Aktualizacja strony została wstrzymana

Nielogiczna zbrodnia czy zbrodnicza prowokacja?

W środę obiegła świat tragiczna wiadomość o użyciu w Syrii gazu bojowego. Syryjscy rebelianci natychmiast oskarżyli o ten barbarzyński akt siły rządowe. Trzeba spokojnie i bardzo dokładnie przyjrzeć się kulisom tej zbrodni, bo nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ktoś beztrosko szafuje ludzkim życiem dla politycznych korzyści i logika wskazuje na to, że nie jest to Baszar Assad.

 – Dzisiaj reżim nie po raz pierwszy użył broni chemicznej. Ale dzisiejsze zbrodnie oznaczają punkt zwrotny w operacjach reżimu. Tym razem chodziło raczej o unicestwienie niż terror – powiedział były szef opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej George Sabra na konferencji prasowej w Stambule.

Oskarżenie to jest jak najbardziej logiczne, bo ponoszącym od kilku miesięcy porażki rebeliantom rozpaczliwie zależy na ostatecznym skompromitowaniu prezydenta Baszara Assada i uzyskaniu realnego wsparcia w postaci międzynarodowej interwencji. Jednak z drugiej strony logika podpowiada, że oskarżenia te mogą być całkowicie nie prawdziwe. Pewne jest jedynie, że ten akt ludobójstwa miał miejsce.

Władze syryjskie zdementowały te doniesienia i zdecydowanie odrzuciły oskarżenia rebeliantów, ochoczo podchwycone przez niekryjące swej stronniczości zachodnie media. Minister informacji Omran Ahid ez-Zubi nazwał oskarżenia rebeliantów „nielogicznymi i fałszywymi”. Także syryjskie dowództwo wojskowe zaprzeczyło tym doniesieniom, twierdząc, że „są one oznaką histerii ze strony opozycji”. I prawdę mówiąc brzmi to o wiele bardziej przekonywująco niż oskarżenia opozycji pod adresem rządu.

Z punktu widzenia władz w Damaszku użycie broni chemicznej w sytuacji, kiedy od kilku miesięcy wojska rządowe odnoszą sukcesy i systematycznie odzyskują utracone pozycje nie ma najmniejszego sensu. Szczególne podejrzenia powinien budzić międzynarodowy kontekst tego tragicznego wydarzenia, do którego doszło w czasie gdy w Syrii przebywa 20-osobowa grupa ONZ-owskich inspektorów, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu.

Użycie, zwłaszcza w takiej sytuacji, przez armię syryjską gazu bojowego byłoby nie tylko zbrodniczą głupotą ale wręcz samobójczą prowokacją. Syryjski prezydent doskonale wie, że ma – delikatnie mówiąc – złą prasę na Zachodzie, który będąc ślepy na zbrodnie popełniane przez islamskich radykałów w szeregach rebeliantów, bacznie przygląda się poczynaniom armii syryjskiej. Baszar Assad wie również doskonale, że nie może skompromitować swoimi poczynaniami Rosji, która nie tylko dostarcza mu zaopatrzenia niezbędnego do dławienia rebelii ale, i jest to o wiele istotniejsze, zapewnia mu polityczną osłonę na arenie międzynarodowej.

Gołym okiem więc widać, że oskarżenia opozycji, mówiąc kolokwialnie – nie trzymają się kupy. Można posądzać Baszara Assada o wiele rzeczy ale na pewno nie o to, że jest patentowanym idiotą, który chce być znienawidzony przez własny naród, stracić bezcennych sojuszników i sprowadzić na siebie obcych interwentów. A nie są to obawy bezpodstawne, zważywszy na ubiegłoroczną deklarację prezydenta USA Baracka Obamy, w której stwierdził, że użycie broni chemicznej przez rząd w Damaszku będzie przekroczeniem „czerwonej linii”. Użycie gazu bojowego, zwłaszcza w obecnej sytuacji służyłoby ewidentnie wzmocnieniu opozycji, a to jest ostatnią rzeczą jaką życzyłby sobie syryjski prezydent.

Rzymska paremia prawnicza, odnosząca się do podobnych sytuacji, mówi is fecit qui prodest – uczynił ten, komu przyniosło to korzyść. A ewidentną korzyść, chociaż pewnie krótkotrwałą, przyniosło to rebeliantom. Ale być może za nimi kryje się ktoś, kto liczy na długofalowe profity. Nie wiadomo więc czy nie była to prowokacja ze strony najbardziej radykalnych elementów w szeregach rebeliantów, którzy już wielokrotnie dali dowody na to, że życie ludzkie nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. I nie jest to takie niemożliwe, bo taka broń mogła bez trudu się dostać w ich ręce w początkowym okresie rebelii, kiedy buntownicy, do których przystąpiło wielu dezerterów z syryjskiej armii, odnosili największe sukcesy. Mogli też zostać zaopatrzeni z innych źródeł.

Trzeba więc bardzo poważnie wziąć pod uwagę ewentualność, że była to zbrodnicza prowokacja. Trochę wskazuje na to wypowiedź George’a Sabry, który oskarżył o współudział w masakrze także społeczność międzynarodową, która jego zdaniem milczy w obliczu syryjskiego konfliktu. Czyżby masakra ludności cywilnej pod Damaszkiem miała skruszyć zatwardziałe serca zachodnich społeczeństw?

Wiadomo jest, że chociaż rządy państw zachodnich chciałyby czynnie obalić Baszara Assada, to jednak nie mają na to przyzwolenia we własnych społeczeństwach. Zwłaszcza po tym jak tragicznie rozwinęła się sytuacja po podobnej interwencji w Libii, która pozostaje w stanie trwałej dekompozycji. Także ostatnie wydarzeniach w stojącym na krawędzi wojny domowej Egipcie nie skłaniają zachodnich społeczeństw do popierania syryjskich rebeliantów, gdzie prym wiodą nienawidzący „krzyżowców” islamscy fanatycy. Może ktoś sobie wykombinował, że taki spektakularny atak na ludność cywilną może przełamać opór społeczeństwa państw zachodnich ale też i państwa sąsiednich.

W tej całej sytuacji zaskakująco roztropnie zachowała się Rada Bezpieczeństwa ONZ, która tonując histerię oskarżycieli oświadczyła, że należy wyjaśnić zarzuty syryjskiej opozycji. – Członkowie Rady są głęboko zaniepokojeni tymi zarzutami. Są też przekonani, że musi zostać wyjaśnione to co się stało a sytuacja musi być pilnie monitorowana – powiedziała dziennikarzom ambasador Argentyny w ONZ Maria Cristina Perceval.

Rzeczywiście, trzeba spokojnie i bardzo dokładnie przyjrzeć się kulisom tej zbrodni, bo nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ktoś beztrosko szafuje ludzkim życiem dla politycznych korzyści i logika wskazuje na to, że nie jest to Baszar Assad.

Krzysztof Warecki

Za: Polonia Christiana - pch24.pl (2013-08-22) | http://www.pch24.pl/nielogiczna-zbrodnia-czy-zbrodnicza-prowokacja-,17186,i.html

Skip to content