Aktualizacja strony została wstrzymana

Zniknęły dowody w sprawie zabójstwa ks. Niedzielaka: mord może nigdy nie zostać wyjaśniony

Z akt sprawy zabójstwa ks. Stefana Niedzielaka zniknęły najważniejsze dowody: materiał zabezpieczony podczas sekcji zwłok, ślady zabezpieczone na miejscu zdarzenia a nawet karty daktyloskopijne ustalił serwis tvp.info. Bez tych dowodów znalezienie morderców kapłana może być bardzo trudne, o ile nie niemożliwe.

– Od 11 września 2008 r. prowadzimy śledztwo w sprawie zniknięcia dowodów rzeczowych z akt sprawy zabójstwa ks. Stefana Niedzielaka. Przyjęliśmy, że do zaginięcia dowodów mogło dojść w okresie od 6 maja 1989 r. do 9 kwietnia 2008 r. Nie wiemy jednak na jakim etapie doszło do tego wydarzenia – mówi prok. Renata Mazur, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej Warszawa Praga.

Wiadomo, że w niejasnych okolicznościach zniknęły: materiały zabezpieczone podczas sekcji zwłok, ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni (w tym fragment gumowej rękawiczki pozostawionej prawdopodobnie przez jednego ze sprawców i ślady mikrobiologiczne) oraz karty daktyloskopijne. Te ostatnie mogły być ważne ponieważ mogły zawierać odciski palców osób wytypowanych jako podejrzanych o udział w zbrodni.

Serwis tvp.info ustalił, że ostatnim śladem dowodów rzeczowych była datowana na 5 maja 1989 r. ekspertyza biegłych oparta na badaniu niektórych śladów. Od tego momentu los kluczowych dowodów pozostaje nieznany. Braki odkryli prokuratorzy pionu śledczego IPN, którzy w 2008 r. chcieli ponownie przebadać ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni. – Przez lata technika kryminalistyczna znacznie się rozwinęła i planowaliśmy zbadanie dowodów na nowoczesnym sprzęcie. Teraz jest większa możliwość uzyskania DNA czy dokładnego zbadania innych śladów. Okazało się, że dowody zniknęły. Najgorsze jest to, że nie wiadomo kiedy i kto miał do nich dostęp – mówi jeden z prokuratorów IPN.

Śledczy z IPN zaczęli szukać zaginionych dowodów najpierw w składnicy prokuratury. Gdy okazało się, że tam ich nie ma, poprosili o pomoc stołeczną policję. I tam okazało się, że nikt nie wie co się stało z kluczowymi dowodami. Zgodnie z przepisami w sprawach o zabójstwo nie można niszczyć śladów co najmniej do czasu przedawnienia sprawy. Dlatego zawiadomiono prokuraturę powszechną z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w sprawie zniknięcia materiałów. – Te dowody mogłyby nas doprowadzić do potencjalnych sprawców. Oczywiście niczego nie przesądzamy, ponieważ nie wiemy jaką mają wartość. Jednak fakt, że zniknęły pozwala domniemywać, że komuś mogło zależeć na pozbyciu się ich – twierdzi jeden ze śledczych centrali pionu śledczego IPN.

Na razie śledztwo prokuratury okręgowej Warszawa- Praga nie daje odpowiedzi gdzie się podziały dowody ze sprawy ks. Niedzielaka a przede wszystkim kto odpowiada za ich zniknięcie.

Ks. Stefan Niedziela zginął w nocy z 19 na 20 stycznia 1989 r. w mieszkaniu na plebani pryz ul. Powązkowskiej. Współzałożyciel Rodziny Katyńskiej leżał na boku przy kaloryferze. Na miejscu znaleziono fragment gumowej rękawiczki oraz pięć włosów, które kapłan ściskał w zaciśniętej dłoni.

Obrażenia głowy kręgosłupa, jakich doznał kapłan wskazywały, ze mogło dojść do zabójstwa, jednak śledczy uznali ten wątek za drugorzędny koncentrując się na wersji o nieszczęśliwym wypadku. Na przyjęcie tego wątku naciskała MO. W marcu 1989 r. przeprowadzono eksperyment śledczy, który jednoznacznie wykluczył wypadek. Uznano wówczas, że ks. Niedzielak mógł zostać zabity silnym ciosem. Mimo to w 1990 r. śledztwo umorzono. Przed zabójstwem, duchowny otrzymywał pogróżki. Od 2006 r. sprawa zabójstwa ks. Niedzielaka, a także ks. Sylwestra Zycha i Stanisława Suchowolca badana jest przez prokuratorów IPN w ramach śledztwa dotyczącego „funkcjonowania w okresie od 28 listopada 1956 r. do 31 grudnia 1989 r. w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych związku, kierowanego przez osoby zajmujące najwyższe stanowiska państwowe, który miał na celu dokonywanie przestępstw, w tym zabójstw działaczy opozycji politycznej i duchowieństwa”.

Rafał Pasztelański

Za: TVPInfo

Skip to content