Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska się poświęca – Stanisław Michalkiewicz

Każda akcja rodzi reakcję. Chociaż wydaje się to absolutnie niewiarygodne, Stany Zjednoczone podobno ośmieliły się odmówić Izraelowi, który domagał się dostarczenia specjalnych bomb gwoli zniszczenia irańskich instalacji nuklearnych. Oczywiście – co się odwlecze, to nie uciecze, a na tym przykładzie widać, że Izrael jest zdecydowany realizować swoje święte prawo do obrony na całym świecie. A jak zauważył Karol von Clausewitz, najlepszą formą obrony jest atak. Świat tymczasem jest pełen zasadzek, więc nigdy nie wiadomo z której wypełznie jakieś niebezpieczeństwo dla Izraela. Najlepiej byłoby w związku z tym cały świat zniszczyć, ale niestety nie ma rozwiązań idealnych, bo w przypadku zniszczenia świata Izrael nie miałby już z niego żadnego pożytku. Dlatego też świat pewnie będzie oszczędzony, ale oczywiście – bez przesady. Przekonali się o tym poznańscy anarchiści, którzy, podczas urządzonej na tamtejszym ratuszu uroczystości wręczenia tubylczym Polakom izraelskiego medalu „Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata”, rozwinęli transparent z napisem „Stop rzezi w Gazie”. Wtedy podszedł do nich przebrany za żydowskiego dziennikarza jakiś agent i zaczął okładać ich pięściami. Teraz tylko patrzeć, jak anarchiści zostaną skazani przez niezawisły sąd na jakieś surowe kary za „znieważenie narodu żydowskiego”, albo coś takiego, bo wojowniczego agenta, o ile mi wiadomo, żadna tubylcza władza nawet nie ośmieliła się wylegitymować. Już tam niezawisła prokuratura spreparuje coś na użytek niezawisłego sądu, no a niezawisły sąd, jak dostanie rozkaz, żeby sądzić, to zasądzi. I pomyśleć, że takie rzeczy mają miejsce w Polsce, gdzie – jak twierdzi red. Michnik – Żydów „nie ma”. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby „byli”.

A właśnie 17 stycznia obchodzony będzie w Polsce tradycyjny „Dzień Judaizmu”, podczas którego nasi przywódcy duchowi uczą katolików plucia pod wiatr. Nauczanie rozpoczął już kilka dni wcześniej prof. Jan Grosfeld, stwierdzając, iż chrześcijaństwo przy judaizmie jest jak karzeł siedzący na ramionach olbrzyma. Ten karzeł – ciągnie prof. Grosfeld – może i dalej widzi, ale bez olbrzyma nie zobaczyłby nawet końca własnego nosa. Ale mniejsza już o to, czy karzeł jest daleko, czy odwrotnie – krótkowidzem, bo jedno jest pewne, że siedząc na ramionach olbrzyma, podąża tam, gdzie zmierza olbrzym. I rzeczywiście – w ramach Dnia Judaizmu JE abp Źyciński zaprosił był do Lublina francuskiego pisarza Marka Haltera, który wysunął pod adresem polskich władz państwowych i kościelnych szereg ciekawych postulatów. Przede wszystkim chodzi o to, by w programach szkolnych wyeksponować wątek żydowski w historii Polski, a również duchowni powinni odpowiednie treści suflować tubylcom w kazaniach. Na pewno te postulaty zostaną spełnione, zwłaszcza, że – powiedzmy sobie szczerze – historia Polski to jedno pasmo katastrof, spowodowanych albo zdradzieckimi zamachami na niemieckie dzieło odbudowy, a więc podobnym rodzajem winy, jakiej obecnie dopuszczają się Palestyńczycy – albo bezsensownym oporem przed próbami modernizacji, podejmowanymi przez Lenina, Trockiego, Stalina, Bermana, Minca i Zambrowskiego, a obecnie – Adama Michnika i środowisko „Gazety Wyborczej”. Tymczasem Żydzi – ho ho! Od sukcesu do sukcesu – więc od razu widać, czego powinni uczyć się tubylcy i skąd czerpać wzorce.

Jest to tym bardziej oczywiste, że po opublikowaniu perfidnych oszczerstw pod adresem JE abpa Józefa Kowalczyka, podobny stek kalumnii spłynął na JE abpa Sawę, zwierzchnika Cerkwi Prawosławnej. Pomówiony on został o wieloletnią, tajną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, w której nawiasem mówiąc, nie był wcale odosobniony. Całe szczęście, że wymowa owego steku kalumnii została osłabiona wyprzedzającym wywiadem, jakiego Ekscelencja udzielił „Gazecie Wyborczej”, w imieniu której występował niezawodny defensor traditorum Jan Turnau i terminująca u niego na religijnym odcinku frontu ideologicznego red. Katarzyna Wiśniewska. Mając u boku takich potężnych szermierzy abp Sawa, podobnie jak i JE abp Kowalczyk, mężnie stawił czoła swemu męczeństwu, wyjaśniając, że jeśli nawet coś tam i palił, to gwoli „kompromisu”, by „ocalić Cerkiew”. Gdyby w tej sytuacji jeszcze okazało się, że wśród konfidentów SB są jacyś rabini, to sukces ekumenizmu w Polsce jest tylko kwestią czasu. Wychodzą temu naprzeciw prace nad przekładem Pisma Świętego, w których, obok niezawodnego red. Turnaua, bierze udział również sławny ze swojej współpracy z SB ks. Michał Czajkowski. Ostatnio zespół koryfeuszy doszedł do wniosku, że opowieść o trzech królach jest „midraszem”, czyli, mówiąc po chamsku – falsyfikatem. Znaczy – trzej królowie nie istnieli. Całe szczęście, że przynajmniej Pan Bóg istnieje, ale dzięki wysiłkom ks. Czajkowskiego lepiej rozumiemy przyczyny, dla których razwiedka zabrania Platformie Obywatelskiej przywrócenia święta Trzech Króli.

Tymczasem kraj powoli wychodzi z nirwany, a jednym z impulsów budzących go do życia było wystąpienie posła Palikota, który oskarżył posłankę Gęsicka o „prostytuowanie się”, zaś Jarosława Kaczyńskiego – o niezwykle postępowe skłonności. Pani Gęsicka bowiem ujawniła niezwykle niski, bo na poziomie 0,3 proc., stopień wykorzystania przez Polskę tzw. środków unijnych. Poseł Palikot, podobnie jak cała PO, utrzymywał, że ten stopień jest wyższy i stąd oskarżenie o „prostytuowanie”. Wprawdzie spór dotyczył tylko niewielkiej różnicy (vive la petite difference!) – bo niski stopień był zaplanowany przez brukselskich cwaniaków jeszcze przez Anschlussem, kiedy to na pytanie brytyjskiego sekretarza skarbu, czy wobec planowanego przyjęcia 10 nowych biednych państw do Eurosojuza, nie ma aby ryzyka podniesienia składki, odpowiedzialny za „rozszerzenie” komisarz Verheugen odpowiedział, iż nie ma obawy, bo nowe państwa nie będą w stanie spełnić warunków wymaganych dla uzyskania oferowanych subwencji – ale w merdiach rozgorzała dysputa, czy poseł Palikot jest jeszcze człowiekiem przyzwoitym, czy już nie. Wstrząs był tak wielki, że nawet w środowisku przyzwoitych człowieków, skupionych, jak wiadomo, wokół „Gazety Wyborczej” zdania były podzielone. Najpierw jedni posła Palikota potępili, ale drudzy, jak np. Waldemar Kuczyński czy Ewa Milewicz – wzięli go w obronę, bo chociaż zdarzają mu się wypowiedzi kontrowersyjne, to zasadniczo jest przyzwoity. Jakże zresztą inaczej, kiedy poseł Palikot jest przecież członkiem Komisji Trójstronnej, w której koleguje z samym Henrykiem Kissingerem! Czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty.

W tych sprzyjających okolicznościach przyrody nadal utrzymuje się konflikt gazowy między ruskim Gazpromem, a jedynie słusznym Naftohazem z Ukrainy. Wprawdzie zdradziecki Gazprom od poniedziałkowego poranka zamierzał tłoczyć gaz dla Europy przez niektóre ukraińskie rurociągi, ale wtedy Naftohaz się postawił, że niby Gazprom postawił warunki nie do przyjęcia. Biez wodni dieła nie razbieriosz, ale ta sytuacja zdaje się potwierdzać rosyjskie oskarżenia, iż Ukraina podkradała gaz przeznaczony dla odbiorców zachodnich. Ale pan prezydent Kaczyński, który murem stoi za prezydentem Juszczenką, najpewniej wierzy głęboko w wersję ukraińską zarówno w tej, jak i we wszystkich innych sprawach. Ma to oczywiście swoją cenę i być może w ramach tej ceny pan prezydent Kaczyński oświadczył, iż Polska „nie będzie przeszkodą” w wejściu w życie traktatu lizbońskiego. Wygląda na to, że dla podtrzymania chwiejącej się ukraińskiej niepodległości pan prezydent Kaczyński gotów jest zrezygnować z niepodległości Polski. Czego jak czego, ale gotowości do poświęceń odmówić mu nie można.


Stanisław Michalkiewicz

Komentarz  ·  tygodnik „Goniec” (Toronto)  ·  2009-01-18  |  www.michalkiewicz.pl


Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).


Za: michalkiewicz.pl


Skip to content