Aktualizacja strony została wstrzymana

„A kto pide z nami, bude hroszi maty”

Uroczystości pogrzebowe generała Wojciecha Jaruzelskiego w spektakularny sposób potwierdziły, że na terytorium Polski zamieszkują obok siebie dwie grupy etniczne: jeden tradycyjny, tysiącletni naród polski, obok którego egzystuje i rozmnaża się polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, odziedziczona po komunizmie. Wspólnota ta uznaje generała Jaruzelskiego za swego jasnego idola nie tylko dlatego, że za jego sprawą bezkarnie uszły jej niezliczone świństwa, nie tylko ze względu na alimenty, jakie dzięki narzuconym przez generała Jaruzelskiego „surowym prawom stanu wojennego” udało się tej wspólnocie uzyskać kosztem rozkradzenia państwa za pośrednictwem spółek nomenklaturowych i trwającej do dnia dzisiejszego okupacji kraju – ale przede wszystkim ze względu na potrzebę natury duchowej. To znaczy byłaby to potrzeba natury duchowej, gdyby uczestnicy wspomnianej wspólnoty zgodnie nie utrzymywali, że nie mają duszy. Ja im wierzę, bo któż takie rzeczy może wiedzieć lepiej od nich samych?

Co prawda generał Jaruzelski przez całe dziesięciolecia też utrzymywał, jakoby nie miał duszy, ale – jak zapewnił zebrany w Katedrze Polowej Wojska Polskiego kwiat owej wspólnoty rozbójniczej ks. płk Robert Mokrzycki – generał Jaruzelski wyspowiadał się i przyjął pozostałe sakramenty. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że generał Jaruzelski poczuł, że znowu ma duszę, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w obliczu Bliskiego Spotkania III Stopnia, ze względów asekuracyjnych po prostu zdecydował się na podpisanie kolejnej volkslisty, traktując sakramenty jako rodzaj przepustki do Królestwa Niebieskiego. Zgromadzony w Katedrze Polowej kwiat rozbójniczej wspólnoty przyjął zapewnienia księdza pułkownika z nie pozbawionym zażenowania zrozumieniem, bo któż z nich na wszelki wypadek nie zrobiłby tak samo – ale nie w tym wyraziła się potrzeba podobna do duchowej.

Wyraziła się ona podczas drugiej fazy uroczystości pogrzebowych, która przebiegała już zgodnie ze scenariuszem ustalonym jeszcze za panowania Edwarda Gierka, kiedy to w Komitecie Centralnym PZPR istniała komórka obmyślająca procedury obrzędowości świeckiej. Kulminacyjnym momentem tej fazy było przemówienie Aleksandra Kwaśniewskiego, który generała Jaruzelskiego kreował na „patriotę najwyższej próby”. Warto zwrócić uwagę na osobę charakteryzującego; Aleksander Kwaśniewski to też patriota najwyższej próby, podobnie jak pozostali uczestnicy wspólnoty rozbójniczej obecni na pogrzebie. Co prawda może nie tak wysokiej próby, jak pan redaktor Michnik, bo patriotyzm pana redaktora Michnika wykracza poza wszelką skalę dostępną umysłowi ludzkiemu – ale też najwyższej, niczym Rada Najwyższa w Kijowie.

Tam właśnie, to znaczy – przed Radą Najwyższą, 7 czerwca złoży przysięgę nowy ukraiński prezydent Piotr Poroszenko, który w ubiegłym roku, jako „główny sponsor Majdanu”, kupił sobie polityczny przewrót. Przewrót polegał na tym, że Rada Najwyższa złożyła z urzędu poprzedniego prezydenta Wiktora Janukowycza, który prezydencką przysięgę złożył w lutym 2010 roku. Ile to złożenie prezydenta Janukowycza z urzędu Piotra Poroszenkę kosztowało – tego już pewnie nigdy się nie dowiemy, ale nie to jest najważniejsze, bo ważniejsza wydaje się deklaracja sztabu wyborczego pana Poroszenki, że nie przewiduje on żadnych uroczystości na Majdanie. Bo na Majdanie nadal koczują jacyś zapóźnieni szermierze demokracji, co by wskazywało na to, że wprawdzie sponsorowanie jeszcze nie ustało, ale punkt ciężkości przeniósł się z Majdanu do Gwardii Narodowej, która po wyborczym zwycięstwie Piotra Poroszenki nadzwyczajnie się zaktywizowała.

Na taką możliwość wskazują nawet słowa marszowej piosenki strzelców siczowych, którą po raz pierwszy usłyszałem w Paryżu, gdzie w swoim czasie pracowałem w restauracji „Chez Raspoutine” w charakterze pikolaka. Obok wielu występujących w tamtejszym kabarecie artystów, na przykład Heleny Majdaniec, czy Ireny Jarockiej, byli też Ukraińcy, którzy każdego wieczora wykonywali utwór o strzelcach siczowych, w którym było takie oto zapewnienie: „A kto pide z nami, bude hroszi maty”. Myślę, że i pan prezydent Poroszenko nie tylko tę piosenkę zna, ale potrafi wyciągnąć z niej właściwe wnioski, dzięki którym demokracja na Ukrainie rozszerza się na podobieństwo tornada. Na tym tle trochę niepokojąco brzmią deklaracje pana ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, że Polska nie wysłała na Ukrainę żadnych „szwadronów śmierci”.

Niepokojąco – bo wyglądałoby na to, że Polska deklaruje wsparcie dla demokracji tylko werbalnie, ale może nie jest aż tak źle, bo jak zwykle sektor publiczny nie nadąża za sektorem prywatnym, którego ozdobą była do niedawna firma ASBS Othago, obecnie funkcjonująca pod nazwą „Sienkiewicz i Partnerzy”, albo „Sienkiewicz i Wspólnicy”. Na stronie firmy czytamy, że jednym z jej celów jest „porządkować chaos”. A cóż może lepiej uporządkować chaos, niż desant komandosów-gołoworiezów, nafaszerowanych amfetaminą („dla czołgisty w akcji specjalnej”)? Jak wspomina major Kongo-Muller, czyli Zygfryd Muller, który w latach 60-tych opanowywał chaos w Kongo, komandosi najpierw lądowali, a potem w ubezpieczonej kolumnie wielokrotnie objeżdżali opanowane miasto, „żeby pokazać że jesteśmy i że do czegoś zmierzamy”.

W tej sytuacji zaprzeczenia pana ministra Sienkiewicza brzmią wiarygodnie, tak samo, jak twierdzenia pana Piskorskiego, który na deklaracje premiera Tuska, iż niemiecka CDU nie oferowała Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu żadnych pożyczek odparł, że on nie mówił o żadnych „pożyczkach”, tylko o dotacjach. Rzeczywiście, użyteczność sektora prywatnego zwłaszcza w takich sprawach, jest nie do przecenienia, bo i panu Poroszence, nie mówiąc już o CIA, też łatwiej rozliczać się prywatnie, niż z zachowywaniem procedury zamówień publicznych, w ramach której każda Schwein może wtykać swój mięsisty nos.

Warto przypomnieć, że pod koniec pokojowej operacji naszej niezwyciężonej armii w Iraku amerykańscy bezpieczniacy też rozliczali się ze swoimi agentami za pośrednictwem firmy Nur Corporation, z którą w naszym nieszczęśliwym kraju kolaborowała firemka Ostrowski Arms. Ile przez ten kanał wtedy przepompowano – Bóg to jeden wie, a być może również Aleksander Kwaśniewski, który jako zwierzchnik Sił Zbrojnych coś przecież o takich sprawach musiał wiedzieć. I dopiero na tym tle możemy zrozumieć zagadkowe słowa wypowiedziane przez pana ministra Sienkiewicza podczas przesłuchania u pana redaktora Sekielskiego, że takie ugrupowania, jak KNP Korwina-Mikke trzeba „izolować”, ponieważ one „chcą nam zabrać pieniądze”. Nawet nie śmiem się domyślać, o jakie pieniądze chodzi, ale przecież nie można wykluczyć, że chodzi o jurgielt, a może nawet o złoto pana prezydenta Poroszenki.

Tak czy owak, deklaracja pana ministra Sienkiewicza nie pozostawia wątpliwości; zza parawanu demokratycznej retoryki wyłania się wizerunek III Rzeczypospolitej jako groźnej organizacji przestępczej. Może nawet najgroźniejszej – bo stwarzającej wrażenie jakoby działała w tzw. ”majestacie prawa”. Samobójcza śmierć pani Krystyny Chojnackiej z Kartuz, która nie wytrzymała zorganizowanej presji tego gangu, jest kolejnym dzwonkiem alarmowym. Bezpieczniackie watahy zarówno stare, jak i nowego chowu, przez 24 lata, zdołały ukształtować III RP na swój odrażający obraz i podobieństwo.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    6 czerwca 2014

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3128

Skip to content