Aktualizacja strony została wstrzymana

„Wasze ulice, nasze kamienice” po amerykańsku…

Władze miejskie Nowego Jorku wydały w zeszłym roku 19 milionów dolarów na niezbędne, wymagające natychmiastowej interwencji naprawy budynków i kamienic, zaniedbanych bądź porzuconych przez właścicieli. W tym roku sytuacja może wyglądać jeszcze bardziej dramatycznie.

Reporterzy amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC odwiedzili kilka mieszkań, którymi właściciele zupełnie nie interesują się i nie odpowiadają na monity, zostawiwszy lokatorów w ekstremalnych warunkach. „Nie ma ciepłej wody, nie ma ogrzewania, nie ma gazu, nie można nic ugotować, nic zrobić” – mówi zrozpaczona Marie Valentin, lokatorka mieszkania na brooklyńskiej dzielnicy Flatbush. Jej czwórka dzieci siedzi owinięta w grube koce i podgrzewa się elektrycznym „słoneczkiem”, którego używanie stwarza zagrożenie pożarowe. Ale trzeba wytrzymać styczniowe mrozy, bowiem temperatura w mieszkaniu dochodzi do zaledwie 4 stopni Celsjusza.

Reporterzy odwiedzają inne mieszkanie, w dzielnicy Bedford-Stuyvesant, którego lokator skarży się: „Właściciel trzymał nas w tym budynku przez cały miesiąc bez światła, bez prądu, bez wody. […] Ale musieliśmy uiszczać wszystkie opłaty.”

To tylko czubek góry lodowej mieszkalnictwa w wielkich miastach amerykańskich. Niemal każdy kto wynajmował mieszkanie w jednej z nowojorskich dzielnic, mógłby spisać podobną ponurą listę niemocy i bezsilności lokatorów wobec bezczynnych właścicieli, których jedynym celem jest pobieranie stale rosnących czynszów. Tajemnicą poliszynela, wspieranego przez cenzurę mediów i ich polityczną poprawność, jest brutalny fakt, iż większość właścicieli wieloapartamentowych budynków stanowią Żydzi. Jednego z nich, o nazwisku Sam Pfieffer, ujawniają reporterzy, choć oczywiście nie wspomniają o jego etnicznej przynależności.

I to właśnie Sam [Samuel] Pfieffer jest właścicielem całych budynków, w których lokatorzy marzną i próbują przetrwać nieludzkie warunki. „To on figuruje w miejskich dokumentach jako właściciel.” – stwierdzają reporterzy. „Ale życzymy szczęścia tym, którzy spróbują go odnaleźć. Jego adres pocztowy to zwykła skrzynka pocztowa na Brooklynie, jego adres po prostu jest fikcyjny, nie istnieje, a podany w dokumentach numer domu jest też fikcyjny i mieści się pomiędzy dwoma realnie istniejącymi domami w miejscowości Monsey.”

Monsey to miejscowość w stanie Nowy Jork, niemal całkowicie zamieszkała przez bogatych i ultrabogatych Żydów, czego jednak reporterzy również nie raczą zauważać. Jak stwierdzają informatory, to 14-tysięczne miasteczko jest centrum „wpływowej społeczności ortodoksyjnych Żydów, głównie Chasydów oraz ultra-ortodoksyjnych Haredim”. Kilka procent stanowią Latynosi – głównie do sprzątania posiadłości żydowskich.

„Problem jaki mamy polega na tym, że nie jesteśmy w stanie skontaktować się z właścicielem aby dokonał niezbędnych napraw.” – mówi Luiz Aragon z nowojorskiego Wydziału Finansowego. Dokumenty miejskie mówią, że ten sam właściciel [Sam Pfieffer] posiada 16 wieloapartamentowych budynków na Brooklynie. Jeden w dzielnicy Williamsburg jest tak zaniedbany, że sędzia odebrał figurującemu w dokumentach właścicielowi prawo do administrowania budynkiem,  przyznając je niezależnemu kontraktorowi.

Tylko na te dwa budynki wizytowane przez reporterów, miejski Wydział Budownictwa nałożył liczne mandaty: budynek na Flatbush otrzymał 298 mandatów, a w Bedford – 54. Źaden z nich nie został uiszczony, żadna usterka nie został usunięta.

„Sytuacja ta jest absolutnie nie do zaakceptowania” – mówi urzędnik miejski Luiz Aragon. Ale mówić to jedno, a miasto z własnych pieniędzy i tak zmuszone było w sytuacjach kryzysowych dokonać niezbędnych napraw. W mieszkaniu pani Marie Valentin wymieniono bojler i dokonano innych napraw na sumę 40 tysięcy dolarów. W tego typu sytuacjach miasto zwraca się do właściciela o spłatę należności. Teoretycznie miasto może obłożyć spłatami samą posiadłość, a w końcu wystawić ją na aukcji, ale to tylko teoria, bowiem w praktyce procedura taka trwa latami, a właściciele wynajmują wpływowych adwokatów.

Reporterzy stacji ABC jakimiś sposobami dotarli jednak do właściciela, Sama Pfeiffera, jednak ten nic nie odpowiedział, tylko „skierował nas bez słowa komentarza do swojego adwokata”.

Opracowanie: Bibula Information Service (B.I.S.) – www.bibula.com – na podstawie WABC-TV


Fragment życia ortodoksyjnej społeczności Chasydów na Brooklynie w Nowym Jorku

Muszę przyznać, że nigdy nie spodziewałem się obejrzeć takiego programu w amerykańskiej TV. Otóż wczoraj na Kanale 5 TV FOX pokazano reportaż dziennikarza, który na wskutek skarg ze strony lokalnych mieszkańców (również Żydów) pokazał fragment życia ortodoksyjnej społeczności Chasydów na Brooklynie w Nowym Jorku.

Pkazano nocne zdjęcia z miejscowej szkoły, którą wieczorami wykorzystuje się bez zezwolenia władz miejskich na organizowanie wesel, bar-mitzwah i innnych uroczystości. Tłumy pejsatych hałaśliwych gości okupują nie tylko budynek, ale i okoliczne ulice, blokując skutecznie ruch i obrzydzając życie okolicznych mieszkańców. Dookoła pełno zaparkowanych samochodów w miejscach niedozwolonych oraz piętrzące się stosy śmieci. Według obowiązujących przepisów śmieci te powinna uprzątnąć prywatna firma, ale od lat robią to miejskie śmieciarki, ponieważ oficjalnie cały biznes nie jest zarejestrowany i nikt nie płaci podatków od tej działalności. Policjanci nigdy tu nie interweniują a urzędnicy miejscy nabierają wody w usta. Powiedziano dziennikarzowi, że po prostu boją się narazić Żydom.

Nowojorczycy już się przyzwyczaili do tego i jedyne co może dziwić to odwaga tego dziennikarza oraz TV Fox, która zdecydowała się ten program pokazać.

Stan Sas

(10.03.2009.)

Za: wicipolskie.org


Skip to content