Aktualizacja strony została wstrzymana

Potwór z Filadelfii

Kary śmierci dla wielokrotnego abortera żąda filadelfijska prokuratura. Akt oskarżenia liczy 250 stron. Kermit Gosnell żywo urodzone dzieci przecinał nożycami

Wyrok ma zapaść w przyszłym tygodniu. Specjalizującemu się w tzw. późnych aborcjach Kermitowi Gosnellowi dowiedziono zabójstwa trojga dzieci. W ocenie filadelfijskiego sądu, były to morderstwa pierwszego stopnia. Mężczyznę uznano też za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci jednej z kobiet.

Według sędziego Jeffreya Mineharta, lekarz zabił nożycami troje noworodków już po porodzie, przecinając im kręgosłup. Nie dowiedziono mu morderstwa czwartego dziecka, bo – jak powiedział prokurator -zmarło, zanim Gosnell przeciął mu kręgi. Na lekarzu z ośrodka zwanego domem horroru ciążą też zarzuty przeprowadzenia ponad 20 aborcji po 24. tygodniu życia dziecka; prawo stanu Pensylwania penalizuje aborcję po tym terminie.

Zgodnie ze zgromadzonym materiałem dowodowym abortera uznano za winnego zamordowania Dzieci A, C i D. Lekarza pogrążyły zdjęcia zrobione przez jedną z pracownic jego placówki Andrienne Moton. Według jej zeznań, a także świadectw kilku innych pracowników, Gosnell pozwalał, aby dzieci rodziły się żywe, po czym za pomocą specjalnych nożyc przecinał im rdzenie kręgowe. Współpracownicy oskarżonego zeznawali, że dopuszczał się tego procederu „setki” razy.

Duże wątpliwości wzbudziła sprawa Dziecka E. W toku śledztwa ustalono, że maleństwo tuż przed śmiercią wydało z siebie pewien dźwięk, ale skład sędziowski orzekł, że nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, że można go zakwalifikować jako oznakę życia. – Pomimo że nie we wszystkich wypadkach orzeczono winę Gosnella, to jestem poruszony dzisiejszym wyrokiem – skomentował Bryan Kemper z organizacji pro-life Stand True Ministries. – Czekaliśmy wiele lat na orzeczenie sprawiedliwości wobec takich ludzi. Czekaliśmy na sprawiedliwość w imieniu dzieci zabijanych przez aborcjonistów – dodał.

– Czy pan jest w ogóle człowiekiem? – pytał Gosnella w mowie końcowej prokurator Ed Cameron. Lekarz przez cały czas trwania procesu nie wyraził odrobiny skruchy, na jego twarzy próżno było szukać śladów jakichkolwiek emocji. – Jak pan mógł leczyć te kobiety, a w tym samym czasie wbijać nóż w plecy ich dzieciom? – dociekał prokurator. Lekarz ani razu nie powiedział, że żałuje swoich czynów. Raz nawet posunął się do stwierdzenia, że dziecko, które pewnego razu pozbawił życia, było tak duże, iż mógł je „odprowadzić na autobus”.

Śledztwo w sprawie Gosnella trwało ponad dwa lata. Jego mordownią policja zainteresowała się w 2010 r., kiedy rodzina imigrantki z Bhutanu złożyła pozew przeciwko lekarzowi. Karna Mongar zmarła w 2009 r. po aborcji przeprowadzonej przez Gosnella. W sumie Gosnell usłyszał kilkaset zarzutów, od morderstwa pierwszego stopnia po próby fałszowania dowodów. Akt oskarżenia liczy 250 stron.

Sam proces to około sześciu tygodni przesłuchań świadków oraz blisko dwa tygodnie sądowych narad. 23 kwietnia sędzia Minehart zadecydował o odrzuceniu dziewięciu zarzutów; trzech o morderstwo, jednego o dzieciobójstwo oraz pięciu o bezczeszczenie zwłok. Przewodniczący trybunału nie uzasadnił jednak swojej decyzji.

Obrońca Gosnella twierdził, że jest co najmniej „śmieszne”, aby orzekać, że dziecko żyło tylko dlatego, że się poruszało. Według jego twierdzeń, aborcjonista podawał swoim ofiarom, jeszcze w łonie matki, środek Digoxin, który powodował zatrzymanie akcji serca, zaś przecinanie rdzenia kręgowego miało być „tylko upewnieniem się, że nastąpił zgon”.

Tezy obrońcy skutecznie podważył jednak oskarżyciel, bo w organizmie żadnego z zamordowanych dzieci nie wykryto Digoxinu. Poza tym, jak wynika z zeznań złożonych przez pracowników placówki, niektóre dzieci żyły po porodzie nawet przez ponad 20 minut. Zeznania wszystkich współpracowników abortera, których wysłuchał sąd w czasie tego procesu, są wstrząsające. Nie bez powodu budynek, w którym znajdowało się centrum aborcyjne Gosnella, nazywano w okolicy „domem horroru”. Była asystentka lekarza Tina Baldwin przytaczała wiele przykładów, kiedy Gosnell żartował z umierających dzieci, porównując je do kurczaków, którym obcina się głowy. Z kolei Sherry West powiedziała, że wielokrotnie była świadkiem zdarzenia, kiedy mierzące od 40 do 60 cm dzieci pozostawiano na szklanym blacie i za każdym razem można było usłyszeć wydawane przez nie odgłosy prób łapania powietrza. -”ˆDziecko D zostało urodzone żywe, po czym wrzucone do wody, w której próbowało pływać – zeznała z kolei Kareema Cross.

Większość środowisk skupiających obrońców życia wyrok sądu w Filadelfii przyjęła z zadowoleniem. Ale wszyscy wiedzą, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jaką jest przemysł aborcyjny w Stanach Zjednoczonych. – Moim zdaniem, w tym procesie powinien odpowiadać cały departament zdrowia stanu Pensylwania za to, że dopuszcza do takiego bestialstwa – powiedział Luke Robinson, organizator ubiegłorocznego stanowego marszu dla życia. Zezwolenie na tego typu makabryczne praktyki stało się możliwe dzięki decyzji proaborcyjnego gubernatora z Partii Republikańskiej Toma Ridge’a, który w 1990 r. nakazał miejscowym inspektorom zdrowia zaniechanie inspekcji w placówkach aborcyjnych. Zdaniem Ridge’a, kontrole „nakładały niepotrzebne obciążenia na przemysł aborcyjny”.

Mimo że sprawa morderstw popełnianych przez Gosnella wyszła na jaw już jakiś czas temu, lekarza nie spotkała praktycznie żadna krytyka ze strony środowiska. Procederu nie zgłoszono jego przełożonym, a szpitale, z którymi współpracował, nie widziały w tym żadnego problemu. Podobnie reagowała większość mediów, które nie poświęcały sprawie wiele uwagi, choć pojawiają się w niej motywy, w których lubują się amerykańscy dziennikarze: morderstwo, makabryczne praktyki, prześladowania ze względów rasowych. Nie przekonał ich nawet fakt, że hasło „Gosnell” w ciągu minionej doby pojawiło się na Twitterze aż ponad pół miliona razy. Zdaniem Lili Rose z organizacji Live Action, ostentacyjny brak zainteresowania mediów procesem dowodzi, jak wpływowe w całym kraju jest lobby aborcyjne. – To właśnie Planned Parenthood [największa organizacja aborcyjna na świecie – przyp. red.] stale i agresywnie walczy z wprowadzeniem kontroli do klinik aborcyjnych oraz z ochroną „żywych urodzonych”. Wcale się nie dziwię, że dziś się nie mówi tak głośno o ofiarach Gosnella. Przede wszystkim jednak pamiętajmy o tych, którzy nie zdążyli się urodzić, a których także pozbawiono życia – tłumaczy. Rose podkreśla, że skazanie Gosnella nie kończy walki o życie dzieci nienarodzonych. -”ˆTo nie jest tak, że Gosnell był ostoją przemysłu aborcyjnego, bez której upadnie. Nie możemy pozwolić, żeby werdykty takie jak ten powodowały, że będziemy z siebie zadowoleni, podczas gdy do takich samych nadużyć i makabr dochodzi w licznych centrach aborcyjnych w całym kraju -”ˆmówi Rose.

W ocenie prokuratury, w ciągu 30 lat lekarz wykonał kilka tysięcy aborcji, zarabiając w ten sposób miliony dolarów. W tym roku minęło 40 lat, od kiedy w USA zalegalizowano aborcję. Szacuje się, że od tego czasu życie straciło nawet 55”ˆmilionów dzieci.

Łukasz Sianożęcki

Za: Nasz Dziennik, Środa, 15 maja 2013, Nr 112 (4651) | http://naszdziennik.pl/wp/32631,potwor-z-filadelfii.html

Skip to content