Aktualizacja strony została wstrzymana

Bezimienna zbrodnia, czyli SS pod ochroną

Prezydent RP postanowił uczcić pamięć ofiar wsi Huta Pieniacka, gdzie 65 lat temu jeden z pułków dywizji SS Galizien i sotnia UPA wymordowały ok. 1000 mieszkających tam Polaków. Co z tego, kiedy podczas mów okolicznościowych na miejscu zbrodni ani razu nie wymieniono sprawców. Wystarczy przeczytać uważnie relację zamieszczoną na stronie prezydenta, by zorientować się w jakim kierunku idzie manipulacja. Oto fragment tekstu:
„Lech Kaczyński udał się w sobotę rano na Ukrainę, aby wziąć udział w uroczystościach 65. rocznicy mordu polskich mieszkańców wsi Huta Pieniacka na Lwowszczyźnie. Obchody rocznicowe są organizowane przez Stowarzyszenie Huta Pieniacka ze Wschowy, skupiające byłych mieszkańców miejscowości i ich potomków. Uroczystości mają przede wszystkim charakter religijny, oprócz Prezydentów Polski i Ukrainy wzięli w nich udział przedstawiciele Kościołów: katolickiego, greckokatolickiego i prawosławnego. Modlitwie przewodniczył Abp Lwowski M. Mokrzycki.
Po przylocie do Lwowa Prezydent został powitany przez Gubernatora Obwodu Lwowskiego, Ambasadora RP na Ukrainie i Konsula Generalnego RP we Lwowie. Po południu na terenie wsi, przy upamiętniających to wydarzenie krz yżach, odbyła się modlitwa ekumeniczna poprzedzona przemówieniami Prezydentów Polski i Ukrainy. ? Stajemy teraz wspólnie na ziemi, która wchłonęła krew niewinnych ludzi ? powiedział Lech Kaczyński, przypominając tragiczną historię z 28 lutego 1944 roku. –  Gromadzimy się tu, by głośno powiedzieć, że do takiej tragedii już nie może dojść ? podkreślił Prezydent. Przywracanie prawdy o trudnej wspólnej historii uznał za element budowania strategicznego partnerstwa między Polską a Ukrainą. Jednocześnie zaznaczył, że oba kraje łączą teraz „wzorowe i dobrosąsiedzkie stosunki”.
Tragedia Huty Pieniackiej nie wydarzyłaby się „bez przyzwolenia i inspiracji ze strony sił trzecich „dwóch zbrodniczych totalitaryzmów”, które doprowadziły do tego, że uciemiężone przez nich narody „stanęły przeciw sobie” – mówił Lech Kaczyński. Prezydent zaznaczył także, że tragiczne wydarzenia czasu wojny na dziesiątki lat zerwały „nić zaufania i solidarności między Polakami a Ukraińcami”. Ocenił jednak, że prawda o tych wydarzeniach, tak jak mówi Ewangelia „wyzwoli nas” i pozwoli budować lepszą przyszłość dla Polski, Ukrainy i całej Europy.  – Miejmy odwagę i miłosierdzie modlić się (…) „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – mówił Prezydent”.
Nie dość, że nie pada nazwa jednostki, która dokonała mordu, to jeszcze mamy zwartą sugestię o „zewnętrznej inspiracji”, przy czym prezydent mówi o inspiracji „dwóch totalitaryzmów”. W tym przypadku jest to uzasadnione tylko w przypadku jednego – hitlerowskiego, bowiem SS Galizien rzeczywiście była jednostką niemiecką. W takim razie można zapytać – to dlaczego nikt nie wymienił tej jednostki z nazwy? Strona ukraińska zrobiła to z dwóch powodów – po pierwsze, w SS Galizien szeregowymi żołnierzami byli ochotnicy ukraińscy, po drugie – we Lwowie stoi pomnik „ku czci” żołnierzy tej jednostki. W ten sposób SS Galizien jest w panteonie jednostek walczących o „niezawisłość” Ukrainy. Zbrodnia w Hucie Pieniackiej obciąża więc  w większym stopniu tzw. melnykowską część OUN, ściśle współpracującą z Niemcami. Jeśli na zachodniej Ukrainie dokonuje się gloryfikacja głównie banderowskiej części OUN, to w imię jakiejś ekspiacji ci sami Ukraińcy powinni winę za wszelkie zło przerzucać na melnykowców i SS Galizien. Jednak tego nie robią, bo tak naprawdę Huta Pieniacka jest dowodem na ścisłą współpracę obu frakcji na „odcinku polskim”. Nawet Grzegorz Motyka nie przeczy, że w akcji na polską wieś wzięła udział sotnia UPA. Tak oto prezydent wpadł w pułapkę, bo chcąc nie chcąc musiał brać udział w uroczystości, podczas której parasol ochronny roztoczono nad jakby nie było formacją SS.
A drugi totalitaryzm? Chodzi rzecz jasna o Sowietów. Tylko, że zarówno w tym przypadku, jak i innych na tym ternie – taka inspiracja nie miała miejsca. Dyżurni historycy ukraińscy starają się od paru lat znaleźć dowody na to, że mordów na Polakach dokonywali przebrani za UPA NKWD-yści. Jednak póki co nikt nie podał żadnego takiego faktu. Były za to przypadki odwrotne, jak chociażby sprawa niedoszłej zagłady wsi Rybcza w pow. krzemienieckim, gdzie jednym z dowódców był płk Jan Niewiński. Na początku lutego 1944 roku do wsi zbliżyła się duża grupa partyzantów, kiedy bliżej podjechał jeden z nich, Niewiński zauważył nienaturalnie dużą czerwoną gwiazdę na czapce. Przybyły podał się za sowieckiego partyzanta i poprosił o wpuszczenie oddziału do wsi. Niewiński wyczuł, że to UPA i odmówił. Po krótkiej naradzie oddział oddalił się do Wiśniowca, gdzie spalił zabytkowy pałac i wymordował Polaków. UPA wiedziała, że akurat na tym terenie, na Wołyniu, sowiecka partyzantka broniła polskiej ludności i cieszyła się jej względnym zaufaniem. Dlatego próbowano stosować takie chwyty, jak we wsi Rybcza.
Wróćmy do uroczystości w Hucie Pieniackiej (w raczej na miejscu gdzie była). Jak informuje „Nasz Dziennik”:  „W części uroczystości pod pomnikiem w Hucie Pieniackiej uczestniczyła też grupa Ukraińców, z których większość po przemówieniu prezydenta Wiktora Juszczenki, a przed apelem pomordowanych i modlitwie ekumenicznej, ostentacyjnie opuściła zgromadzenie. Znacznie liczniejsza grupa Ukraińców z flagami nacjonalistycznej partii „Swoboda” i UPA zgromadziła się około 100 metrów od centrum uroczystości obok wkopanego w ziemię krzyża, który miał symbolizować ofiary rzekomych „polskich szowinistów”. W czasie wystąpienia prezydenta Kaczyńskiego grupa ta podeszła bliżej i śpiewem oraz okrzykami „Sława Ukrainu” próbowała zagłuszyć przemówienie. Demonstranci zostali powstrzymani przez siły bezpieczeństwa i po pewnym czasie się rozeszli”.
Trudno w tej sytuacji brać za dobrą monetę deklarację, że mieliśmy do czynienia z kolejnym aktem „polsko-ukraińskiego pojednania”.

Jan Engelgard

Za: Myśl Polska

Skip to content