Aktualizacja strony została wstrzymana

Raport Światowej Organizacji Zdrowia oskarża Watykan

Opublikowany raport Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization – WHO), koncentrujący się na tzw. zdrowiu seksualnym, wskazał na „dramatyczny wzrost zachorowań i śmierci związanych ze sprawami zdrowia seksualnego”. Raport przeprowadzony pod patronatem WHO przez prof. Annę Glasier z University of Edinburgh, stwierdził pojawianie się każdego roku 340 milionów nowych przypadków chorób przenoszonych drogą płciową, jak rzeżączka, syfilis czy chlamydia. Raport stwierdza, że przyczyną jest „nieograniczona aktywność seksualna” i ostrzega, że drugą najniebezpieczniejszą przyczyną chorób i śmierci w krajach rozwijających się są „niezabezpieczone stosunki płciowe” (dziewiątą przyczyna w krajach rozwiniętych). Raport przyznaje również, że seks przedmałżeński jest, jak się stwierdza – „podstawowym problemem”, który powoduje tzw. niechciane ciąże i jest czynnikiem rozprzestrzeniania się chorób wenerycznych wśród młodych ludzi.

Po tych rzeczowych wyliczeniach, autorka raportu zrzuciła winę za ten światowy kryzys zdrowia na niewystarczającą dostępność środków antykoncepcyjnych i klinik aborcyjnych. Jako odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację wskazała imiennie „konserwatywne siły”, przede wszystkim Stany Zjednoczone i Watykan.

Dr Richard Horton, wydawca medycznego pisma The Lancet, które raport WHO opublikowało, przyłączył się do oskarżeń prof. Glasier, pisząc w artykule wstępnym: „Stany Zjednoczone głównie dla celów politycznych zablokowaly programy ratujące życie kobiet przed niechcianymi ciążami, natomiast Kościół katolicki dla celów doktrynalnych odrzucił prosty i skuteczny sposób mogący znacząco przyczynić się do poziomu płodności, jak również do poziomu rozwoju ludzkości.” [Dr Horton tak umiejętnie zbudował zdanie, choć oczywiście chodzi o redukcję poziomu płodności!]

Również i przedstawiciel brytyjskiego „Departamentu Międzynarodowego Rozwoju” Gareth Thomas nie oszczędził słów krytyki mówiąc: „Smutne jest to, że niektóre siły konserwatywne nie chcą zauważyć trudnych spraw seksu, seksualności, wieku dojrzewania i praw kobiet do kontrolowania swojej zdolności rozrodczej. Wolą oni natomiast widzieć świat przez pryzmat swojej własnej ideologii. Tego rodzaju postawa cofa nas do tyłu, podczas gdy my musimy iść naprzód.”

 

KOMENTARZ BIBUŁY: Już po raz kolejny dochodzą coraz wyraźniejsze oskarżenia pod adresem Kościoła katolickiego – którego na szczęście w tym zakresie Nauka jeszcze nie została naruszona – który stoi na przeszkodzie w „drodze naprzód”, jak twierdzą ideologowie marksistowscy. Jakże przewrotnie brzmią słowa, iż tzw. siły konserwatywne „widzą świat przez pryzmat swojej ideologii”. Jak ktoś kiedyś powiedział celnie: „Komunizm jest małpowaniem Religii” (oczywiście religii katolickiej, jedynej Prawdziwej Religii Obajwionej), co widoczne jest i tutaj, gdy współcześni marksiści dokładnie odwracają kota ogonem zarzucając ideologię tym, którzy pragną zachowania porządku i normalności.

Zadziwia też jak można zostać profesorem nie zaliczając ani jednej lekcji z logiki: jeśli najpierw stwierdza się w raporcie, że przyczyną światowego kryzysu zdrowia jest przedmałżeński seks i rozwiązłość, a potem zarzuca się, że ograniczanie dostępu do prezerwatyw i klinik aborcyjnych jest przyczyną problemu – po prostu nie trzyma się kupy, zdrowego rozsądku i zwykłej logiki. Przecież nie trzeba żadnych badań naukowych (choć powstało ich niemało), by stwierdzić, że właśnie te czynniki, czyli przedmałżeński seks i rozwiązłość, przyczyniają się do tego by z seksu tworzyć zwykłą rozrywkę, by rozbudzić młodzież, a teraz już i dzieci, do aktywności seksualnej. Nie, dzisiejsi neomarksiści wolą „rozwiązać problem” rozdając kondomy dzieciom, wolą „edukować” dzieci pokazując im sposoby kopulacji, wolą promować homoseksualizm, wolą przyzwyczajać do wszelkiej patologii, wolą w końcu budować „kliniki aborcyjne”. Tak wygląda w ujęciu neomarksistów „pomoc krajom rozwijającym się” – zamiast pomocy w budowie lokalnej mleczarni, wolą wysłać kontener środków poronnych i kondomów. No i oczywiście biadolić na Naukę Kościoła. To jedyne co potrafią i co doprowadzili do perfekcji.

Oczywiście również i w Polsce mamy całe pokolenie młodych „profesjonalistów”-dewiantów w postaci całej rzeszy socjologów, psychologów czy „seksuologów”, tych kształconych przez starych profesorów marksistowskich, jak i nowych yuppies wychowanych na książkach spadkobierców Kinseya i wpatrzonych w krajową odmianę onanistów. „Specjaliści” ci wmawiają w społeczeństwo, że np.: „Nie ma żadnych psychologicznych podstaw do przyjęcia tezy, że dostępność pornografii wpływa na zwiększenie liczby tego typu drastycznych seksualnych wydarzeń.” Słowa te wypowiedział nijaki Andrzej Dominiczak, przewodniczący tzw. Polskiej Federacji Stowarzyszeń Humanistycznych – organizacji-efemerydy szerzącej dewiacje seksualne i specjalizującej się właśnie w oskarżaniu Kościoła o wszelkie zło, w tym oczywiście o tworzenie „zagrożenia zdrowia”. Tenże „autorytet” zapytuje dalej w wywiadzie do dziennika Rzeczpospolita: „A cóż jest złego w podnieceniu seksualnym?” (a mowa jest o nastolatkach i o dzieciach). Albo śle takie kwiatki: „Standardowa pornografia może wręcz pomagać osobom, które mają nerwice seksualne.” Rzeczpospolita kreując kolejny „autorytet”, dalej cytuje jego mądrości: „Jeśli zlikwiduje się też pornografię, młodzi ludzie nie będą mieli skąd czerpać choćby podstawowej wiedzy o budowie ciała i technice współżycia.” albo „Pokazywanie normalnego współżycia jest dla młodych korzystne, gdyż zmniejsza lęk przed stosunkiem”. I tym podobne bzdety.

Według wyobrażeń takich „autorytetów”, przez tysiące lat ludzie pozbawieni uciech Playboy’ów i jego różnych internetowych wersji, nic nie wiedzieli o „technice współżycia” i nie mieli „wiedzy o budowie ciała”. Nie to smutne, że są pewne osobniki mające takie opinie, smutne jest to, że główny dziennik wydawany w Polsce robi z nimi wywiady i ubiera ich w piórka autorytetów. A drukując takie wywiady zaraz po śmierci, która wstrząsnęła Polską, widocznie nie martwi się tragedią Ani, która powiesiła się napastowana przez „zabawiających się w gwałt” równieśników. Chłopcy ci, nafaszerowani przemocą i pornografią, są właśnie produktem ideologii lansowanej przez spadkobierców perwerta-Kinseya i ich krajowych odpowiedników w postaci Starowicza, Samsona, Jaczewskiego czy teraz Dominiczaka. Czy takiego kierunku potrzeba Polsce, czy takie pseudonaukowe kreatury należy lansować, czy potrzeba nam więcej takich rozpalonych pornografią chłopców i tragedii Ań? Odpowiedź powinna być oczywista, choć nie dla wszystkich – niektórzy wolą tragedie mające być ceną płaconą za „rozwój ludzkości”.

LM

 

ZOB. RÓWNIEŻ:

 

 


 

Skip to content