W przeddzień 2. rocznicy katastrofy smoleńskiej coraz bardziej widać, że zaraz po niej mieliśmy drugą „katastrofę” – bo jak inaczej nazwać „śledztwo”, w którym dowody nie przystają do rzeczywistości.
Serwis „fakt.pl” ujawnia porażające informacje:
Polska prokuratura bada, czy Rosjanie celowo dopuścili się niszczenia wraku polskiego samolotu. We wszystkich dokumentach Moskwa utrzymuje, że wszelkie badania wraku rozpoczęły się 16 kwietnia i wcześniej ze szczątkami maszyny nic się nie działo. Ale nasi prokuratorzy są przekonani, że było inaczej. (…) Co dokładnie Rosjanie robili z silnikiem? Tego nie wiadomo. Ale prokuratorzy, z którymi rozmawiał „Fakt”, nie mają wątpliwości, że ingerencja w szczątki wraku była.
Prokuratorzy mówią wprost:
Trudno powiedzieć, czemu miałoby to służyć, czy jakiemuś zatarciu śladów, czy nie. Być może sami wcześniej, w trakcie przeszukiwania miejsca katastrofy, go uszkodzili
Jak mówi „Faktowi” osoba znająca kulisy śledztwa:
Są zdjęcia z tego czasu, na których obudowa silnika maszyny jest mocno uszkodzona. Potem, po 16 kwietnia, po badaniach wraku obudowa ta jest już w lepszym stanie.
Przypomnijmy, że zdjęty już z anteny TVP magazyn śledczy „Misja specjalna” pod red. Anity Gargas pokazał Polakom, jak Rosjanie kijami wybijają szyby okien samolotu. Jak zauważa „Fakt”:
Do tej pory nie wiadomo, po co to robili – czy może ze zwykłego wandalizmu. Sprawa jest o tyle tajemnicza, że Moskwa wciąż konsekwentnie nie chce wydać polskiej prokuraturze wraku prezydenckiej maszyny.
Warto się także zastanowić, po co było tak pospiesznie usuwanie szczątków polskiego Tu-154M, gdy znajdowały się poza lotniskiem, które i tak jest zamknięte?
napisane przez trzmiel