Aktualizacja strony została wstrzymana

Wczoraj „Litwa dla Litwinów”, dziś „nazwy ulic tylko po litewsku”, jutro … ?

Litwa dołączyła do grona krajów Unii Europejskiej, które zabraniają swoim mniejszościom narodowym używania języka ojczystego w nazewnictwie ulic w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez te mniejszości. Takiego prawa dla siebie domagają się od lat litewscy Polacy, którzy w rejonach wokół Wilna stanowią do 80 proc. ogółu mieszkańców, zaś w samym Wilnie polska mniejszość stanowią prawie 20 proc. mieszkańców. Na Litwie jest około 300-tysięczna mniejszość polska. Tak rygorystycznie, jak na Litwie, mniejszości narodowe w Unii Europejskiej są traktowane tylko na Łotwie i w Bułgarii. Łotysze w swoim kraju stanowią zaledwie nieco ponad 50 proc. ogółu mieszkańców, toteż bronią swojej tożsamości narodowej ograniczając prawa mniejszości narodowych, głównie rosyjskiej. W Bułgarii zaś, turecka mniejszość narodowa jest dyskryminowana wobec animozji historycznych między Bułgarią a Turcją.

W piątek, 30 stycznia, litewski Najwyższy Sąd Administracyjny orzekł, że nazwy ulic w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości narodowe mogą być pisane wyłącznie w języku urzędowym, czyli litewskim.

Decyzja ta jest ostateczna, bo nie podlega odwołaniu, przynajmniej na Litwie. Orzeczenie sądu obliguje też podwileńskie gminy do usunięcia tablic niezgodnych z ustawą o języku urzędowym.

Administracja samorządu rejonu wileńskiego zamierza odwołać się w sprawie decyzji Sądu Administracyjnego do międzynarodowych instytucji sądowniczych. Jak informuje polski dziennik „Kurier Wileński”, sekretarz Rady samorządu rejonu wileńskiego, Renata Cytacka, nie wyklucza, że w najbliższych dniach władze tzw. polskiego rejonu zaskarżą decyzję litewskiego sądu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

„Niestety, państwo potraktowało nas, swoich obywateli, po macoszemu. Dlatego będziemy zmuszeni zabiegać o obronę praw mniejszości narodowych w instytucjach międzynarodowych, przede wszystkim w Europejskim Trybunale Praw Człowieka”, – polski dziennik cytuje przedstawicielkę samorządu rejonu wileńskiego.

Spór o pisownie nazw ulic w miejscowościach na Wileńszczyźnie trwa już od kilku lat. Nakazu sądów o usunięciu tablic z polskimi nazwami ulic doczekali się wcześniej starosta podwileńskiej gminy w Suderwi oraz dyrektor administracji rejonu solecznickiego, gdzie polska mniejszość stanowi ponad 80 proc. Za każdym razem podejmując decyzję litewskie sądy opierają się o założenia ustawy o języku urzędowym, która obliguje do zapisywania nazw ulic w języku litewskim. Tymczasem przedstawiciele podwileńskich rejonów przekonują, że korzystają z prawa zagwarantowanego mniejszościom narodowym w ustawie o mniejszościach narodowych oraz przez europejską Konwencję Ramową Praw Człowieka, którą Litwa również ratyfikowała. Litewscy Polacy przekonują sądy, że ustawa o języku urzędowym nie reglamentuje pisowni nazw w językach mniejszości narodowych, a na pewno tego nie zabrania, gdyż nie używa klauzuli wyłączności dla języka urzędowego.

Litewskie sądy nie dają się jednak do tego przekonać i w piątek 30 stycznia kolejny sąd najwyższej instancji podjął decyzję, że nazwy ulic mogą być tylko po litewsku.

Wcześniej w sądach Litwini zakwestionowali też prawo mniejszości narodowych do zapisywania swoich nazwisk w języku ojczystym. W tym przypadku orzeczenie przyjął nawet Sąd Konstytucyjny, który uznał, że wszystkie nazwiska na Litwie powinny być pisane po litewsku, co w wielu przypadkach zmienia do niepoznania brzmienie polskich nazwisk.

Piątkowa decyzja litewskiego sądu administracyjnego w sprawie nazw ulic, jest już drugą w tym tygodniu kontrowersyjną decyzją litewskiej Temidy. Przypominamy, że w środę, inny sąd litewski uznał, że hasło „Litwa dla Litwinów”, jakie skandowali skinheadzi podczas przemarszu 11 marca 2008 roku w centrum Wilna, nie nosi znamion podżegania do waśni narodowościowych, lecz znaczy tylko tyle, że „władza na Litwie powinna należeć do obywateli Litwy”. Do takiego traktowania hasła „Litwa dla Litwinów” przekonał kolegium sędziowskie obrońca Pauliusa Peciulevičiusa z paramilitarnej organizacji „Ochotnicza Służba Ochrony Kraju” (SKAT), który uczestniczył w przemarszu skinheadów i wykrzykiwał te hasło. Wtedy kilkusetosobowa grupa litewskich i łotewskich skinów przemaszerowała ulicami wileńskiej Starówki wznosząc hasła „Żydzi – won”, „Litwa – dla Litwinów” oraz „Piękna jest Litwa bez Rosjan”. Nie zważając na to, że Artykuł 29 litewskiej konstytucji głosi, iż „wobec prawa, sądu oraz innych instytucji państwowych czy urzędników, wszystkie osoby są równe. Prawa człowieka nie można ograniczać, czy stosować przywileje z powodu jego płci, rasy, narodowości, języka, pochodzenia, sytuacji socjalnej, wiary, czy poglądów”, niezawisły litewski sąd orzekł, że hasło „Litwa dla Litwinów” nie mieści się w konwencji tych założeń konstytucyjnych, lecz oznacza skrót od hasła „władza na Litwie powinna należeć do obywateli Litwy”. Ta decyzja nie jest jednak ostateczną, toteż prokuratura zamierza złożyć odwołanie do sądu wyższej instancji. Jeśli w kolejnym sądzie decyzja nie ulegnie zmianie, to ostatecznie sprawa może trafić do Najwyższego Sądy Administracyjnego, który właśnie orzekł w sprawie polskich nazw ulic.

Stanisław Tarasiewicz; fot. autor; ifpl

Za: InfoPol

Skip to content