Aktualizacja strony została wstrzymana

Arystokracja herbu Czeka

Niezliczone potomstwo Feliksa Dzierżyńskiego jest dziś wszędzie, gdzie tworzy się rosyjską potęgę. Wykształcone w latach 70. w bezpieczniackich akademiach, zawładnęło po rozwiązaniu KGB (następcy Czeka – Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem) w 1995 r. Federalną Służbą Bezpieczeństwa, wywiadem i kontrwywiadem. Byli kagiebiści i ludzie z FSB są w administracji, kierują MSW, stoją na czele korporacji państwowych o strategicznym znaczeniu, kontrolują zbrojenia. Zajmują miejsce przetrzebionej jelcynowskiej oligarchii.

Władimir Putin, także oficer KGB, a z końcem lat 90. szef FSB, od 2000 r. przeprowadza z powodzeniem to, czego nie zdążył zrobić zmarły w 1984 r. Jurij Andropow – ojciec idei przejęcia struktur państwa przez służby. Jako pierwszy w historii Sowietów szef KGB, który w 1982 r. został sekretarzem generalnym partii komunistycznej, Andropow zaczął ściągać do centrum decyzyjnego na Kreml kagiebistów, by przeprowadzić modernizację ZSRS, czyli operację znaną pod nazwą pierestrojka.

Na początku XXI wieku Putin uruchomił mechanizmy wchłaniające najzdolniejszych funkcjonariuszy służb specjalnych do administracji oraz biznesu. Dziś co czwarty członek najściślejszej polityczno-ekonomicznej elity kraju był lub jest oficerem FSB, prokuratury, milicji czy wojska – twierdzi rosyjska socjolog Olga Krysztanowska. I dodaje: gdyby liczyć każdego związanego z organami bezpieczeństwa, to udział we władzy tzw. siłowników wzrasta do prawie 80 procent.

Państwo rosyjskie jest więc rządzone przez funkcjonariuszy służb specjalnych – od prezydenta, przez najróżniejsze agendy centralne, po władze regionów: gubernatorów i tzw. pełnomocnych przedstawicieli Putina. – Nie ma w Rosji ani niezależnych polityków, ani mafiosów. Wszyscy muszą działać pod dyktando wszechmocnych służb – mówił niedawno Jurij Felsztynski, emigracyjny historyk, przyjaciel Aleksandra Litwinienki zamordowanego przez Kreml w 2006 r. radioaktywnym polonem za ujawnienie części tej prawdy.

Czekiści z KGB i FSB tworzą strukturę nomenklaturową na podobieństwo tej z czasów sowieckich, z tą jednak różnicą, że miejsce wiernych, ale miernych i pogrążonych w urzędniczym marazmie partyjnych działaczy zajęli ludzie o innej mentalności i daleko szerszych możliwościach. Są dobrze wykształceni – często zagranicą, utrzymują pochodzące jeszcze z dawnych czasów wpływy w najważniejszych sferach życia w Rosji, mają kontakty na Zachodzie, gdzie niejeden z nich służył w wywiadzie, mówią biegle językami obcymi, sprawnie wykonują zadania, są zdyscyplinowani. Inteligentni profesjonaliści, mocni poczuciem wspólnoty celu: pieniędzy i władzy.

A oto oni.

Rodem z Łubianki

Siergiej Iwanow, emerytowany generał wywiadu, obecny wicepremier Federacji Rosyjskiej, z Putinem poznał się na służbie w petersburskim (wówczas leningradzkim) KGB. Potem – podobnie jak Putin – przeszedł do pracy w wywiadzie zagranicznym. Kiedy Władimir Władimirowicz został w 1998 r. szefem FSB, pociągnął Iwanowa czekistowskim zwyczajem za sobą, czyniąc z niego własnego zastępcę. Nie inaczej było później: za prezydentury Putina Iwanow odpowiadał jako minister obrony za odbudowę militarnej siły Rosji i zdobywanie nowych technologii. Za zbrodnie rosyjskie w Czeczenii również. Polakom znany jest z udziału w powołanej przez Putina 10 kwietnia 2010 r. komisji rządowej „do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej”.

Igor Sieczin, też były kagiebista i znajomy z sowieckich czasów, podąża za obecnym prezydentem jak cień od początków jego politycznej kariery w petersburskim merostwie. Wicepremier w rządzie Putina podczas krótkiego antraktu w sprawowaniu przez tego ostatniego władzy prezydenckiej teraz kontroluje surowce energetyczne na stanowisku dyrektora generalnego największego koncernu naftowego Rosnieft, najważniejszego – obok Gazpromu – państwowego przedsiębiorstwa Rosji. Tego samego giganta, który przejął majątek Jukosu po aresztowaniu w 2003 r. jego szefa Michaiła Chodorowskiego. Wtajemniczeni twierdzą, że za intrygą przeciwko Chodorkowskiemu stoi właśnie Sieczin. Rok temu Rosnieft podpisał z amerykańską firmą Exxon umowy na wydobycie gazu łupkowego, powodując wycofanie się Exxonu z poszukiwań w Polsce.

Wiktor Iwanow (nie mylić z wicepremierem), szara eminencja na Kremlu, decyduje o rozdziale stanowisk w administracji prezydenckiej. Jako szef komisji antykorupcyjnej ma w rosyjskich warunkach władzę nieograniczoną niczym poza wolą samego Putina: może utopić każdego. Ma pod swoją kontrolą Aerofłot oraz zbrojeniowy koncern Almaz-Antei zajmujący się też technologiami kosmicznymi – formalnie jest szefem rad nadzorczych.

Nikołaj Patruszew, generał KGB, przejął kierownictwo FSB po Putinie w 1999 r. i utrzymał się na tym stanowisku tak długo, jak długo Putin był prezydentem po raz pierwszy, a więc do roku 2008. Za jego rządów FSB wysadziła w powietrze bloki mieszkalne w Rosji, by stworzyć pretekst do najechania Czeczenii po raz drugi. Obecny sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji zasłynął w wypowiedzią z 2009 r., w której nie wykluczył „prewencyjnego” użycia broni atomowej. – Dotychczasowe zagrożenia dla Rosji nie straciły na aktualności – powiedział, wymieniając rozszerzenie NATO i jego „nasilającą się działalność wojskową”. Kilka lat wcześniej oskarżał polskie służby o „aktywność przeciw Rosji w obwodzie kaliningradzkim”. Jego dwa nieoficjalne pobyty w Polsce w 2011 r. związane były z katastrofą smoleńską. W styczniu podczas obchodów 20-lecia Biura Bezpieczeństwa Narodowego rozmawiał – według nieoficjalnych informacji – na temat stanowiska polskich władz wobec raportu MAK; w lipcu miał interesować się zawartością przygotowywanego wówczas raportu Millera.

Wiktor Czerkiesow, generał KGB i FSB, też stary znajomy Putina, stoi na czele służby do walki z narkotykami. Swoje szczególne przywiązanie do tradycji wyraził, pisząc w 2004 r.: „Pozostaję pełen wiary w najważniejszą rzecz – sens mojej pracy jako czekisty. W sens mojego czekistowskiego losu”.

A inni? Siergiej Naryszkin, kolega ze szkolenia wywiadowczego w latach 70., dziś przewodniczący nie tylko Dumy, ale i reaktywowanego w czerwcu tego roku Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego (polityka historyczna się kłania); generał KGB Aleksandr Bornikow, wieloletni szef KGB w Leningradzie, obecny dyrektor FSB; generał Raszyd Nurgalijew, dawny kontrwywiadowca, zawsze przy Putinie – czy to w randze ministra spraw wewnętrznych, czy to jako sekretarz Rady Bezpieczeństwa; generał Walentin Sobolew, były dyrektor FSB, teraz zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa; Andriej Bieljaninow – szef służby celnej; Igor Szczogoliew – minister łączności…

Czekistowskie dynastie

Po nich nadciąga już młodsze pokolenie. Bratanek Putina, Igor, jest wiceprezesem Masterbanku; jego siostra Wiera wchodzi w skład Rady Nadzorczej Ganzakombanku. Na najwyższych stanowiskach w branży finansowej pracują synowie wicepremiera Siergieja Iwanowa: starszy Aleksandr – wiceprezes Wnieszekonombanku, i młodszy, Siergiej junior – prezes firmy ubezpieczeniowej Sogaz. Denis Bortnikow, syn szefa FSB, jest wiceprezesem państwowego Wniesztorgbanku, który zdominował handel zagraniczny, a syn jego poprzednika Patruszewa, Dmitrij, zarządza Rossielchozmankiem, gigantem obsługującym rolnictwo.

Można dostać zawrotu głowy? A to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Służby bolszewickiego chowu nie tylko dorobiły się majątków i wkroczyły na salony światowej finansjery. Przemierzywszy długą drogę z Łubianki, wykształciły nowe państwowotwórcze elity. I właśnie te elity budować będą Rosję, z którą przyjdzie się nam zmagać o własną podmiotowość.

 Anna Zechenter

Autorka jest pracownikiem IPN w Krakowie.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 20-21 października 2012, Nr 246 (4481) | http://www.naszdziennik.pl/wp/12819,arystokracja-herbu-czeka.html

Skip to content