Aktualizacja strony została wstrzymana

Zanim pobiegniemy za orkiestrą – Stanisław Michalkiewicz

Minęły już świąteczne dni, usytuowane jeden koło drugiego za sprawą podtrzymania przez „pierwszego niekomunistycznego premiera”, któremu niedawno urządzono jubileusz z powodu 85 lat trwania w „postawie służebnej”, święta naszych okupantów, przypadającego 1 maja. Z tej okazji ideowe i fizyczne potomstwo kolaborantów demonstrowało w stolicy naszego nieszczęśliwego kraju pragnienie ponownego wstąpienia w służbę i zluzowania kolaborantów kolaborujących obecnie. Na skutek zbiegu tych świąt uroczyste deklamacje w dniu 3 maja w wykonaniu kolaborantów wyznaczonych przez okupantów aktualnie nie wypadły przekonująco. Nie trzeba bowiem specjalnej spostrzegawczości, by zauważyć, że nasi okupanci poważnie zastanawiają się nad zrobieniem podmianki na politycznej arenie – i tylko jeszcze nie zdecydowali, na których małpiszonów tym razem postawić. W tej sytuacji każdy małpiszon pragnie jakoś się umizgać i pewnie dlatego prokuratura „przekonała” niejakiego „Patyka”, by zeznał, że przyczyną śmierci generała Papały był błąd kierowcy. W oczekiwaniu zatem na tę decyzję możemy przyjrzeć się przygotowaniom do pozbawionego sensu widowiska, pretensjonalnie nazwanego Euro 2012.

Ja oczywiście wiem, że pisząc o bezsensownym widowisku, narażam się milionom ludzi uważających wkopywanie wypełnionego powietrzem skórzanego pęcherza do drewnianych bramek za bardzo ważne wydarzenie, ale cóż poradzę, skoro ja tak nie uważam? Oczywiście rozumiem, że w celu lepszego zrobienia ludziom wody z mózgu macherzy z przemysłu rozrywkowego wykombinowali sobie takie widowiska i ciągną z tego grubą forsę, a nasi okupanci też zacierają ręce na widok wciągania milionów ludzi w przeżywanie rzeczywistości podstawionej. Kiedy bowiem ludzie „biegną za orkiestrą, co gra capstrzyk królom”, to ani im w głowie przeciwko nim się buntować, nawet gdyby ci zdzierali z nich skórę bez znieczulenia. Jest to oczywiście obrzydliwa manipulacja, ale inaczej chyba być nie może. Nie mam tedy nic przeciwko temu, dopóki nie są w tym celu angażowane pieniądze podatkowe – a w tym przypadku niestety są, i to potężne. Weźmy taki Stadion Narodowy w Warszawie. Bóg jeden wie, ile to koromysło naprawdę kosztowało, kto się przy tym nakradł i na jakie sumy – bo że bez tego się nie obyło, to chyba rzecz pewna? – a słychać, że mają znowu malować murawę, czy może ponownie ją układać. Skoro tak, to najwyraźniej jakiś gangster musiał zostać przy rozdziale łupów pominięty i teraz na gwałt trzeba wymyślić jakiś pretekst, by jego uczestnictwu w rabunku nadać pozory legalności. Po to właśnie nasi okupanci aranżują tę całą polityczną arenę, te wszystkie „panie ministry” i pozostałą menażerię, która uwija się przy wymyślaniu kolejnych uzasadnień rabunku obywateli. Nie bez powodu ślepy los wybrał na miejsce tego widowiska nasz nieszczęśliwy kraj i Ukrainę. Zarówno jeden, jak i drugi naród jest potwornie zakompleksiony, więc obydwa gotowe są zastawić się, byle tylko dogodzić własnym wyobrażeniom o tym, jak w takim, dajmy na to, Paryżu, Londynie czy innym Berlinie tubylcy będą ich postrzegać. Tymczasem wygląda na to, że cały pogrzeb na nic, bo z powodu „sadystów”, którzy poturbowali w turmie Julię Tymoszenko, paryscy, londyńscy, berlińscy, a nawet moskiewscy Umiłowani Przywódcy wypinają się na Ukrainę i zapowiadają bojkot imprezy. Zaniepokojeni tym w najwyższym stopniu ukraińscy macherzy dopraszają się łaski, by skoro już postanowili bojkotować, to niech bojkotują „sadystę” Janukowycza, ponieważ bojkot igrzysk „uderzyłby” w Ukraińców. Chodzi o to, że tamtejsi kolaboranci odebrali im co najmniej 10 miliardów dolarów na tę imprezę i nawet większą część tej sumy zdążyli ulokować w rajach podatkowych – no ale gdyby rozgrywki na Ukrainie zostały odwołane, to właściwie co? Czy kolaboranci zwróciliby Ukraińcom te pieniądze? A jużci! Co upadło, to przepadło, podobnie jak u nas – i dlatego właśnie zarówno nasi okupanci, jak i kolaboranci aktualni i kolaboranci in spe odczuwają w związku z tym takie podniecenie.

Stanisław Michalkiewicz

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 4 maja 2012, Nr 103 (4338) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20120504&id=main

Skip to content