Aktualizacja strony została wstrzymana

Jak Jaruzelski w szaty cnotliwego się przyodziewał

„O zmarłych mówi się dobrze albo wcale”. Trudno jednak odnosić to przysłowie do osób publicznych i postaci historycznych, które kreowały rzeczywistość milionów ludzi. Tym bardziej, że o budowaniu zakłamanej legendy generała w 1994 r. pisał już Andrzej Nowak.

„Rząd pragnie budować i umacniać społeczne zaufanie, wiarygodność swoich intencji. Nie rodzi się ona ze słów, a z czynów” – jak zawsze po męsku, honorowo, generał Jaruzelski postawił 12 lutego 1981 r. w sejmie swoje intencje – tym razem w roli premiera. To właśnie w tym przemówieniu generał poprosił o „trzy pracowite miesiące – 90 spokojnych dni”. W wydanej przez oficynę BGW książce Stan wojenny. Dlaczego… Jaruzelski wraca do swojego słynnego sejmowego expose, by przypomnieć czytelnikom, że ręka wyciągnięta przez niego do zgody została przez „Solidarność” odrzucona (s. 31).

Wypadł mu jednak z pamięci pewien mniej znany fakt: 16 lutego, w czwartym z owych „90 spokojnych dni”, na polecenie generała-premiera w auli budynku Inspektoratu Obrony Terytorialnej i Wojsk Obrony Wewnętrznej przy Alejach Niepodległości w Warszawie zebrała się grupa 45 wyższych oficerów MON i MSW oraz dwóch funkcjonariuszy Wydziału Propagandy KC PZPR, aby ostatecznie doszlifować i zgrać plany wprowadzenia stanu wojennego (przygotowywane już od 24 sierpnia 1980 roku). Naradzie, w żargonie zgromadzonych fachowców nazywanej „grą decyzyjną”, współzawodniczyli – ze strony wojskowej – gen. Florian Siwicki oraz – ze strony MSW – Mirosław Milewski. „Gra” udała się znakomicie: ustalono wszystkie istotne założenia operacji wprowadzonej w życie 10 miesięcy później. Odrzucono ostatecznie pomysł gen. Tuczapskiego (od grudnia 1970 roku z grupą wojskowych prawników zajmował się przygotowaniem prawnych podstaw do ewentualnych działań wojskowych rządu i partii przeciw społeczeństwu), aby rząd wniósł pod obrady sejmu ustawy wyjątkowe stanu wojennego. Uczestnicy gry doszli do wniosku, że zlikwidowanie wielomilionowej „Solidarności” będzie możliwe tylko przy pełnym jej zaskoczeniu. Ustalono, że najkorzystniejszym momentem do rozpoczęcia akcji będzie dzień wolny od pracy i nauki, najlepiej noc z soboty na niedziele. Za najważniejsze posunięcie uznano operację internowania około 6 tysięcy działaczy „Solidarności” oraz innych niezależnych organizacji zawodowych i społecznych. Za najważniejsze posunięcie uznano operację internowania około 6 tysięcy działaczy „Solidarności”Stwierdzono, że operacja ta może przynieść oczekiwane rezultaty tylko wówczas, jeśli zostanie przeprowadzona na 12 do 6 godzin przed oficjalnym wprowadzeniem stanu wojennego. Pułkownik Kukliński, który uczestniczył w tej supertajnej naradzie, sugeruje w swej relacji, że w toku „gry” osiągnięto również ostateczne porozumienie w kwestii podziału ról wojska i sił bezpieczeństwa. (W istocie jak dowiadujemy się z innych miarodajnych źródeł, zarysował się wtedy konflikt między MON i MSW: Milewski, choć rwał się do rozprawy z „Solidarnością” nie chciał wysuwać sił milicyjnych na pierwsza linię starcia ze społeczeństwem. Konflikt udało się rozwiązać po myśli MON, gdy Jaruzelskiemu udało się wymanewrować Milewskiego i wstawić na jego miejsce do MSW swojego człowieka – Kiszczaka. Wtedy z podziałem ról nie było już żadnych kłopotów…).

21 lutego – w dziesiątym z „90 spokojnych dni” – premier Jaruzelski zaaprobował materiały i wnioski z tajnej gry wojennej, polecając tylko ich przerobienie na informację „O stanie przygotowania państwa do wprowadzenia stanu wojennego”. Przedstawił tę informację 4 marca na spotkaniu w Moskwie z kierownictwem sowieckim (Breżniewem, Susłowem, Andropowem, Ustinowem). Jaruzelski zaaprobował materiały i wnioski z tajnej gry wojennej, polecając tylko ich przerobienie na informację „O stanie przygotowania państwa do wprowadzenia stanu wojennego”. Przedstawił tę informację 4 marca na spotkaniu w MoskwieI o tym jednak nie wspomina w swych pamiętnikach, pisząc natomiast, że w swoim wystąpieniu wobec radzieckich towarzyszy, śmiało bronił poglądu, iż „kluczem do rozwiązania naszych problemów jest znalezienie wspólnego języka ze społeczeństwem” (s. 53). 22 marca generał spotkał się w Warszawie z Lechem Wałęsą. Obiecał mu wtedy, jak sam pisze (s. 75), że w razie dojrzewania decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego poinformuje o tym przewodniczącego „Solidarności”. Generał stwierdza dziś, że z obietnicy poczuł się zwolniony po 4 grudnia – po „ekstremistycznym” posiedzeniu Prezydium Komisji Krajowej „Solidarności” w Radomiu. Oczywiście, jak wynika z całej książki Jaruzelskiego, decyzja o stanie wojennym dojrzała dopiero 12 grudnia 1981 roku…

Fragment tekstu Andrzeja Nowaka z 1994 r., „Filozofia humanistycznej chirurgii”, powyższy tytuł został nadany przez redakcję Portalu. Tekst został opublikowany po wprowadzeniu w życie o pochowaniu generała Wojciecha J. na warszawskich Powązkach.

Za: Portal ARKANA (30.05.2014)

Trzecia RP hołubi zdrajców i zbrodniarzy

Rozmowa z Tadeuszem M. Płużańskim

Powązki i „Łączka” to taka Polska w pigułce, gdzie mieszają się dwa porządki: heroiczny i zbrodniczy. W dołach śmierci są nasi bohaterowie, a na wierzchu panuje porządek peerelowski. Prawdziwa Polska, ta patriotyczna cały czas jest pod ziemią. PRL leży na górze, w okazałych nagrobkach i mauzoleach – mówi Tadeusz M. Płużański, historyk, publicysta, prezes Fundacji „Łączka”.

Jakie myśli rodzą się Panu, gdy słyszy takie słowa jak „sprawiedliwość”, „sądy”, „wolna Polska”? Za parę dni cały naród obchodzi piękną rocznicę odzyskania niepodległości po dziesięcioleciach reżimu komunistycznego.

– Czwarty czerwca to wcale nie piękna rocznica, chociaż władze bardzo nagłaśniają ją propagandowo, szczególnie ośrodek prezydencki. Nie widać jednak powodów, dla których mielibyśmy się specjalnie cieszyć. Polska jest państwem wybitnie ułomnym. Nie chcę teraz wchodzić w kwestie gospodarcze, polityczne, powiem o tym, czym się zajmuję, czyli o historii, o naszej pamięci. Niestety, również w tym obszarze Polska jest mocno niedoskonała. Z jednej strony nie dba w sposób właściwy o pamięć o naszych bohaterach, tak jak robiła to II Rzeczpospolita, a z drugiej strony nie możemy doczekać się elementarnej sprawiedliwości wobec komunistycznych zbrodniarzy. Jest niebywałe i skandaliczne, że oni chodzą z podniesionymi głowami i pełnymi portfelami, i to od śledczego oficera bezpieki poczynając, aż po towarzysza generała Jaruzelskiego. Ba, są ludźmi cenionymi i szanowanymi, traktowanymi często jak bohaterowie. Sądy nie mogą ich skazać, a dzisiejsza władza i podporządkowana jej propaganda robią z nich autorytety, ludzi honoru, wspaniałe, krystaliczne postaci, które walczyły o Polskę.

Pańska najnowsza książka, Lista oprawców, ukazała się na początku maja, a już życie dopisało do niej kolejne wersy. Wojciech Jaruzelski na pewno nie stanie już przed żadnym ziemskim sądem.

– W okresie PRL pełnił najważniejsze funkcje w państwie, mieszkał w ukradzionej willi, był szanowany w Moskwie, a co się z nim stało w „wolnej Polsce”? W dalszym ciągu zajmował istotne stanowiska, na mocy okrągłostołowego układu zrobiono z niego prezydenta. Na jego przykładzie widać najlepiej, jaką drogę przeszła Polska i jak niewiele się tutaj zmieniło. Władze deklarują, że Jaruzelskiemu należy się pogrzeb państwowy z honorami, z asystą wojskową, będzie nawet Msza celebrowana przez biskupa polowego Wojska Polskiego. To już jest jakaś aberracja. O co tu chodzi? W jakim my żyjemy państwie?

Zwróćmy uwagę na drugą stronę, na prawdziwego polskiego generała, czyli Augusta Fieldorfa „Nila”. Nie dość, że został zamordowany, to jeszcze w całym okresie PRL zabijano pamięć o nim. Mam wrażenie, że do dzisiaj ten człowiek nie wrócił do nas w pełnej glorii i chwale. Sowiecki generał jest powszechnie szanowany i znany przez Polaków, a większość z nas w ogóle nie wie, kto to jest gen. Fieldorf. Jaruzelski miał na każde skinienie pomoc lekarską, był zapraszany na salony, został doradcą prezydenta Komorowskiego, natomiast rodzina „Nila” przez cały okres PRL, ale i tzw. Trzeciej RP nie mogła doczekać się elementarnej prawdy i sprawiedliwości, a nawet dowiedzieć się, gdzie ukryto zwłoki jej krewnego.

Trzecia Rzeczpospolita hołubi zdrajców i zbrodniarzy, natomiast jeśli chodzi o naszych bohaterów to cały czas spycha ich na margines, podobnie ignorowane są rodziny pogrzebanych na „Łączce” czy rodziny smoleńskie.

A propos „Łączki”, może władze doprowadziły do przerwania prac ekshumacyjnych tam spodziewając się rychłego pogrzebu komunistycznego dyktatora? To byłby jednak spory zgrzyt: tutaj chowany jest Jaruzelski a niedaleko wydobywane są szczątki ofiar jego kolegów.

– No właśnie, tutaj właściwie dochodzimy do sedna, bo Powązki i „Łączka” to taka Polska w pigułce, gdzie mieszają się dwa porządki: heroiczny i zbrodniczy. W dołach śmierci są nasi bohaterowie, a na wierzchu panuje porządek peerelowski. Prawdziwa Polska, ta patriotyczna cały czas jest pod ziemią. PRL leży na górze, w okazałych nagrobkach i mauzoleach. Niestety, ta Polska widoczna na wierzchu – komunistyczna, czy też postkomunistyczna jest cały czas silniejsza. Tych komunistycznych notabli trzeba by z Powązek ekshumować i przenieść w inne miejsce, oczywiście, z poszanowaniem wszystkich cywilizowanych procedur. Najlepiej na cmentarz żołnierzy sowieckich w Warszawie, i tam też powinien spocząć Jaruzelski. Nie ulega to dla mnie żadnej wątpliwości.

Z drugiej strony, naszym obowiązkiem jest uczczenie bohaterów. Niestety, obie te sprawy nie są realizowane. Mamy tendencję całkowicie odwrotną. Cały czas na Powązkach dochowuje się kolejnych komunistów, a kwintesencją tej haniebnej, szkodliwej polityki jest pośmiertne honorowanie Jaruzelskiego.

Zapadł ostatnio wyrok dotyczący innego bohatera Pańskiej najnowszej książki, ale nie znaczy to, że sąd skazał żołnierza zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przeciwnie, ukarał dotkliwie młodych ludzi, którzy protestowali przeciwko jego występom na Uniwersytecie Wrocławskim.

– To kolejny przykład aberracji naszych czasów. To nie minister kultury zapraszający go na uczelnię i nie prezydent miasta honorujący go medalami powinien się zająć Zygmuntem Baumanem, ale prokurator, z zapytaniem: „Majorze Bauman, za co konkretnie dostał pan Krzyż Walecznych?”. Bo działając w KBW, zbrodniczej sowieckiej jednostce nastawionej na represjonowanie i mordowanie Polaków on się wyróżnił, to odznaczenie przyznawane jest za zasługi. Więc stoją za tym pewnie bardzo niecne sprawki, być może zbrodnie, tylko to trzeba by mu, rzecz jasna udowodnić. Jednak polski prokurator i sąd tego nie robią. Ścigają natomiast ludzi, którzy domagają się prawdy o tym człowieku, co jest dla mnie niedopuszczalną sytuacją. To odwrócenie wszystkich zasad, podstawowych wartości, dobra i zła. Jak widać, wymiar sprawiedliwości zatracił elementarne jej poczucie, ale też poczucie moralności i dobrego smaku. Sam sędzia wydający wyrok nie podkreślił, że kara jest sprawiedliwa, ale że jest surowa. Ten werdykt ma odstraszać potencjalnych naśladowców młodych wrocławian.

W tych realiach jesteśmy, nomen omen, skazani na to, że jedynym ziemskim wymiarem sprawiedliwości dosięgającej komunistów w Polsce jest pamięć i publicystyka historyczna. W Liście oprawców publikuje Pan, już po raz kolejny, informacje o życiorysach tych, którzy pewnie woleliby zachować je w tajemnicy. Czuje się Pan trochę jak ktoś, kto wyręcza prokuratorów i sędziów?

– Niestety, tak i wcale nie jestem dumny z tego powodu. To kolejna książka, która jest aktem oskarżenia wobec komunistycznych zbrodniarzy. Problem jest taki, że właściwe instytucje III RP nie chcą korzystać z tego materiału. Znam ludzi w IPN, którzy wiedzą, czym się zajmuję, czytają moje publikacje. To się jednak w żaden sposób nie przekłada na akty oskarżenia sygnowane przez państwo polskie. Nie wiem, domyślam się tylko, dlaczego się tak dzieje. Panuje zmowa milczenia, abolicja postanowiona przy Okrągłym Stole, którego rocznicę właśnie mamy obchodzić. Co mamy świętować – to, iż nie udało się osądzić komunistów, bo wszyscy się umówili, że to tematy tabu i ci ludzie są nietykalni? Nie liczę już, niestety na żadną sprawiedliwość sądową. Na to, że ktoś zechce wykorzystać ów materiał i ścigać zbrodniarzy, bo jeszcze niektórzy spośród nich wciąż żyją. Jedyne, co można zrobić to opisać tamte sprawy i tych ludzi, co również jest istotnym elementem. Tym się właśnie zajmuję, traktując to jako obowiązek, mówiąc górnolotnie, wobec Polski i historii, ale także wobec mojego Taty. Jeżeli nie możemy doczekać się sądowej sprawiedliwości wobec komunistycznego aparatu represji, przynajmniej opiszmy to, żeby ludzie mieli świadomość własnej historii. Propaganda cały czas działa wmawiając nam, że PRL był całkiem niezłym systemem, to państwo nie było takie złe, szczególnie w porównaniu z sąsiadami byliśmy takim „wesołym barakiem”. Ludzie mieli pracę, działało bezpłatne szkolnictwo, służba zdrowia.

Nie wolno nam dopuścić do całkowitej klęski, czyli zbiorowej amnezji. Traktuję jako swoje zadanie to, by pokazywać jednoznacznie i jasno, iż żyliśmy w realizowanym skutecznie systemie zbudowanym na zbrodni i kłamstwie. Polaków mordowano, wyrzynano nasze elity, zarówno wojskowe, jak i cywilne, naszą inteligencję. Ten system na tym się zrodził. Komuniści mogli dojść do władzy tylko po trupie przedwojennej Polski. Musimy wiedzieć i pamiętać, iż to system z gruntu zły. Nie przejmuję się więc uszczypliwymi zarzutami, że zbyt ostro i jednoznacznie to wszystko przedstawiam. Następne pokolenia muszą mieć świadomość, że byliśmy krajem okupowanym, a nie wyzwolonym przez sowietów, i że komuniści robili wszystko, by element najbardziej patriotyczny po prostu wytłuc do nogi, a później zabić też pamięć o tych ludziach. Tę pamięć trzeba wydobyć, tak jak z dołów śmierci trzeba wydobyć bohaterów z „Łączki”. Jeżeli ten temat zagłaszczemy, zrelatywizujemy, poniesiemy klęskę. Musimy oddać odpowiednią cześć nie tylko bohaterom walki z Niemcami, ale i tej z Sowietami. Nasza pamięć należy im się, być może nawet szczególnie im, bo walczyli w okolicznościach jeszcze trudniejszych i nieprzypadkowo nazywani są dzisiaj „Niezłomnymi”.

Przykłady niektórych opisywanych przez Pana osób przypominają, że ciągłość pomiędzy PRL a III RP jest nie tylko instytucjonalna, ale i personalna.

– Ubecy bardzo często byli rzucani na inne odcinki, tylko część spośród nich pozostała w aparacie represji, np. przeszła do SB. Wielu podjęło całkowicie inną pracę po 1956 roku, na przykład jako dyplomaci i wyjeżdżali na placówki zagraniczne, tak jak szereg oficerów bezpieki, np. Adam Humer czy inny brutalny ubek, Stanisław Łyszkowski, do Chin trafił Eugeniusz Chimczak.

Inni zostawali literatami, funkcjonowali w różnych obszarach naszego życia. Z kolei Franciszek Jóźwiak, bardzo wpływowa postać wierchuszki komunistycznej, jeden z konstruktorów aparatu zbrodni, twórca bezpieki i pierwszy komendant MO później został szefem NIK. Ci ludzie świetnie się wtapiali w peerelowską rzeczywistość, pełnili funkcje publiczne niezwiązane już z popełnianiem zbrodni. No i, oczywiście, pozostawili dzieci, którzy tak jak pani Danuta Młynarska [dzisiaj Hübner – RM], mieli nieporównanie lepszy start niż na przykład rodziny żołnierzy wyklętych, sprowadzone na margines i przez całe życie uznawane za „bandyckie”. Ci stali się w PRL obywatelami już nawet nie drugiej, ale trzeciej czy czwartej kategorii. Trzeba było całe pokolenia sprowadzić do roli pariasów, bo ten patriotyzm mógłby się odrodzić, a to dla władzy bardzo niebezpieczne. A np. pani Młynarska, której ojciec i dziadek pracowali na eksponowanych stanowiskach w UB bez problemu wyjeżdżała na zagraniczne stypendia.

To są podstawowe niesprawiedliwości dzisiejszej Polski. Ta sytuacja wyraźnie przekłada się na wyniki wyborów. Elity, przedwojennego państwa zostały wymordowane, pozostałych represjonowano i ta prawdziwa Polska jeszcze się do końca nie podniosła. Cały czas przewagę mają potomkowie funkcjonariuszy UB, Informacji Wojskowej, dzieci krzywoprzysiężnych sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy peerelowskiej machiny. Oni też, niestety, mają w swoich rękach aparat propagandowy, przez co Polacy są non-stop oszukiwani, słowom nadaje się całkowicie inne znaczenia. Zło nazywane jest dobrem, antypolski polityk – patriotą. Przed nami wiele pracy. Dobrą diagnozę wypowiedział Robert Radwański: Polska nie jest normalnym państwem bo powstają orliki, stadiony, autostrady, nie o to tu chodzi. To tylko opakowanie, fasada. Trwa wojna na śmierć i życie. Wojna o pamięć, o świadomość pomiędzy trzecim pokoleniem AK a trzecim pokoleniem UB.

Oczywiście nie chodzi tylko o aparat bezpieczeństwa, ale o wszystkich, którzy pracowali na nasze zniewolenie, represjonowali nas, mordowali, czy też pauperyzowali, a których w III RP nie pozbawiono przywilejów. Ta wojna toczy się dzisiaj za pomocą środków przekazu: mediów, książek, filmów. Podstawową kwestią jest, żeby ludzie dowiedzieli się i o bohaterstwie, i o mordercach, katach. Tylko opowiadając o tamtych czasach możemy wyedukować dzisiejszą młodzież. Tylko przywracając pamięć możemy odbudować Polskę. Pokolenie AK i NSZ musi być górą, to ubeckie musimy odsunąć od spraw publicznych.

Przy okazji spotkań z czytelnikami ma Pan możliwość obserwowania, kto interesuje się najnowszą historią.

– Patrząc na młodzież widzimy, że ona wraca do tradycji, Na spotkania przychodzą głównie ludzie starsi, często ci, którzy doświadczyli represji ze strony komunistów, oraz młodzi, natomiast w bardzo małym stopniu reprezentowane jest pokolenie średnie. Można zastanawiać się, dlaczego tak jest. Być może dlatego, iż ci ludzie zostali w pewnym sensie zniszczeni przez PRL. Oni po prostu nie interesują się tymi sprawami. Wmówiono im, że nasza pamięć, historia są nieistotne. Po części też nie angażują się ze strachu, który bardzo silny jest szczególnie na prowincji. Ci ludzie trochę boją się przyznać do swojego zaangażowania w system. Kiedyś spuścili zasłonę na genezę tego systemu, na zbrodnię i kłamstwo i pełnili różne eksponowane funkcje. Gdyby teraz przyszli na takie spotkanie usłyszeliby parę słów prawdy, a tego pewnie nie chcą.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Roman Motoła

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-05-30)


Prezydent Komorowski o Jaruzelskim: niech się Polska przyśni tobie

„Źegnam zasłużonego żołnierza frontowego, który na polu walki z hitlerowskim najeźdźcą dał dowody żołnierskiego męstwa i poświęcenia dla Ojczyzny „- powiedział prezydent Komorowski podczas pogrzebowej Mszy Świętej w intencji zmarłego gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Prezydent Bronisław Komorowski stwierdził, że „majestat niepodległej i demokratycznej Polski powinien być umacniany poprzez okazywanie szacunku zmarłemu prezydentowi”. Ocenił, że tak pojmuje swój obowiązek prezydencki. Zaznaczył przy tym, że politycznie wiele dzieliło go od gen. Jaruzelskiego.

Wojciecha Jaruzelskiego nazwał „prezydentem czasów przełomu politycznego”. Prezydent Komorowski ocenił również jego działalność, jak stwierdził, „jako rzecznik sił zbrojnych”. – Źegnam zasłużonego żołnierza frontowego, który na polu walki z hitlerowskim najeźdźcą dał dowody żołnierskiego męstwa i poświęcenia dla Ojczyzny – powiedział. Przypomniał, ze Jaruzelski zostanie pochowany w kwaterze żołnierzy I Armii. Po czym dodał: – Jestem pewien, że w tym miejscu w sposób szczególny wybrzmi melodia, tak jak kiedyś śpiewana w czasie wojny pieśń: śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie.

Uroczysta Msza pogrzebowa odbyła się w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Przewodniczył się bp polowy WP ks. Józef Guzdek. Mszę Świętą koncelebrowali m.in. ks. Adam Boniecki i ks. Wojciech Lemański.

Źródło: tvpinfo.pl

ged

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-05-30)


Stanowisko w sprawie pochówku W. Jaruzelskiego na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach

Związek Źołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych

Prezentujemy treść pisma z naszym stanowiskiem z 28 maja 2014 r., które przesłaliśmy do kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

Związek Źołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych kategorycznie sprzeciwia się państwowemu pochówkowi z ceremoniałem wojskowym na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach dla Wojciecha Jaruzelskiego. Uważamy, że człowiek, który od 1945 roku aż do śmierci poświęcił swe życie walce z przejawami polskich dążeń niepodległościowych, nie powinien być honorowany przez niepodległe państwo polskie. Wielu kombatantów w wyniku działań Wojciecha Jaruzelskiego straciło swoich bliskich i towarzyszy broni, walczących z okupantem niemieckim i sowieckim.

Zmarły nigdy nie był żołnierzem Wojska Polskiego; służył w stworzonej przez Stalina u boku Armii Czerwonej formacji o zbliżonej nazwie. Zmarły to w wolnej Polsce jednoznacznie negatywna postać; sowiecki działacz komunistyczny, namiestnik na ziemie polskie wyznaczony przez okupanta sowieckiego, zawsze wierny poleceniom ze Związku Sowieckiego i zawsze stający po stronie okupanta przeciw polskim dążeniem do utworzenia suwerennego, niezawisłego i demokratycznego państwa prawa.

W latach 1945-1947 uczestniczył czynnie w zwalczaniu żołnierzy Wojska Polskiego z formacji Polskiego Państwa Podziemnego, w tym z Narodowych Sił Zbrojnych/Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Jako wojskowy komendant w Piotrkowie Trybunalskim we współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa i Milicją Obywatelską odpowiada za dokonywanie mordów na żołnierzach podziemnego Wojska Polskiego, a w swych raportach nazywał ofiary bandytami. Jako Minister Obrony Narodowej PRL jest odpowiedzialny za krwawą masakrę robotników polskich w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu. Był głównym architektem wprowadzenia stanu wojennego, który nawet z punktu widzenia prawodawstwa PRL był nielegalny. Wszystkie jego działania miały na celu powstrzymanie i zlikwidowanie dążeń Narodu polskiego do niepodległości Polski. Nie cofał się w tym przed użyciem broni i armii przeciw bezbronnym Polakom.

Związek Źołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych stoi na stanowisku, że na Powązkach Wojskowych jest miejsce jedynie dla ludzi zasłużonych dla naszej Ojczyzny, którzy swoją postawą życiową mogą służyć za wzór dla współobywateli. Wojciech Jaruzelski swoją postawą i wyborami życiowymi udowodnił, że był patriotą sowieckim. Pochówek państwowy powinna zagwarantować mu Federacja Rosyjska, która jest prawnym spadkobiercą Związku Sowieckiego. Nie ma powodów, dla których obywatele Rzeczpospolitej mieliby płacić za pogrzeb swojego prześladowcy, który rozkazywał ich więzić i do nich strzelać.

W związku z powyższym wnosimy o niehonorowanie pochówku sowieckiego namiestnika ceremonią państwową i asystą wojskową oraz o nie bezczeszczenie tymi czynami polskiego cmentarza wojskowego.

/-/

Wiceprezes Zarządu Głównego Związku Źołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych

Karol Wołek

Za: Organizacja Monarchistow Polskich – legitymizm.org


Historia pisana pod dyktando oprawców?

Wojciech Jaruzelski spoczął na cmentarzu nieopodal… rotmistrza Pileckiego i innych Wyklętych, zakopanych przez kolegów generała pod cmentarnym murem i z pogardą oblanych wapnem.

W jaki sposób pochowano Witolda Pileckiego, Augusta Fieldorfa, Hieronima Dekutowskiego i wielu innych? Czy nad ich ciałami pochylał się biskup i sześciu księży? A może prezydenci stali w szeregu, w pierwszej ławce oddając hołd wiernym synom polskiego narodu? Czy ich piękne trumny leżały na piedestale w katedrze? Nic z tych rzeczy. Byli po cichu mordowani, seryjnie: jeden za drugim. Potem ciała wrzucano na wozy i wywożono, by zakopać pod cmentarnymi murami. Niektórzy mieli jeszcze związane drutem ręce, przed śmiercią przecież bestialsko ich maltretowano. Okrutnie zbite ciała wrzucano do wielkiego dołu, gdzieś na odludziu i polawszy wapnem zakopywano. Tak umierali najwięksi. Tak umierali ci, których ciał do dzisiaj nie udało się odnaleźć.

Mordowali ich i skazywali na zapomnienie koledzy i współpracownicy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Tego, który dostał wszystko to, na co zasługuje jedynie polski żołnierz walczący w imię Boga i Ojczyzny, choć bił się w imię Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina. Bił się służąc czerwonemu caratowi. W ich imieniu szedł przez Polskę na Berlin a później, jako agent zbrodniczej Informacji Wojskowej wspinał się po kolejnych szczeblach kariery w systemie budowanym na ludzkiej krwi – na krwi wielu żołnierzy, księży i zwykłych Polaków.

Dzisiaj, po śmierci Jaruzelski żegnany jest jak bohater. W Katedrze Polowej Wojska Polskiego pochyla się nad nim ordynariusz polowy bp Józef Guzdek. Towarzyszą mu duchowni, w tym księża-celebryci: ks. Adam Boniecki i ks. Wojciech Lemański. W ławkach kościelnych stoją prezydenci – Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Za nimi ustawia się szef resortu obrony, Tomasz Siemoniak. Po Mszy Świętej urna z prochami generała wędruje na wojskowe Powązki.

Rzecz nie w tym, by odbierać godność zmarłemu. Wszak, jeśli był ochrzczony i pojednał się z Bogiem, należy mu się chrześcijański pogrzeb. Ale oddawanie tak szczególnych honorów, przysługujących wyłącznie ludziom wyjątkowo zasłużonym dla Ojczyzny? Odprawianie uroczystej Mszy Świętej w katedrze? I to przez ordynariusza polowego Wojska Polskiego? Jak czują się dzisiaj kombatanci, którym przed laty cudem udało się wydostać z ubeckich kazamatów? W karcerach czy pokojach przesłuchań każdego dnia spoglądali śmierci prosto w oczy. Teraz patrzą, jak szef komunistycznego państwa, z którym Wyklęci mężnie walczyli, żegnany jest jak wybitny wojskowy, bohater, Sybirak i pogromca niemieckiego najeźdźcy. Czy, w takim razie ci, którzy brzydzili się komuną, którzy zjedli zęby na partyzanckich potyczkach z KBW byli skończonymi frajerami? Oto nobilitowany jest komunistyczny kacyk, a polskie państwo do dzisiaj nie potrafi wysupłać kilku milionów złotych, by przywrócić im godne miejsce spoczynku, by odzyskać ich bohaterskie czyny dla nowych pokoleń. Czy ks. bp Guzdek, gdy wróci już z pogrzebu gen. Jaruzelskiego, niczym lew toczył będzie boje z polskim rządem, by hojnie wsparł ekshumacje na „Łączce” i badania genetyczne szczątków polskich bohaterów? Tych, którzy chwytali za broń, w kieszeniach mając różańce, a każdego poranka czynili znak krzyża gdzieś daleko, w zimnym, ciemnym lesie, dziękując Panu Bogu, że właśnie dane im było powitać kolejny dzień. Dzień walki z czerwonym najeźdźcą.

Związek Źołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, słysząc o tym, z jakimi honorami ma zostać pochowany generał Jaruzelski napisał: „(…) na Powązkach Wojskowych jest miejsce jedynie dla ludzi zasłużonych dla naszej Ojczyzny, którzy swoją postawą życiową mogą służyć za wzór dla współobywateli. Wojciech Jaruzelski swoją postawą i wyborami życiowymi udowodnił, że był patriotą sowieckim. Pochówek państwowy powinna zagwarantować mu Federacja Rosyjska, która jest prawnym spadkobiercą Związku Sowieckiego. Nie ma powodów, dla których obywatele Rzeczpospolitej mieliby płacić za pogrzeb swojego prześladowcy, który rozkazywał ich więzić i do nich strzelać. W związku z powyższym wnosimy o niehonorowanie pochówku sowieckiego namiestnika ceremonią państwową i asystą wojskową oraz o nie bezczeszczenie tymi czynami polskiego cmentarza wojskowego”. Polski rząd i prezydent zdecydowali inaczej. Podpisali się w ten sposób dobitnie pod wybielanym w ostatnich latach życiorysem generała. Czy historia będzie pisana pod dyktando tych, którzy najpierw wygrali wojnę z Wyklętymi, a później przez dziesięciolecia gnębili naród, by wreszcie narzucić mu kłamliwy system Okrągłego Stołu?

Krzysztof Gędłek

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (30 maja 2014)

 


Foto source: http://jawamedia.pl

Skip to content