Aktualizacja strony została wstrzymana

Kulczyk do demokracji

No nie, taki brak koordynacji staje się już karygodny! Jak tak dalej pójdzie, to cały wysiłek wojenny naszego nieszczęśliwego kraju może zostać bezpowrotnie zmarnowany. No bo jakże to tak? Z jednej strony wszystko przecież wskazuje na to, że sytuacja na Ukrainie wielkimi krokami zmierza do ostatecznego zwycięstwa nad złowrogim Putinem, że tchórzliwi separatyści w przerwach między ostrzeliwaniem własnych pozycji, uciekają tam skąd przybyli, czyli do Rosji, bo wiadomo, że rdzenni mieszkańcy Ługańska i Doniecka nieprzejednanie stoją na nieubłaganym stanowisku lojalności wobec „władz w Kijowie”, to znaczy prezydenta Poroszenki, który w poprzednim wcieleniu nazywał się Walcman i nawet figurował na liście najbogatszych Żydów świata i premiera Arszenika Jaceniuka, zaledwie „posądzanego” o żydowskie pochodzenie, którzy dniami i nocami, a już specjalnie nocami o niczym nie myślą, tylko jakby tu Ukraińcom przychylić nieba, wciągają ich do Europy, żeby było im tak samo dobrze, jak i nam – i tak dalej.

Czyż nie to powtarzają codziennie swoimi słowami za Służbą Bezpieki Ukrainy niezależne media głównego nurtu? Dokładnie to, jakże by inaczej! Co prawda w dniach ostatnich (czyżby rzeczywiście nadchodziły zapowiadane „dni ostatnie”?) pojawiły się zwiastuny nowego etapu; „Gazeta Wyborcza”, która prowadzenie propagandy wojennej na odcinku ukraińskim wypuściła w arendę panu Mirosławowi Czechowi, działaczowi Związku Ukraińców w Polsce, co to w swoim czasie żądał od tubylczych władz w Warszawie przyznania członkom UPA uprawnień kombatanckich oraz odszkodowań za akcję „Wisła” – więc „Gazeta Wyborcza”, dotychczas karnie podporządkowana polityce informacyjnej Służby Bezpieki Ukrainy, zaczęła nabierać dystansu. Po ostrzelaniu szpitala w Doniecku nie powtórzyła za SBU, że szpital prowokacyjnie ostrzelali separatyści, tylko – że nie wiadomo, czy to separatyści, czy może ukraińskie wojsko. Najwyraźniej nadchodzi nowy etap, w którym będą obowiązywały mądrości inne od dotychczasowych, więc kto wie – może nawet pan red. Michnik odbierze panu Mirosławowi Czechowi prowadzenie propagandy wojennej na odcinku ukraińskim? Wszystko zależy od tego, jaki interes uzyska priorytet w bezcennym Izraelu; czy nadal będzie stawiał on, dajmy na to, na Igora Kołomyjskiego, Dymitra Firtasza, czy innych okupujących Ukrainę żydowskich grandziarzy, czy też dojdzie do wniosku, że w obliczu zagrożenia Kalifatem, który przecież nie musi zatrzymywać się na Wzgórzach Golan, lepiej jakoś pojednać się z zimnym ruskim czekistą Putinem, który wtedy wznowi działalność Klubu Wałdajskiego i pan red. Michnik znowu będzie mógł tam sobie wypić, zakąsić i pogadać.

Ale to dopiero pieśń przyszłości, bo na razie mamy jeszcze etap dotychczasowy, na którym obowiązuje niezachwiana, „fanatyczna” – jak powiedziałby wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler – wiara w ostateczne zwycięstwo, dla którego wszystkie koła kręcą się nie tylko na Ukrainie, ale również w naszym nieszczęśliwym kraju. Tymczasem, kiedy jeszcze jesteśmy na etapie, w którym obowiązuje niezachwiana, „fanatyczna” wiara w ostateczne zwycięstwo, pan generał Skrzypczak sieje defetyzm opowieściami, jakoby nasza niezwyciężona armia mogłaby opierać się złowrogiemu Putinowi całe trzy dni i nawołuje, by złego Putina „powstrzymać”, bo w przeciwnym razie nie zatrzyma się na Ukrainie, tylko wejdzie również do Polski. Ale przecież niezwyciężona ukraińska armia nie tylko złego Putina „powstrzymuje”, ale systematycznie go ogranicza, wypiera i likwiduje! Czyż nie to podaje do wierzenia Służba Bezpieki Ukrainy, której – przynajmniej na tym etapie – wierzymy bezgranicznie i – jakże by inaczej – „fanatycznie”?

Nawet Kukuniek, chociaż oczywiście dostrzega w tym wszystkim „plusy ujemne”, to generalnie optymistycznie dostrzega przewagę plusów dodatnich i przewiduje, że zimny ruski czekista Putin tak czy owak zginąć musi! Skoro tedy musi zginąć, to jakże ma wejść do Polski? A zresztą, zginięty, czy nie zginięty – jeśli by próbował wejść do naszego nieszczęśliwego kraju, to przecież nasza niezwyciężona armia opierałaby mu się przez całe trzy dni, a w tym czasie sojusznik naszych sojuszników na pewno obmyśliłby dla nas jakieś auxilia, dzięki którym ostateczne zwycięstwo byłoby nie tylko jeszcze wspanialsze, ale w dodatku – oczywiste. Czyż nie taka konkluzja wynika z deklaracji pana prezydenta Komorowskiego, pana premiera Tuska i pana ministra Sikorskiego? Taka, jakże by inaczej – a w takim razie, co mają znaczyć defetystyczne opinie pana generała Skrzypczaka? Jeśli wie on coś, czego nie wiemy nie tylko my, głupi cywile, ale również prezydent Komorowski, premier Tusk i minister Sikorski, nawiasem mówiąc – też cywile – to niech zwyczajnie powie – chyba, że jest to tajemnica państwowa jeszcze tajniejsza od informacji zawartych w „Aneksie” do „Raportu o rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych”.

A skoro już o „Aneksie” mowa, to właśnie posągowa pani Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że Platforma Obywatelska „poprze” wniosek o utworzenie sejmowej komisji śledczej, której celem będzie wytarzanie złowrogiego Antoniego Macierewicza w smole i pierzu za rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych, stanowiących przecież sam rdzeń naszej młodej demokracji. Ale jakże by Platforma takiego wniosku mogła nie „poprzeć”, skoro właśnie okazało się, że nagrana została rozmowa premiera Tuska z panem Janem Kulczykiem, a ponadto – że Abewiaki już wcześniej wiedziały, że ktoś rozmowy dygnitarzy nagrywa, ale to „zlekceważyły”. No a jakże miały tego nie „zlekceważyć”, skoro przecież szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, pan generał Nosek jeszcze w 2010 roku zawarł był porozumienie o współpracy z ruską FSB, które zimny rosyjski czekista Putin specjalnym rozporządzeniem potwierdził 20 maja 2013 roku? To może być kulczyk do naszej młodej demokracji, która podszyta jest bezpieczniackimi watahy, niczym delia oboźnego koronnego, pana Samuela Łaszcza sądowymi wyrokami. W tej sytuacji defetystyczne opinie pana generała Skrzypczaka wcale nie muszą oznaczać braku koordynacji, tylko zwyczajne sypanie piasku w szprychy koła historii w rozpędzonym parowozie dziejów.

Nie ma co; szykuje się nam piękny serial, a nawet dwa seriale, bo oto właśnie zasuspendowany, przewielebny ksiądz Wojciech Lemański zapowiada apelację od suspendującego go dekretu, a zgodnie z kanonem 1353 „Apelacja lub rekurs od wyroków sądowych lub dekretów wymierzających lub deklarujących jakąkolwiek karę, mają skutek zawieszający”. Chociaż tedy dekret o suspendowaniu zabrania przewielebnemu księdzu Lemańskiemu noszenia sukienki duchownej, będzie z pewnością w niej paradował, aż do zakończenia serialu, w którym obsadza rolę główną, a nawet dłużej, bo kiedy tylko zakończy się ten serial, zaraz ruszy następny, jako że przygotowania do utworzenia Źywej Cerkwi, która mniej wartościowemu narodowi tubylczemu będzie stręczyła „judeochrześcijaństwo”, są bardziej zaawansowane, niż myślimy.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    3 września 2014

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3200

Skip to content