Pomnik katyński musi zostać usunięty z warszawskiej Starówki. Władze miasta uważają, że to nie miejsce dla niego.
– Chcą usunąć pomnik, bo kłuje ich w oczy napis, który mówi, że zbrodni na narodzie polskim dokonali Sowieci – mówi wzburzony Andrzej Melak, prezes Komitetu Katyńskiego, który był jednym z fundatorów obelisku.
Także Jerzy Szaniawski nie owija w bawełnę. – To skandal! Wygląda to tak, jakby w Warszawie nadal działała agentura rosyjska – denerwuje się.
Wczoraj Szaniawski z Melakiem dowiedzieli się od wiceprezydenta Warszawy Włodzimierza Paszyńskiego, że do 28 lutego pomnik musi zniknąć ze skweru przy ul. Senatorskiej. Spadkobiercy odzyskali działkę, na której stoi obelisk i domagają się jego przeniesienia.
Władze miasta nie godzą się na propozycje komitetu, by pomnik stanął na Starym Mieście przy pl. Zamkowym. Chcą go przenieść gdzie indziej. – Wtedy już na pewno nikt go nie zauważy, a to jedyny pomnik w Warszawie poświęcony ofiarom katyńskiego ludobójstwa – mówi Andrzej Melak.
Tekst ukazał się w weekendowej „Gazecie Polskiej Codziennie”