Aktualizacja strony została wstrzymana

Generał szantażowany, czyli kto z czego żyje

Ładny interes! Na Kongresie Papirologów okazało się, że ludzie sprzed 3 i 2 tysięcy lat zachowywali się podobnie, jak dzisiejsi. Na przykład – zaciągali „gigantyczne długi”, a potem ich nie spłacali. To właśnie spędza sen z oczu lichwiarskiej międzynarodówce. Bo cóż z tego, że działając w związkach przestępczych z tak zwanymi „rządami”, a konkretnie – z rozmaitymi chmyzami, którym psim swędem udało się uzyskać stanowiska, z którymi konstytucje wiążą uprawnienia decyzyjne – lichwiarze produkują tzw. pieniądz fiducjarny, który następnie próbują na wszelkie sposoby wcisnąć frajerom, żeby odtąd pracowali na nich aż do śmierci – cóż powiadam z tego, skoro są ludzie, co pożyczają, a potem nie chcą oddać? Z tego powodu cały finansowy samograj można by potłuc o przysłowiowy kant – więc jeszcze w 1938 roku rząd amerykański poszedł finansowym grandziarzom na rękę i ustanowił instytucję „fannie may”, która – najpierw jako państwowa, a potem już prywatna, ale ciągle korzystająca z pieniędzy podatkowych – rozkładała finansowym grandziarzom ryzyko tzw. „złych długów” na wszystkich podatników. Jak 300 mln podatników zrzuciło się po, dajmy na to, 50 centów, to grandziarzom żadne złe długi nie były straszne, przeciwnie – bywały nawet pożyteczne, zwłaszcza gdy dłużnikiem był ktoś znany, komu zależało na reputacji. Takiego dłużnika można było umiejętnie urabiać, nawet nie po to, żeby oddał, ale po to, by pod naciskiem grandziarzy postępował zgodnie z ich wolą.

Dlatego zawsze warto zwracać uwagę, z czego właściwie nasi Umiłowani Przywódcy żyją. Większość z nich bowiem nigdy normalnie nie zarobiła ani złotówki, więc muszą trzymać się klamek wprawionych w zewłok Rzeczypospolitej – oczywiście w zamian za łajdactwa, jakich oczekują od nich ci, którzy ich przy tych klamkach uwiesili i jednym ruchem reki mogą odciąć. A niektórzy w dodatku próbują przyspieszyć bieg wypadków i założyć stare rodziny. W tym celu zaciągają długi, których spłacenie zależy od utrzymania się na posadzie związanej z kręceniem rozmaitych lodów. Jeśli by się na niej nie utrzymali, to ręka noga mózg na ścianie. I oni to wiedzą i finansowi grandziarze to wiedzą, a nawet my to wiemy – dlatego jest rzeczą prawie na sto procent pewną, że większość Umiłowanych Przywódców zwłaszcza tych, którzy przedtem byli gołodupcami, gotowa jest na wszystko, byle tylko utrzymać się na posadzie. Ta gotowość gwałtownie wzrasta, gdy taki jeden z drugim Umiłowany Przywódca ma dług do spłacenia. Dlatego warto uważnie studiować oświadczenia majątkowe Umiłowanych Przywódców, bo z nich właśnie można wydedukować wiele ich przyszłych poczynań.

A właśnie okazało się, że jakiś grandziarz z Izraela, który „sze kręczy” przy handlu bronią, groził generałowi Waldemarowi Skrzypczakowi, że „zostanie zniszczony” jeśli nie zakupi w bezcennym Izraelu wież do „Rosomaków”. Co grandziarz by z tego miał, – to jedna sprawa – ale znacznie ważniejszy jest sposób, w jaki generał Skrzypczak mógłby zostać „zniszczony” przez Żydziaków próbujących wtrynić swoje wieże. Źaden szantażysta nie straszy szantażowanego jakimiś błahymi, a zwłaszcza wyssanymi z palca sprawami, bo szantażowany mógłby w takiej sytuacji wzruszyć ramionami, a przy większej natarczywości – kopnąć szantażystę w cztery litery, nawet ryzykując oskarżenie o antysemityzm. Szantażyści z reguły straszą szantażowanych możliwością ujawnienia rzeczywistych faktów kompromitujących – jak na przykład pan minister Skubiszewski, którego Niemcy straszyli możliwością ujawnienia, że był konfidentem SB. Ciekawe, czym pana generała Skrzypczaka straszył żydowski grandziarz, a przede wszystkim – dlaczego dygnitarze z Ministerstwa Obrony Narodowej zadają się z żydowskimi grandziarzami, którzy ich potem szantażują. Wygląda na to, że w przypadku stosunków naszego nieszczęśliwego kraju z bezcennym Izraelem, który odgrywa w świecie rolę jątrzącej krosty, nastąpiło odwrócenie sytuacji, o której w ramach przestrogi wspominał król pruski Fryderyk Wielki – że mianowicie można posługiwać się kanaliami, ale w żadnym wypadku nie wolno się z nimi spoufalać.

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz    serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)    13 sierpnia 2013

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2890

Skip to content