Aktualizacja strony została wstrzymana

Bronisław Komorowski, prezydent radosny

Bronisław Komorowski, sprawujący obecnie urząd Prezydenta RP, od dłuższego czasu zajmuje pierwsze miejsce w rankingach zaufania. Według ostatnich danych rządowego ośrodka badania opinii publicznej CBOS ufa mu 69 proc. badanych. Czym sobie na to zasłużył? Odpowiedź nie jest łatwa. Podobnie zresztą jak w wypadku innych polityków pojawiających się na czołówkach tego rankingu. Mimo najszczerszych chęci, niestety, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co może myśleć ktoś ufający Ewie Kopacz czy Leszkowi Millerowi.

Pewne światło rzucają jednak niedawno opublikowane badania dotyczące zaufania do Unii Europejskiej, które w Polsce utrzymuje się na wysokim poziomie. Okazuje się, że Polacy mają małe pojęcie o tym, jak funkcjonuje Unia, i można przypuszczać, że to zaufanie wynika z ignorancji. Polacy niewiele wiedzą również o Bronisławie Komorowskim. Nie dziwi wypowiedź pewnej obywatelki, która podczas sondy ulicznej wyznała, że jej zaufanie do prezydenta wynika z faktu, że „nie słyszy się o nim nic negatywnego” w mediach.

Rzeczywiście media głównego nurtu bardzo życzliwie traktują Komorowskiego. Wprawdzie początki jego prezydentury to liczne wpadki, ale potem zaczęto usilnie pracować nad jego pozytywnym wizerunkiem. Szybko okazało się, że z Komorowskiego śmiać się nie wypada i nie wolno. Dyskrecja mediów sprawia, że dziś niewiele wiemy o tym, co się dzieje w Pałacu Namiestnikowskim. Po prawej stronie nie ma postaci typu Palikota – skądinąd bliskiego przyjaciela Bronisława Komorowskiego – nikt więc nie czyta publicznie pracy magisterskiej Komorowskiego, pisanej z pomocą teścia, nikt nie grzebie w śmieciach Kancelarii Prezydenta, by policzyć wypite małpki, nikt nie zastanawia się nad prezencją prezydentowej, nie żąda świadectw zdrowia prezydenta.

Rubaszny poczciwina i WSI

Sam Komorowski chętnie epatuje swoją opozycyjną działalnością. Niewiele mówi natomiast o własnych dokonaniach po 1989 r., o tym, co zrobił jako wielokrotny wiceminister, a potem także minister obrony narodowej.

Powszechnie jednak wiadomo (tej mniejszościowej części Polaków, która interesuje się historią najnowszą, polityką i której zakres pamięci przekracza okres jednotygodniowy), że jako jedyny poseł PO głosował przeciwko rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych. Znał dobrze tę służbę z czasów swojej pracy w MON-ie.

Wiemy, że Komorowski pojawia się na łamach raportu z weryfikacji WSI, gdzie można m.in. przeczytać: „Według »Notatki służbowej« z 14.04.1995 r., sporządzonej przez kpt. Piotra Lenarta z Wydziału 2. Oddziału KW POW, Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher w okresie 1991-92 powierzyli WS. »Tomaszewski« wysokie sumy pieniędzy, aby ten wpłacił je do tzw. banku Palucha za pośrednictwem płk. Janusza Rudzińskiego. Cała suma opiewała na 260 tys. DM”. Ten raport to oficjalny dokument państwowy. Mimo to nigdy nie zostało wyjaśnione, skąd pochodziła tak pokaźna suma, którą dysponował wówczas Bronisław Komorowski.

Wieść głosi, że jest także bohaterem aneksu do tego raportu. Również afera marszałkowa, łącznie z zagadkową śmiercią płk. Leszka Tobiasza nie zaprząta uwagi Polaków i nie budzi zainteresowania głównych mediów.

Większość Polaków zapomniała już Komorowskiemu sposób, w jaki przejmował urząd, awanturę wokół krzyża wystawionego przed Pałacem Prezydenckim i tablicy, którą uczczono pamięć ofiar tragedii smoleńskiej.

W świadomość zbiorową udało się wdrukować obraz jowialnego ojca ojczyzny, może trochę nieobytego i rubasznego, ale poczciwego i uczciwego. Na trzylecie zaprzysiężenia Komorowskiego „opiniotwórczy” portal Wirtualna Polska napisał: „Dał się poznać jako pogodna głowa państwa, sypiąca jak z rękawa zabawnymi wypowiedziami”. Rzeczywiście pogody ducha Bronisławowi Komorowskiemu nie brakuje. Do Tuskowej „ciepłej wody w kranie” dodał trochę narodowego rytuału, rubaszności i bufonerii, a nawet pewną dozę błazenady. Premier Tusk ma, jak wiadomo, dziwne problemy psychologiczne, jeśli chodzi o polską historię. Komorowski nie ma w tym względzie żadnych oporów. Wręcz przeciwnie – przy każdej niemal okazji możemy słyszeć o tym, że w świętowanym właśnie wydarzeniu brał udział jakiś jego krewny lub pociotek. Można odnieść wrażenie, że niemal wszystko zawdzięczamy tej wyjątkowo rozgałęzionej rodzinie, podczas gdy historia milczy uparcie o dokonaniach rodu Tusków.

Ojczyzna i nowoczesność

Patriotyzm oferowany Polakom przez Komorowskiego jest szczególnego rodzaju. Ma być patriotyzmem nowoczesnym, radosnym, który nie będzie dzielić, lecz łączyć, np. Andrzeja Wajdę z Rafałem Olbrychskim. Filozofia owego patriotyzmu wyłożona jest na oficjalnej stronie internetowej Prezydenta RP: „Prezydent Bronisław Komorowski za podstawowe uznaje przekonanie, że z tożsamością Polaka wiąże się poczucie radości i dumy z osiągnięć, które budują nowoczesną, otwartą Polskę, w której patrzy się w przyszłość. […] Prezydent Komorowski wyjątkową wagę przywiązuje do ożywienia inicjatyw obywatelskich, będących jednocześnie wyraźnym znakiem przywiązania do ojczyzny. Nowoczesny patriotyzm to włączanie polskiego dziedzictwa, historii i kultury do działań na rzecz rozwoju Polski”.

Ta wielka waga przywiązywana do ożywienia inicjatywy obywatelskiej nie przeszkadza wcale Komorowskiemu działać na rzecz ograniczenia prawa do zgromadzeń i prawa do referendum. Chodzi przecież o coś innego – o zastąpienie „radosnym patriotyzmem” patriotyzmu tout court. W wywiadzie dla radiowej Trójki 1 maja 2013 r. Komorowski przekonywał: „To nie sztuka prażyć się w tradycyjnym patriotyzmie starszego i średniego pokolenia, ale chodzi o to, żeby młodzi Polacy przeżywali w taki sposób, jak oni potrzebują i potrafią obchodzić, rocznice narodowe”. I dodawał: „Niektórzy dobrze się czują w nastroju żałobnym, pomnikowym”, zamiast tego, zdaniem Komorowskiego, mamy się cieszyć i swawolić.

Patriotyzm nowoczesny i radosny ma się wyrażać na przykład noszeniem kotylionów: „Para Prezydencka, podczas wyjątkowego spotkania z uczniami i artystami, przygotowała biało-czerwone kotyliony – symbol dumy z polskich barw narodowych oraz radosnych obchodów Święta Niepodległości” – czytamy o poczynaniach Komorowskiego. Dotychczasowe apogeum „radosnego patriotyzmu” stanowiła niewątpliwie akcja społeczna „Orzeł może” z orłem z czekolady w roli głównej, przeprowadzona 2 maja br.

Ale nawet książę Józef Poniatowski został pośmiertnie takim „radosnym patriotą”. Jak stwierdził w dwusetną rocznicę jego śmierci Bronisław Komorowski, „warto dostrzegać w nim wzorzec mądrych, radosnych i czasami też trudnych zachowań – przydatnych 200 lat temu i ważnych również dzisiaj”.

Szlachetna misja z Jaruzelskim

O tym, że wbrew pozorom sprawa jest poważna, świadczy fakt, że radość, optymizm i wiarę w człowieka zalecał nam prezydent Komorowski także przy innych okazjach. Sporo radości i optymizmu zainwestował na przykład w pojednanie z Rosją po 10 kwietnia 2010 r. Jak przekonywał: „Historia stosunków polsko-rosyjskich jest pełna bólu, krwi i wrogości. Łatwo jest tym politycznie grać i manipulować. Chciałbym jednak przypomnieć tym, którzy nią grają, że ostatnie dwadzieścia lat były zwycięstwem tych, którzy budowali dobre relacje z Niemcami, Ukrainą, Litwą. Zawsze łatwo straszyć, trudniej budować pojednanie i współpracę narodów”.

Bardzo optymistycznie oceniał stan wzajemnych stosunków: „Strona rosyjska przekazała już znaczną część dokumentów ze śledztwa katyńskiego, a ostatnio akta odtajnione. To dla nas bardzo ważne, bo świadczy o postępie w docieraniu do prawdy o Katyniu… Druga ważna sprawa to przekazanie przez prokuraturę rosyjską dokumentów w sprawie katastrofy samolotu Tu-154, co umożliwi polskiej prokuraturze lepsze śledztwo. I tu również należy wyrazić nadzieję na przekazanie reszty potrzebnych materiałów i dowodów”.

W zasadzie nie wiadomo, po co te dokumenty, skoro wszystko było od razu jasne. 1 stycznia 2011 r. w wywiadzie dla TVP Info Komorowski mówił przecież: „W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych […] braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Wszystkie inne kwestie są to sprawy dodatkowe. One mogły […] utrudnić sytuację. Ale to jest podstawowy powód i radziłbym nie szukać jakiś ekstranadzwyczajnych wytłumaczeń, bo, niestety – w moim przekonaniu – sprawa jest w sposób arcybolesny prosta”.

Warto przypomnieć, że już w maju 2010 r. Komorowski w towarzystwie gen. Wojciecha Jaruzelskiego ruszył do Moskwy, by świętować obchody 65. rocznicy zwycięstwa Armii Czerwonej nad Wehrmachtem (i podboju Polski). Jak donosił wówczas „Super Express”: „Marszałek Bronisław Komorowski w Moskwie pojawił się już w sobotę. Zamieszkał w najbardziej luksusowym i najdroższym hotelu w stolicy Rosji – National Hotel, naprzeciwko Kremla. Ze wszystkich szefów państw, którzy przybyli do Rosji, tylko politykowi PO udało się odbyć spotkanie z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. […] Na uroczystościach, obok marszałka pojawił się również gen. Wojciech Jaruzelski. Obaj politycy ramię w ramię składali hołd dowódcy Armii Krajowej, gen. Leopoldowi Okulickiemu »Niedźwiadkowi«”. Nie zapomniał także o tragedii smoleńskiej: „Podczas wizyty w Rosji poruszono sprawę szczątków polskiego samolotu, które niezabezpieczone leżą w błocie obok lotniska w Smoleńsku”. W czasie tej wizyty odznaczył Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za wybitne zasługi i zaangażowanie w działania podjęte po katastrofie samolotu rządowego pod Smoleńskiem dwudziestu Rosjan. Wśród nagrodzonych byli pracownicy centrum ekspertyz sądowych w Moskwie, strażacy i pracownicy urzędu spraw wewnętrznych w Smoleńsku. Wrak nadal znajduje się w Smoleńsku, ale już starannie umyty. Wiemy też, że pracownicy centrum ekspertyz sądowych, mimo wsparcia Ewy Kopacz, popełnili jednak drobne błędy przy identyfikacji zwłok – zapewne tylko dlatego, że rodzina Anny Walentynowicz przeszkadzała im w pracy.

Euforia na Czerskiej i w okolicach

Powszechna radość wybuchła z okazji wizyty prezydenta Miedwiediewa w Warszawie. „Gazeta Wyborcza” donosiła triumfalnie: „Prezydent Rosji jest z oficjalną wizytą w Polsce. Dmitrij Miedwiediew i Bronisław Komorowski odbyli wiele spotkań, wielokrotnie deklarowali też ocieplenie w stosunkach polsko-rosyjskich. Podpisano list intencyjny w sprawie utworzenia Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew odznaczył Andrzeja Wajdę Orderem Przyjaźni Federacji Rosyjskiej”.

„Gazeta Wyborcza” przeprowadzała wtedy relację na żywo, minuta po minucie z kolacji wydanej przez Komorowskiego: „20:18. Powitanie gości w Pałacu Prezydenckim przed uroczystą kolacją – są obecni m.in. Bogdan Borusewicz, Radosław Sikorski, szef MSZ-etu. Zauważyliśmy też Marylę Rodowicz i prezydent Warszawy, Hannę Gronkiewicz-Waltz. 20:26. Wśród gości uroczystej kolacji są też członkowie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. 20:33. Hymn Rosji na rozpoczęcie uroczystej kolacji w Pałacu Prezydenckim. 20:39. Prezydent wygłasza toast. – Jesteśmy szczęściarzami, bo żyjemy w świecie, w którym przezwyciężono podziały – mówił Bronisław Komorowski na początku uroczystej kolacji. 20:44. – Chciałbym wznieść toast za polskie i rosyjskie szczęście – mówił prezydent Komorowski. 20:46. Dmitrij Miedwiediew mówi, że Polskę i Rosję zawsze łączyła wspólna sympatia. Choć przyznał, że historia bywała dramatyczna. Zaprosił Bronisława Komorowskiego do Moskwy”.

Ekstatyczny Adam Szostkiewicz pisał wtedy na swoim blogu: „wizyty Miedwiediewa w Warszawie i Brukseli, spotkanie Tuska z premierami bałtyckimi i kanclerz Merkel, wizyta Komorowskiego u Obamy. Ofensywa dyplomatyczna co się zowie. Reflektory oświetliły głównie prezydenta, ale premier też w cień całkiem się nie usunął. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem poczucie, że ten tandem wie, do czego dąży w polityce zagranicznej i robi to efektywnie”.

Odważny jak lew

Potem było jeszcze spotkanie z Miedwiediewem w Smoleńsku, gdzie obaj mężowie stanu wprowadzili nowy element rytuału do polsko-rosyjskich stosunków – poklepywanie pnia brzozy. Nie wiadomo, co to była za brzoza, ale przecież nie o to chodzi.

Niestety wkrótce potem rozkwitająca przyjaźń doznała dziwnego uwiądu. Bronisław Komorowski mimo zaproszenia już nie pojechał do Moskwy. Ofensywa dyplomatyczna ugrzęzła, tak jak kolejne ofensywy legislacyjne PO. Prezydent Komorowski nie odwiedza już także Obamy, któremu tyle miał do powiedzenia. Ostatnio skoncentrował się na innych regionach świata. Jak czytaliśmy w komunikatach: „Prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że liczy na ściślejsze związki gospodarcze z Mongolią. Chwalił Mongolię za sukcesy gospodarcze oraz za jej zaangażowanie w procesy demokratyzacji w Azji”.

Także w kraju wygłasza wiele celnych i trafnych uwag, w rodzaju: „Dożynki to czas podsumowań i podziękowań. Wspaniała okazja do wyrażenia dumy z efektów całorocznej pracy i podkreślenia naszego związku z ziemią i tradycją”. Tego rodzaju słowa na pewno przyczyniają się do wzrostu zaufania do prezydenta. W internecie jest ich mnóstwo.

Komorowski radośnie i optymistycznie wypowiada się również o przyszłości Europy. Gdy na jesieni wraz z prezydentem RFN Joachimem Gauckiem otwierał rok akademicki na Uniwersytecie Viadrina stwierdził: „Europa potrzebuje odważnego myślenia, nieschematycznego, odpowiedzi na wiele pytań, Europie potrzebne jest odważne myślenie o rozstrzygnięciach natury polityczno”‘ustrojowej, gospodarczej, ale także pytanie o fundamenty Europy”.

Trudno się z tym nie zgodzić. Któż mógłby twierdzić, że Europa potrzebuje tchórzliwego myślenia albo nie potrzebuje go wcale, a zwłaszcza nie o fundamentach?

Ma szanse otumanić

Z artykułu Bronisława Komorowskiego opublikowanego w „Gazecie Wyborczej” dowiadujemy się, na czym konkretnie ma polegać ta odwaga: „Nie należy się bać postulowanego przez Niemcy wzmocnienia nadzoru nad politykami budżetowymi państw strefy euro. Będzie on przecież jak znaki drogowe ograniczające prędkość w niebezpiecznych miejscach. I wolałbym też, aby nad ich przestrzeganiem czuwały organy Wspólnoty, »wspólna policja«, a nie inni użytkownicy dróg – państwa członkowskie – bo groziłoby to arbitralnością we wprowadzaniu sankcji dla tych, którzy naruszają nasze wspólne bezpieczeństwo”. W innym miejscu: „Musimy sobie zdefiniować owo »więcej Europy.« […] Trzeba jak najszybciej budować zrozumienie potrzeby zmiany nie tylko w kręgach politycznych w Europie, ale przede wszystkim w Polsce, od Świnoujścia do Ustrzyk Dolnych, od Szklarskiej Poręby do Suwałk. Trzeba budować nie tylko zrozumienie dla zmiany, ale także akceptację dla konkretnych rozwiązań. Będzie to ważne zwłaszcza wtedy, gdy będzie się z tym wiązać ewentualna zmiana traktatu o Unii”. Dodaje też, że całkowicie zgadza się ze słynnymi berlińskimi wywodami ministra Radosława Sikorskiego.

Patrząc na przytoczone na początku wyniki badań, trzeba uczciwie przyznać, że Bronisław Komorowski ma powody do radości. Wprawdzie reset z Rosją na razie się nie powiódł, ale szansa, że Polacy radośnie, nowocześnie i patriotycznie, od Świnoujścia do Ustrzyk Dolnych, od Szklarskiej Poręby do Suwałk, zaakceptują nawet dalej idące rozwiązania zmierzające do ograniczenia suwerenności Polski, jest duża. A obnoszenia orła z czekolady lub kotylionów w klapie ani Unia, ani Niemcy, ani nawet Rosja nam przecież nie zabronią.

Zdzisław Krasnodębski

Za: niezalezna.pl (10.11.2013) | http://niezalezna.pl/48125-bronislaw-komorowski-prezydent-radosny

Skip to content