Aktualizacja strony została wstrzymana

Tajfun, tęcza i perpetuum mobile

Zbrodniczy tajfun zabił na Filipinach około 10 tys. osób. Takie rzeczy powinny być oczywiście surowo zakazane – ale to dopiero pieśń przyszłości, więc zanim to nastąpi, zbrodniczy tajfun wywołał rezonans w Warszawie. Delegat Filipin na warszawski szczyt w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi ogłosił głodówkę do czasu, dopóki ONZ nie położy kresu tajfunom. Miejmy nadzieję, że będzie głodował tylko w przerwach między posiłkami, bo w przeciwnym razie do ofiar zbrodniczego tajfunu może dołączyć kolejna. Ofiarą nie tyle może zbrodniczego tajfunu, co wykrytej kiedyś u pana prezydenta Kwaśniewskiego słynnej filipińskiej choroby, padła również pani Julita Wójcik, autorka sodomickiej tęczy, umieszczonej na rondzie przed kościołem Zbawiciela z inicjatywy Instytutu Adama Mickiewicza. Tym Instytutem kręcą aktualni, albo byli urzędnicy w rodzaju Bogdana Zdrojewskiego, który w „gabinecie cieni” PO był szykowany na ministra obrony, ale starsi i mądrzejsi nastręczyli premieru Tusku pana Bogdana Klicha, pan Zdrojewski został przesunięty na odcinek kultury i tak sypie forsą, a to na tęcze, a to na karesy gołego pana Jacka Markiewicza z krzyżem, słowem – co mu tam starsi i mądrzejsi, albo sprytni filuci wmówią, że to, paniedzieju, „kultura wysoka”.

Więc pani Julita, której nieznani sprawcy spalili tęczę, zasugerowała, że skoro nie mogą znaleźć pracy i perspektyw w kraju, niech ruszą na Filipiny, gdzie nauczą się żyć w społeczności. Wprawdzie nie wiadomo, czy wspomniani nieznani sprawcy mogą postąpić zgodnie z sugestią pani Julity, bo najpierw chyba musieliby zostać oficjalnie zwolnieni ze służby w policji lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jako że uprzejmie zakładam, iż ani policja, ani ABW na Filipinach nie kręci żadnych lodów z tamtejszymi gangsterami, chociaż oczywiście pewności mieć nie można. Już Tadeusz Boy-Źeleński pisał, że „W Warszawie zbytek, szampańskie kolacje; płyną rubelki, skąd, gdzie – ani wiesz!” – więc zarówno gliniarze, jak i ABW-iacy nie żyją przecież z pensji, czy mandatów. Ale niech tam każdy orze, jak może, leben und leben lassen, revenons a nos moutons, czyli pani Julity Wójcik. Ja na jej miejscu sam wynajmowałbym nieznanych sprawców, żeby tę tęczę regularnie palili, bo domyślam się, że do każdej rekonstrukcji pani Wójcik jest zapraszana i chyba nie za darmo. Zamiast tedy radzić im wyjazd na Filipiny, gdzie akurat pojawił się zbrodniczy tajfun, powinna w konfidencji z policją podpalać tęczę co tydzień, zaraz po przeprowadzeniu naprawy, co pozwoliłoby stworzyć kilka stałych miejsc pracy przy tęczy, nie mówiąc już o ożywieniu koniunktury w branży sztucznych kwiatów. Warto o tym wspomnieć właśnie teraz, gdy jakiś zatwardziały w pederastii dywersant wystąpił z pomysłem zastosowania przy ozdobieniu tęczy kwiatów niepalnych. To oczywisty nonsens; kwiaty powinny być z papieru, w dodatku nasączonego substancjami łatwopalnymi, żeby nieznani sprawcy mogli je podpalać nawet w dzień deszczowy i ponury, dzięki czemu i „Gazeta Wyborcza” miałaby co tydzień, w wydaniu szabasowym, pretekst do załamywania rąk nad upadkiem mniej wartościowego narodu tubylczego.

Ale te wszystkie sprawy, chociaż oczywiście bardzo ważne, bledną przy decyzji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, które uznało swą poprzednia decyzję w sprawie pedofilii za „błąd” i się z niej nie tylko wycofało, ale się od niej zdecydowanie odcięło. Poprzednio bowiem Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne ustaliło przez głosowanie, że pedofilia jest „orientacja seksualną” a więc – taką sama szlachetną postacią seksualnej aktywności, jak sodomia, czy gomoria. Zapowiadało to kopernikański przewrót w podejściu do pedofilii i pedofilów, którzy w jednej chwili z ohydnych przestępców awansowaliby do kategorii chronionej „mniejszości”, wobec której zakazany byłby nie tylko „język nienawiści”, ale też wszelkie inne formy „dyskryminacji” i „wykluczania”. Zaraz tez pomyślałem sobie, że pedofile, którym znudziło się dotychczasowe oprymowanie, przypomnieli sobie starożytną mądrość o przekraczającym wszelkie bramy ośle obładowanym złotem. Musieli tedy sypnąć złotem amerykańskim psychiatrom, a ci w podskokach wykonali obstalunek.

Ale pedofobowie też nie próżnowali i najwyraźniej musieli sypnąć złotem niezależnym mediom głównego nurtu, bo tam jedna po drugiej zaczęły ukazywać się bardzo krytyczne publikacje, tak samo, jak u nas po Marszu Niepodległości. W tej sytuacji Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne musiało dojść do wniosku, żeby i wilk był syty i owca cała to znaczy – odcięło się od własnego naukowego przecież ustalenia, ze pedofilia jest szlachetną „orientacją” i powróciło do poprzednich sprośnych błędów Niebu obrzydłych. Jeśli nawet wzięło od pedofilów pieniądze za wydanie obstalowanego orzeczenia, to przecież z obstalunku się wywiązało – a że potem, na skutek krytyki, a kto wie – może drugiej transzy złota z jakiegoś gadzinowego funduszu pedofobów – z poprzedniego stanowiska się wycofało, to i cóż z tego? Pokorne cielę dwie matki ssie – powiada przysłowie, rzucając jednocześnie snop światła na funkcjonowanie współczesnej nauki w warunkach demokracji politycznej i politycznego lobbingu. Dotyczy to zwłaszcza psychiatrii, na temat której od dawna już krążyły różne anegdoty – na przykład taka, że w towarzystwie psychiatra opowiada o pacjencie, który twierdzi, że wynalazł perpetuum mobile. – Co za wariat – zaśmiewa się lekarz, z błyskiem w oku dodając po chwili: perpetuum mobile wynajdę ja!

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    20 listopada 2013

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2955

Skip to content