Aktualizacja strony została wstrzymana

Rozmowa z J. Mrozem

Poniżej zamieszczam pierwszą moją rozmowę z J. Mrozem (w kwietniu 2010 reporterem TVN24) – pierwszą, gdyż wstępnie się już umówiliśmy na następną, która, mam nadzieję, będzie obfitowała w dodatkowe szczegóły związane z lotami do Katynia zarówno 7-go, jak i 10-go IV.2010 – te szczegóły zwłaszcza, których brakuje w konwersacji poniżej. Cieszę się, że do tego ważnego świadka udało mi się (za pośrednictwem wiadomej osoby, której za tę pomoc serdecznie dziękuję) dotrzeć, jest to bowiem świadek, który, sądzę, może pomóc (nie tylko blogerom) zrekonstruować różne istotne fragmenty układanki związanej z lotami do Katynia. Na pewno część wątków pojawiających się w naszej rozmowie warto rozwinąć przy następnej okazji – i oczywiście w filmie.

*

FYM: Jak wyglądała sytuacja z wylotami z Okęcia 7-go kwietnia 2010 (z tego, co wiem, brał Pan udział w uroczystościach katyńskich owego dnia)? Czy mógłby Pan zrekonstruować chronologię wylotów, czym (i w jakim składzie) lecieli dziennikarze; czy byli jacyś dziennikarze na pokładzie rządowego tupolewa, czy robiono jakiś materiał wideo z wylotami etc.?

J. Mróz: Tak, bylem zarówno 7 jak i 10 kwietnia. Leciałem także tupolewem do Pragi z Premierem 8 kwietnia.  7 kwietnia – lecieliśmy wojskową CASĄ z Krakowa. Samolot był pełen ponieważ obsługa dziennikarska była dużo liczniejsza niż 10.4. wydaje mi się, że przed nami lądował JAK40 z m.in. prof. Rotfeldem. Nie wiem czy TU był przed nami, ale nie sądzę. Jestem prawie pewien, że lądowaliśmy jako 2 samolot. TU wyleciał na pewno przed nami. Nasz wylot ważył się do ostatniej chwili, ponieważ załodze kończył się czas pracy /mimo że to wojskowi/, pojawiła się nawet opcja nocowania w Smoleńsku.

FYM: Czy byli jacyś dziennikarze na pokładzie rządowego tupolewa, czy robiono jakiś materiał wideo z wylotami etc.?

JM: Nie wiem, czy ktoś z dziennikarzy leciał tutką 7 i 10. Lista ofiar pokazuje, że 10 nie. Nie sądzę, żeby inaczej było 7. Ja nie mam żadnych materiałów audio/wideo, o które Pan pyta.

FYM: Jak wyglądał przylot dziennikarzy na Siewiernyj (jeśli to było lotnisko Siewiernyj) 7-go kwietnia?

JM: Zupełnie normalnie.

FYM: Od której strony (zachodniej czy wschodniej) wykonano podejście?

JM: Nie pamiętam.

FYM: Jak wyglądało samo lotnisko, tzn. czy dostrzegł Pan np. jakieś doposażenie lotniska?  

JM: Nie.

FYM: Czy widać było (podczas podchodzenia do lądowania) „leśną polankę” za murem, czy działo się coś nadzwyczajnego?

JM: Nie.

FYM: Ile czasu zajmował przejazd z lotniska na Cmentarz?

JM: Około 30-40 minut.

FYM: Czy widział Pan po drodze coś nietypowego?

JM: Nie widziałem.

FYM: Jak wyglądało zabezpieczenie uroczystości 7-go kwietnia (zarówno z polskiej, jak i rosyjskiej strony)? Z tego, co opowiadał np. W. Bater, 7-go w Lesie Katyńskim było o wiele więcej funkcjonariuszy niż 10-go.

JM: To prawda. Zapewne wynikało z obecności premiera Putina. 10-go nie było wysokich dostojników FR. Jak wiemy był też kłopot z zaklasyfikowaniem wizyty przez MSZ FR /patrz: wywiad z amb. Bahrem/.

FYM: Czy ma Pan jakieś swoje materiały zdjęciowe i filmowe z 7-go kwietnia (wylot, lądowanie, pobyt w Katyniu)? Czy mógłby je Pan udostępnić (zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd lotniska)?

JM: Wszystkie materiały są własnością stacji TVN 24, w której już nie pracuję, więc nie potrafię pomóc. Ale nie wydaje mi się, żebym dokumentował wylot/przylot.

FYM: Jak wyglądała sytuacja na Okęciu 10-go kwietnia 2010? Kto był na lotnisku, gdy Pan przybył?

JM: Byłem planowo czyli przed 4-tą – na 5-tą zaplanowany był wylot. Byli dziennikarze, Agnieszka Kołacz z KPRP do zajmowania się nami. Widziałem także Dariusza Jankowskiego z KPRP, który zginął na pokładzie TU. Zajmował się w kancelarii kwestiami organizacyjnymi.

FYM: Kto podejmował decyzje dotyczące ulokowania dziennikarzy nie w tupolewie, a w jaku-40?

JM: Nie wiem, podobno minister Stasiak.

FYM: P. Świąder z RMF-u w swojej notce pisał: „Musiałem wstać o 3 rano, by przed 4 znaleźć się na lotnisku. Nasz samolot miał odlecieć o 5 rano. Rzadko mam okazję towarzyszyć Prezydentowi w czasie oficjalnych wizyt, tym razem, na wyjazd do Katynia zgłosiłem się na ochotnika. Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew. OK – pomyślałem, widocznie zabrakło dla nas miejsca w „Tutce”” (http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/pawel-swiader/komentarze/news-pawel-swiader-boje-sie-powrotu-do-polski,nId,272706). Czy był Pan przed odlotem z innymi dziennikarzami w terminalu? W salonce? Jeśli tak, to kto jeszcze oprócz Państwa był w terminalu?

JM: Tak, byłem. Terminal to kilka pomieszczeń. 1. barek z miejscami do siedzenia, 2. salonka vip, 3. salonka dla 'zwykłych’ pasażerów. Są także schody prowadzące na górę – widziałem kilka razy przy innych wizytach udających się tam Prezydenta czy Premiera. Nie wiem, co tam jest. Wracając do pytania – siedzieliśmy albo w salonce nr 3 albo w barku. Była oczywiście obsługa lotniska, BOR, służba graniczna.

FYM: M. Wojciechowski w relacji przedstawionej dla „Radia Svoboda” stwierdził, iż dziennikarze nie mogli wejść na pokład tupolewa, gdyż powiedziano im, iż samolotem prezydenckim polecą wieńce: „- Когда мы приехали 10 апреля в аэропорт ранним утром, нам вдруг сказали: „Ð’Ñ‹ полетите на другом самолете, на „Як-40″, потому что в президентском самолете уже нет места”. Обычно журналисты летают вместе с президентом. „Ту-154” – достаточно большой самолет, в нем, кроме ВИП-салона, есть еще более 100 мест для обычных пассажиров. Ðо на этот раз членов делегации оказалось очень много, много было гостей, которых пригласил президент. И у многих были свои венки, которые требовалось где-то разместить. Вот их и разместили в 20 рядах в хвосте самолета” (http://www.svoboda.org/content/article/2034647.html). Czy Pan był świadkiem tego typu ustaleń lub słyszał Pan od Wojciechowskiego o tych ustaleniach dotyczących wieńców „w 20 rzędach”?

JM: Nie, pierwsze słyszę.

FYM: Jak wyglądała sytuacja z przesiadkami z jaka-40 do jaka-40? W jaki sposób okazało się, że pierwszy jak-40 ma awarię (co się takiego stało, co piloci mówili pasażerom)?

JM: Wydaje mi się, że chodziło o coś z aparaturą rozruchową. Pilot powiedział, że zmieniamy samolot i tyle.

FYM: Czy coś działo się wtedy na lotnisku? Świąder (cytowany wyżej) opowiada, iż pilot na pytanie, czy jest jeszcze trzeci samolot (gdyby drugi jak-40 miał awarię) miał stwierdzić, iż „czeka w hangarze”. Czy w związku z tym był otwarty hangar z tym „trzecim” samolotem?

JM: Nie widziałem hangaru. Drugi JAK stał tuż obok.

FYM: Czy tupolew stał przed terminalem, gdy Państwo odlatywali (taką relację przedstawiał Świąder: „Gdy wsiadaliśmy do kolejnego Jaka, Tupolew już został podstawiony przed wyjście z terminalu. Pamiętam, że spojrzałem jeszcze na niego, gdy zaczęliśmy kołować” (http://www.rmf24.pl/raport-fakty-roku/fakty-roku-relacje-reporterow/news-reporter-rmf-fm-wspomina-swoja-podroz-do-smolenska-10-kwietn,nId,315012).

JM: Nie dam głowy, że tak było. Być może, ale nie pamiętam na 100 proc.

FYM: W. Cegielski podobnie wspominał (jak Świąder) – Cegielski nawet twierdził, że tutka „grzała silniki”, gdy dziennikarze wchodzili na pokład jaka-40 (http://freeyourmind.salon24.pl/296019,ukladanka).

JM: Nie pamiętam.

FYM: Czy wsiadał ktoś do tupolewa, gdy Państwo odlatywali?

JM: Nie wiem.

FYM: Z jakimi osobami Pan leciał (chodzi zarówno o dziennikarzy, jak i o przedstawicieli Kancelarii Prezydenta)?

JM: Dziennikarze plus Agnieszka Kołacz, lista zapewne jest gdzieś w Internecie. Jeśli jej Pan nie ma mogę spróbować odtworzyć z pamięci.

FYM: Czy widział Pan na Okęciu jakichś parlamentarzystów? Jeśli tak, to kogo i kiedy, w jakich okolicznościach?

JM: Nie widziałem.

FYM: Czy widział Pan jakąś krzątaninę przed którymś z hangarów (lub w hangarze)? 

JM: Nie widziałem.

FYM: Jak wyglądał przelot z EPWA na Siewiernyj? Czy działo się coś nietypowego?

JM: Nie. Normalny catering, rozmowy. Tyle.

FYM: Czy piloci coś mówili do pasażerów?

JM: Nie.

FYM: Jak długo trwał lot?

JM: Chyba około 2 godziny.

FYM: Czy piloci coś ogłaszali Państwu po wylądowaniu – odnośnie do planowanych uroczystości lub czasu pobytu w Smoleńsku?

JM: Nie byłem świadkiem niczego takiego.

FYM: O której Państwo wylądowali i jaka była pogoda, co się działo wtedy na lotnisku?

JM: Bardzo niskie chmury/mgła. Widoczność była marna. Acz nie tak marna jak później. Byłem na lotnisku z powrotem około 5 minut po katastrofie. Wówczas naprawdę niewiele było widać. Nie pamiętam dokładnej godziny lądowania. Na lotnisku nie działo się nic nadzwyczajnego, jeśli nie liczyć lądowania IŁa-76…

FYM: Czy widział Pan kolumnę prezydencką?

JM: Nie pamiętam, czy kolumna była już na lotnisku. Spod samolotu zabrał nas dziennikarski autokar i udaliśmy się do Katynia.

FYM: Od której strony według Pana nadleciał ił-76 i ile wykonał podejść do lądowania (w Pana obecności)? Czy ktoś z Państwa robił zdjęcia/filmował te podejścia? Czy widział Pan wtedy ten samolot nad Siewiernym – pokazany w parosekundowej migawce w jednej z „Misji specjalnych”: http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/11/samolot-we-mgle-nad-XUBS.gif – czy wie Pan, kto może być autorem tego zdjęcia?

JM: IŁ podchodził tak, jak Tupolew. Widziałem jedno nieudane. To, przy którym chwilę przed przyziemieniem odszedł na 2 krąg. Jestem prawie pewien, że nikt nie filmował, ponieważ właśnie wychodziliśmy z naszego samolotu.

FYM: Być może nie zna Pan relacji P. Ferenca-Chudego (który wedle oficjalnych danych miał lecieć „dziennikarskim” jakiem-40), której fragment brzmi następująco: – Gdy wylądowaliśmy o godz. 7:15, nigdzie wkoło nie widziałem kolumny samochodów, a wówczas jeszcze nie było mgły. Także gdy wyjeżdżaliśmy z lotniska ok. godz. 8, po odprawie paszportowej, nie widziałem, by na lotnisku, aż do końca pasa, stała kolumna aut przewidziana w protokole, a widoczność była dobra. Na parkingu przy płycie lotniska stały jakieś rosyjskie auta, m.in. wołga i bus – chyba karetka pogotowia – mówi Piotr Ferenc-Chudy” (http://niezalezna.pl/23478-smolensk-niewidzialna-kolumna-prezydenta). Innymi słowy, Ferenc-Chudy zaprzecza, by była mgła (podobnie, tj. jako dobrą – określał pogodę W. Cegielski: „my nie mieliśmy ani mgły tak naprawdę, bo to nie była mgła a chmury, nie mieliśmy też żadnego poważnego wiatru, nie padał deszcz, przez te chmury prześwitywało słońce. Każdy inny normalny dzień wyglądałby tak samo”) i twierdzi, że na lotnisko przeprowadzono odprawę paszportową. Czy leciał Pan z Ferencem-Chudym i z Cegielskim na pokładzie jaka-40?  

JM: Tak. Leciałem. Widoczność była marna, tyle, że – jak zaznaczam – nie była to chyba sensu stricte mgła, a niskie chmury. Nie pamiętam dokładnie, jaka była skala widoczności poziomej na płycie lotniska.

FYM: Jak to się stało, że Rosjanie nie zatrzymali Pana już na lotnisku (z powodu braku wizy), tylko dopiero został Pan „zawrócony” sprzed Cmentarza Katyńskiego?

JM: To proste. Wysiedliśmy z samolotu, zabrano nam paszporty i od razu wsiedliśmy  do autobusu – bez paszportów, jeśli dobrze pamiętam. 

FYM: Co się działo na lotnisku, gdy przybył Pan z Katynia? Jak wyglądały warunki pogodowe (czy bardzo się różniły od tych, w których Pan lądował)?

JM: Dużo gęstsza mgła, bardzo kiepska widoczność.

FYM: Co Pan widział, wracając?

JM: Nic specjalnego, minąłem w okolicy lotniska limuzynę ambasadora Bahra i rosyjską straż pożarną.

FYM: Z tego, co wiem, z Pańskich relacji publikowanych w mediach, miał Pan przybyć chwilę po zdarzeniu. Czy widział Pan z okien pojazdu, którym Pan jechał: dym, pożar – cokolwiek, co wskazywałoby na zaistnienie katastrofy?

JM: Jechałem od drugiej strony, tj. od Katynia. 

FYM: Co mówiono na lotnisku, gdy już Pan wysiadł i znalazł się wśród oczekujących? Kogo Pan tam widział z ambasady, a kogo z Kancelarii Prezydenta? Jak zachowywały się rosyjskie służby? Czy widział Pan jakieś działania o charakterze poszukiwawczo-ratowniczym?

JM: Pojawiły się i milicja, i karetki. Radiowozy jeździły po pasie w te i we wte. Stąd podejrzewam, że zaraz po katastrofie Rosjanie sami nie bardzo wiedzieli, co się stało. Z ambasady widziałem konsula, z którym przyjechałem z Katynia, Maćka Jakubika z KPRP, chyba attaché obrony z naszej ambasady. Karetek nie widziałem w akcji. Potem zjawił się S. Wiśniewski z TVP i inni dziennikarze.

FYM: Czy widział Pan przy bramie głównej Siewiernego przybycie borowców z Katynia z J. Sasinem i A. Kwiatkowskim?

JM: Nie. 

FYM: Kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach spotkał Pan Sławomira Wiśniewskiego? Jak dokładnie wyglądała Pańska rozmowa z Wiśniewskim – opowiadał Pan o niej w filmie „Poranek” ale dość zdawkowo (http://freeyourmind.salon24.pl/323106,spotkanie-mroz-wisniewski)? W tymże filmie przedstawiona jest chwila (gdzieś pewnie koło godz. 9.15), gdy telefonuje Pan do studia TVN24 (jeszcze zanim J. Kuźniar na antenie powie o godz. 9.19 o „problemach z lądowaniem prezydenckiego jaka-40”) i gorączkowo opowiada Pan (poza anteną) o tym, że spotkał Pan świadka katastrofy, przy czym, że nie może Pan podać jego personaliów (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/top-secret.html). Czy może Pan wyjaśnić, dlaczego świadek nie chciał, by go wtedy ujawniano? Czy Wiśniewski sobie to zastrzegł, czy też zachodziły jakieś inne względy? Czy Pamięta Pan okoliczności tamtego telefonowania? Czy rosyjscy funkcjonariusze Pana szarpali (słychać w tle jakieś pokrzykiwania)?

JM: Wiśniewski po prostu zjawił się pod bramą główną lotniska. Nie wiem, jak się tam dostał. Opowiedział mi, co widział i tyle. Nie powiedziałem [podczas telefonowania do redakcji – przyp. F.Y.M.], kim był, dlatego, że informacja, którą mi przekazał, nie była taką, której wiarygodności byłbym pewien. Traktowałem ją nie do końca jako pewnik. Natomiast Wiśniewski niczego nie zastrzegał. 

FYM: Gdzie został Pan zatrzymany, w jakich okolicznościach i gdzie Pana przetrzymywano? Jak przebiegało to przetrzymywanie? Co Panu mówiono, a co się działo na zewnątrz? Czy miał Pan możliwość obserwowania dalszego rozwoju sytuacji?

JM: Miałem telefon i to było moje źródło informacji. Był to budynek koszarowy położony przy lotnisku. 

FYM: Czy w jakiś sposób zakazywano mu udzielać informacji do mediów na temat tego, co się działo na Siewiernym?

JM: Nie, nigdy. Nie bardzo wiem, kto mógłby to robić.

FYM: Kiedy Pana wypuszczono z aresztu i jak dalej rozwijała się sytuacja na Siewiernym? Co udało się Panu jeszcze zaobserwować (typu wjazd/wyjazd jakichś pojazdów, przyloty jakichś statków powietrznych etc.)?

JM: Tak, sporo się działo. Masa ludzi, samochodów. Ale nie jestem w stanie odtworzyć sekwencji. 

FYM: Co się działo w jaku-40, którym Pan wracał? Jak wyglądał start i odlot z Siewiernego? O czym Państwo rozmawiali? Czy rozmawiał Pan z urzędnikami Kancelarii Prezydenta albo z pilotami?

JM: Zupełnie normalnie. Siedziałem sam. Z nikim nie rozmawiałem. Emocjonalnie dla mnie był to dość trudny lot. Na lotnisku czekał psycholog, pytał, czy ktoś czegoś potrzebuje – wskazałem mu stewardessę, która z nami leciała, a która chyba pierwotnie miała lecieć Tupolewem.

FYM: Czy posiada Pan jakieś swoje prywatne archiwum (foto-, wideo, audio) z 10-04? Czy mógłby Pan je udostępnić?

JM: Niestety nie posiadam.

FYM: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Za: Free Your Mind (26 sty 2014) | http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2014/01/rozmowa-z-j-mrozem.html

Skip to content