Aktualizacja strony została wstrzymana

Ku dobrej spowiedzi…

Ku dobrej spowiedzi (5): Mocne postanowienie poprawy

   Jesteśmy w samym centrum poważnej problematyki dotyczącej Sakramentu Pokuty. Trzeba do tych kwestii podchodzić nie powierzchownie czy rutynowo, ale rzetelnie i uczciwie, a w szczerym kontakcie z Panem Bogiem na modlitwie dorastać do coraz bardziej dojrzałego przeżywania Sakramentu Pojednania.

   Mówimy o postawach i decyzjach, które warunkują ważne i godne przyjęcie tego Sakramentu. Spowiedź to nie automat: przycisnę przycisk i wyskoczy batonik. Coś tam powiem i ksiądz rozgrzeszy. Coś tam powiem!

   Do najistotniejszych warunków Sakramentu Pokuty należy – oprócz żalu za grzechy – mocne postanowienie poprawy.

   Mocne postanowienie poprawy. Aby spowiedź była ważna, trzeba w swoim sercu wyraźnie postanowić poprawę, to znaczy podjąć wyraźną decyzję zerwania z grzechem i zerwania z okolicznościami, które mnie do grzechu prowadzą. Tu warto przypomnieć, że samo dobrowolne narażanie się na grzech ciężki już jest grzechem ciężkim.

   Mocne postanowienie poprawy to decyzja – wybór dobra i tylko dobra. To muszę Panu Bogu jasno i szczerze powiedzieć: Panie Boże, nie chcę więcej grzeszyć, chcę czynić dobro i tylko dobro.


   Niedorzecznością byłoby domaganie się od spowiednika rozgrzeszenia, kiedy nie ma się najmniejszej woli zmiany życia. Tak może się zdarzyć na przykład w coraz częściej spotykanych sytuacjach zamieszkania młodych razem przed ślubem albo w ogóle bez ślubu. Przed Wielkanocą przylecą do spowiedzi. Po co? Albo: jak ktoś kradł, tak dalej myśli kraść. Jak oszukiwał na podatkach, tak nie myśli z tym zerwać. Jak znieważał swoich domowników, tak nie myśli się zmienić. Jak stosował/-a środki antykoncepcyjne, tak nie myśli o najmniejszej zmianie tego destrukcyjnego procederu. Jak narażał się na takie czy inne grzechy, tak nie myśli o tym, aby unikać bliskich okazji do grzechu. Jak nie modlił się, tak dalej nie myśli modlić się. Jak zaniedbywał uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świętej, tak dalej nie myśli o regularnym w niej uczestnictwie. Może być wiele innych sytuacji.

   Z bezwstydnym czołem domagać się rozgrzeszenia w takich sytuacjach, może jeszcze z deklaracją, że przecież „jestem katolikiem”, byłoby zaprzeczeniem wiary i znakiem głębokiego niedorozwoju duchowego.

   Powiedzmy to jasno: sytuacja bezmyślności i stawiania grzechu i własnych grzesznych przywiązań ponad Pana Boga i Jego Wolę dyskwalifikuje katolika od sakramentalnego rozgrzeszenia – nie z kaprysu spowiednika, ale z braku dyspozycji penitenta!

   Tu uwaga: takie wybrakowane spowiedzi mogą się zdarzyć – nie tylko – przy okazjonalnych, pospiesznych, na chybcika odprawianych spowiedziach np. z okazji czyjegoś ślubu, pogrzebu czy chrztu, „bo chciałbym przystąpić do Komunii” albo „bo mam być chrzestnym/chrzestną”. Lepiej wtedy nie przychodzić do konfesjonału. Jeszcze lepiej jest nawrócić się szczerze!

   Jeśli ktoś deklarowałby wobec spowiednika gotowość przemiany życia, ale w sercu wcale o tym nie myślał, to oczywiście nawet jeśli kapłan w dobrej wierze wypowie słowa rozgrzeszenia, to jest to spowiedź świętokradzka a więc nieważna – rozgrzeszenie nie nastąpiło. Co więcej – wtedy penitent obciążył swoje sumienie jeszcze dodatkowym grzechem kłamstwa oraz znieważenia Sakramentu.

   Są to sprawy poważne i zdaje się, że częste nauczanie na ten temat jest dzisiaj konieczne, abyśmy, myśląc o spowiedzi, nie ugrzęźli w lekkomyślnie powtarzanych kilku niezobowiązujących ogólnikach o miłosierdziu Bożym.

   Powiedzmy to jasno i wyraźnie: do ważnego rozgrzeszenia konieczna jest szczera wewnętrzna dyspozycja – decyzja poprawy swojego postępowania, decyzja unikania grzechu, decyzja zerwania z grzesznymi przywiązaniami, decyzja unikania niebezpiecznych okazji do grzechu, decyzja naprawienia wyrządzonego zła. Taka postawa jest oznaką szczerego nawrócenia, jest wyrazem wiary. Tak przyjmuje Sakrament Pokuty katolik dojrzały duchowo.

   c.d.n.

Ks. Jacek Bałemba SDB

Za: Novus Hiacynthus (31 marca 2012)

Ku dobrej spowiedzi (6): Wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź

   Do spowiedzi trzeba się przygotować! Po pokornej modlitwie, po dokładnym rachunku sumienia, szczerym żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy możemy spokojnie zbliżyć się do konfesjonału, aby szczerze wyznać swoje grzechy. Nie spieszmy się!

Kodeks Prawa Kanonicznego stanowi:

   „Kan. 960. Indywidualna i integralna spowiedź oraz rozgrzeszenie stanowią jedyny zwyczajny sposób, przez który wierny, świadomy grzechu ciężkiego, dostępuje pojednania z Bogiem i Kościołem.

   Kan. 988 § 1. Wierny jest obowiązany wyznać co do liczby i rodzaju wszelkie grzechy ciężkie popełnione po chrzcie, a jeszcze przez władzę kluczy Kościoła bezpośrednio nie odpuszczone i nie wyznane w indywidualnej spowiedzi, które sobie przypomina po dokładnym rachunku sumienia.

   § 2. Zaleca się wiernym, by wyznawali także grzechy powszednie”.

   Zatem: aby spowiedź była ważna, trzeba wyznać dokładnie wszystkie swoje grzechy ciężkie. Jest to obowiązek integralności wyznania. Należy dokładnie wyznać grzechy uwzględniając trzy aspekty:

   * Jakie grzechy?

   * W jakich okolicznościach popełnione?

   * Ile razy?

   Podajemy więc dokładnie: rodzaj grzechu, ważniejsze okoliczności i liczbę.
   Obowiązek pełnej integralności wyznania dotyczy wszystkich grzechów ciężkich.

   Nie utrudniajmy spowiednikowi pracy spowiadając się ogólnikowo. Wtedy spowiednik ma obowiązek postawienia pytań.

   Spowiadamy się wyraźnie i na tyle głośno, aby spowiednik mógł dokładnie usłyszeć nasze wyznanie.

   Diabeł kusi przy spowiedzi:

    * do ogólnikowych wyznań,

   * do fałszywego wstydu, przemilczania niektórych grzechów,

   * do odkładania na później pewnych kwestii (np. do następnej spowiedzi),

   * do przewrotnego wykorzystania okoliczności (np. powiem jakiś trudny do wyznania grzech, gdy organy głośniej zagrają, albo powiem ciszej i niewyraźnie, zwłaszcza, gdy spowiednik nie ma idealnego słuchu).

   Mogą być i inne przemyślne pułapki złego. Uważajmy, bo diabeł ma w tym interes, aby nasze spowiedzi nie były dobrze odprawiane. Na ten temat wielokrotnie z troską mówił do młodzieży św. Jan Bosko.

   Diabła tutaj zwyciężamy pełną szczerością i odważną klarownością wyznania. Najprościej. W tym przypadku szczerość ma moc egzorcyzmującą – przeciwnik ucieka.

   Jakim dobrodziejstwem jest szczera spowiedź! Przynosi pokój serca.

Dwie uwagi:

   * Spowiadamy się tylko ze swoich własnych grzechów. Nigdy z cudzych! :)

   * Podczas spowiedzi wyznajemy swoje grzechy a nigdy nie chwalimy się swoimi osiągnięciami i zasługami. Humorystycznie brzmiałaby na przykład taka wypowiedź: „Do kościoła chodzę, pacierz mówię, więcej grzechów nie pamiętam”.

   Mamy prawo wybrać spowiednika. Najlepiej jest wybrać spowiednika cierpliwego, który znany jest z pobożności, mądrości, zrównoważenia i wierności katolickiej doktrynie. Spowiednika, który nie popędza, nie przerywa naszego wyznania grzechów, ale pozwala nam w pełni się wypowiedzieć a ewentualnie dopiero później zadaje konieczne pytania i udziela pouczenia. Spowiednika, który umie wyczekać, uszanuje momenty milczenia, słucha – ma dla nas czas.

   Problem szczegółowy – ważny i poważny. Z powodu niecierpliwego zachowania spowiednika może się zdarzyć, ze penitent się zablokuje i wyznanie grzechów nie będzie pełne. Dlatego, ze względu na niebezpieczeństwo świętokradzkiej spowiedzi z racji niezachowania integralności wyznania, stanowczo jest do odradzenia spowiadanie się u spowiednika, który:

   * popędza penitenta,

   * przerywa penitentowi wyznanie grzechów,

   * wstawia swoje niestosowne komentarze,

   * nie czeka aż penitent wypowie się do końca (do formuły „Więcej grzechów nie pamiętam…”), tylko po kilku wyznanych grzechach zagaduje penitenta i już chce udzielać rozgrzeszenia,

   * zniechęca do szczegółowego wyznania grzechów,

   * deformuje sumienie przez perswadowanie penitentowi, że coś nie jest grzechem (podczas kiedy mamy do czynienia z ewidentnym grzechem, choćby powszednim),

   * nie znając zasad życia duchowego przykłada zaledwie kryteria zdroworozsądkowe (tutaj nieadekwatne!) do zagadnień, które wymagają pogłębionej znajomości szczegółowych kryteriów i reguł duchowych,

   * swoje „ja” i swoje poglądy wysuwa na pierwszy plan, bez odniesienia do Chrystusa, Ewangelii i nauki Kościoła.

   Szanowni Czytelnicy zechcą się nie gorszyć tym, co tu napisano, bo napisano z troską. A o tym, że spowiednik może zaszkodzić duszy i opóźnić jej postęp w świętości jasno piszą Święci, np. św. Teresa z Avila i św. S. Faustyna.

   In breve: Szczera spowiedź czyli wyznanie grzechów. Mamy obowiązek wyznać w konfesjonale wszystkie grzechy ciężkie. Wyznawajmy także grzechy powszednie, tym bardziej, że niestety coraz więcej osób zatraca wrażliwość sumienia i to, co jest grzechem ciężkim, traktują jak sprawę błahą. Przy wyznawaniu grzechów ciężkich obowiązuje nas tzw. integralność wyznania czyli całościowość. Co to znaczy? Mamy wyznać dokładnie wszystkie grzechy podając spowiednikowi trzy sprawy: jaki grzech, ważniejsze okoliczności i liczbę grzechów.

   Trzymajmy się z wielką dokładnością tych zasad, aby kapłan nie musiał się dopytywać i abyśmy ustrzegli się niebezpieczeństwa świętokradzkiej spowiedzi. Zawsze spowiadajmy się dokładnie i szczerze, tak jakby to była ostatnia spowiedź w naszym życiu. Bezpieczna i dobroczynna zasada. Mobilizująca!

 c.d.n.

Ks. Jacek Bałemba SDB

Za: Novus Hiacynthus  (1 kwietnia 2012)

Ku dobrej spowiedzi – pozostałe części:

Skip to content