – żeby nikomu nie przychodziły do głowy pomysły cofnięcia nieubłaganego kola Historii, no i masowe duraczenie, w następstwie którego ludzie normalni stają się człowiekami sowieckimi. Bo trzeba nam wiedzieć, że człowiek sowiecki tym się różni od normalnego, iż wyrzekł się wolnej woli i to raz na zawsze. Rewolucja komunistyczna prowadzona według strategii bolszewickiej dokonała straszliwych spustoszeń na wielkich obszarach świata, co niektórych jej początkowych promotorów i entuzjastów nieco zniechęciło. Oczywiście nie do rewolucji, czy jej celów, bo te pozostają poza wszelką wątpliwością, tylko do strategii.

Dlatego też obecnie rewolucja komunistyczna realizowana jest według strategii alternatywnej, w której na plan pierwszy wysunięte zostało masowe duraczenie. Dokonuje się ono przy pomocy piekielnej triady: państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego, nad którymi surveillance wprawdzie sprawują starsi i mądrzejsi, ale pragnąc uniknąć niepotrzebnej ostentacji każde takie spostrzeżenie uznają za „antysemickie”, stawiając w ten sposób znak równości między antysemityzmem a spostrzegawczością. Narzędzia terroru na wszelki wypadek oczywiście są stworzone, ale nie nadużywane, zgodnie z sugestią Mikołaja Machiavellego, który zalecał, by „okrucieństwo i terror stosować rozsądnie i tylko w miarę potrzeby”. A ponieważ duraczenie jak dotąd przynosi znakomite rezultaty, to właściwe ukształtowanie stosunków własnościowych może nastąpić bez terroru, na przykład – przy pomocy pieniądza fiducjarnego, którego kreowanie i dystrybucję również próbują zmonopolizować starsi i mądrzejsi w nadziei, iż prędzej czy później przejmą całą własność.

Oczywiście głupie goje nie powinny się zorientować, że są przedmiotem takiej operacji. Temu właśnie służy duraczenie, zorientowane między innymi na wspieranie i wynoszenie na piedestał gorszych cech ludzkiej natury w postaci niefrasobliwości, lekkomyślności i hedonizmu. To ma być powrót do „naturalności”, polegający między innymi na zrzuceniu gorsetu cywilizacji, z jej wymaganiami, ograniczeniami i konwenansami. Ludzie poddani duraczeniu w szkołach, mediach i przemyśle rozrywkowym myślą, że to wszystko naprawdę i szczerze uważają, że oto uczestniczą w melioracji świata, podczas gdy tak naprawdę przykładają rękę do niszczenia fundamentów znienawidzonej przez starszych i mądrzejszych łacińskiej cywilizacji: greckiego stosunku do prawdy, zasad rzymskiego prawa i etyki chrześcijańskiej, jako podstawy systemu prawnego.

Ta destrukcyjna działalność kamuflowana jest obroną tzw. praw człowieka, to znaczy awansowanych do rangi praw naturalnych roszczeń, a nawet uroszczeń, np. w postaci „prawa do godnego życia”, czy do „życia wolnego od przemocy”. Źeby dla potrzeb komunistycznej rewolucji pozyskać mięso armatnie, jej promotorzy muszą mieć proletariat, rekrutowany oczywiście spośród głupich gojów. Ponieważ tradycyjny proletariat częściowo zniknął , a częściowo się od rewolucjonistów odwrócił, starsi i mądrzejsi zakrzątnęli się wokół proletariatu zastępczego. Nawiasem mówiąc, ten tradycyjny proletariusz był fałszywym sojusznikiem rewolucji, bo marzył tylko o tym, by przestać być proletariuszem. Rewolucjoniści szóstym zmysłem to wyczuwali i na nikogo nie ziali tak nienawiścią, jak na „drobnomieszczanina”, czyli proletariusza wzbogaconego. Ten bowiem, gdy się wzbogacił, nienawidził komunistów całą duszą, podejrzewając ich nie bez słuszności, że będą chcieli odebrać mu, to czego się dorobił.

W poszukiwaniu proletariatu zastępczego starsi i mądrzejsi natrafili na sodomitów, którzy za radosny przywilej kopulacyjny w postaci zdławienia wszelkiego sprzeciwu wobec ich natręctwa, gotowi są na wszystko. Ale jak na mięso armatnie jest ich za mało. Tedy argusowe oko starszych i mądrzejszych obróciło się na kobiety. Kobieta, wszystko jedno – biedna, czy bogata – kobietą być nie przestanie i trzeba tylko jej wmówić, że – po pierwsze – jest oprymowana przez „męską szowinistyczną świnię” to znaczy – przez najbliższego jej człowieka, ojca jej dzieci i po drugie – że nikt jej lepiej nie obroni, jak funkcjonariusz totalitarnego państwa. W ten sposób starsi i mądrzejsi przy jednym ogniu pieką dwie pieczenie: umacniają strukturę totalitarnego państwa, a jednocześnie – rozbijają rodzinę, wprowadzając do niej państwowego funkcjonariusza w charakterze arbitra mającego ostatnie słowo. No i właśnie przedmiotem sejmowej debaty w naszym nieszczęśliwym kraju stała się konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Prowadzi ona do prawnej reglamentacji życia małżeńskiego i rodzinnego, a jej efektem może być rosnące zniechęcenie ludzi, a zwłaszcza mężczyzn do zakładania rodzin, co będzie sprzyjać postępującej atomizacji społeczeństwa, coraz bardziej upodabniającego się do użytkowej trzody. I o to właśnie chodzi.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    3 października 2014

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3220

Skip to content