Aktualizacja strony została wstrzymana

Odpust w Serrawale

Tegoroczne uroczystości odpustowe św. Ludwika w Serravale Pistoiese, prastarym miasteczku zbudowanym na wysokiej górze, wypadły akurat w poniedziałek, 19 sierpnia, zgodnie z kalendarzem liturgicznym, chociaż imieniny Ludwika przypadają 25 sierpnia. Ten św. Ludwik – bo było ich kilku – znany jest jako Ludwik z Tuluzy z rodziny Andegawenów, tej samej, w której później urodziła się nasza królowa, św. Jadwiga, uchodząca podówczas za najpiękniejszą kobietę w Europie. Więc ten św. Ludwik był najmłodszym biskupem w historii Kościoła – bo biskupem został w wieku 21 lat – co potwierdza arcysłuszne spostrzeżenie Stanisława Cata-Mackiewicza, że w Średniowieczu dzieci dojrzewały znacznie szybciej, niż teraz. To znaczy – dojrzewały psychicznie, zarówno do dobrego, jak i do złego.

Z jednej strony św. Ludwik, a z drugiej – Joanna Neapolitańska, zwana Krwawą, stryjeczna ciotka naszej królowej Jadwigi, która zasłynęła ze swoich intryg i zbrodni, chociaż z powodu wyjątkowej urody mało kto ją o coś złego podejrzewał i powiadano: „kochajcie Boga i królową Joannę”. Podobno astrolog przepowiedział jej: „maritabitur cum ALGO”, co się wykłada, że „będziesz poślubiona ALGO”. I rzeczywiście – pierwszym mężem Joanny był Andrzej, brat Ludwika Węgierskiego, ojca naszej królowej Jadwigi. Ten stracił życie w następstwie spisku, w którym Joanna nie tylko uczestniczyła, ale była jego główną sprężyną. Następnym mężem Joanny był Ludwik z Tarentu, który taktownie umarł w maju 1362 roku. Po nim mężem Joanny został Jakub (Giacomo) z Majorki, a kiedy w roku 1374 został otruty, Joanna oddała swoją rękę Ottonowi z Brunszwiku. To był już jej ostatni mąż – bo 27 lipca 1382 roku została stracona z wyroku Karola z Durazzo, który nawiasem mówiąc, później również został otruty z rozkazu Elżbiety Bośniaczki, matki naszej królowej Jadwigi.

Warto przypomnieć, że Joanna Krwawa po raz pierwszy wyszła za mąż w wieku lat 15. Za czasów królowej Jadwigi Spytko z Melsztyna, w wieku 20 lat został wojewodą krakowskim, a przywódcą największego stronnictwa politycznego w ówczesnej Polsce, tzw. „panów małopolskich” – w wieku lat 18. Dzisiaj tacy dopiero zaczynają nosić teczki za Umiłowanymi Przywódcami, wskutek czego dzisiejsza Europa coraz bardziej hołduje przekonaniu, że „grunt, aby zdrowie było” – co niestety niczego dobrego jej nie wróży. Ale mniejsza o to, bo już taki pobieżny przegląd wybitnych postaci średniowiecznej Europy pokazuje, że sławna „jedność europejska” wcale nie jest wynalazkiem współczesnych brukselskich biurokratów, tylko że – podobnie jak śpiewają gwiazdy disco-polo o „wszystkich Polakach” – cała Europa to jedna rodzina – mianowicie wtedy rodzina d’Anjou, czyli Andegawenów, podobnie jak później – rodzina Jagiellonów, od której pochodzą wszystkie współczesne europejskie rodziny królewskie z wyjątkiem dynastii szwedzkiej. Z rodziny d’Anjou pochodził również św. Ludwik, którego związki z miasteczkiem Serrawalle w pobliżu Pistoi polegały najpierw na tym, że został tu gościnnie przyjęty, a następnie, już po swojej śmierci, odwdzięczył się w ten sposób, że podczas napadu na miasto jakiejś bandy, ukazał się bandytom na miejskich murach, co wprawiło ich w takie przerażenie, iż nie tylko uciekli, ale nawet porzucili pod murami Serrawale wszystkie poprzednio zagarnięte łupy.

Więc po uroczystej, koncelebrowanej Mszy św. w miejscowym kościele, której przewodniczył proboszcz, ks. Stanisław z diecezji zamojskiej w towarzystwie ks. Krzysztofa, proboszcza parafii San Pantaleo i Montagnany, a przedtem – z diecezji kieleckiej, ojca Tomasza, studiującego w Rzymie marianina również z Polski i czarnoskórego księdza imieniem Deogratias z Konga – po ulicach miasteczka ruszyła procesja, będąca istotnym elementem uroczystości, których organizatorem jest burmistrz. Na początku orszaku szli ubrani z stroje z epoki dobosze, wybijając na huczących bębnach rytm, w takt którego piechota szła kiedyś do ataku. Za nimi postępował oddziałek żonglujących flagami. Następnie – oddział łuczników – również w strojach z epoki, za nimi – mieszczanie płci obojga – również w średniowiecznych kostiumach, wreszcie – orkiestra dęta, za którą grupa mężczyzn niosła naturalnej wielkości posąg św. Ludwika. Za posągiem postępowało duchowieństwo, a z tyłu – mieszkańcy Serrawale. Procesja postępowała w rytmie dziesiątków różańca, przeplatanych granymi przez orkiestrę melodiami, wśród których rozpoznałem również wesoły, energiczny polski marsz: „My chcemy Boga”. Widać, że ks. Stanisław, mimo 17 lat spędzonych poza krajem, o niczym nie zapomina. Procesja mijała liczne stragany – ale jeszcze zamknięte, bo część rozrywkowa fiesty miała rozpocząć się dopiero po procesji – co podobno jest tutaj ściśle przestrzegane. Orszak doszedł wreszcie do placyku przed ruinami zameczku, gdzie wszystkie oddziały uformowały czworobok. Bębny ponownie zahuczały i na środek placu wystąpiły kolejne pary żonglujących flagami, demonstrując swoją sztukę przed posągiem św. Ludwika i publicznością. Potem orszak ruszył do kościoła, gdzie ze schodów ks. Stanisław udzielił wszystkim błogosławieństwa i rozpoczęła się rozrywkowa część odpustu, zakończona tuż przed północą pokazem fajerwerków. Ten pokaz obserwowaliśmy z ogrodu liczącej sobie 800 lat plebanii. Najwyraźniej uroczystość musiała spodobać się wszystkim, bo ledwie zgasły ostatnie fajerwerki, swoją potężną kanonadę rozpoczęła artyleria niebieska, w ramach burzy, która o tej porze zdarza się w Toskanii podobno bardzo rzadko.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    4 września 2013

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2902

Skip to content