Aktualizacja strony została wstrzymana

Interwencja chirurgiczna

Zastój w sprawie przewielebnego księdza Wojciecha Lemańskiego został przerwany w następstwie decyzji JE abpa Henryka Hosera, podtrzymującej odwołanie ks. Lemańskiego z funkcji proboszcza. Od razu zawrzało w Internecie, gdzie funkcjonariusze zadaniowani – kto wie, czy nie przez SKW, która na podstawie rozporządzenia prezydenta Putina od 20 maja współpracuje z FSB – zresztą inni szatani też mogą być tu czynni – na przykład funkcjonariusz ukrywający się pod adresem „scooby@quicklick.net” rozsyłający po sieci petycje a to do nuncjusza, a to bezpośrednio do Watykanu; przewielebny ks. Lemański pewnie nie ma pojęcia ilu i jakich ma partyzantów i obrońców! – więc funkcjonariusze rzuceni na odcinek frontu obrony polskiego Kościoła przed jego biskupami uwijają się jak w ukropie. W tej sytuacji byłoby dziwne, gdyby nie odezwała się „Gazeta Wyborcza”, realizująca, jak wiadomo, leninowskie przykazania o organizatorskiej funkcji prasy. Toteż się odezwała, piórem Głównego Teologa Rzesz… to znaczy pardon – żadnej tam „Rzeszy”, tylko oczywiście Głównego Teologa Rzeczypospolitej, czyli pana redaktora Jana Turnau. Nie szczędzi on gorzkich słów JE Henrykowi Hoserowi, zwracając jego uwagę na okoliczność, iż przewielebny Wojciech Lemański powinien być traktowany jako kapłan specjalnej troski, z powodu jego „troski o dialog ze starszymi braćmi w wierze”.

Jak powiadają Rosjanie, „łarczik prosto atkrywajetsia” i dzięki szczerości pana red. Turnaua wiemy wreszcie o co w tej sprawie chodzi naprawdę. I można by na tym zakończyć, gdyby nie użyte przez pana red. Turnaua sformułowanie „starsi bracia w wierze”. Chodzi oczywiście o Żydów, a właściwie – o żydów, którzy mają być „starszymi braćmi” chrześcijan i to w dodatku – „w wierze”. Jak głosi „Oda do radości” – „wszyscy ludzie będą braćmi” – co jest niepokojące o tyle, że jak „wszyscy” to wszyscy – a więc na przykład łajdacy też. Perspektywa, a nawet konieczność amikoszonerii, nie mówiąc już o „braterstwie” z łajdakami nie musi wcale nikogo nastrajać entuzjastycznie zwłaszcza w sytuacji, gdy potencjalni kandydaci do braterstwa stręczą się z nim dosyć natrętnie, żeby nie powiedzieć – nachalnie. Wymowni Francuzi mają na taką sytuację trafne porzekadło, że „lepiej tęsknić, niż nie tęsknić wcale” – co oznacza, że czasami lepiej kochać się z daleka, niż w nadmiernej bliskości, spotykanej np. w kołchozie lub kibucu.

Ale mniejsza już o to braterstwo, przed którym przestrzega również Janusz Szpotański wskazując, że „by człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem” – bo znacznie ciekawszy jest dodatek: „w wierze”. Źaden ze mnie teolog, ale skoro Ewangelia odnotowuje, że pewne sprawy sam Pan Bóg zakrył „przed mądrymi i roztropnymi”, a objawił je „maluczkim”, to i ja ośmielę się zauważyć, że chrześcijanie (christianos) to inaczej mówiąc – chrystusowcy – podobnie jak np. hitlerowcy, czy stalinowcy. Zatem nie do pomyślenia jest, by chrystusowcy mogli w ramach „dialogu” pić sobie nawzajem z dzióbków z reprezentantami religii, która do Jezusa Chrystusa ma stosunek, delikatnie mówiąc, niechętny. I dopóki tak jest, o żadnym „braterstwie w wierze” nie może być mowy – chyba, że chodzi o tak zwane „judeochrześcijaństwo”, w ramach którego najweselszy w „GW” dział religijny stręczy chrześcijanom teorie, jakoby Zmartwychwstanie Chrystusa nie było „faktem historycznym”, tylko rodzajem halucynacji, jakim ulegli apostołowie. Bardzo możliwe, że JE abp Henryk Hoser bystrym wzrokiem naturalisty dostrzegł niebezpieczeństwo i interweniował chirurgicznie.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Felieton    „Nasz Dziennik”    17 sierpnia 2013

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2892

Skip to content