Polska Źegluga Morska w 2009 zbuduje dziewięć nowych statków, ale nie w Polsce tylko w Chinach. Kilka z nich to „masowce”. Cała Europa buduje takie statki w Chinach. Jednak inne mogłyby być wykonane przez Stocznię Szczecin Nowa, gdyby ta podobnie jak inne polskie stocznie nie zostałaby definitywnie wystawiona na rozparcelowanie i wyprzedaż o czym zadecydował prezydent podpisując tzw. specustawę stoczniową. Mamy więc pierwsze efekty PO(d)PiS-u prezydenta PŹM zakłada budowę 34 nowych jednostek do roku 2013. Po likwidacji stoczni i wysłaniu do domów stoczniowców z paroma tysiącami jałmużny statki będziemy zamawiać zagranicą.

Podobnie sytuacja wygląda z flotą wojenną, która – zdaniem ekspertów – w 2018 roku przestanie istnieć, bo kończą się okresy amortyzacji naszych wysłużonych jednostek. Trzeba będzie ją odbudować. Co prawda obecnie tylko Stocznia Północna SA oraz państwowa Stocznia Marynarki Wojennej produkowały statki dla Marynarki Wojennej, ale można było połączyć sektor zbrojeniowy poprzez przepływ technologii z dużym sektorem stoczniowym i zabrać się za solidną modernizację polskiej floty wojennej. Po specustawie podobnie jak w przypadku PŹM najprawdopodobniej Marynarka Wojenna zamówi statki zagranicą po kilkukrotnie większej cenie niż gdyby były one wyprodukowane w Polsce.

Chociaż z tą rentownością nie ma co przesadzać. Przecież jeszcze za rządów PiS oddano Donbasowi (obecny właściciel Stoczni Gdańsk) Hutę Częstochowa produkującą konstrukcje stalowe. Nie wiadomo ile Huta Częstochowa liczy sobie za stal sprzedawaną na potrzeby stoczni, ale wiadomo, że do każdego statku należy dopłacić jedną trzecią kwoty jego wartości. Zyski transferowane są zapewne na Ukrainę a w Polsce strategiczny sektor stoczniowy pada. A co najgorsze żadna siła polityczna w polskim z nazwy parlamencie nie domaga się rozliczenia winnych i zaprezentowania pozytywnego scenariusza, który do czasów specustawy był jak najbardziej możliwy do przeprowadzenia.

Sylwester Chruszcz

Za: Myśl Polska